26.08.2009, 11:22 | #81 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Katowice
Posty: 1,249
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 39 min 57 s
|
Oj tak… O urokach tych miejsc niechaj świadczy fakt, że Norwescy turyści jeżdżą do Kirkenes pooglądać sobie Zapolarny, bo to jedyne ruskie miasteczko widziane z zachodu.
Praktycznie cały obszar od Murmańska do Kirkenes jest jedną wielką bazą wojskową. Widać, że nasi bracia Słowianie mają niezłego pierdolca, jeśli chodzi o bratnią pomoc sąsiadom. Gotowi są udzielić jej w każdej chwili. Wszystko jest tam tak zorganizowane żeby w trzy minuty, osiem pierdylionów czołgów wspomaganych przez zylion samolotów znalazło się w Skandynawii. A z drugiej strony…. pełen luzik. Kolorowe domki, zapach kwiatów i spokojnie żyjący sobie ludzie. Granica Na drodze zatrzymuję nas brama. Droga zamknięta?! Czekamy... Wychodzi żołnierz i zabiera nam dokumenty. Po chwili jednak wraca. Chciał przykozaczyć i popisać się swoją pamięcią notując w niej trzy tablice rejestracyjne. Nie wyszło, więc musiał wrócić z kartką papieru i ołówkiem Pewnie ta niemiecka mu nie weszła do głowy W końcu brama się otwiera i możemy jechać. Jedziemy i nie możemy się nadziwić. Jak tu czysto! Jak tu ładnie! No tak... Oprócz drogi, lasu i ogromnych wież strażniczych z małymi ludzikami na ich szczytach, nie ma tutaj nic więcej. Nie ma śmieci, przemysłu i ruin. Dlatego ładnie. I tak przez 20km… W końcu jest! Granica. Zatrzymujemy się i natychmiast otacza nas chmara żołnierzy, celników i sam nie wiem, kto jeszcze. Wygląda to trochę komicznie, bo na przejściu jesteśmy tylko my a obsługa wygląda na mocno znudzoną. Prawdziwe kino zaczyna się jednak po stronie norweskiej. Rosjanie nas wypuścili a w Norwegi wszystko zamknięte na głucho. Bajrasz, jako alfa mówi, że to piiiiiiiiii i przejedzie chodnikiem obok szlabanu. Powstrzymujemy go i robimy mały rekonesans waląc w każde napotkane drzwi. W końcu jakieś ustępują. W środku siedzi jakiś gość. SAM. Oprócz niego nie ma nikogo więcej…. Morda mu się śmieje na nasz widok, bo ma znajomych w Zgierzu i tydzień temu od nich wrócił. No to jesteśmy w Norwegii. Wygłodniałe fiordy już nie mogą się doczekać naszego widoku Na pierwszym postoju dostrzegamy jednak pewien drobny dysonans. Zarówno my jak i nasze niunie jesteśmy nieźle oblepieni błockiem, robalami i wszystkim co raczyło wejść z nami w kontakt. Tym czasem świat dookoła jest taki czysty i kolorowy…. Mijane motocykle lśnią chromami i wypolerowanym lakierem. Znowu na nas patrzą ale jakoś inaczej... Jakby bardziej z góry? A może to przez to, że na GSie siedzi się wyżej? |
26.08.2009, 15:59 | #82 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,924
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 17 godz 39 min 28 s
|
