29.08.2015, 19:48 | #81 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Ehhh, chyba okulista się kłania.
Patrzy człowiek w tę mapę, patrzy, a i tak źle widzi Już poprawiam na Drohiczyn, bo jeszcze potomni się pogubią
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
29.08.2015, 22:46 | #82 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Podlaska służba medyczna w osobach lekarki i pielęgniarki szybko bierze się do roboty.
I co chwilę pyta: "Ale mdleć nie będzie?" Co prawda nie udaje się zrobić dożylnego zastrzyku, bo ręce tak spuchnięte, że żył zupełnie nie widać, i dostaję go w tradycyjny sposób. A za chwilę kolejny, oraz 6 tabletek, w tym sterydy. Czuję, że znalazłam się w odpowiednich rękach. I nawet nie padło pytanie o ubezpieczenia, dane, panie po prostu rzuciły się do pomocy. Zostaje mi czekać na zadziałanie leków. Jest dobrze, opuchlizna schodzi w oczach Siedzę i patrzę na zmieniającą się skórę, która czerwień zmienia na jasny brąz, a panie biorą się za papiery. -Zielona Góra to jaki będzie oddział NFZ? -Lubuski. -Lubuski? To taki w ogóle jest? Dostaję receptę oraz ostrzeżenie, że jak blokada przestanie działać, to ta cała pokrzywka może się jeszcze pokazać. I upomnienie, że mam nie jechać, bo będę senna. No ale co, pod przychodnią się chyba nie rozbijemy, poza tym jest chyba 11 rano Chęć do spania jakoś przechodzi po pół godziny, postanawiamy zatem pojechać powoli asfaltem. Po kolejnej pół godziny zjeżdżamy z asfaltu przed wsią Horczaki zaczynają się ładne pagórki: I dobijamy do Bohonik Meczet bardzo podobny w środku do tego z Kruszynian, i zdaje się, że ważniejszy, bo ma imama. A tu sala dla kobiet, które sobie patrzą zza firanki: W Bohonikach też można zjeść po tatarsku, wysypki nie ma, postanawiamy zatrzymać się na obiad. Jemy pierekaczewnik i pierogi z mięsem, ale zdecydowanie słabsze niż w Kruszynianach Znów kawałek asfaltem do Sokółki, zakupy, i znów w szuter Wjeżdżamy w Puszczę Augustowską, ale odbijamy trochę od granicy, żeby Raf mógł zrobić fotę specjalnie dla Gruchy: W 2014 objeżdżając ścianę zachodnią korzystaliśmy z leśnych pól namiotowych, było pusto, czysto i zawsze miejsce na ognisko. No i najczęściej bezpłatnie Teraz więc przed wyjazdem nanieśliśmy krzyżykami na mapę takie pola (bo nie wiedzieć czemu, na mapie turystycznej ich nie ma) i celujemy na wieczór w jedno z nich. Wklepujemy koordynaty pola namiotowego nad jeziorem Mikaszewo i dojeżdżamy akurat na zachód słońca. Co prawda nie jest całkiem pusto: ale miejsca nam się podoba: Raf wykąpał się z kaczkami, woda zimna, bo jezioro przepływowe (Kanał Augustowski): Dobrze, że pies nie zna się na zakazach I robimy pierwsze ognisko na tym wyjeździe: Pani doktor miała rację, wysypka wraca i pojawia się w miejscu, gdzie jej akurat jeszcze nie było (czyli na dolnej części pleców), na szczęście znika po tabletce. Ufff... cdn... PS. Co spowodowało tę piękną pokrzywkę? Nie wiem. Na śniadanie zjadłam pastę jajeczną z Biedronki i to jest główny podejrzany... A konkretnie zawarta w niej gorczyca...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 29.08.2015 o 22:53 |
02.09.2015, 11:57 | #84 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Bydgoszcz/Szczecin/Berlin
Posty: 468
Motocykl: ST XTZ 750'89
Online: 2 tygodni 2 dni 17 godz 56 min 9 s
|
Jak zwykle super opis! Czekam na dalsza czesc!
