Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31.08.2023, 08:39   #71
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,151
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 tygodni 2 dni 23 godz 55 min 3 s
Domyślnie

Kolejny dzień wita nas piękna pogodą. Ekipa rumuńska planuje dojechać dziś do Skardu i tam zostać na nocleg. My mamy inne plany. Chcemy się dostać do Skardu, tam zrobić niewielkie zapasy żarcia i ruszyć do parku Deosai na upragniony biwak. W końcu po kiego grzyba wieźliśmy szpeje campingowe. Droga jest nam już znana więc zaskoczeń nie przewidujemy. Żegnamy się więc z obiektem Karakoram Lodge Khaplu. Jest tutaj jakby co https://goo.gl/maps/tzLvqBwfHg3rDQz99

Tankowanie, pierwszy post na wylocie z Khaplu a potem koło przeprawy przez rzekę kolejny.

Po drodze taki smieszny wodospadzik.

Dolatujemy dość szybko do Skardu, załatwimy biznesy, tankowanie i ruszamy w drogę do Deosai gdzie zamierzamy walnąć biwaczek. Po drodze mijamy jeziorko i fajne zielone wioseczki w dolinkach. O dziwo ruch na tej trasie jest całkiem spory mimo że to wyrypa to ciągną ludzie osobówkami do parku.



Po drodze mamy oczywiście post parkowy z punktem poboru opłat za wjazd do parku. Tubylec 300 PKR czyli jakieś 4 ziko, nie tubylec 20$. Chcąc nie chcąc trzeba zabulić. Nie bardzo byli skłonni do negocjacji.





Droga jest fajna, leci się wzdłuż potoczku aż dostajemy się na coś koło 4000 m gdzie mamy spory teren wyglądający jak płaskowyż po którym snują się cieki wodne różnej wielkości. Zauważyłem tez obserwatorium.
Ogólnie jest wyjątkowo ładnie i zielono jak na dotychczasowe krajobrazy pakistańskie. Bardzo przyjemna temperatura, tylko niestety wysoko i każdy krok już waży.





Na tracku mamy zaznaczone 2 miejsca campingowe. Pierwsze Salman nam odradzał bo to jakiś glamping exclusiv , że drogo i pachnie burżujstwem a drugi mówił że jest OK. Możemy też walnąć na dzika bo jest gdzie. Ciśniemy. Mijamy ten exclusiv camp i dosłownie za chwile jest kolejny. Mają kuchnię, łajfaja nawet, kibelki, namioty na wynajem ogólnie spoko. Zostajemy za kosmiczną opłatą 7 ziko za łeb.



Namioty rozstawione i mamy w planach coś oszamać. Kuchnia pracuje, Michał idzie na rekon ale sporo ludzi tu przyjeżdża i ku naszemu zdziwieniu nikt nic nie je tylko wyciągają własny majdan i sami gotują. Daje nam to trochę do myślenia i postanawiamy iść tą samą drogą. Bierzemy jedynie gorącą wodę od lokalesów i zalewamy niezawodne chińczyki.




Chińczyka jak wiadomo należy zneutralizować więc wdrażamy debakteryzację.

Po drodze mój motocykl zaczął wydawać jakieś dziwne odgłosy ale oprócz tego nic się szczególnie nie działo więc temat zlałem. Słońce spadło tutaj dość szybko, momentalnie zrobiło się mega zimno tak że w związku z brakiem ciuchów musieliśmy się ewakuować do namiotów. Rankiem mamy plan ruszyć dalej, Michał ma jakiś plan na pętlę wokół parku i wieczorem chcielibyśmy dojechać do Astore. Salman podrzucił nam jakąś miejscówkę gdzie ekipa planuje się zatrzymać i ewentualnie dołączymy do nich na nocleg albo i nie, zależy jakie będą warunki.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.09.2023, 09:08   #72
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,151
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 tygodni 2 dni 23 godz 55 min 3 s
Domyślnie

Rano pobudka ale nie mogę powiedzieć żebym się na tej wysokości jakoś nadzwyczajnie wyspał. Do tego wieczorem zjechało się sporo narodu i postanowili sobie zrobić jakieś narady koło naszych namiotów. Jeden trajczył przez telefon chyba z godzinę. Jakby kuwa miejsca miał mało na tym pustkowiu.

