Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03.04.2013, 11:16   #81
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 19 godz 49 min 13 s
Domyślnie

To ja jeszcze pokażę, jakie to lajtowe jest późnym latem:









ani śladu błota...
na szczęście nie mam zdjęć, jak walczę z grawitacją w wyschniętej rzece, kiedy koła zapadają się pomiędzy luźne otoczaki i kamienie ...
Tylko Milena świadkiem
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.04.2013, 23:56   #82
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 19 godz 49 min 13 s
Domyślnie

hm...
Nasze męskie towarzystwo najwyraźniej boi się wtrącić choć zdanie

Ekipa mniej offowa wraca asfaltem do Boumalne Dades, a następnie skręca na północ w kierunku wąwozu Dades. To droga 704, która tak do połowy jest asfaltowa, a dalej jest piękny szuter wspinający się na ponad 3000 m. (Miałam okazję pojechać nim w październiku i uważam go za jeden z ładniejszych kawałków Maroka , jakie widziałam.)
Niestety w marcu nie mamy szans na przejechanie tej drogi, spotykamy się na wysokości łącznika (jeszcze na części asfaltowej) z ekipą off.

Asfaltowa część R704:







w dole rzeka Dades:



w pewnym momencie trzeba wspiąć się od poziomu rzeki na górę efektownymi serpentynami:



aż dojeżdża się do właściwego wąwozu:



który aktualnie był ciut zalany:



Śmiać mi się chce, bo okazuje się, że w październiku, kiedy jechaliśmy od północy, zawróciliśmy właśnie za wąwozem , myśląc, że to już wszystko i nie widzieliśmy tych serpentyn…

Na północ od wąwozu Dades droga wiedzie górą, a widoki przypominają jako żywo Wielki Kanion Kolorado… (poniżej fotki z października)









Tuż za wąwozem spotykamy zabłoconą po uszy ekipę off i spotykamy się w knajpie z widokiem na serpentyny.
Zamawiamy obiad, dzielimy się wrażeniami…



Ja przeprowadzam ciekawą dyskusję z Samborem dotyczącą mojego łańcucha. Poprzedniego dnia stwierdziliśmy zgodnie, że łańcuch był umarł, i nawet nie ma sensu go smarować.
Należy się za to modlić, żeby starczył do końca

Tymczasem łańcuch wydaje coraz dziwniejsze dźwięki. Sambor wykonuje jazdę testową, po czym stwierdza: a może jednak go smarować? ech…

Takie widoki podczas obiadu rekompensują niezbyt przyjemne ceny:



Posileni wracamy do Boumalne Dades (dopiero trzeci raz tego dnia )





a następnie bierzemy kurs na zachód na Ouarzazate, zatłoczoną drogą N10.
Jest późne popołudnie i przepiękny zachód słońca. Jednak po jakiś 10 km wszyscy mamy szczerze dość tego zachodu.
Słońce jest tak nisko, że oślepia wszystkich. Każdy jedzie z dziwnie wygiętą głową – w bok, w dół, byle jakoś zasłonić tę pomarańczową kulę…

Dojeżdżamy do Skoury, gdzie znajdujemy nocleg w klimatycznym zajeździe, podobno mocno zabytkowym.

W środku są dwa patia:



z których wchodzi się do pokoi. Też klimatycznych





My jednak wdrapujemy się na dacho-taras, gdzie łapiemy ostatnie promienie zachodzącego słońca.

Niektórzy jakby zamyśleni…



Zaraz znajduje się jakieś winko i tak sobie patrzymy przed siebie:




cdn…
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą

Ostatnio edytowane przez jagna : 08.04.2013 o 00:03
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.04.2013, 02:28   #83
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
Domyślnie

Wróciłam dziś z garażu z kolejnym łupem.

DSC07420 (Medium).JPG

Oto, co Jasiu wyrządził Draculi osłaniając ją własnym ciałem... Aż boli, jak się na to patrzy, prawda? Prawie słyszę, jak wbijający się chwytak GPS gruchocze mu wnętrzności...