Ufff...Tak sie napilem,ze az zasnalem.O Rybackim mozna sie rozpisywac,ale lepiej jest tam poprostu pojechac.Zeby nie tracic czasu,najlepiej jest pociac przez finlandie.A naprawde warty jest zobaczenia.Na granicy bylo rzeczywiscie dziwnie spokojnie.Obie strony byly iscie europejsko wyposazone.Wszechobecna kultura i zyczliwosc.W Norwegii zaczal u nas pracowac dodatkowo zmysl wechu.Juz nie jechalo jakas smola,czy topiacym sie asfaltem.Wszystko bylo cacy.Zadnych dziur,piachu na jezdni,zlowrogich nam psow.W Kirkenes musielismy znalezc keszstejszyna i tak to przejechalismy go chyba z piec razy dookola.Ja spotkalem,jak to deptul nazwal "krajanow",a byli to nic wiecej jak pospolici germance,ktorzy to na widok ziomala mowiacego polnisch w towarzystwie dwoch slowian dziwnie sie tylko gapili i bali sie odezwac.Od tej pory spotykalem ta narodowosc nadzwyczaj czesto.Co do manewrow wojennych,to byla to raczej proba desantu z checia zagrabienia obcego mienia.Na kempingu narobilismy trzode,przeplatana z najebka.Wszyscy juz spali,a nam przyszlo do glowy sie upijac.Bajrasz chcial za osiemnascie flaszek jezdzic z gola dupa na afryce i strzelac z tlumika.Mowil:"Osiemnascie flaszek i macie tu taki hejzel jakiego nie widzieliscie".Jednak jego garza byla nie do zaakceptowania.Naszymi sasiadami okazala sie wycieczka z germanii.Trzy GS-y i Afryka.Nie umialem wytlumaczyc,jak to mozliwe,ze nie bylo na nich ani jednej plamki,muszki lub nawet odcisku palca.Jakby ich teleportowano do Kirkenes.Wszyscy grzecznie juz spali w nowkach namiotach,a w nas wzbierala zlosc.Pomysl byl taki,zeby im poprzewracac dwukolki,zniszczyc namioty i wygonic cala ta brac z kempingu.Jednak troche szkoda nam sie ich zrobilo i dalismy im spokoj.Nie znaczy to jednak,ze zachowywalismy sie cicho.Slowianska dzicz!Poranek byl jeszcze dziwniejszy.Motocykle niemcow byly juz spakowane i przygotowane do drogi.Wszystko jak w reklamie Touratecha,jednak po germancach ani sladu.Znikneli.Troche trwalo zanim wyjechalismy z tego kempingu,a po "krajanach" ani sladu.Hmmm...Jakie bylo moje zdziwienie i radosc,jak ich pare dni pozniej spotkalem na Nordkappie.Zostalismy kolegami.
|
27.08.2009, 11:07 | #83 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Katowice
Posty: 1,249
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 39 min 57 s
|
Działania dywersyjno zaczepne okazały się naszą słabą stroną. Wszystko przez ten brak nocy!
