17.01.2020, 20:23 | #81 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Znów klasyczny reżim wyprawowy. Wczesne pobudki i droga. Śniadanie w biegu, pakowanie i trasa.
Śniadanie nie było w biegu. Ruszyliśmy na głodnego i po trasie miłe kobitki zrobiły nam omlety w przydrożnym kafe. Zawsze dopada mnie to uczucie pogoni za zajączkiem na powrocie do domu. Zmęczenie mija i mózg zostaje automatycznie zaprogramowany na koncentrację na drodze. Tyle przejechałeś to jeszcze kawałek pociągniesz. Masz wrócić cały, wszyscy mają wrócić cali. Bezpiecznie. Jednak podczas podróży często łapę się na tym że ciągnie mnie do przodu, muszę być pierwszy. Nie do końca to rozumiem i nie do końca nad tym panuję. Zakładam pewnie błędnie że nic się nie wydarzy, nic się nie stanie. Jazda, tankowanie, posiłek, odpoczynek, papieros i tak w kółko. Jedzie się dobrze. Docieramy do głównej trasy. Jadę z przodu i wiem że trzeba zatankować znaczy Franek musi. Zjeżdżam z trasy na stację ale widzę że jestem z Jurkiem a Michała z Frankiem nie ma z nami. Dobra tankujemy. Zatankowaliśmy ale reszty dalej nie ma. Co jest? Wyjeżdżamy na drogę, w końcu dojeżdżają. Zjechali wcześniej. Lecimy dalej, trasa już znana. Rytm również ten sam. Jesteśmy na ścieżce na Biełgorod. Za nami dobre kilkaset kilometrów. Zmęczeni , wkurwieni, szukamy noclegu w okolicy Biełgorodu. Nie chce nam się jechać dalej. Pierwszy strzał to niewypał jakiś hostel na 4 piętrze ale i tak nie ma miejsc. Kierują nas do drugiego oddziału. Dają wizytówkę. Jedziemy. Docieramy w końcu pod obiekt. Znamy go. Jedliśmy tam w drodze na Kaukaz, teraz nam przyjdzie w nim nocować. Niestety obiekt nie ma zamkniętego parkingu co nie odpowiada Frankowi. Nie przekonuje go fakt, że teren jest monitorowany i nie powinno być problemów. Nie udaje się go przekonać i postanawia odjechać gdzie indziej. Jesteśmy skonani, zrobiliśmy ok 750 km i ledwo żyjemy. Zaraz zapadnie noc. Nie mam już siły jechać dalej ani namawiać Franza na zmianę decyzji. My zostajemy on odjeżdża. Mamy się zgadać rano i ruszyć wspólnie do granicy razem. Późnym wieczorem dostajemy wiadomość od Franza: Ja już na Ukrainie. Nie czekajcie. |
17.01.2020, 20:58 | #82 |
Stary (P)iernik
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Świeradów Zdrój
Posty: 3,769
Motocykl: XR400 , XR650L XL600V
Online: 4 miesiące 2 tygodni 6 dni 9 godz 39 min 10 s
|
Od kiedy ukradziono mi dwa Lc4 Adventure wraz z przyczepą spod chalupy na spokojnej ulicy w mojej malej
miejscowosci inaczej na to patrzę i teraz wolę dmuchać na zimne. Po drugie monitoring w niczym nie zabezpieczy jak przyjedzie bus i faceci będą w kominiarkach. Świeradów jest caly monitorowany. Było zarejestrowane jak moja przyczepa wyjezdza z miasta , a jakże tyle ze numery auta ciagnacego nieczytelne. Po miesiacu sprawe umorzono z powodu innych nowych kradzieży lepszych samochodow ze strzezonych parkingów. Po kradzieży u ruskow dochodzi problem , że trzeba wyjechac z motocyklem . Czyli zgłoszenie na Milicje tlumaczenie itp a czasu na styk . Po prostu czasem widzę inaczej nie znaczy może lepiej Tak nawiasem stuknalem jeszcze tego dnia ( i nocy) 500 km plus ta posrana granica Dziś też nie zostawilbym motocykla w tym miejscu mimo , że u was byl spokój w nocy . Zgodnie z przyslowiem - nosił wilk razy kilka, lub dopóki dzban wodę nosi...
