16.08.2016, 22:16 | #71 |
Zarejestrowany: Sep 2013
Miasto: Lubelskie
Posty: 2,497
Motocykl: CRF1000
Przebieg: 149 000
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 46 min 22 s
|
masz dar i nie tylko do opisów, każde zdjęcie ma swoją treść a szczególnie zdjęcia ludzi... niesamowite.
|
17.08.2016, 16:59 | #72 |
Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Rz-ów
Posty: 649
Motocykl: RD07
Online: 3 tygodni 2 dni 14 godz 42 min 51 s
|
sluza, mdxmd - przesadzacie...ale dziękuję
-------- Z Isfahanu odbijam w kierunku północnym, coby znów wbić się rejony pustynne, powoli rozpoczynając odwrót w kierunku granicy Turkmeńskiej. Miasteczka po środku pustyni pobudzają wyobraźnie, że gdzieś tu mógłby wychowywać się Anakin lub Luke Gwiazdochód. Zahaczam też o oazę, polecaną wielce w Lonley Planet. Ciekawy hostel, choć czuć że trzy gwiazdki LP robią swoje, więc ceny i podejście bardziej turystyczne niż zwykle. Natomiast udało się poznać dwie ciekawe osoby...a było to tak: Po przyjeździe i meldunku, popijając sobie herbę i planując dalszą trasę, wpada do hostelu zagubiona dziewoszka. Urocza, choć widać że coś jest nie tak. Okazuje się, że dziewoszka ma na imię Charlotte i jest z Paryża. Podróżuje sobie samotnie, bo praca w banku wypompowała z niej wszelkie soki życiowe i potrzebowała ucieczki. Jedzie do Australii; stopem, ciufą, busem, byle taniej, byle dalej. Pod hostelem wyrzucił ją jakiś kierowca, którego złapała na stopa, a teraz chce od niej 50dolców za taką przyjemność. Nie był taksiażem, a tego co mówiła, starała mu się jasno wytłumaczyć, że z kasiorą u niej słabo. Na miejscu pasażera żona typka, z tyłu dwójka dzieci. Ale raban jest. Razem z szefem hostelu, idziemy łagodzić sytuacje. W sumie nieskromnie powiem, że mi chyba bardziej na tym zależało, bo szefu stwierdził coś w stylu: "Autostop nie jest darmowy w Iranie, więc powinna zapłacić". No ale na moją prośbę, przetłumaczył kierowcy że dziewoszka przestraszona, że chora, że nie wiedziała, że przeprasza...i na 5 dolcach się skończyło. Charlotte miała zresztą jakiś tydzień wcześniej przykre przygody z pluskwami w jakimś podłym hostelu i cała jest pogryziona na rękach, nogach, twarzy...ponoć boli i swędzi, a kremy które dostała w aptece, ledwo co urabiają. Ale nawet nie myśli by rezygnować czy jechać do szpitala. Odpocznie dzień i jedzie dalej. Jakieś 30 minut później, słyszę warkotanie boxera. Na podwórko wbija się pięknie odjebany duży GS, w opcji SuperTuratechUberAluADV. Opony TKC. Kierownik w zbroi enduro. Pierwsza myśl: "ŁOOOŁ! Ale zajebiście! Będę miał z kim pojeździć po wydmach! Samemu trochę się cykałem...ale z takim prosem, to będzie czysta przyjemność!" Jakoś do tego momentu...motórzystów spotkałem zero. Ot czasem jakaś załadowana Tenera lub GS na