Wsuwamy chinole na śniadanie, pakujemy bety i pomału zbieramy się do wyjazdu. Jesteśmy już w zasadzie gotowi. Michał odpala motocykl, mój zaś nie za bardzo chce zagadać a z bocznej pokrywy, pod którą kryje się akumulator wydobywa się dym i czuć spalenizną.
Zdejmujemy plastiki i okazuje się że na tych dziurach kompletnie odkręciły się śruby mocujące kabelki do akumulatora. Dokręcamy szajs, motocykl odpala bez problemów a wczorajsze niepokojące odgłosy zniknęły jak ręka odjął.
Ruszamy więc w dalszą drogę. Plan Michała zakłada małą pętlę po parku i wyjazd w stronę Astore. No to łogiń. Drogi w klimacie mongolskim. Widoki spoko.




Po drodze mijamy stojące na drodze osobowe auto z urwanym kołem i koleżkę, który pudełkiem suzuki próbuje podjechać pod górę skokami po pół metra. Drugi idzie z tyłu i podkłada kamień pod koło. Wjechał.

Zatrzymujemy się na uzupełnienie płynów i gonimy dalej. Co jakiś czas sa tam budy, w których można coś zjeść i kupić napoje.


Okazuje się jednak że przestrzeliliśmy zjazd na tracka Michała i pare kilometrów musimy się wrócić. Jak się okazuje niepotrzebnie bo droga biegnie przez bród, który tylko wygląda niewinnie. Czekamy chwilę bo widzimy że nadciąga Toyojeep załadowany na maxa sianem. Pozwoli nam ocenić głębokość brodu i siłę wody.

Woda nie jest jakaś rwąca ale w terenówce wody na ¾ koła więc istnieje ryzyko że zalejemy te piździki a do cywilizacji kawałek. Analizujemy ponownie trasę i okazuje się że dalej mamy jeszcze jedną przeprawę o nieznanej głębokości ale z biegiem dnia raczej wody przybędzie niż ubędzie. Odpuszczamy i wracamy na ścieżkę. Pominiemy ten fragment i gonimy dalej.
Ogólnie droga jest do dupy. Czasem da się wbić trójkę ale raczej to jest dwója lub jedynka na niektórych podjazdach. Po drodze mamy jeziorko.
Atrakcja raczej średnia ale obok dają paszę i widać że to dość popularne miejsce turystyczne. Sporo tubylców.







Lecim dalej bo kilometry same się nie zrobią a nasza średnia jest żenująca.
Dalej droga zaczyna schodzić w dół staje się asfaltowa. No powiedzmy że w większości asfaltowa. Pojawiają się wioski, widać jakieś życie.




Jedzie się piękna dolinką, mamy drzewa a czasem zdarza się że lecimy przez lasek, jest naprawdę malowniczo, spokojnie i pięknie. No i woda w końcu nie jest szarą breją tylko mamy piękne potoki z krystaliczną wodą. Jest elegancko.
Dla mnie się podoba.





Jest już pora obiadowa więc postanawiamy posilić się w przydrożnym barze. Lecim na kuchnia bo dogadać się nie dogadamy. Poka co masz w garze. W garze dhal. No to 2 razy dhal poprosimy i sałatkę.





Sumarycznie wyszło chyba 7 ziko za paszę.

Po posiłku zjeżdżamy w dół już asfaltówką poprzecinaną co chwila jakimiś wyrypami. Jak wyjeżdżaliśmy z Khaplu Salman wskazał nam obiekt do którego mamy dojechać na wieczorną integrację. Zjeżdżamy z gór i oczywiście przestrzeliliśmy ale niedużo więc szybka nawrotka i logujemy się do hotelu. Koleżka zbiera nam bety prowadzi na pokoje więc szybciutko się przebieramy i luzujemy.
Za chwilę jednak wpada do nas menager obiektu, który zeznaje że co prawda Salman mu mówił że przyjadą ale oni w międzyczasie wynajęli wszystkie pokoje i nie sa w stanie przyjąć Salmana z grupą nastu osób. My oczywiście możemy zostać. Nosz kuwa. Myslimy sobie że skoro Salman o tym nie wie to dobrze żeby wiedział. Próbuję się z nim skontaktować a ten zeznaje że mają serię awarii, musza zmienić obiekt i przekonuje nas żebyśmy też zmienili obiekt na ten w którym ekipa będzie spac.
Tak nam to pasuje że niezbyt. Walnęlismy już po bani , jesteśmy poprzebierani ale Salman już powiedział menagerowi że my spierdzielamy i spimy gdzie indziej. Istny kociokwik. Szukamy miejsca wskazanego przez Salmana. To raptem niecałe 2 dychy więc decydujemy że się przemieścimy. Znów pakowanie i na koń.
Jedziemy więc do tego Astore z tą myślą że dołączymy na wieczór do reszty ekipy. Salman zaklepał jakieś dżipy na wjazd do fairy Meadows a że tam sa jakies ustalenia że ma być pełna obsada aut, powrót na umówiona godzinę to mamy w planie podpiąć się do tej wycieczki żeby nie garowac na dole w upale w oczekiwaniu aż zbierze się pełne auto do wyjazdu w górę.
Po drodze mamy dość nieciekawy bród na trasie. Michał w nim grzęźnie. Na szczęście po chwili udaje się wydostać i dojeżdżamy do Astore. Wiocha jak wiocha. Kierując się namiarami trafiamy na boisko na którym dzieciarnia gra w polo bez koni , siatkówkę czy inne sporty.