No nic. Wykąpani, z pełnymi brzuchami zaczynamy, jak co wieczór, wielkie knucie. Knujemy gdzie spędzimy następne dni. Nordkapp!! Krzyczy Myku. Ja chcę jechać na Nordkapp!!! Próbujemy Mu perswadować, że już tam był, że już widział, zdjęcia nawet ma. Wszystko na nic. Był, ale było bez sensu i należy pojechać jeszcze raz żeby się przekonać czy rzeczywiście jest bez sensu czy z sensem tylko trzeba dłużej tam pobyć. Hmmmm W sumie ma to sens i wobec takiej argumentacji jesteśmy bezsilni. No to mamy nowy cel, ale jazda do niego najkrótszą drogą byłaby sporym nietaktem i już mamy nowy planNordkapp, ale wcześniej jedziemy do Gamviku. Po drodze widoki zapierają dech. Północ jest bardzo OK. droga.jpgdroga1.jpg woda.jpggamvik1.jpg Po dotarciu na miejsce mamy małe zderzenie z rzeczywistością. Nie ma żadnej hyte. Jest hotel i hostel. Wybieramy ten drugi. Jest pralka, suszarka, kuchnia, TV, młode dziewczyny w recepcji. Jest wszystko. Cena za ten komfort w, przypominam, hostelu wywala nas przez zamknięte drzwi prosto w siodła naszych motocykli. Coś koło 500zł za pokój. Witamy w Skandynawii. gamvik.jpg Na mapie widzimy cieniutką niebieską kreskę łączącą Gamvik z Nordkappem. Słuchajcie! Plan jest taki!. Krzyczy któryś z nas. Na Nordkapp popłyniemy sobie promem!! A co?! Miła pani w biurze próbuje wbić nas na prom, który nie zabiera samochodów. Wspomina coś o dźwigu, motocyklach na pokładzie itp.. Ooooo zajebiście!!! Już widzimy naszą fotę w kalendarzu. Nawet zaczynają się spory czy bardziej pasują miesiące zimowe czy te letnie. Niestety. Kapitan okazał się być sztywniakiem i jakoś nie podzielał naszego optymizmu i pomysł z dźwigiem też mu się nie spodobał. Nie to nie. Łachy bez. Mamy przyjechać następnego dnia po bilety, bo prom, który nas zabierze odpływa o pierwszej w nocy. Jest 20:00 więc mamy trochę czasu. Nawet więcej niż trochę. Rozbijamy namioty, palimy ognicho, nie pijemy wódki i nie jemy mięsa. Dzień, jak co dzień. ognisko.jpgognisko1.jpg namioty.jpgnamioty1.jpg Spokój Myka zakłóca widoczna w oddali góra z kopcem na szczycie. Hm hm hm... zachrumkał. Idę! Powiedział i poszedł. Po co? Nie wiemy. kopiec1.jpgkopiec.jpg Jak wrócił to Go o to pytaliśmy, ale też nie wiedział. Ot taka germańska zachcianka. W końcu jedziemy po bilety. Bajrasz zostaje, bo mu się nie chcę. Mija z godzinka i wracamy a dupy nam prawie odpadają ze śmiechu, bo nie ma wolnych miejsc na promie. Wiemy, że Bajrasz tego nie kupi. Dobrą godzinę próbujemy Go przekonać, że trzeba się już zwijać i jechać. Na kołach, bo prom nas nie zabierze. Myślę, że uwierzył dopiero po jakiś 100km. |
27.08.2009, 17:35 | #84 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,924
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 17 godz 39 min 28 s
|
W sumie to do dzisiaj nie wiem,po co wlazilem na ta gore.Byla niedaleko,dosyc wysoka i na moje haslo,ze za pol godz tam bede wysmiano mnie,cos mnie ruszylo.A raczej to ja ruszylem dupe i pobieglem.Do polowy wbieglem,bo bylem jeszcze nadczczo,ale pozniej byl to tylko szybki marsz.Zabawnie bylo patrzec na oddalajacych sie deptuli i bajraszow.Wszystkie troski i zmartwienia pozostawilem za soba,w dole.Przede mna byla tylko chec zdobycia szczytu z tajemnicza wieza.