poboczu, ale kierowników zero. Więc radochę miałem wielką. Silvio okazuje się Włochem. Mówi, że trasę zaczął tydzień temu. Słysząc to mam lekki zawrót głowy, bo to przecie ponad 5000km... Cóż, tak czy inaczej, proponuję mu jakąś wycieczkę w kierunku "o, gdzieś tam". Trochę kręci głosem, że nie wie, że zmęczony...Ale koniec końców przekonuję go, coby nie odpierdalał i żebyśmy gdzieś wybyli. Co więcej, proponuje Charlotte coby pojechała na pokładzie GS'ki. Niedaleko na mapie zaznaczone jezioro solne, które mi akurat po drodze. Dziewoszka podjarała się pomysłem. Demokracja zadziałała, Silvio się skusił. GS'a ma więcej miejsca, więc Charlotte pakuje się na Bemę, użyczam jej kasku na dojazdówkę i dzida w kierunku zachodzącego słońca. Po jakiś 20km asfaltem, jest zjazd na to jezioro. Po szutrówce z soli. Twardy, ubity grunt. Bez myślenia zbijam w nią, ale po jakiś 500m patrzę, a w lusterku Bemy brak...zawracam. Silvio przy zjeździe z asfaltu patrzy na zmieszanego. Pytam się: -"O co chodzi?" -"Nie lubię jeździć po piasku..." -"Jakim piasku!? To sól jest!" Skaczę nawet po gruncie, coby mu pokazać że gleba twardsza od asfaltu. -"Nie...boje się trochę o motor...sorry". Jeszcze po kilku namowach, nie udaje mi się go przekonać, w związku z czym, kradnę mu dziewoszkę i dzida w kierunku wydm. Rozbijamy z na górce z całkiem zajebistym widokiem na zachód...Po jakiś 20minutach coś pyrka. Odwracam się i nigdy nie zapomnę widoku dużego GS'a, jadącego 15km/h, ubitą drogą, z kierownikiem na podnóżkach, który był nieludzko wręcz pospinany. Sztywny cały, wzrok pod koło, przerażenie w oczach... Trochę śmiesznie, trochę dziwnie to wyglądało :P Ale w sumie stwierdzam, że zuch typ. Musiał przejechać 5000km, coby pierwyj raz zakosztować offu godnego GS'a...i dla niego było to wyzwanie. Uzupełnię tą anegdotę jeszcze fotami, bo pisząc to zapomniałem że mam je na innym dysku... Koniec końców, po pogaduchach, ja uderzam w dalszą drogę, a Silvio i Charlotte wracają do hostelu. Kasku na drogę powrotną jej nie użyczył. Chciałbym, aby przykład Silvia został zapamiętany, bo będę do niego się odnosił za kilka odcinków ;]
__________________
Marcin vel "Gruby" aka "Maurosso" |
17.08.2016, 17:20 | #73 |
Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Rz-ów
Posty: 649
Motocykl: RD07
Online: 3 tygodni 2 dni 14 godz 42 min 51 s
|
Ostatni przystanek w Iranie to Meszhed. Najświętsze miasto tego kraju. Miejsce pielgrzymek ponad 20mln muzułmanów rocznie. Ogromny kompleks kaplic i meczetów otacza święty grób Imama Rezy. Meszhed z uwagi na swoją swój status, przyciąga nie tylko Irańczyków. Widać tutaj ogromny napływ pielgrzymów z krajów arabskich, a tym samym ogromny kontrast pomiędzy Arabami i Persami. Irańczycy nie lubią Arabów. Zauważalne jest to gołym okiem.
