Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15.10.2016, 17:52   #81
tyran
Kiedyś R.T70
 
tyran's Avatar


Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Częstochowa
Posty: 1,422
Motocykl: Była RD04
Przebieg: 120000+
tyran jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 tygodni 5 dni 7 godz 47 min 6 s
Domyślnie

Przeczytałem całość "jednym tchem".
Idealny stosunek tekstu do zdjęć (z resztą bardzo dobrych).

Gruzja jeszcze przede mną!

Dziękuję i pozdrawiam.
tyran jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.10.2016, 18:12   #82
TROJAN
 
TROJAN's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2009
Miasto: kraków
Posty: 133
TROJAN jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 15 godz 29 min 24 s
Domyślnie

ajajaJaj ...przesoCzyście !!!!
TROJAN jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.10.2016, 22:37   #83
smigacz
 
smigacz's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Przemyśl
Posty: 725
Motocykl: RD07a
Przebieg: średni
smigacz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 6 dni 4 godz 55 min 17 s
Domyślnie

Łyknołem jednym tchem jak szklaneczke drinka.
Fajny opis dużo super zdjęć i ciekawe rady jak sie nie dac w ch... zrobić. Szcun.
smigacz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.10.2016, 10:23   #84
Nynek
 
Nynek's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Myślenice
Posty: 601
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Nynek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 6 godz 19 min 37 s
Domyślnie

Elegancko .. trzeba kiedyś wrócić w tamte strony
Nynek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.10.2016, 13:13   #85
zaczekaj
Asia
 
zaczekaj's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,289
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
zaczekaj jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 3 godz 52 min 53 s
Domyślnie

Przeczytałam z zapartym tchem. Super przygoda, na super sprzętach. :-)

wytapatalkowano
zaczekaj jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.10.2016, 14:20   #86
QrczaQ
 
QrczaQ's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Sexu i biznesu
Posty: 1,563
Motocykl: CRF1000, R80G/S PD, DR650SE
QrczaQ jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 5 dni 3 godz 3 min 52 s
Domyślnie

A bedzie czesc nastepna z powrotu przez Turcje czy jakas nuda?
__________________
__
Golodupiec bez Afryki
QrczaQ jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.10.2016, 21:54   #87
dżony
 
dżony's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2013
Miasto: Złotów
Posty: 433
Motocykl: DR 650 SE
dżony jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 2 dni 21 godz 38 min 32 s
Domyślnie

Kłamałem, to jeszcze nie koniec

Przecież to niemożliwe, żebyśmy wracali do domu najkrótszą drogą Fakt, że początkowo był taki plan, Turcja i Bałkany tranzytem prosto do chaty. Mamy jednak sporo czasu więc czemu by nie pojeździć ciut więcej? Wizy i tak musieliśmy kupić a nie wiadomo kiedy będzie następna okazja, żeby tu przyjechać.

Gruzja żegna nas gudlakiem, zobaczymy jak przywita Turcja. Pierwsza odprawa szybko i sprawnie





jednak przy tureckich bramkach wielki korek, czynne tylko jedno okienko a samochody ustawione na trzech pasach..



Próbujemy motocyklami objechać kolejkę ale nie bardzo podoba się to pogranicznikom i każą wracać tam gdzie staliśmy. Ciekawe, że samochody na tureckich rejestracjach puszczają bokiem i wciskają na przód stawki.. Mimo braku słońca upał jest straszny, duża wilgotność i duchota. Leje się z nas strumieniem. Na granicy spędzamy około 2 godzin zanim udaje się pozałatwiać wszystkie rzeczy.

Dalej jedziemy hajłejem wzdłuż wybrzeża Morza Czarnego. Trasa bardzo ładna, z lewej strony góry z prawej morze no ale wszędzie asfalt. Zatrzymuje się na stacji benzynowej, musimy kupić jakąś mapę jak mamy się szwędać po kraju. Niestety nikt nie rozumie o co pytamy, ani po angielsku ani po rusku nie da się dogadać. Zrobiło się na stacji małe zamieszanie bo każdy chciał pomóc ale nie wiedział w sumie w czym. W końcu ktoś wcisnął mi komórkę do ręki i kazał mówić, po drugiej stronie łamaną angielszczyzną kolejna chętna do pomocy osoba pytała co się stało. Nic się nie stało, chcemy tylko kupić mapę. Z nim też nie dało się dogadać ale zrozumiałem, że wait 3 minuten i ja zaraz help you, rozłączył się. Faktycznie po 3minutach gość był już na stacji a rozmowa twarzą w twarz no i gesty zawsze lepsze niż komórka.

Po pół godziny kiedy już wszyscy zrozumieli o co nam chodzi okazało się, że na stacji nie mają w sprzedaży. Pomógł nam jeden kierowca który miał w schowku jakąś mapę. Mapę, dumnie powiedziane. Turcja to dosyć duży kraj a dostaliśmy mapkę wielkości kartki a5, była to broszura z zaznaczonymi stacjami BP. Nie ma co wybrzydzać, główne drogi są zaznaczone a w sumie tylko to było mi potrzebne, żeby mniej więcej zorientować się w terenie.