http://picasaweb.google.de/nelusia21...72355524340482 W miare wchodzenia pojawialy sie ciekawe widoki,wiadomo z gory lepiej wszystko widac,a nasz oboz stawal sie tyci. http://picasaweb.google.de/nelusia21...72417424134850 Byla juz noc,a wlasciwie to jakos kolo pierwszej w nocy. http://picasaweb.google.de/nelusia21...72461186374338 W koncu dotarlem do owej wiezy.2,5m wysoko ulozony stos luznych kamieni.Oczywiscie ze sie na nia wgramolilem i wtedy widzialem juz dokladnie wszystko.Nawet przez chwile wydawalo mi sie,ze widze przedmiescia Wroclawia. http://picasaweb.google.de/nelusia21...72856094330786 http://picasaweb.google.de/nelusia21...72636782141602 http://picasaweb.google.de/nelusia21...72710689867586 http://picasaweb.google.de/nelusia21...72801230739026 No ale bylo juz pozno i moglo mi sie poprostu wydawac.Spacerujac tak sobie przy juz wschodzacym sloncu,wrocilem do obozu,gdzie nic odkad wyruszylem na moja wyprawe sie nie zmienilo.Hmm... Aha..Na ostatnim zdjeciu po lewej stronie w poscie deptula "widac" mnie jak stoje na wierzy i macham.hehe... Ostatnio edytowane przez myku : 27.08.2009 o 17:41 |
28.08.2009, 20:23 | #85 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Chojnice/drogi Europy
Posty: 1,039
Motocykl: RD07a
Przebieg: hgw
Online: 3 tygodni 2 dni 4 godz 28 min 20 s
|
rzeczywiście, widać że to Ty tam stoisz i machasz, hehe
Nawet nie wyglądasz na zbyt zmęczonego wspinaczką na górę
__________________
openSUSE.org |
28.08.2009, 21:52 | #86 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,675
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 16 godz 23 min 8 s
|
Fajnie..... czekamy na ciąg dalszy
|
01.09.2009, 22:02 | #87 |
świeżym warto być:)
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 52 min 48 s
|
Tak naprawdę już teraz powinniśmy zakończyć tę relację, bo tyczy ona Kolskiego, a nie lanserskiego kręcenia się po Skandynawii, czy gdziekolwiek indziej. Ale niech będzie.
Nadal jesteśmy w podróży i nigdzie się nam nie spieszy, a nawet pojawia się plan 2782 - a może Ukraina, bo przecież mamy po drodze Nie do końca wiemy po drodze czego, ale brzmi fajnie. Tak naprawdę mamy poczucie niespełnienia. Dopiero po opuszczeniu Rosji, gdzie targały nami różne uczucia-chętnie, i już natychmiast, byśmy tam wrócili. Tak, czy siak Norwegia śliczna jest, więc dzida do przodu. n1.jpg n2.jpg n3.jpg n4.jpg n5.jpg Faktycznie, informacja, że jedziemy a nie płyniemy, potraktowałem jak dobry żart. No ale skoro już jesteśmy na północy Norwegii, to czy popłyniemy, czy pojedziemy na Nordkapp, to już mało istotne…liczy się lanserskie zdjęcie z globusem., bo i tak odwiedziliśmy Gamvik-faktyczny szczyt Europy. Po jakiejś setce, moja niunia zaczyna przerywać i się dławic. -Pompa! -Moduł! -Regler! -Niskie ciśnienie w przednim kole! Rady kolegów sypią się jak z rękawa. Tym bardziej, że wszyscy jesteśmy mechaniorami pierwszej wody. Musze wspomnieć o germańcu, bo jak tego nie zrobię, to będzie nas znowu terroryzował ujawnieniem obciążających nas materiałów filmowych. Więc dzięki Mykowi wymienione zostały świece…bo miał i miał też klucz do świec…jako jedyny…ooo dzięki Ci Wielki Germański Najeźdźco. Na miejscu oczywiście zwykłe dziękuje nie wystarczyło. Przez kolejne kilka dni słyszałem, jak to niby byśmy utknęli gdzieś pośrodku dzikiej, nieprzyjaznej i pogańskiej Norwegii, gdyby nie przezorność i dobre niemieckie przygotowanie! Tak na marginesie-Spławik masz w ryj. swiece.jpg Deptul walczy o życie-coś nie tak ma z regulacją tylniego zawieszenia i motongiem miota na lewo i prawo. Godzina jest wczesna, bramki wjazdowe martwe, zero kogokolwiek …więc wjeżdżamy