Trochę na krzywy ryj, pomimo bycia nie tej wiary, udaje mi się wbić do sanktuarium, a nawet dotknąć słynnego grobu. Bardzo ciekawe doświadczenie... Sarkofag znajduje się w podziemiach meczetu w centrum całego kompleksu, a im go bliżej, bym wiernych więcej. Odpowiednio wcześniej korytarz rozdzielany jest na kobiety i mężczyzn. Po drodze mija się sale żalu, w których dziesiątki typów, klęczy i płacze z koranem w ręku. Niesamowicie to wygląda. Natomiast sama sala z Imamem Rezą, to istna dzicz. Dotknięcie grobu, ma przynieść szczęście, majątek i tak dalej...więc dzieją się tam dantejskie sceny. Typy ryją się na chama ile wlezie. Na fali z rąk, podawane są małe dzieci w wieku 5-8lat, które też muszą grobu dotknąć. Żadne pogo na Woodstocku tego nie oddaje. Wszystko miało swój niezwykły, mistyczny urok...do momentu kiedy faktycznie zbliżyłem się na wyciągnięcie ręki do sarkofagu, który otoczony był czymś w stylu mozaikowej siatki/murku. Murek ten, oddzielał wiernych od grobu i mężczyzn od kobiet. Będą już pod nim, okazuje się, że większość ludzi ładuje garście pieniędzy w szczeliny tej mozaiki. Mając okazję zerknąć do środka, widziałem sarkofag, który wręcz pływa w pieniądzach. Pomieszczenie około 4x5metrów, wypełnione banknotami do wysokości pasa... Zawsze irytowała mnie idea łączenia pieniędzy i religii, a tutaj zostało co przeniesione na zupełnie inny poziom... -- Następnego dnia, sprawnie załatwiam wizę do Turkmenistanu i kręcę się jeszcze dzień po mieście. Wieczorem postanawiam zaryzykować coś, o czym wyczytałem w Lonley Planet: Największym zastrzykiem adrenaliny jaki możemy sobie zaserwować w Iranie, to w będąc w Teheranie, w godzinach szczytu, zatrzymać mototaksówkę. Powiedzieć gościowi, że śpieszymy się na lotnisko, bo za 15min odlatuje nam samolot i że typ ma się śpieszyć. A potem już tylko się trzymamy...Ponoć najlepszy rollercoaster na świcie, a koszt to jakieś 3 dolce :P Cóż, nie w Teheranie ani nie w godzinach szczytu...skusiłem się na mototakisi...zajebista rzecz w ciul :P umiejętności miejskie kierowników są nie z tej ziemi...
__________________
Marcin vel "Gruby" aka "Maurosso" Ostatnio edytowane przez Maurosso : 17.08.2016 o 17:54 |
17.08.2016, 19:24 | #74 |
Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Rz-ów
Posty: 649
Motocykl: RD07
Online: 3 tygodni 2 dni 14 godz 42 min 51 s
|
W ramach podsumowania tego fascynującego kraju, krótki film
__________________
Marcin vel "Gruby" aka "Maurosso" |
17.08.2016, 21:44 | #75 |
Zarejestrowany: Jul 2016
Miasto: Rudnica
Posty: 179
Motocykl: SD04
Przebieg: 30k 25k
Online: 1 tydzień 3 dni 9 godz 28 min 19 s
|
Ujęcia z "kija" robią miazgę
Rewelka |
18.08.2016, 14:27 | #76 |
Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Rz-ów
Posty: 649
Motocykl: RD07
Online: 3 tygodni 2 dni 14 godz 42 min 51 s
|
O Turkmenistanie wiedziałem przed wjazdem tyle...że ciężko zdobyć wizę.
Niedaleko za granicą, otwiera się piękna trzy pasmowa autostrada. Na uboczu zaczynają pojawiać się piękne, marmurowe gmachy. Po paru kilometrach, wjeżdża się do Aszchabadu, stolicy. Wrażenie wgniata w glebę. Ogromne białe budowle ciągną się kilometrami. Monumentalne, przytłaczające, piękne. Ma się wrażenie, że wjechaliśmy do miasta utopijnego. Czystego, pięknie zaprojektowanego. Apogeum tego wrażenia jest w centrum. Dopiero po chwili dochodzi do mnie, że jak na stolicę to jakoś tak pusto. Na głównym skrzyżowaniu miasta, na czerwonym świetle może z cztery auta. Na chodniku ani jednej osoby. Ktoś tam zamiata