Była wtedy niedziela i wszystkie inne sklepy pozamykane. Dodatkowo trafiliśmy akurat na końcówkę ramadanu, czyli wszystko pozamykane do kwadratu. Jeździliśmy po mieście kręcąc się po uliczkach szukając czegoś do jedzenia. Ludzi na ulicach prawię nie widać, wszystkie witryny pozasłaniane. Zatrzymuję w końcu lokalnego rajdera i pytam o co tutaj chodzi. Wtedy dowiedziałem się, że w okresie ramadanu Muzułmanie od świtu do zmierzchu nie jedzą, nie piją, nie przeklinają w sumie to nic im nie wolno. Jest jednak dla nas ratunek, lokales podprowadza nas do centrum i pokazuje otwartą knajpę, ufff.



Dużo przed wyjazdem słyszałem o Turcji, głównie od ludzi którzy tam nigdy nie byli.. Między innymi, że nas zabiją, że tam sami terroryści no i wojna a tu się okazuje, że to całkiem fajni ludzie. Nie obyło się jednak bez incydentu. Po obiedzie manewrujemy po wąskich uliczkach szukając z powrotem hajłeja przy morzu. Tak jak w każdym społeczeństwie i tam trafią się czarne owce. Zatrzymuje nas dwóch typów, jeden z pistoletem a drugi z kałachem na ramieniu...



Na szczęście dali się udobruchać cukierkami i batonem ale kto wie co kiedyś z nich wyrośnie.

Jedziemy tym asfaltem już ze sto pięćdziesiąt czy dwieście kilometrów. Ładny widok przestał cieszyć i zaczęła się straszna nuda. Trzeba rzucić okiem na nasza minimapkę. Stoimy znowu na stacji benzynowej i knujemy gdzie by tu jechać. Widzę ładną drogę na południe ale, że na tej mapie zaznaczone są główne drogi więc jestem pewien, że tam też będzie asfalt. A nieee, droga na sporym odcinku jest zaznaczona czerwoną kreską a reszta dróg na mapie jest zielona. Legenda mówi, że czerwień oznacza krew i cierpienie i droga w budowie albo wcale jej tam nie ma. Zaczyna mi się podobać. Oliwy do ognia dolewa jeszcze miejscowy, który zaciekawiony zagląda mi przez ramię. Z angielskim u niego kiepsko ale próbuję podpytać czy ta droga harosza i wszystko ok?
- Niee, ta droga Of
- Of? Faktycznie chłop ma rację, droga w góry zaczyna się w mieście o nazwie Of.
- Patrzy na mnie dziwnie i powtarza OFF ROAD.
Oczy mi się zaświeciły. OFFROAD? to jeszcze lepiej ! my love offroad zobacz na nasze motocykle !
- OFFROAD powoli powtarza krzyżując ręce

Nie słuchałem już go wcale, mamy wystarczająco informacji. Machnął na nas tylko ręką i odszedł.

Jedziemy w góry, w końcu. Na początku asfaltem ale z każdym kilometrem zaczynał robić się coraz węższy aż zaczął się szuter









Droga prowadzi przez małe wioseczki, ciasnymi ulicami, blisko domów.



W jednej z nich na ulicy oprawiają sobie krówkę, to pewnie przygotowania na wieczorną ucztę



Coraz bardziej zaczynają mi się przypominać gruzińskie klimaty















No i skończyło się rumakowanie. Droga faktycznie zrobiła się OFF, gość miał jednak rację. Lawina z kamieni skutecznie uniemożliwiła przejazd.





Wracamy do ostatniej wioski zapytać o drogę, musi przecież być jakaś droga na druga stronę.





No i była Wjeżdżamy w chmury i widoczność mocno spada, serpentynami wdrapujemy się na przełęcz.







A po drugiej stronie...



Inny świat. Chmury zatrzymały się na szczytach i odsłoniły nam wnętrze kraju, całkiem inne niż wybrzeże









Tutaj widać jak chmurzasta kołderka przykrywa góry



Jedziemy do Bayburt. To podobno bardzo religijne miasto, na ulicach duży ruch i czuje się tam strasznie dziwnie. Każdy nas obserwuje, czuje się jak intruz w cudzym domu.





Wszystkie kobiety szczelnie pozawijane w koce, dywany czy co tylko miały pod ręką. Tylko jedno oko wystaje na zewnątrz ani milimetra ciała więcej.



Szukamy restauracji aby coś zjeść. Tutaj o dziwo wszystko pootwierane. Wchodzimy do jednej z nich, każdy stół zastawiony jedzeniem, przygotowane jakby na uroczystość. Tylko gości jeszcze brak bo w lokalach pusto. Rozmawiamy z właścicielem o co chodzi. Młody facet bardzo się ucieszył, że chcemy u niego zjeść i wszystko nam opowiada. Z racji postu Muzułmanie nie jedzą nic do zmierzchu, później po wieczornej modlitwie zbierają się wszyscy na wspólna ucztę.