__________________
Ostatnio edytowane przez Franz : 18.01.2020 o 08:47 |
18.01.2020, 08:51 | #83 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Zrywamy się rankiem, naprawdę wcześnie. Śniadania nie jemy bo chcemy jak najszybciej dolecieć w okolicę granicy i coś zjemy po drodze.
Rano drogi są puste i szybko przemykamy przez Biełgorod w kierunku wylotu na Charków. Niestety są roboty, droga wylotowa jest w remoncie i zalecany jest objazd. Postanawiamy jednak spróbować bo droga jakby był na ukończeniu i myślimy, że może jeszcze nie oddana ale da się przemknąć motocyklem. Niestety się nie da. Musimy zawrócić i pojechać objazdem. Udaje nam się dotrzeć do dolotówki na granicę i postanawiamy zatrzymać się na stacji, zatankować i w końcu coś zjeść. Na śniadanie mamy seven daysy i jakieś mufiny. Do tego kawusia i już jest lepiej. Lecimy na granicę nastawiając się na ciężką przeprawę. Nie jest łatwo. Kolejka spora, czynne jak zwykle mniej okienek niż może być czynne i sporo Ukraińców. Cierpliwie czekamy na swoją kolej. Paszportówka idzie sprawnie ale jeszcze celnik chce popatrzeć co wieziemy. Gadka szmatka, kuda, otkuda i zeznajemy , że z Derbentu. Facet banan na gębie i rzuca tylko ja Dagestaniec z Derbenta. No to już jest nasz. Rozmawiamy sobie jaka pogoda w Dagestanie i na jakie zadupie go tu rzucili tysiące kilometrów od domu. Udaje tylko, że nas sprawdza ale wszystko idzie szybciutko i już jesteśmy po drugiej stronie. Jeszcze tylko Ukraińcy, również dość płynnie i już jesteśmy na ścieżce. Przebijamy się przez Charków i już można się wyluzować. Planujemy dojechać za Kijów w okolice naszej miejscówki nad rzeką. Mamy tam taką fajną bazę pod dachem z zajebistym żarciem i liczę na to że będą wolne miejsca bo to naprawdę zajebista miejscówka. Po prostu idzie tam odpocząć. Jest kilka domków, knajpa z zajebistym żarciem, dobre piwko i stawik. Obiad a w zasadzie jego namiastkę w postaci długich hot dogów z rozlewającym się wszędzie majonezem jemy w barze przy trasie. Kijów opornie w godzinach popołudniowych. Ciasno, ruch zajebisty ale mimo drobnych zawirowań związanych z trasą pokonujemy w miarę sprawnie. Zatrzymujemy się na stacji na wylocie. Stąd mamy jeszcze kawałek do pokonania. Dzwonię do obiektu i Pani mówi że miejsc nie ma ale ma się zwolnić. Przyjeżdżajcie okaże się na miejscu. Lecimy. Docieramy do obiektu i znaną już trasą okrężną zajeżdżamy na tyły. Ochrona otwiera bramę a ja idę do administratora. Pani z daleka się uśmiecha. Znamy się. Spotkaliśmy się dwa lata temu. O dziwo pamięta naszą ekipę. Okazuje się że znalazł się wolny domek. Miejscówka znajduje się tutaj: https://www.google.com/maps/place/Re...1!4d29.9805817 Naprawdę mogę ją z czystym sumieniem polecić na bazę. Wynajęcie domku kosztuje koło 2 stówek a mogą tam kimać 4 osoby. Jest duże łóżko podwójne i podwójna rozkładana sofa na dole. Logowanie na szybko i do knajpy na piwko i kolację. Odkąd wyjechaliśmy z Derbentu jedziemy na totalnie gównianym jedzeniu. Chce nam się zjeść coś zajebistego a że wreszcie nadarza się okazja to szalejemy. Full wypas. Nażarci i popici wracamy na bazę. O taki domeczek