Obiekt jest przy samym boisku. Tutaj.
https://goo.gl/maps/JgWRQSMN1BFEfsZ8A
Pozamykane ale za chwile wyłażą jakies ludki, wpuszczają nas, daja pokój i parkujemy na podwórku. Jeden z nich niezwiązany z obiektem jest bardzo komunikatywny, doskonale mówi po angielsku i jest pracownikiem rządowym badającym pogodę w górach. Jakies meteo.
Pytam o sklep co i jak więc prowadzi nas po mieście gdzie robimy zakupy i wracamy na bazę z zaopatrzeniem. Dostrzegam też jednego z Rumunów, który upocony jak świnia pcha swój motocykl od dobrego kawałka. Zmordowany zeznaje że mieli kilka awarii i reszta dojedzie raczej późno lub bardzo późno. Pomału zjeżdża się reszta grupy, jeden motocykl ze złamanym zawiasem z tyłu jedzie na pace. Dojeżdżają tez Polacy, których spotkaliśmy 2 dni temu w Khaplu. Wieczorkiem kolacja i rano planujemy pojechać na Fairy Meadows gdzie jest już umówiony transport w górę. 2 noce mamy spędzić pod Nangą. Polacy zeznają że oni tam nie jadą bo już byli ale z racji pogody Nangi nie udało im się zobaczyć wcale. My mamy mieć 3 dni pięknej pogody więc liczymy na widoki.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.09.2023, 11:13   #73
Lucky Luke
 
Lucky Luke's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 2,862
Motocykl: RD04
Lucky Luke jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 1 tydzień 3 dni 3 godz 26 min 49 s
Domyślnie

Solidna wyprawa , czekam na kolejne odcinki.
__________________
WSK125>XL650V Transalp>XR650R>TE450>DR800big>XR750VAfrica Twin>XR400R>VFR800fi>TE450ie>Bandit1200S
Lucky Luke jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01.09.2023, 19:35   #74
chomik

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 2,694
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
chomik jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 6 dni 19 godz 7 min 43 s
Domyślnie

Super się czyta
chomik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.09.2023, 08:46   #75
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,151
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 tygodni 2 dni 23 godz 55 min 3 s
Domyślnie

Kolejny dzień to próba dostania się do miejsca skąd ruszają terenówki pod Fairy Meadows. Z Astore to niecałe 60 km do mostu Raikot Bridge przy którym jest parking na którym mamy zostawić pojazdy i dalej ruszyć w trasę terenówkami. No to lecimy ale po drodze mamy 2 dzwony. Na szczęście niegroźne ale dlatego nie lubię jeździć taką dużą grupą więc z Michałem pospiesznie się oddalamy od teamu Romania.
Dopiero później dowiadujemy się że jeden z Rumunów zaliczył glebę. O tyle szczęśliwie że sam upadł na nasyp i w zasadzie oprócz zadrapań nic mu się nie stało. Motocykl za to zatrzymał się jakiś metr od urwiska. Kawałek i byłby naście metrów niżej w wodzie. Do tego będący w zespole Malezyjczyk Nabil jadąc na takim samym motorku jak my w nieznany do tej chwili sposób zaliczył obcierkę z ciężarówką na skutek której ciężarówka straciła boczne lusterko. GS150 jest twardy i nie ucierpiał. Nabilowi tez nic się nie stało oprócz tego że najadł się strachu.
Dojazd do mostu zajmuje nam koło godziny. Ja z Michałem mimo nikczemnych motocykli docieramy jako pierwsi, zrzucamy ciuchy motocyklowe i wskakujemy w normalne. Wkrótce dolatuje reszta ekipy. Idziemy na lunch a potem pakujemy bety na pickupa i zabieramy tylko lekkie plecaki. W FM mamy zostać 2 dni.