Dostajemy baraninkę. Niemożliwe - baran, który jest miękki i nie śmierdzi. Czyli jednak da się, Ormianie muszą się jeszcze trochę podszkolić.



Jedziemy za miasto rozbić obóz









Robimy sobie trzeźwe dni. Nigdzie w sklepach nie ma alkoholu. Nie wiem czy to przez ramadan, czy ogólnie na wschodzie żyją bardziej ortodoksyjni Muzułmanie ale nigdzie nie ma ani piwka. Kupujemy kilo herbaty, będziemy się leczyć czajem.

Ciszę wieczora przerywają jakieś wycia, ktoś nieźle fałszuje. To chyba nawoływania z minaretów. Znaczy się, że już można jeść. Atakują nas z trzech stron, widać nadają nie tylko z Bayburtu. Mamy dolby stereo. Swoją drogą mają tam niezłe nagłośnienie bo byliśmy kilkanaście kilometrów za miastem a dźwięk jakby z radia obok.

Rano





Teraz będzie więcej zdjęć niż tekstu z racji tego, że nie mam pojęcia gdzie jechaliśmy. Był mniej więcej jakiś kierunek obrany na mapce BP i tak sobie jechaliśmy ale nie potrafię teraz powiedzieć jakimi drogami.

Komentarz: jedziemy asfaltem









Komentarz: upał +50*C w cieniu



Jadąc przez jakieś większe miasto wpadłem na pomysł, że musi tu być jakaś galeria. A jak galeria to i Empik a jak Empik to i mapy !
Idziemy na rekonesans.

W naszych obłoconych buciorach pasowaliśmy do tych marmurów znakomicie. Marcin wczorajszego dnia efektownie fiknął w błoto i teraz dumnie prezentował na łokciu brązową maź wyglądającego jak krowia kupa. A może fiknął w krowią kupę tylko wstydził się przyznać i powiedział, że to błoto?



Empiku nie było ale przynajmniej zrobiliśmy polerkę butów



Komentarz: jedziemy dalej asfaltem ale już wąskim, w urokliwych okolicznościach przyrody















Nad rzeką



















Było też trochę terenu














Ostatnio edytowane przez dżony : 17.10.2016 o 22:03
dżony jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.10.2016, 21:56   #88
dżony
 
dżony's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2013
Miasto: Złotów
Posty: 433
Motocykl: DR 650 SE
dżony jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 2 dni 21 godz 38 min 32 s
Domyślnie

A to już chyba następnego dnia













Pamiętam, że to było wcześnie rano. Kebab na śniadanie. I te kurewskie papryczki. Oj jak boli oj jak boli ostre piekielnie ale jakie dobre. Wiem, że będzie boleć tez drugi raz..



Ogólnie to jedziemy w stronę Kapadocji więc ta droga na zdjęciu jest gdzieś po drodze. Droga po drodze? to nie ma sensu, no nie ważne.









Po drodze widzę znak w prawo, że jakieś waterfalls. Jedziemy zobaczyć





Niagara to to nie jest ale całkiem ładnie tam







Lokalne chłopaki zawstydzili nas stawiając swoje maszyny obok. Na nic moje przeróbki zawieszenia, gaźniki, halogeny. Złota rama i białe lampasy this is it



No i jesteśmy. Kapadokya







Gdzieś tu w okolicy o poranku podobno startują jakieś balony?

Dostajemy namiar na kemping, z którego podobno ładny widok na dolinę. Rozbijamy namioty i jedziemy na wieczorny rekonesans okolicy, żeby rano jechać już na gotowe miejsce.







Laczki enduro w tureckiej technologii rejli. Dobrze, że Marcin nie ubrał skarpet bo od razu by wiedzieli skąd przyjechaliśmy.



Zachód ładny, jutro o świcie zobaczymy co na to wschód



dżony jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.10.2016, 23:13   #89
Andrzej998
Wschód
 
Andrzej998's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2016
Miasto: Policzna
Posty: 105
Motocykl: RD07a
Przebieg: cofam
Andrzej998 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 6 dni 16 godz 35 min 0
Domyślnie

Nie czekam do rana,jest za.......ście.
Andrzej998 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18.10.2016, 00:04   #90
zaczekaj
Asia
 
zaczekaj's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,289
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
zaczekaj jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 3 godz 52 min 53 s
Domyślnie

Jaka fajny suprise na koniec dnia
zaczekaj jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Kaukaz przez Turcję. chemik Przygotowania do wyjazdów 14 28.01.2018 18:20
“LT Enduro season opening 2016”, 2016 April 16-17 Drak'as Imprezy forum AT i zloty ogólne 0 07.03.2016 16:01


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:36.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.