mamy. Ten sam co ostatnio chyba. Jednak nie możemy całkowicie oddać się labie. Łańcuch w Jurka CRF już wlecze się po ziemi a Franz luzuje w jakimś agro i zasypuje nas budującymi informacjami że Jurek na pewno do domu nie dojedzie. Ma to słaby wpływ na Jerzego i zaczyna się chłopina martwić. Staramy się podnieść morale i idziemy całą paką oblukać jak to wygląda. No, nie wygląda. Łańcuch całkowicie odchodzi od tylnej zębatki. Zęby też już zeżarte na amen ale jakoś trzeba dojechać te ponad 7 stówek do domu. Naciągamy ile się da czyli do końca możliwości skali. I tak wisi luźno ale nic więcej z tym nie zrobimy. Postanawiamy, że jutro będziemy jechać jednostajnie, bez pałowania żeby nic się nie uyebało. Jutro plan jak dziś. Wstajemy, śniadanie po drodze i gonimy na bazę. Obok jest stacja to zatankujemy i zjemy a potem w drogę. |
18.01.2020, 09:01 | #84 |
Ajde Jano
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 6,229
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 5 dni 23 godz 35 min 56 s
|
To na papierze to kanapka ze śledziem i słoniną?
__________________
BMW Club Praha 001 1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem. 2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. |
18.01.2020, 09:05 | #85 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
To śledzik na musztardowym toście.
|
18.01.2020, 10:22 | #86 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
To już ostatni dzionek naszej podróży. Zgodnie z planem lecimy rano na stację, tankujemy, hot dog w łapę i jedziemy. Jedzie się dość sprawnie dopóki nie zaczęło wiać. Nasze DRki są mało wrażliwe na podmuchy wiatru. Nawet jak zacina z boku czy od frontu jest w miarę stabilnie. Jurek niestety miał gorzej. Zgodnie z planem mieliśmy ciąć około stówki bez napinki. Jest tam trochę pagórków i otwartej przestrzeni. Juras nie mógł sobie poradzić z tym jak go rzucało na CRF.
Zatrzymałem się bo zamulał okropnie i nie bardzo było wiadomo o co chodzi. Jurek rzadko się unosi i irytuje. Jak zsiadł z moto to był jednak mocno wkurwiony. Rzucał chooyami i innym mięchem. Na moje uwagi że wiatr to wiatr, trzeba się przyzwyczaić rzucił że on pier..oli taką robotę. Daj mi DR i sobie pojedź CRF, rzuca. Z nerwowym gościem kiepsko się jedzie to mówię ok. Bierz moją a ja pojadę do następnego tankowania na Hondzie. Po kilku kilometrach muszę mu przyznać rację. Rzuca tym na wszystkie strony i jak ktoś nie ma praktyki to może czuć się niepewnie. Jednak po kolejnych kilku kilosach przywykłem i cisnę ile fabryka dała. A że dała niewiele to pod wiatr ciężko pociąć setką, wrzucenie szóstki daje taki efekt, że motocykl zwalnia do 90. Cisnę więc na piątce. Na odcinku 141 km zużyłem całe paliwo. Na stację zjechałem już na totalnych oparach. Znów się zamieniamy bo wiatr ucichł. Juras wlewa 7,5 litra. Nie pamiętam ile się tam mieści w baniaku ale poprzednim razem na Łotwie jak lecieliśmy TET Juras przejechał równo dwie stówy od tankowania jak moto zgasło z braku wahy. No to ciut go przebiłem. Droga przez Ukrainę idzie nam jakoś opornie ale jedzie się. No ale to jeszcze nie koniec. Na horyzoncie pojawia się to co lubimy