idealnie czysty chodnik. Ktoś inny przycina idealnie przycięty żywopłot. Niesamowicie wysokie krawężniki nie pozwalają się nigdzie zatrzymać. Ale przystaję koło rozległego placu, wyciągam aparat coby cyknąć conieco...i znikąd wyskakuje dwóch policjantów. -Szto ty tu działasz? -Zdjęcia. Turystą jestem. Krasive miasto! -Tu nie można się zatrzymywać ani robić zdjęć. Jedź dalej. -A gdzie jakiś parking? Chciałbym pozwiedzać. -Nie zatrzymuj się. Nie ma parkingu. Nie wolno robić zdjęć. Co do...? Ale ok...przejeżdżam jeszcze z 500 metrów znikając im z oczu i zatrzymuje się schowany za jakimś budynkiem (który okazał się później komendą policji). Aparat za pazuchę i jazda. Przyuważył mnie jakiś wojskowy. Coś krzyczy. Udaję, że go nie słyszałem i wolnym krokiem wchodzę za żywopłot, coby przerwać linię wzroku. Natychmiast wyciągam baterię i kartę z aparatu i chowając do kieszeni. Po chwilce stoi koło mnie wojskowy i policjant. -Co ty tutaj? -A nic. Zwiedzam sobie. -Dawaj aparat. -Proszę. Ale zepsuł się. Bateria padła. -Robiłeś jakieś zdjęcia? (próbuje włączyć) -Nie. Nie mam zapasowej baterii. Żadnego zdjęcia. -(Patrzy nieufnie) Idź stąd. Pamiętaj, że robienie zdjęć jest zakazane. -Czemu? -Paszli! Dopiero po wyjeździe z centrum, pojawiają się jakieś osiedle, gdzie widać losowych cywili. Wciąż, znaleźć sklep czy stację benzynową graniczy z cudem. Wymarłe miasto, które widnieje w Księdze Guinessa jako teren o największej koncentracji budynków z białego marmuru na świecie. Mieli rozmach skurwiesyny... Po za stolicą, jest jeszcze jedna lokacja w Turkmenistanie godna odwiedzin. Słynne wrota piekieł. Legend i historii o jej powstaniu sporo, tą którą ja zasłyszałem idzie mniej więcej tak: W latach 70tych, Rosjanie intensywnie poszukiwali ropy na terenie Turkmenistanu. Jedna z wież wiertniczych, trafia na jamę z gazem ziemnym. Całość zapada się pod ziemie i zaczyna ulatniać się znaczna ilość gazu. Rosyjscy inżynierowie, coby uniknąć problemów, stwierdzają że lepiej będzie gaz podpalić. Dzięki temu, za jakiś tydzień czy dwa, wypali się wszystko i dalej będzie można wiercić. Podpalili...no i 40 lat później dalej się jara ;] Znaleźć to miejsce jest odziwo niezwykle trudno. Niby jest na mapie, ale zjazd słabo zaznaczony. Nikt z lokalny nie wie o co kaman. Pytałem wielu, o jamę, wrota piekła, dom szatana, płonącą dziurę z ogniem i na wszelkie inne sposoby...i ni ciula nikt nie wiedział o co mi chodzi. Jak to jest...że każdy z poza Turkmenistanu jadćc tam...kojarzy Wrota piekła, ale ludzie w jej bezpośredniej okolicy nie mają o niej pojęcia?! Po ponad 200km(!!) błądzenia w końcu udaje mi się. Faktycznie środek pustyni...i jarająca się dziura. Ogromna. Żar, huk nie do opisania. Żadnych bramek, ogrodzenia, knajpy z sztańską cepeliadą. Nic...ot jarająca się dziura. Jakieś 500metrów dalej pojedyncza jurta, ale pusta w środku. Przez cały wieczór i noc nikt się nie pojawił. Klimat mocno na plus, szczególnie nocą Wrzucam też jeszcze jeden dziwny kolaż robiony w trasie z części Iranu i Turkmenistanu
__________________
Marcin vel "Gruby" aka "Maurosso" |
18.08.2016, 14:34 | #77 |
Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Myślenice
Posty: 601
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 8 godz 51 min 25 s
|
Zajebiszczo nie zwalniaj tępa
|
18.08.2016, 15:30 | #78 |
Zarejestrowany: Sep 2015
Posty: 1
Motocykl: RD03
Online: 5 dni 13 godz 52 min 28 s
|
W Turcji też jest takie płonące miejsce, tyle że nie dziura a góra - nazywa się Chimera, warta zobaczenia!