Pakujemy się w piątke do jeepa i łogiń na górę. Te samochodziki sa małe, ciasne i wąskie. Ledwo się tam mieścimy. Muza nadupca na full a trasa jest gówniana. Auto się przegrzewa i musimy stanąć dla schłodzenia maszyny.
A tak się mniej więcej jedzie.








Jest kuwa stromo. Zajestromo a urwisko jest hmmm, głębokie. Dobrze że siedzę w środku i nic nie widzę.
W końcu dojeżdżamy do kawałka trasy, gdzie droga poszła się je..ać i poleciała w dół. Musimy przejść kawałek uszkodzonej trasy butem i przesiadamy się w drugi pojazd.




Dalej przesiadka do kolejnego toyojeepa i w końcu wdrapujemy się na miejsce docelowe skąd zaczyna się trekking do naszej bazy. Baza jest tutaj.
https://goo.gl/maps/RA8TU1XcNtBwj9vt5
A start trekkingu zaczyna się tutaj.
https://goo.gl/maps/DP8CLE7nQfgFQ96D8
Trasa nie jest długa bo ma bodaj 5-6 km ale za to jest koło 700 metrów przewyższenia na tym dystansie. Część ekipy wybiera jazdę na konikach (co jest całkiem niezłym pomysłem) a reszta rusza butem.
Jest niesamowicie gorąco i idzie mi się mega kiepsko. Michał wystrzelił i go nie widzę. Turlam się więc w żółwim tempie pod górę ale po paru kilosach trasa się lekko wypłaszcza i mamy znaki wskazujące na dojście do hoteli. Za uja pana nie wiem który jest nasz, nikogo nie ma do tego zaczyna padać deszcz w sumie zbawienny bo robi się zdecydowanie chłodniej. W końcu widzę kogos z ekipy rumuńskiej, kto wskazuje mi drogę. No to w drogę. Dalej mamy już tylko zajestrome podejście do płaskiej części gdzie znajdują się obiekty z kwaterkami. Ledwo ziepie.
Kilka fotek z trasy buciarskiej i jeepowej.















Co tu dożo gadać, to podejście puściło mi ostre fpierdol. Stąd plan na drugi dzień wyjścia o 7 do base campu nie bardzo mi się uśmiecha dlatego zamiast wyjścia dla Twardzieli wybieram wycieczkę dla cieniasów pod czoło lodowca, zamiast o 7 wystartujemy o 10 na lajcie.
Wieczorem mamy burzę, Nangi nie widać co nie wróży zbyt dobrze, pada deszcz a cała buda w której śpimy trzęsie się jakby miała odlecieć. Po kolacji walimy w kimę bo jesteśmy zmęczeni. Jutro trekkingi, trzeba odpocząć.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.09.2023, 11:19   #76
nabrU
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

Fota z kiepem i dymkiem 'the best', Emek
  Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.09.2023, 15:41   #77
wojtekk
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

Ale ekstra!
  Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.09.2023, 08:37   #78
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,151
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 tygodni 2 dni 23 godz 55 min 3 s
Domyślnie

Wstaję niespiesznie a Michał już się szykuje do wymarszu. Śniadanie zaplanowali na 6.30 i ekipa base campowa zbiera się do startu.
Reszta grupy niespiesznie się zwleka ale mamy dożo czasu a do tego pogoda jest fantastyczna.


Na śniadanie to co zwykle czyli omlet lub sadzone. Nuda. Wreszcie koło 10 wyruszamy na trekking. Najpierw chcemy jednak zobaczyć to jeziorko, które tak się pięknie prezentuje na wszelkich fotach z tego miejsca. No to idziemy. Ta góra jest jebitna. Żadne zdjęcia ani filmy nie oddają wielkości i potęgi tej góry.







Schodzimy w dół i znajdujemy się na polance, całkiem zresztą sporej gdzie mamy to słynne bajorko z odbiciem Nangi.







