08.12.2014, 20:34 | #61 |
Ekipa podzielona na 3. Tego w planach nie było
Kontakt z chłopakami z mojej grupki mam przez Jacka, który chyba jako jedyny ma coś na koncie w telefonie. Dzwoni do mnie, przekazuje wieści chłopakom dalej. Mają gdzieś na mnie czekać. Oby. Wyjeżdżam ze swojego skrótu na krajowa drogę, zaczyna się świetna nawierzchnia, kończą się za to wspaniałe widoki. Żar leje się z nieba. Wolę jednak to niż deszcz. 85km/h, 5ty bieg i wsłuchuję się w bardzo wyraźny szum opon. Czas ucieka. Trochę zaczynam się stresować tym, że ktoś na mnie czeka. Przyspieszam. Do Taty dojeżdżam na resztkach paliwa. Kupuję też doładowanie i mam już kontakt z chłopakami. Konkretnie z Darkiem bo Dominikowi chyba karta sim się popsuła. Ogólnie z tymi telefonami w Maroku to jakoś tak dziwnie. Niby tanio, ładujesz za 10-15zł, dostajesz SMSa ile to tam za free dostajesz w zamian, ile to w promocji. 100MB, 100 SMSów, 1,5h rozmów, Facebook za darmo i mimo, że korzystasz tylko z połączeń w tej samej sieci, po 3 dniach nie masz już nic... Lipa. Nie zatrzymuję się nawet na chwilę, w końcu po 70km takiej jazdy , w połowie ostatniego odcinka robię mikro przystanek - 3 zdjęcia, łyk wody i jazda dalej. N12ką dojeżdżam do Foum Zguid, tu czekają na mnie chłopaki i ...dziewczyna Od jakiegoś czasu miałem kontakt z Piotrem, który ze swoją druga połówką wybrali się w trip po Maroku - Burgmanem! I nie tak jak my cieniasy, na przyczepce. Dojechali na kołach i na kołach zamierzali wrócić. Tyle, że oni mieli czas... aż przemilczę ile! Cieszę się na to spotkanie. Wjeżdżam do miasteczka, mijam bar w którym siedzą, pozdrawiam ręką i zgodnie z umową lecę zatankować - by nie opóźniać startu. Naklejeczka i wracam do nich. Szybkie przywitanie, szybki plan i ustalamy, że nie ma co dziś dalej jechać, bo dalej wszystko zalane, drogi pozamykane. No przecież na darmo tyle nie czekali by się poznać i pożegnać od razu! Hmmm.... chyba wiem co mają na myśli Człowiek nie wielbłąd. Jedziemy więc na kemping. Postanawiamy zanocować na tym najbardziej oddalonym od centrum. Jest najtańszy i co dla nas ważne usytuowany tuż obok drogi, którą jutro mamy zamiar opuścić Foum Zguid. Nim stanęły namioty nam już huczało w głowach. W końcu spotkaliśmy się z zacną ekipą! Po dłuższej rozmowie przy kieliszkach okazuje się, że Piotr to bardzo barwna postać, ma za sobą kilka ciekawych wypraw skuterowych (głównie 50ccm) i mnóstwo planów. Dla ciekawych: https://www.facebook.com/pages/Wypra...ref=ts&fref=ts No cóż... a dalsza część wieczora to w wielkim skrócie.... kilka kółek lokalną maszyną, mała awaria, poszukiwanie alkoholu, burza piaskowa, deszcz, chłód... ciemność. I nieostre zdjęcia To był zdecydowanie udany dzień. cdn.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
10.12.2014, 20:22 | #62 |
Mimo, że wczoraj położyliśmy się dość późno to wstajemy o normalnej porze.
Czyli jest 9 W końcu to wakacje! Szybko przyrządzamy śniadanie, prysznic, zbieramy pranie. Kawa, foty.... te jak widać jeszcze nieostre, zresztą podobnie jak my Powoli jednak wraca wszystko do normy. Zaczynamy się zbierać. Nim my zaczęliśmy - Paweł z Agnieszką byli już gotowi do drogi... Jakieś 30 minut potem ruszamy i my. A może 60minut później... Ważne, że już było ciepło Za 800m szlaban. Narada. Trzeba pokazać gdzie i którędy chcemy jechać - od tego zależy czy nas puszczą czy... trzeba będzie objechać szlaban szeroki łukiem. Decyzja jest jedna - nie ma przejazdu. Za 60km jest przeszkoda nie do przejechania. Puścili już kilka załóg i wszystkie wróciły. Terenówki, motocykle, quady - wszystko wróciło. - A z Polski ktoś próbował ? - pytamy - No nie. - A kiedy te załogi wracały ? - Wczoraj, a w nocy przecież padało - przekonują nas nadal by sobie darować Strach i niepewność w oczach chłopaków. No dobra... nie będę ściemniał . Daro - stary endurowiec - prawie usnął Do przekonania został tylko Dominik więc mu wmawiam, że no kto ma dać radę jak nie my ? No przecież musimy szlak przetrzeć reszcie, bo do wiosny nikogo już nie puszczą. Ekipa sterująca pracą szlabanu jednak się ugina. Ruszamy! Oczywiście zdajecie sobie sprawę, że dzisiejszy odcinek doleci tylko do 60go kilometra... ? Jedziemy! Daleko nie ujeżdżamy. Jest cień, są nerwy.... jest papierosek na rozluźnienie Upewniamy się, że mamy wodę, paliwo, coś na ząb, że baterie w GPS Spot działają - w końcu możemy tam zostać na "kilka" dni. Podnieceni przygodą, jaka niewątpliwie gdzieś tam na nas czeka, tniemy ile tylko dają radę zawieszenia naszych motocykli, na ile tylko pozwala nasza fantazja... czyli tak jakoś 70-90km/h O zdjęciach czy materiale video nikt nie myśli stąd i relacja uboga w obrazki. A szkoda! Bo trasa naprawdę urocza!