|
18.08.2016, 18:29 | #79 |
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,164
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 3 godz 2 min 34 s
|
Niestety zanosi się na to, że w Turcji takich "płonących" miejsc będzie coraz więcej
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś |
19.08.2016, 13:06 | #80 |
Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Rz-ów
Posty: 649
Motocykl: RD07
Online: 3 tygodni 2 dni 14 godz 42 min 51 s
|
No ta miejscówa w Turcji ponoć znacna. Tyle, że jako naturalny ewenement, trza się chyba dobrze z terminem wstrzelić, bo raz więcej gazu się wydobywa, a raz mniej. Wiki mówi, że zima optymalna...całkiem fajny pomysł na ferie zimowe ;]
------------------------ Ponieważ wiza Turkmeńska chciała pozbyć się mnie ze swojego kraju w terminie ekspresowym, po kolacji u Lucyfera wjechałem do Uzbekistanu. Pierwszy przystanek to Chiwa. Pięknie odrestaurowane miasto z mocno orientalnym klimatem. Przynajmniej jeżeli mowa o ścisłym centrum, bo obrzeża to typowa mieszanina upadłego komunizmu i Azji centralnej. Ktoś by spytał...czym się różni klimat perski od klimatów "-stanów"? Chyba najbardziej obrazują to bazary, na których na przykład na stoisku z biżuterią, możemy kupić jajka na śniadanie. Poza zacnym klimatem, pojawiają się problemy z paliwem. Odcinki po 400km bez stacji to norma w Uzbekistanie. Znaczy się, stacji jest w opór ale wszystkie zamknięte lub sprzedające LPG. Dwie wioski zjeździłem i chyba z 10 koszy przegrzebałem żeby tyle petów uzbierać... Nastawiłem się na dotarcie do Buchary, a ponieważ coś poszło nie tak, do miasta wjechałem późną nocą. Hostele drogawe, większość sklepów pozamykanych, już mam czynić odwrót za miasto by znaleźć jakąś zieloną łatę, gdy jakiś typ mówi, że tu zaraz jest fajny tani hostel. Zaufałem, podbijam i oczom nie wierzę. Trzy afryki i Tenera. Co więcej...trzy afryki na polskich blachach! Kierownicy poszli gdzieś na miasto. Po krótkich oczekiwaniach wracają. Tak poznaję Piotra, Kubę i Szymona z Africa Twin World Tour oraz Ed'a Gill. Ed to Brytyjczyk. Janusz podróży. Sam pocina sobie z Anglii do Australii na swojej Tenerce. Będzie jeszcze o nim później, gdyż z samego rana wybywa w kierunku Osh w poszukiwaniu ratunku dla łożysk w kołach i elektryki. Ja natomiast pytam ekipę na Afrykach, czy mógłbym się pod nich podpiąć choć chwile. W końcu trasa zakładana nam się pokrywa. Przeciwwskazań brak, więc dalej pocinamy w Afryki cztery. Typowa kolejka na stację benzynową Dostaję też wlepkę wyjazdową! Woohoo! Warto tu opisać, jak zajebiaszczy pomysł mają Typy na to objechanie świata. Cała przygoda zaczęła się rok wcześniej, kiedy Kuba i Szymon wystartowali z Polski i po miesiącu dotarli do Gruzji. Co ciekawe, widziałem ich wlepkę na granicy nawet Zostawili parchy, wrócili do Polski, znów odkładając urlopy i monety na kolejny miesiąc kolejnego roku. Tym razem dołącza do nich Piotr. Takimi skokami po miesiąc, co roku, planują objechać świat dookoła. Tego roku chcą skończyć gdzieś za pamirską autostradą.
__________________
Marcin vel "Gruby" aka "Maurosso" |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Stany !!! Azja Centralna A-R-S | sebol | Trochę dalej | 96 | 28.07.2015 17:13 |
Azja Centralna sierpień/wrzesień 2012 | gancek | Umawianie i propozycje wyjazdów | 20 | 21.07.2013 22:23 |
Korytarz Wakhański - Azja Centralna czerwiec-lipiec | Piast | Umawianie i propozycje wyjazdów | 51 | 12.01.2013 13:43 |
Sprawy formalno - wizowe Azja Centralna i Mongolia | ydoc | Przygotowania do wyjazdów | 47 | 20.06.2012 00:17 |
Azja Centralna | Magnus | Trochę dalej | 137 | 29.11.2009 09:31 |