No to zamieszczam to „jeziorko” żeby ktoś sobie nie pomyślał że tam jest jezioro. Zwykła kałuża. Jeziorko jest w dole takie prawdziwne. Malutkie i nie ma tam widoków.
https://youtube.com/shorts/znErQrr0s7A


Na tym placu ludkowie haratają w krykieta, polo i gałę. Można tam wynająć namiot tak że własnego nie trzeba targać pod górę jakby co. Ogólnie jest sporo kwater ale ponoć trzeba je rezerwować bo może być różnie. Miejsce dość turystyczne.
Lecimy dalej na trekking pod lodowiec.
Trasa bardzo przyjemna bo leci laskiem , mamy cień i ciutkę chłodniej.






Tutaj widać skąd wypływa rzeka spod lodowca.







Po drodze mijamy wioseczkę, w której można się czegoś napić lub coś zjeść. Z tego miejsca mamy około 1,5 km do punktu widokowego pod lodowcem. Część grupy tutaj zostaje a ja z chłopakami walimy pod ten lodowiec. Tutaj mamy już pełną patelnię, nie ma drzew i temperatura daje w doopę.









Ten lodowiec wydaje dość głośne trzaski. Jakby cos stale strzelało.
Widac drogę , która prowadzi dalej do base campu. Stąd to już rzut kamieniem.




Na trasie widzę wracającego Michała z chłopakami. Parę fotek Michała z trasy na base camp.







Pogoda nam się wybitnie udała. Schodzimy na dół. Po drodze wołają nas Rumuni żeby podejść do nich na szamę. Znaleźli jakąś budę gdzie koleś gotuje. Bezpiecznie zamawiamy zupę z kluchami na lunch a następnie pomału kierujemy się w stronę bazy. Michał nie był jeszcze na tym placu z bajorkiem to łapiemy to miejsce raz jeszcze. Akurat odbywa się tam jakiś arcyważny mecz w krykieta.
Nadciąga wieczór, słońce pomału spada. Ciekawostka elektryczna w stylu pakistańskim.


Wieczorkiem Salman zarządza ognisko i grilla.
Całkiem sympatycznie siedzi się przy ognisku pod nangą.


Na grilla chłopcy zabili jakiegoś barana czy kozę ale o grillowaniu to nie maja bladego pojęcia. Mięso zjarali na wiór tak że nadaje się bardziej do żucia niż do jedzenia ale musimy się tym zadowolić gdyż nic innego nie ma. Towarzystwo zmęczone więc kima. Jutro koło 14 mają nas zabrać jeepem na dół więc czeka nas wycieczka tym razem w dół.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.09.2023, 10:25   #79
Komar
 
Komar's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Łapanów
Posty: 325
Motocykl: RD03
Przebieg: 97546
Komar jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 15 godz 16 min 9 s
Domyślnie

Aż żal dupę ściska, że człowieka tam nie ma.
__________________
... wolność i przestrzeń niczym nieograniczona ...
Komar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.09.2023, 08:47   #80
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,151
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 tygodni 2 dni 23 godz 55 min 3 s
Domyślnie

Rankiem znów mamy wspaniałą pogodę. Widoki zajedwabiste ale czas zejść w dół i zmienić lokalizację. Plan zakłada zejście do jeepów, zjazd w dół, pakowanie na motorki i dojazd do doliny Hunza do miejscowości Ali Abad na nocleg. Mamy do pokonania jakieś 160 km ale już wiem że będzie zajebiście ciasno zmieścić się przed zmrokiem. Mamy 1,5 godziny w dół jeepem , przepakowanie, szama etc. Cienko to widzę.
Zejście jest dość przyjemne i droga w dół leci szybciorem.