oczywiście pod sam globus-lanserska fota i chcemy zmykać szukać jakiegoś noclegu. Ale nie, Herr Rafael zostaje, bo ma misję, a mnie się wydaje, że brak gadżetów to powoduje, czyli będzie twardo czekać na otwarcie sklepów z suvenirami. Zgadujemy się na telefon i trzydzieści kilometrów dalej lądujemy w bardzo przyjaźnie wyglądającym rowie. Zasypiamy w oka mgnieniu. Jakieś pięć godzin później, budzimy się już w komplecie. Haaa, żebyście wiedzieli jaką cenę(cena+germańska prowizja) sobie krzyknął zdobywca suvenirów, za lanserskie naklejki z Nordkappu-Kurwaaaa nk1.jpg nk2.jpg nk3.jpg nk4.jpg Asfalty norweskie mordują nam opony. Zaczynamy przeliczać nie na kilometry, ale na dni i godziny. Umorusane niunie, kostki i nasz ogólny wygląd, faktycznie nie pasuje do ogólnego wizerunku „motocyklisty-podróżnika po Skandynawii”., ale o tym wspominał już Deptul. Skoro Nordkapp, to po drodze Finnmark, gdzie Myku, mimo, że nie ma już miejsca w swoich bagażach w przewrotny sposób pozbywa jednego z wszech obecnych reniferów skóry, i to całkiem tanio. Potem na niej śpi i drapanie oraz obrzęki skóry zwala na wszechobecne ugryzienia komarów. Tu też się potwierdza nam niecny plan, uknuty na rybackim. Finmark jest kolejną taka wspaniałą krainą-trochę jak dolina Naretwy ze skałami przez które przedziera się woda, i trochę jak Karelia z bagnami, rozlewiskami i mnóstwem robali, i trochę jak południowa Norwegia, bujna i zielona. Czyli taki kolejny zakątek, który jest trudny do eksploracji na ciężkich, zapakowanych motocyklach. I tu mam na myśli faktyczną eksplorację Finnmarku, czyli jazdę po ścieżkach dla skuterów śnieżnych, gdzie wyznacznikiem tych ścieżek są znaki, a nie droga, a nie przemknięcie asfaltami. Nooo, ale plan planem, a my się nadal lansujemy-oczywiście następnym przystankiem jest Rowamieni i wioska Świętego Mikołaja. Deptul jakoś się ożywił i zaciera ręce. -Chłopie, co jest?-pytam-bo tego typu zachowanie u Marcina, mnie trochę niepokoi -Kurwaaa, pogadamy sobie o tych wszystkich listach, które wysłałem! -Ooo! O właśnie!-wykrzykuje Myku Hmmm, czyżbym tylko ja był zawsze grzeczny. f1.jpg f2.jpg f3.jpg f4.jpg O tym że Finlandia jest smaczna, ale jazda po niej -bez „niej”, i bez wędki na pstrągi, jest raczej nudna, to już się przekonałem w zeszłym roku. Gdyby nie te „skróty”, które są pięknymi, szerokimi i szybkimi szutrami ,po środku których za wzniesieniem potrafi sobie stać renifór z zamiarem uśmiercenia całej trójki….to nuda Panie. No niby ładnie, niby dużo wody, piękne wodospady, jeziora, ale jakoś bez sensu i gdyby nie Nokia i chyba najbardziej wyluzowany naród jaki znam, aaa i Święty Mikołaj, co to go, tu nie powinno być, i jeszcze trzeba zapłacić za wizytę-i tylko dlatego w ryja nie dostał za te listy-to jak dla mnie nuda razy 4. Ostatni nocleg w Finlandii, spędzamy na tym samym kempingu, co ja w zeszłym roku. W tym samym domku i w towarzystwie tych samych kaczek żebraczek. Myku nagle odkrywa w sobie zdolności mechanika i naprawia swój bojowygermańskijednośladnajeźdźczycotosięniepsujen igdy, przy okazji demontując niunie Deptula. Deptul raczej nie reaguje. Cały czas coś mruczy pod nosem. Brzmi to jakos tak jak: Myy, Miii, Miki, Mikołaj... chyba Milołaj n.jpg
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz |
01.09.2009, 23:24 | #88 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,924
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 17 godz 39 min 28 s
|
I tu musze sie wtracic w opowiesc.Zanim posypia sie sprostowania i zaprzeczenia,poprosze Deptula o opublikowanie zdjecia,ktore powinna zobaczyc Azia,jak to jej kochas bawi sie w towarzystwie mezczyzn.