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
10.12.2014, 21:19 | #63 |
Jedziemy dalej:
Dojeżdżamy do 60go kilometra. Jest przeszkoda. Kamieniste dno koryta okresowej rzeki, szerokie na 50-70m. Wszystko ok, tylko, że przeszkodą miała być własnie woda, a tu jej po prostu brak. No nic. I tak nie wygląda to ciekawie - lepiej w tym korycie się nie zatrzymać, o upadku aż strach pomyśleć. Czekamy kilka chwil bo brak Dominika. - Pewnie został u kolesia na herbatce - oznajmiam, bowiem chwilę przed owym korytem rzeki był dom, gdzie rodzinka zapraszała nas na herbatę. Ustalamy, że jako, jako ten zdrowy (czyt. nie połamany) ale mniej "jeżdżący" w terenie ruszę pierwszy i po prostu na drugim brzegu dam znać czy mają jechać tędy czy szukać innej drogi. Z dusza na ramieniu przejeżdżam ów odcinek ale macham rękoma (za daleko by krzyczeć) by jednak odpuścili ten odcinek drogi, poszukali łatwiejszego - nie ma co ryzykować. Ja zostaję Darek wraca szukać Dominika. Woda, fotki, batonik. Zabawa nawigacją. Nosz... mija ponad 15minut. Wqrwienie me sięga zenitu. Ale na spokojnie, jeszcze poczekam. No przeciez jak by się coś złego działo to by przyjechali, przynajmniej jeden. Pewnie by zadzwonili. Na pewno tyle czasu zajmuje im szukanie łatwiejszej drogi. na 100% ! Dla rozluźnienia focę okolicę : Nie wiem , pewnie gdzieś po 25 minutach jednak nie wytrzymuję! Wracam i ja. Tyle, że jestem sam i na pewno nie zaryzykuję powrotu tą samą ścieżką pamiętając ile strachu najadłem się jadąc w obecnym kierunku. O nie nie nie! Nie ma mowy! Lawiruję troszkę pomiędzy kamieniami, w dole rzeki i znajduję w końcu łatwiejszy przejazd. Dojeżdżam do domu na skraju niczego a tam w najlepsze, w cieniu, przy herbatce chłopaki sobie leżą.... biesiada pełna gębą! Myślałem, że ich powystrzelam! To ja na słońcu, w 38*C.... ręce opadły. Okazało się, że w Tenerce padł akumulator i mógłbym sobie tam, za rzeką, nawet namiot rozbić a nie przyjechali by. No bo przecież ja muszę pchnąć ją Pchamy. Zapala. Za 3cim razem ale zapala. - Będzie dobrze, będzie dobrze - myślę jednocześnie poganiam chłopaków bo droga przed nami długa a już mocne popołudnie mamy, w dodatku czeka na nas ten nieszczęsny 60ty kilometr do przejechania... cdn. Jak widać zasięg był
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
12.12.2014, 16:06 | #64 |
Po wyjaśnieniu sobie tego, co nam leży na sercach, ruszyliśmy dalej
A dalej było ciężko. Upał i znużenie, zmęczenie i... upał: Przed nami było też sporo kluczenia po pustyni, między rozlaną wodą aż w końcu wjechaliśmy w taki powierzchniowo wyschnięty odcinek. Ta przeszkoda zatrzymała nas na dłużej, sporo dłużej. Przednie koła w obydwu Tenerkach zakleiły się i zakończyło się to glebami oraz niemożliwością wyjechania o własnych siłach. Choć... Dominikowi się udało, miał najbliżej do końca tego błotka - nie poszedł środkiem EnJoy przeszedł po tym bez zająknięcia! Zobaczywszy, że koledzy nie dają rady pojechałem sobie na herbatkę i poleżeć w cieniu Żart. Wróciłem i po 30-40 minutach walki uzupełnialiśmy już zapasy wody w naszych organizmach, stojąc na brzegu tego czegoś. Był pot ale i kupa fajnej zespołowej zabawy, czyli to co mali chłopcy lubią najbardziej. Woda, piasek i zabawki Ja z Darkiem byliśmy tak zaaferowani całą tą sytuacją, że nie mamy nawet jednego zdjęcia, te poniżej pochodzą ze zbiorów Dominika - też miał czas tylko na dwa pstryki, a szkoda! Czas leciał a kolejne przeszkody czekały. Tu rzeka z kamienistym dnem, głęboka (w najgłębszych miejscach) tak pod kolana - nic nie widać i efektem gleba pierwszego. Tenerka cała mokra, sakwy i ich zawartość również. Na szczęście było na tyle płytko, że nie było mowy o zassaniu wody. Darek też bez strat choć mocno zmęczony! Szacun - przypominam, że Daro cały czas jedzie z "usterką" barku - ładując w siebie spore dawki znieczulających pastylek. Reszta, jak widać na zdjęciach, już się asekurowała więc się udało. Gleby były potem, tuż za rzeką Kolejna przeszkoda to piaski pustyni i zbliżająca się noc. Głosowanie na nocleg pod wydma skończyło się wynikiem 2:1 dla oddalonego campingu i tym sposobem lądujemy na półwyspie.... Zalani z 3 stron wodą rozbijamy swoje namioty na miękkim piaseczku cały czas monitorując poziom wody, w obawie przed zalaniem ( w oddali, w górach burza!!). Nasz los podzieliła grupka Hiszpanów na lekkich maszynach. Byli na lekko. Dominik nawet wyszedł z inicjatywą zamiany namiotu na butelkę whiskacza ale nie wyszło... ;( Jacyś tacy dziwni byli, wystraszeni. A my żyliśmy swoją przygodą! Tymczasem o poranku stan wody... cdn.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
12.12.2014, 18:27 | #66 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,763
Motocykl: RD07a
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 5 godz 51 min 11 s
|
Jak mniemam zbliżacie sie do Mhamid i zaraz będzie oaza z rozwalonym starym białym ,defenderem.. Czyli obraliście drogę pólnocną omijając urocze wydmy :-))) Coś te kamole nie lubią Teresek ,wystający szpej z 660 został tam skrócony o króciec...Ale Afryka zatargała nieszczęśnika w bardziej cywilizowane rejony... Ładne foty
|
13.12.2014, 05:39 | #67 | |
Cytat:
Brawo za wychwycenie trasy! A ta południowa jak mocno "nieprzejezdna" jest ? Mowa o maszynach pokroju Tenerek/Transalpa czy AT ? Oczywiście w wersji z bagazami Mnie kusiło i nosiło ale nie byłem sam ( Darek połamany, Dominik świeżak!) więc i tak jestem zadowolony i dumny z chłopaków, że dali radę! Z drugiej strony to własnie Dominik układał nam plan na ten wyjazd i to po drogach zaplanowanych przez niego śmigaliśmy. Za cholerę nie chciał z nich zbaczać A Defendera nie widzieliśmy, oazy też - albo minęliśmy to w nocy, albo nad ranem ... ale to już dopiszę przy kolejnym odcinku.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
||
13.12.2014, 09:41 | #68 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,763
Motocykl: RD07a
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 5 godz 51 min 11 s
|
Te kamienne przejazdy przez wyschnięte rzeki pod koniec dnia gdy sił brakuje bywają nieprzyjemne.
https://www.youtube.com/watch?v=_kgW--G8uJ8 To troche parszywe miejsce na awarie bo od Zagory dzieli pas wydm M'Hamid Południowa droga jest bardziej piaszczysta , ale do przejechania z tym ,ze wtedy trase pasuje rozłozyc na 2 dni bo jest co robić.. Oczywiscie to tylko fragment, nie cały czas to tak wygląda |
13.12.2014, 13:38 | #69 |
Muszę tam wrócić ! Wygląda to pięknie.
A pompa wody - baaardzo słaby punkt w tych silnikach (trzeba to porządnie osłonić). U mnie rewelacyjnie nie jest ale jakiś gmol to chroni. Zrobię dziś foto będąc w garażu.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
15.12.2014, 19:47 | #70 |
Tak to wygląda, trzeba by mieć pecha by coś jej się stało.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Omalo jak Kirgizja, Vashlovani jak Maroko- wrzesien 2014 Dolot samolotem, sprzet na miejscu | Mirmil | Umawianie i propozycje wyjazdów | 8 | 02.09.2014 15:41 |
Maroko | consigliero | Umawianie i propozycje wyjazdów | 2 | 13.10.2010 13:17 |