Kamyk |
04.09.2015, 11:38 | #85 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Odcinek 11, czyli prawie jak na Litwie
Budzimy się o całkiem przyzwoitej porze, bo dobrze wyliczyliśmy kąt padania wschodzącego słońca i namiot jest w cieniu Oczywiście moje pierwsze pytanie brzmi „Raf, mam wysypkę?” (bo sama niewiele widzę, dopóki nie uzbroję się w soczewki ) Wysypki nie ma, ale nogi i ręce mam czerwone. Na szczęście nie puchną i nie swędzą, więc paniki nie ma, biorę tabletkę i zbieramy się do wyjazdu. Jesteśmy nad Kanałem Augustowskim, żeby go przekroczyć jedziemy do najbliższego mostu, przy okazji śluzy w Płaskiej: Opłaty jakieś dziwne, ciekawe, komu chce się szukać tych groszy w kajaku Z Płaskiej ruszamy szutrami i lasem na północny wschód, w kierunku granicy. Dojeżdżamy do Czarnej Hańczy we wsi Okółek: i z powrotem zanurzamy się w Puszczę Augustowską. Jakoś nie do końca jedziemy tak jak chcieliśmy, ale w końcu docieramy do Budwieci przy granicy z Litwą: Przed nami rozciąga się szutrowy raj. Ciężko to nawet nazwać offem, szutry są gładkie jak stół, czasem tylko trafi się tarka. Prędkość dowolna, byle nie wyniosło w zakrętach Szutry oczywiście są legalne, to drogi gminne łączące wsie. Wsie na pograniczu polsko – litewskim są mikroskopijne, po kilka chałup i w dodatku bardzo od siebie oddalonych. Oj, ciężko tu się pewnie żyje, szczególnie w zimie… Sporo domów jest opuszczonych, ale każdy kawałek pola zagospodarowany. Nie to co nasze lubuskie nieużytki Przekraczamy malowniczą rzeczkę Marychę: …i suniemy dalej na północ. W końcu czujemy, że to Mazury, bo zaczynają pojawiać się jeziorka oraz pierwsze niewielkie pagórki Szutry i szutry jest międzynarodowo: Choć czasem zabawnie: Dojeżdżamy do Puńska, gdzie kusi nas litewska restauracja. Zamawiamy kartacze, po litewsku zeppeliny: oraz bliny, czyli placek ziemniaczany z mięsem w środku: i już jesteśmy nafutrowani po uszy. a Raf zamówił jeszcze dwa pierożki zapiekane Pierożki okazują się pierogami-gigantami, nie ma wyjścia, trzeba brać na wynos a cena całości znów nas pozytywnie zaskakuje… Posileni wracamy na szutry : i znów jedziemy wzdłuż granicy litewskiej, ale już nie na północ, tylko na zachód. nazwy miejscowości są boskie jedziemy cały czas wzdłuż bardzo dobrze oznaczonego międzynarodowego szlaku rowerowego. Rowerzystów wprawdzie nie ma, ale ścieżka piękna Zakupy w miejscowości Rutka – Tartak i szukamy powoli miejsca na rozbicie namiotu. Bardzo fajnym szutrem przez Pobondzie, Kleszczówek niemałymi wcale pagórkami dojeżdżamy do wsi Czarna Hańcza nad jeziorem Hańcza. Najgłębszym w Polsce – 108 m. I chyba najczystszym – widoczność dochodzi do 12 m! Wychodzimy na punkt widokowy, zwiedzamy jakieś ruinki i postanawiamy znaleźć miejsce pod namiot nad Hańczą właśnie. Na parkingu pochodzi do nas gość i pokazując na naklejkę IZI Meeting pyta: „A znacie może takiego gościa w pilotce z Krakowa?” I tak poznaliśmy szwagra Jochena Rozbijamy się na polu w Błaskowiźnie, i podziwiamy czystość Hańczy: Na polu jest kilku nurków, którzy opowiadają nam o pionowych podwodnych ścianach jeziora (Hańcza to jezioro rynnowe, w osadach gliniastych). Zachód słońca nie wciskał w fotel (może dlatego, że siedzieliśmy na pieńku), ale i tak było to niezłe zakończenie tego szutrowego dnia cdn
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
05.09.2015, 22:06 | #86 |
Zarejestrowany: Dec 2012
Miasto: RLU
Posty: 959
Motocykl: RD04
Przebieg: niski;)
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 23 godz 23 min 0
|
Ekhem… tu się czeka/czyta
|
05.09.2015, 22:33 | #87 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Czytam Twoją relację od początku i jak obiecałem....
Udzielam się! Odcinek 11 pierwsze zdjęcie: Suszarka do prania. No takiej w domu nie mam. Czekam na kolejne części. |
05.09.2015, 22:34 | #88 |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,289
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 3 godz 50 min 5 s
|
Ale przejrzysta woda, pięknie.
Czekam również. wytapatalkowano
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally |
05.09.2015, 22:51 | #89 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Taaa, wieczorem tego samego dnia była oczywiście taka sama suszarka.
Ale Rafowi się nie podobało, że mu ręczniczek trawy dotyka i podciągnął pasek mocujący, który robił za linę. Efekt: wywrócona DRka i złamana klamka sprzęgła. Na trawie!!! Na szczęście klamka była nacięta, odpadł jedynie koniuszek, więc nie było problemu. Ale szkoda klamki, bo to pamiątkowa była, malowanie made by Wilczyca... różowo - żółta... ooo, taka: Wilczyca, a może by ?
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 06.09.2015 o 12:05 |
06.09.2015, 00:15 | #90 |
Michał
|
Piękne foty..czy masz może jakiś przybliżony przebieg trasy - nawet na mapie? Wiem, jestem wygodny, ale lecimy z kumplem niedługo podobnie i może się przejedzie w tzw. akalicy..a jak nie to po wioskach pojedziem..
Podlasie, tu się oddycha |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Drang nach Westen, czyli tym razem wschód jedzie na zachód! | jagna | Trochę dalej | 71 | 09.07.2015 00:52 |
Siedem mórz … ? Prezentacja zdjęć i filmu w Klub Podróżnik Warszawa | Głazio | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 13 | 09.12.2013 21:05 |
Biała 2012 - Mecz piłkarski AT Wschód - AT Zachód | mirek | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 60 | 23.05.2012 03:18 |