DSC07414 (Medium).JPG

Założę się, że nasz kompan dorobił się idealnej, sinej kopii tego ustrojstwa na klacie... Oj, mam nadzieję, że żebra już zapomniały...
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.04.2013, 09:20   #84
fassi
Fazi przez Zet
 
fassi's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 5,783
Motocykl: RD07
Przebieg:
Galeria: Zdjęcia
fassi will become famous soon enough
Online: 9 miesiące 3 tygodni 3 dni 13 godz 29 min 32 s
Domyślnie

To moze nastepnym razem zamontowac GPSa z boku przy lusterku, a na ta rurke wrzucic taka gabke miekka i nie zastawiac pulapek na czyjes zebra?

A widok zamyslonego Krzysia moznaby do jakiej reklamy wsadzic
__________________
Za dwadzieścia lat
bardziej będziesz żałował
tego czego nie zrobiłeś,
niż tego co zrobiłeś.

Ostatnio edytowane przez fassi : 08.04.2013 o 10:25
fassi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.04.2013, 09:49   #85
igi
Ciśnienie rośnie ;)
 
igi's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2012
Miasto: Opole
Posty: 636
Motocykl: RD07a była... :(
Przebieg: 58000
Galeria: Zdjęcia
igi jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 4 min 28 s
Domyślnie

eeee ale wtedy by nie było tego dreszczyka emocji
__________________
Lepiej przeżyć małą przygodę, niż siedziec w domu i czytać o dużej.
igi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.04.2013, 10:23   #86
Brambi
 
Brambi's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chwałowice/Wrocław
Posty: 459
Motocykl: RD07
Przebieg: 99 000
Brambi jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 godz 31 min 42 s
Domyślnie

Ale tam pięknie !!! Trzeba jechać !
Brambi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.04.2013, 16:04   #87
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał fassi Zobacz post
To moze nastepnym razem zamontowac GPSa z boku przy lusterku
To było jedyne możliwe miejsce.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.04.2013, 10:58   #88
Tomek
 
Tomek's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Ok. Sandomierza
Posty: 515
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Tomek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 3 dni 15 godz 22 min 56 s
Smile

Relacja i foty Pozdrawiam!!
Tomek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 15.04.2013, 21:44   #89
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 19 godz 49 min 13 s
Domyślnie

Odcinek 10, czyli choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie

Wilczyca poczuła wieczorem klimat i postanowiła spędzić noc na dachu. Ja myślałam nad tym tak długo, aż zasnęłam w łóżku

Śniadanie obowiązkowo na dachu:



Janusz się opala:



Rano jak zwykle dopychanie kopniakami bagaży w Dacii oraz pompowanie jej koła...

Ruszamy w stronę Skoury. Za Skórą odbijamy na północ, w piękną i malowniczą R307 na Demnate. To wąski, górski asfalt o długości ponad 130 km. Obowiązkowy!



Zakrętami wdrapujemy się wyżej i wyżej, co kilkaset metrów zatrzymując się na fotki. Nie wiadomo, gdzie lepiej patrzeć



Dacia goni Jagnę:



Żeńska część teamu:



pojawiają się ośnieżone szczyty:





Droga wiedzie zboczami:



i znów Jagna:



GS-brothers:





Asfalt wąski, ale NIC nas nie minęło przez ponad 100 km !





Jest początek wiosny, dopiero co zeszły śniegi, i droga co jakiś czas jest uszkodzona, wyrwany asfalt, rozmyte podłoże. Ubytki połatane kamieniami… Czasem trzeba przeskoczyć jakiś mniejszy rów…







Czasem asfalt ginie:



Patrzymy z niepokojem na Daćkę – są miejsca, gdzie osobówka po prostu nie ma prawa przejechać nie urwawszy zawieszenia.
Ale Dacia plus Jasio za kierownicą to team, dla którego nie ma przeszkód. Brak bieżnika, żwir na zakręcie, kamienie, rowy – Jasio chyba rozminął się z powołaniem.
Powinien zostać kierowcą rajdowym, i to rajdów terenowych…



W połowie drogi rzeczka i most:





Z rzadka mijamy małe wsie, w dole migają zabudowania. Z gliny, więc wtapiają się pięknie w krajobraz.



