26.04.2020, 09:31 | #81 |
Sprawdź czym sie roznia te z 3go posta (widze je ) od pozostalych ktorych nie widze...nie mam nawet "zakazu wjazdu" tam.
|
|
26.04.2020, 12:33 | #82 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
ja musiałem 3x wstawiać zdjęcia do relacji, bo znikały.
najlepsza metoda to wgrywanie na serwer FAT (zaawansowana edycja, zarządzaj załącznikami, wgranie pracowicie plików, wstawienie w post przez guzik ze spinaczem). |
26.04.2020, 14:04 | #83 | |
Konto zamknięte na stałe
Zarejestrowany: May 2012
Posty: 1,603
Motocykl: RD03
Online: 2 miesiące 1 tydzień 4 dni 7 godz 52 min 54 s
|
Cytat:
http://africatwin.com.pl/showpost.ph...2&postcount=67
__________________
Konto zamknięte na stałe. |
|
26.04.2020, 19:48 | #84 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
W mojej relacji też googlowskie foty zniknęły, a też wstawiam dokładnie tak jak w opisie Neo.
Kochane Google
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
30.04.2020, 00:09 | #85 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
|
Za bramą do Pakistanu, a może raczej bramą z Chin skręcam na lewo. Pieprzeni Brytole â left is right, right is wrong. Co roku ktoś nieprzytomny się myli na wyjeździe i jedzie po naszemu. Z chatki wychodzi dwóch uśmiechniętych wąsaczy w mundurach, zagląda w paszport i pozwala jechać. Na przełęczy jest jeszcze kilkudziesięciu miejscowych turystów, dla których jestem atrakcją godną selfiaczka.
To wielki kraj, szósty pod względem ludności na świecie. Klasy średniej zainteresowanej turystyką to tutaj pewnie z jeden procent, ale to aż 2 miliony ludzi. Do Indii nie mogą, bo ie dostają wizy (i vice versa). Do szyickiego Iranu sunnitom jakoś nie bardzo, do Afganistanu takoż, a Chiny, wiadomo - odpadająâŚ Zostają im góry. Byłem przez kilka następnych dni zdziwiony popularnością wewnątrzpakistańskiej turystyki. Całkiem przygotowana do tego jest baza hotelowa. Robi się ciemno już, za mną zamajaczyły mi światła Zanasa, znaczy dojechał do granicy. Czas na mnie. Na dole, w Sost czeka reszta ekipy, a przede wszystkim celnicy, którym muszę wytłumaczyć zawiłości Zanasowego karnetu. Przy całym tym zamieszaniu z wizami przekonanie pakistańskich celników o tym, że powinni przepuścić gościa na kopii karnetu powinno być już bułką z masłem. Prawdę mówiąc nie widziałem tej drogi, bardziej ją sobie wyobrażałem niż widziałem. Coś tam majaczyło w światłach beemkI. Garmin pokazywał malejącą wciąż wysokość, a motocykl informował o rosnącej temperaturze otoczenia. Na górze było +7, na dole +33 stopnie. Ciepło jak na dziesiątą w nocy. Po drodze jakieś dwa posterunki, szybko, przyjemnie i z uśmiechem, cóż za różnica w porównaniu z tym co byo po drugiej stronie granicy. I w dodatku wszyscy mówią po angielsku. Tu granica jest wyraźna bardzo, inne jest wszystko, a najbardziej ludzie. Pakistańczycy różnią się od Chińczyków bardziej niż ruch lewostronny od prawostronnego. Oczywiście każdy ma stereotypy - ja też. Te moje związane z Pakistanem były niepokojące - w pamięci wciąż była egzekucja polskiego inżyniera i zamordowanie wspinaczy na Nanga Parbat. Poza tym Al Kaida, talibowie i zagrożenie. Urząd celny wygląda jakby Brytyjczycy wyjechali stąd wczoraj. No, ale są też jakieś komputery, urzędnicy schodzą się z domów, by mnie odprawić, idzie sprawnie z uśmiechem i Welcome to Pakistan! Moje wyjaśnienia dotyczące karnetu Zanasa przyjmują z pełną wiarą i stemplują kopię karnetu i jesteśmy w Pakistanie. W ekipie radość jest duża, bo nikt nie wierzył, że uda się załatwić wizę i że wszyscy razem się spotkamy. Jest też dwóch Paków, których wynająłem żeby nam pomogli ogarnąć grupę. Biorę od ludzi pieniądze za to, że jadą ze mną i obiecałem sobie, że nie wezmę nigdy klientów na trasę, której nie jechałem. Żeby dostać wizę do Paku