Na dole mamy trochę oczekiwania na resztę ekipy i dojazd do mostu na dole.
Droga została naprawiona (nie wiem jak to zrobili w jeden dzionek) i bez przesiadek zjeżdżamy w dół. Na dole mamy ponad 40 stopni, słońce pali niemiłosiernie, nie ma gdzie się schować i ogólnie jest lipa. Wchodzimy do hotelu żeby złapać coś do jedzenia. Ceny są abstrakcyjne i kanapka typu tost z pomidorem i serem kosztuje koło 1500 rupii. Kradzież w biały dzień.
Hotel jest tutaj.
https://goo.gl/maps/dnQdLSYQjgd8qVDg8
Zwie się to Shangrila. Kanapka za miliony i ruszamy do auta gdzie zostały nasze bety. Wyciągamy toboły i okazuje się że Michałowa torba jest rozerwana po całej długości. Ki uj? Gdybamy, że może ktoś szarpnął za torbę a ta zahaczyła o podnóżek bo na pace jest motocykl ale rozerwanie jest naprawdę dziwaczne. Do tego urwane są wszystkie klamry do spinania torby. W torbie jednak nie ma żadnych braków ani nic takiego. Zagadka dość szybko się wyjaśniła. Na dole bywa nawet koło 50 stopni a Michał miał w torbie mały kartusz gazowy który wziął się i wybuchnął. Szybko zdejmujemy z paki baniaki z paliwem typu soft, które tak napuchły, że grożą eksplozją dalece większą niż kartusz. Baniaki na bok do cienia na chłodzenie. Torbę się jakoś załata a tymczasem pojedzie ona na pace auta bo nie idzie jej zamknąć.
Jest już późno jak udaje nam się zapakować na motocykle i ruszyć. Po drodze mamy jeszcze tankowanie. Trasa jest przyjemna, nie ma tłoku na drodze, zajebiste widoki, których nie udało nam się uwiecznić bo musieliśmy się zdrowo spinać żeby zdążyć przed zmrokiem. W okolicach Gilgit robimy jeszcze zakupy czyli klasycznie 2 mangosy , pomidory i cebula. No i łogiń.
Trasa jest łatwa ale słońce spada nieubłaganie. Dodatkowo mamy blokadę na drodze.

Śmieszna sprawa choć może i temat poważny. Naród zablokował droge bo nie ma zasięgu we wsi. Ludzi w pizdu, poblokowali ucieczki w bok, nosz kurrr.
Podchodzi do nas jakiś policjant, zeznaje że protest i że 10 minut musimy poczekać. Już znamy to pakistańskie poczucie czasu więc postanawiamy się przebić. Ludkowie na wszelkie sposoby utrudniają nam przejazd, stawiają przed nami motocykle, zastawiają droge ciałem etc. No ale nie damy się pokonać bez walki. Tłumaczymy jednocześnie posuwając się do przodu i w końcu udaje się blokadę pokonać.
Lecimy dalej. Mamy kolejny post gdzie koleś zatrzymuje nas chyba dla sportu i dla sportu sprawdza czy mamy prawidłowe oświetlenie, którego oczywiście nie mamy ale to był chyba tylko wybieg żeby sobie pogadać. Słońce spada, jest szarówka a mamy jeszcze kawał drogi. W końcu pytam gościa czy możemy jechać czy chce od nas jakieś kwity czy o uja mu chodzi. No i puszcza nas w końcu.
Łogiń. Ostatnie 15 kilometrów jedziemy już po zmroku. To jest masakra. Nie polecam, i nigdy jak nie trzeba nie róbcie tego w Pakistanie. Auta z naprzeciwka wszystkie jadą na długich pięknie nas oślepiając, kolesie jadący w tym samym kierunku walą bez świateł bo po co je zapalać, ludkowie poruszają się w okolicy pobocza butem bez żadnych oznak że są na drodze. Jednym słowem dramat. Oczywiście żadnego oświetlenia ulic nie ma więc droga przez mękę. W końcu docieramy do Ali Abad a tam na wjeździe rozpieprzona ulica zalana wodą, stoją jakies maszyny, ciemno jak w doopie.
Dopiero po wjeździe do miasteczka coś widać bo jest trochę światła. Udaje nam się namierzyć drogę do hotelu i w końcu logujemy się na bazie.
Baza.
https://goo.gl/maps/EscrQXL4nJGjRkSh9
Chłopcy zdejmują z auta motocykl z urwanym amortyzatorem, który wziął się i złamał.

Planują dospawać złamaną końcówkę. Mówię im że to nie ma prawa działać ale i tak zawożą moto do jakiegoś magika co ma to pospawać. Pospawał. Co z tego jak uszczelnienia są rozpieprzone, olej wyciekł i to tyle z tej prowizorki.
Kolacja i spać. To był ciężki dzień a jazda po nocy wypluła nas psychicznie.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Endurorally24 2023 & Dakar 2023/2024 Onufry22 Dział Producentów i Dostawców 39 01.12.2023 08:27
Romaniacs 2023 ArEZ Umawianie i propozycje wyjazdów 2 17.07.2023 22:24
IZI Meeting 2023 - po raz 11-ty! jochen Imprezy forum AT i zloty ogólne 61 30.06.2023 22:26
19-21.05.2023 SOSMA Edycja 2023 Żaki-Czan Imprezy forum AT i zloty ogólne 8 10.02.2023 11:19


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:23.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.