Czuć wiosną:









Żeby nie było za dobrze, DR Krzycha (mówiła już, że Krzychu psuł wszystko ) zaczyna kapać olejem. No cóż, znów simmering…



Jeden Krzychu patrzy, drugi naprawia…



W końcu przestaje kapać, ruszamy dalej. W Demnate przypada pora obiadowa, ale jakoś miejsc odpowiednich brak.
Sambor każe grzecznie jechać za nim i lądujemy na lokalnym targu, gdzie za 40 DH RAZEM wszyscy najadamy się szaszłykami, zupą i oczywiście miętową herbatą.
Należy tylko chwilowo zapomnieć o sanepidzie, higienie i innych wymysłach europejskich…



turyści tu nie zaglądają, więc to my jesteśmy atrakcją



Niektórzy jednak nie chcą się skusić na szaszłyka zrobionego brudnymi rękoma. A przecież temperatura grilla na pewno wybiła wszystkie bakterie !



Szaszłyki na planie pierwszym, te żółte:



Oczywiście nikt z nas nie miał potem najmniejszych problemów żołądkowych.

Ruszamy dalej na wschód. Podjeżdżamy prawie do 3000 m n.p.m. i …


czujemy się jak w Polsce





Asfalt jest czysty, więc problemów brak



Krótka bitwa na śnieżki :



po drugiej stronie gór pożegnanie z asfaltem:



Czeka nas 80 km szutru, bardzo porządnego jak widać. Szuter zachęca do szybkiej jazdy

Ale kiedy robi się mocno w dół i trzeba przyhamować, robi się zabawnie. Ja przekonuję się co znaczy stwierdzenie „tylne koło wyprzedziło przednie” na szczęście DR wraca na właściwy tor jazdy

Robi się ciemno, a trafia się mała miejscowość z boku, więc Dacia rusza na zwiady, a my czekamy.



W mieścinie Zaouiat jest coś na kształt hostelu i postanawiamy korzystać.

Zjazd do Zaouiat jest ciekawy:



Maciek najpierw zalicza glebę na jednym winklu, wstaje, jedzie 50 m do następnego i znów kładzie Afrykę. Dla zabawy chyba, bo sam się z siebie śmieje

Wjeżdżamy do wsi, Sambor stoi i czeka, mijamy go i suniemy dalej za Daćką. A Dacia właśnie wpakowuje się w wąskie i strome uliczki, ślepe w dodatku. Jakieś 15 minut zajmuje jej wycofanie się…

W tym czasie podjeżdża jeepem kobieta. Okazuje się, że to amerykanka, która tu sobie po prostu mieszka z rodziną...

W końcu przyjeżdża Sambor i wskazuje właściwą drogę… Mieścina jest bardzo klimatyczna:



to taki raczej „koniec świata”. Poprzedni goście w hotelu byli w październku…

pokoje nie nastrajają zbyt optymistycznie:



wiec postanawiamy zanocować pod gwiaździstym niebem na dachu:



co prawda w nocy będzie jakieś +5, ale to doskonała okazja, żeby przetestować puchowy śpiwór

cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą

Ostatnio edytowane przez jagna : 15.04.2013 o 22:04
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.04.2013, 21:44   #90
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 19 godz 49 min 13 s
Domyślnie

Odcinek 11, czyli kto chce z wilkami przestawać, musi wyć jak one

Noc z widokiem na gwiazdy… GWIAZDY, nie taki erzatz jaki mamy w mieście… i do tego szum nieodległej rzeki… Jest pysznie, śpimy we trójkę na dachu, powietrze rześkie…

(offtopic o spaniu pod gwiazdami dla niedowidzących:
Dwa lata temu wpadłam na genialny (w moim mniemaniu) pomysł wstawienia dwóch okien dachowych nad swoim łóżkiem.
Mmm, będę leżeć i patrzeć w gwiazdy…
Okna wstawione, czas na podziwianie nieba. Kładę się, patrzę i ….
…jak ja k…a mam widzieć gwiazdy przy moich -8 dioptriach? )


Puchowy śpiworek – rewelacja. małe to, zgrabne, lekkie (0,45 kg!) a nawet takiemu zmarzluchowi jak ja ciepło… Lupus – jeszcze raz dzięki za namiary

A ta rzeczka nam szumiała do snu:



Rano Maciek zaczyna od prostowania kilku elementów w AT po wczorajszych bliższych spotkaniach z winklami:



W mojej DR lekko ciągnie sprzęgło, więc najlepszy mechanik wśród wilków bierze się do dzieła:



tradycyjne już pompowanie koła w Dacii i jazda!



Mamy jakieś 40 km szutru przed sobą. Kręty, na zboczach, ale najczęściej gładki jak stół.