Ostatnio edytowane przez myku : 01.09.2009 o 23:29 |
02.09.2009, 23:25 | #89 | |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Katowice
Posty: 1,249
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 39 min 57 s
|
Cytat:
Wioska Pana Mikołaja jest naprawdę bardzo fajna. Jeśli macie pociechy to na pewno warto je tam zabrać. Jest to oczywiście targowisko próżności i święto komercji, ale w bardzo dobrym stylu i guście. Wszystko ładne, kolorowe i z certyfikatem UE. Raj dla Germańca Gdyby w tym roku Mikołaj ominął Polskę to… to przez nas. Ponieważ nie za bardzo było gdzie to rozbiliśmy namioty na czymś, co przypominało wybieg dla renifera Rudolfa. Nawet jakieś sanie stały. Mikołaj nie dostał w ryj tylko, dlatego, że spotkanie z nim kosztuję 50jurków. W dupie go mamy a on wie, za co. Fińskie szutry… O tak! Spotkaliśmy lokalesa odzianego w gips. Okazało się, że jest posiadaczem AT i członkiem fińskiego klubu posiadaczy. Akurat ma przerwę w jeździe bo wywinął spektakularną glebę. Pogawędziliśmy chwilę i chciał nas obdarować mapą z zaznaczonymi zajefajnymi szutrami!! Problem był taki, że mapa była 250km od miejsca, w którym byliśmy i do tego nie w tą stronę! Każdy dodatkowy kilometr w tym kraju był zdecydowanie ponad nasze siły. Szutry OK., ale tam gdzie zaczyna się asfalt zaczyna się też dramat. Finlandia wciągnęła nas po szyje. Wpadliśmy w jakiś depresyjno-maniakalny nastrój i wydawało nam się, że nigdy stamtąd nie wyjedziemy. Serio! Ten kraj to koszmar. Piękne równe drogi, szerokie pobocza, uprzejmi kierowcy i rozsądne ograniczenia prędkości, które zdecydowanie należy respektować. A dookoła takie nasze Mazury w makro skali. Nuda. Mój licznik nie działa już od jakiegoś czasu, Myka licznik też nie działa (to wyjaśnia skąd się biorą w niemcowni motocykle z niskim przebiegiem ) do tego samiec alfa zabrał mi mapę… jedziemy za nim zupełnie nie wiedząc gdzie jesteśmy. Jedziemy… jedziemy…jedziemy… i kalkulujemy w naszych głowach ile to kilometrów już dzisiaj pokonaliśmy. Żaden z nas nie spojrzał na zegarek a szkoda. W końcu Bajrasz zatrzymał peleton i w kilku niecenzuralnych, ale ciepłych żołnierskich słowach wyraził swą dezaprobatę dla pokonanej drogi. W wolnym tłumaczeniu powiedział, że było to 20 najdłuższych kilometrów w jego życiu. Na początku mu nie wierzyłem, bo na moje oko ujechaliśmy ze 100 może 150km. Niestety miał rację… Taka właśnie jest Finlandia. Nuda. Prawie całujemy pokład promu w Helsinkach. Opony zamówione i czekają na nas w Białymstoku. Zamawialiśmy je będąc gdzieś na północy, bo rzeczywiście schodziły w oczach a w planach przecież Ukraina ale, że planowanie idzie nam najlepiej to nie martwcie się. Zbliżamy się do końca tej nudnawej opowieści. |
|
03.09.2009, 00:47 | #90 | |
Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Wrocław
Posty: 152
Motocykl: Ryszard Dominator
Online: 1 tydzień 5 dni 11 godz 20 min 39 s
|
Cytat:
|
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
akcja coca-cola, prośba o pomoc | mbogo | Kwestie różne, ale podróżne. | 22 | 30.08.2013 22:46 |