najbardziej. Idzie burza. Zatrzymujemy się bo zasiane po horyzont w obie strony. Chłopaki zakładają przeciwdeszczówki. Czas idealny. Ledwo się ubrali i lunęło. Znam już takie burze, idą w poprzek. Nie ma innej opcji. Trzeba je przeciąć. Kilka kilometrów w ulewie i będzie OK. Wjeżdżamy w oko cyklonu. Deszcz napiera z niesamowitą siłą ale już po kilku kilosach czuję że zelżało a za kolejnych kilka mamy już tylko mokrą drogę. Po burzy. Wpadamy na granicę i strona ukraińska idzie sprawnie. Gorzej u naszych. Mamy pas dla UE ale wszyscy stoją a nasi olewają swoich tylko trzepią Ukraińców na pasie obok. Trwa to w ciul czasu. Naprawdę tak długo na wjazd do PL nie czekałem nawet jak wiozłem z UA kontrabandę i wzięli mnie na kontrolę auta. Wreszcie wjeżdżamy do Polski i zaraz za granicą zatrzymujemy się na szamę. Od razu uderza mnie zaściankowość naszego kraju. Szlag mnie trafia. Na największym ruskim zadupiu nie spotkałem się z taką sytuacją. Zjadamy z niesmakiem to goowno co zamówiliśmy. Lecimy dalej. Oczywiście jakimś dziwnym trafem udało nam się już w PL popieprzyć drogę do bólu i zamiast w kierunku bazy lecimy dwupasmówką na Lublin zamiast w Piaskach odbić na Bychawę. Wracamy ale z paliwem lipa. Lecimy na oparach. Tam gdzie miała być stacja jest prywatna posesja, następna za naście kilosów. Jedziemy, może się uda. Udało się. Tankujemy i lecimy do domu. Późnym popołudniem dolatujemy przed Kielce. Tutaj rozstajemy się z Jurkiem bo on mieszka z drugiej strony miasta. Franz tymczasem dociera do Rzeszowa i garuje u Motomaxa. A my z Michałem wreszcie docieramy do mnie, gdzie Marta wita nas zimnym browarkiem przytarganym z Bieszczad. Walimy więc Bukowe Berdo. Po 28 dniach podróży znów jestem w domu. Michał jutro po śniadanku rusza w kierunku Poznania. To już koniec wyprawy. Było zajebiście ale miło też znów być w domu. |
18.01.2020, 10:37 | #87 |
Zarejestrowany: Sep 2011
Miasto: Białystok
Posty: 530
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 miesiąc 19 godz 6 min 28 s
|
Zajebista relacja Emek, gratki dla całej ekipy !!!
|
18.01.2020, 10:45 | #88 |
Stary (P)iernik
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Świeradów Zdrój
Posty: 3,769
Motocykl: XR400 , XR650L XL600V
Online: 4 miesiące 2 tygodni 6 dni 9 godz 39 min 10 s
|
I ja również dołączę
Emkowi gratuluję wspaniałej pamięci i "lekkiego pióra "
__________________
Ostatnio edytowane przez Franz : 18.01.2020 o 11:05 |
18.01.2020, 11:25 | #89 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Dzięki, że chciało się wam z nami przejechać ale to jeszcze nie kuniec ....
Zrobię małe podsumowanko. |
18.01.2020, 11:29 | #90 |
Zarejestrowany: Sep 2018
Miasto: Słocina
Posty: 1,205
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 dni 18 godz 7 min 6 s
|
Świetna wyprawa.
Ile dni i ile kilometrów? |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Północny Pakistan na przełomie września i października 2019 | trolik1 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 17 | 21.12.2018 10:13 |
Kaukaz Północny. Ktoś był? Wszelkie info mile widziane. | Emek | Przygotowania do wyjazdów | 23 | 20.06.2017 17:27 |