Jedziemy nieco niżej, lasem, widoki zatem nowe:



Jest wczesna wiosna. Wczesna wiosna w górach objawia się intensywnym topnieniem śniegu. A to powoduje następnie wezbranie rzek.

A na górskich szutrowych drogach mostów raczej brak, Brody w zupełności wystarczą

Ale wczesną wiosną brody mogą wyglądać tak …



Rzeka trochę wyszła z koryta. No to jedziemy… wody jest tak na wysokość mojego buta, czyli ze 25 – 30 cm. Rwącej wody. W sumie to nie woda jest problemem, tylko kamienie, które w niej są i nie bardzo są widoczne.



Po kolei wszyscy przejeżdżamy. Stoję i myślę, jak to zrobić.
Rzeczki zdarzało się przejeżdżać, ale nie tak intensywnie płynące…
Podchodzi Sambor i pyta „Jagna, dasz radę czy Ci przejechać?” A ja chyba się ambicji zaraziłam od Wilczycy, bo mówię „spróbuję”…

Oczywiście dokładnie w połowie rzeczki robię swój standardowy błąd, czyli się przestraszam kamienia i odpuszczam gaz. I czuję, że mnie woda przechyla na bok, a boku jak widać jest taki fajny schodek w dół…
Nie zostaje nic innego jak ściągnąć nogi z podnóżków i się podeprzeć. Lodowata woda wlewa się górą butów…

Ale co tu zrobić dalej? Ledwo utrzymuję maszynę, przed przednim kołem kamlot, trzeba go wziąć rozpędem. Podsumowując – sytuacja przerosła Jagnę…

Sambor się lituje, ściąga buty i robi za asekurację, dzięki czemu Jagna nie ląduje całkiem w wodzie i jakoś wyjeżdża…

A z drugiej strony patrząc kamieni w wodzie nie widać i w ogóle jakoś lajtowo to wygląda…



Sambor nie wkłada butów, pomaga jeszcze GSom, na końcu Dacia. Woda jest zdecydowanie powyżej progów…

Uff…

Dalej znów fajny szuter i widoki na górę zwaną El Cathedrale:





I kolejna rzeczka, ale tym razem to nawet nie ma o czym wspominać:



Za rzeczką czekamy na Dacię, coś długo jej nie ma. Kapcia złapała dobrze, że nie w tej rzece poprzedniej



Dacia dojeżdża, jedziemy dalej



Kończy się szuter (to już definitywny koniec offa) , zaczyna asfalt, ale nadal jest ładnie. Zjeżdżamy nad zbiornik Bin el-Ouidane





Piękny wiszący most nad rzeką:



Dobijamy do głównego asfaltu… no i dalej jest jakby nudno. Została przejazdówka do promu, którym musimy odpłynąć jutro.
Po południu zaczyna padać, kto ma, wyciąga kondom, reszta moknie.

W okolicy Rabatu zjeżdżamy na wybrzeże i nocujemy w hotelu żywcem przeniesionym z późnych lat 60tych. Piękny futurystyczny wystrój wnętrz…

Wieczorem narada bojowa, Wilczyca i Sambor ruszają na wschód, do Tangeru oddać Dacię, zabrać busa i wpakować do niego TT,
która z połamanym wahaczem została w El Jebha.
Po czym wrócić i zdążyć na prom. W dodatku muszą już wziąć nasze bagaże. Niełatwy plan

A reszta w spokoju, po raz ostatni, i korzystając z faktu zrobienia zakupów alkoholowych, urządza integrację.
Integracja kończy się zagubieniem komórki przez jednego z braci, zbiciem kilku kieliszków oraz totalną niepamięcią u Maćka, który osobiście zintegrował się z 0,7 l whisky.

Poranek nie będzie łatwy…

Cdn…
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą

Ostatnio edytowane przez jagna : 16.04.2013 o 21:49
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Jagnię w sosie potrójnie afrykańskim, czyli Rumunia raz jeszcze [Wrzesień 2011] jagna Trochę dalej 55 03.03.2022 15:52
2013 Maroko z plecakiem, czyli ile trampki dadzą rady. Cynciu Trochę dalej 103 17.06.2014 21:53
Maroko z łapanki II, marzec/kwiecień 2011 sambor1965 Kwestie różne, ale podróżne. 12 29.04.2011 19:57


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:42.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.