potrzebny jest Letter of Invitation, poprosiłem firmę, która to wystawiała o dwóch gości co nas przeciągną przez Pakistan jako przewodnicy. Nie obawiam się drogi, raczej tego, że przejadę tuż obok czegoś co jest wartościowe czy niepomijalne. Naczytałem się dość o naszej trasie, ale wiem, że są niuanse⌠Śpimy w jakimś motelu, kolacja była zdecydowanie znajoma. Taka oczywiście hinduska, a nie chińska. Sha, który będzie nam towarzyszył w podróży przez Pakistan okazuje się bardzo pomocny. Tylko jego motocykl wygląda trochę dziwnie przy tych beemkach. A może zresztą tylko ta nasza kawalkada przerośniętych motocykli wyglądają dziwnie przy tych wszystkich pakistańskich motkach? Kiedy w 2009 roku pojechaliśmy z Izim i Miro do Afganistanu spotkałem Muhabbata i jego brata Shafraza. Pomogli nam w Wakhanie bardzo, również w kolejnych latach. Pracowali w międzynarodowych fundacjach, ale obaj pochodzili z Pakistanu. Z nieodległej wprawdzie doliny, ale do której legalnie podróżuje się w bardzo skomplikowany sposób. My byliśmy zachwyceni Wakhanem, a oni się z tego śmiali i mówili, że najładniej jest za górami, właśnie w ich dolinie Chapursan. Zapraszali, a my oczywiście zapewnialiśmy, że przyjedziemy. Izi zinął rok później, a i Shafraz, który obiecywał pokazać mi tę dolinę również nie żyje. Już nie musimy się spieszyć, mamy za sobą Chiny, które wymagają precyzyjnego określenia wjazdu i wyjazdu. Teraz trzyma nas tylko termin wylotu z Indii. Mamy czas na Chapursan. Nie znam drogi, ani nie zna jej Sha. Jest w końcu szuter i mogę przypatrzyć się jak goście sobie radzą w terenie. Droga nie jest bardzo trudna, ale jest trochę rzeczek i naprawdę imponujące półki skalne. Dolina jest bardzo obiecująca, ale nie na te nasze mastodonty. Po kilkudziesięciu kilometrach napatrzyłem się dość. Wiem, co kto potrafi i wiem, że chcę tu wrócić na lżejszym motocyklu.
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. |
08.05.2020, 07:11 | #86 |
Zarejestrowany: Sep 2015
Miasto: Glisne
Posty: 972
Motocykl: RD03
Przebieg: posiada
Online: 2 miesiące 5 dni 12 godz 3 min 24 s
|
Proszę kolego,wyjdź już z tego garażu i coś tu skrobnij
__________________
Świeć pomimo wszystko Bierz przykład ze słońca Ma w dupie,czy kogoś razi |
08.05.2020, 10:00 | #87 | |
Ajde Jano
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 6,229
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 5 dni 21 godz 58 min 19 s
|
8C613992-7FA1-4731-A962-61ECCCBF7A94.jpg
Cytat:
[ATTACH] http://africatwin.com.pl/attachment....1&d=1588920791[/ATTACH] A to takie buty są. Dzięki za naukę
__________________
BMW Club Praha 001 1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem. 2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. |
|
12.05.2020, 13:41 | #88 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
|
Tak więc jesteśmy w dawnym Kandżucie, kraju do którego dotarł w 1888 Bronisław Grąbczewski, wtedy podróżowało się bez wiz, na koniach i dodatku w rosyjskim mundurze z kilkoma kozakami. Kandżut był niczyj i właśnie rozpoczynała się walka o niego pomiędzy Anglią i Rosją. I chanowi Kandżutu wydawało się, że bardziej po drodze będzie mu z carem niźli z angielskim królem. Sprawy jednak potoczyły się zgoła inaczej. Grąbczewski dostał opierdol w Petersburgu, bo nieco przekroczył swe plenipotencje. Do Kandżutu przyszli Brytole i pogonili władcę do Chin. Na tronie zainstalowali jego braciszka, którego potomkowie wciąż tu w okolicy mieszkają. W 1947 roku były znów małe wątpliwości czyje to jest. Bo bardziej to kulturowo pasowało do Kaszmiru, ale wyszło inaczej. W każdym razie i Indie i oczywiście Pakistan mają o to do siebie pretensje. W efekcie była wojna za wojną i jeszcze spro wodyw Indusie upłynie zanim będzie tu spokój. Ludzie są tacy sami. Różni ich "tylko" religia.
Stoimy na tarasie fortu Baltit i spoglądamy na drogę, którą przybył Grąbczewski. Innej nie ma, musiał dotrzeć właśnie tędy. To jedno z najładniejszych miejsc w których byłem. Fort ulokowano genialnie, w każdą stronę widok po prostu poraża. Największe wrażenie robi jednak ten w stronę karakorumskiej trasy w kierunku północnym - przewyższenie wynosi kilkaset metrów, w dole płynie Hunza,której nawet tu nie słychać. W kierunku południowo wschodnim wznosi się masyw Rakaposhi. Pojawia się tylko na chwilę. Wow, co za góra! No, ale w końcu najwyższa na świecie. Oczywiście mówimy o wysokości względnej. Od szczytu do wody w rzece jest niemal 6000 metrów. Nigdy w żadnym mieście nie czułem się bardziej w górach niż tutaj. Są naprawdę dookoła i absolutnie imponująco wielkie. Wokół fortu jest kilka gór sześciotysięcznych, do doliny wiodła tylko droga z południa i nieco mniej przyjazna z północy. Kilka dni bawimy w Hunzie, śpimy w motelach i hotelikach. Sporo tego i ceny bardzo przyjazne, nie tak jednak przyjazne jak miejscowi. Dla nich jesteśmy wielką atrakcją - są niesłychanie życzliwi, ciekawi i pomocni. Również pakistańscy turyści są bardzo przyjaźni. Wręczają wizytówki - jak będziesz w Islamabad, Lahore koniecznie zadzwoń. Pogoda nie rozpieszcza, cos tam kapie z nieba co jakiś czas i chmury mogłyby się podnieść trochę wyżej. Jeździmy po okolicy zwiedzając forty i łażąc po wiszących mostach, panorama sześciotysięcznych gotyckich katedr wystających z doliny przy Passu na długo zostanie nam w pamięci. Kupujemy jakieś nikomu niepotrzebne pamiątki i próbujemy lokalnego żarcia - jest tak inne od tego z Kaszgaru i tak podobne do tego w Indiach. Ta Hunza prawie się od Kaszmiru hinduskiego nie różni. Bliżej jej nawet do Tybetu niż do tego co nam się kojarzy z islamem. W ogóle ten islam w tej części Pakistanu wydaje być bardzo niezauważalny, jakby mniej ważny. Ludzie są pogodni, ciekawi świata. Również tego im najbliższego i zarazem najbardziej odległego, bo indyjskiego. Do Kargil ze Skardu jest pewnie ze sto kilometrów i od zawsze jest droga, tyle, ze od ponad pół wieku nie da się tędy dojechać. Trochę tych wojen już między sobą oba kraje miały, a teraz właśnie sytuacja się zaczyna mocno komplikować. Za kilka dni jest święto niepodległości. Tego samego dnia obchodzą je Indie i Pakistan, bo Brytyjczycy zafundowali im niepodległość dzieląc Brytyjskie Indie według kryteriów religijnych. I akurat teraz, gdy jesteśmy w Pakistanie Indie właśnie znoszą artykuł 370 swojej konstytucji odbierając Kaszmirowi całą autonomię. Wyrzucają z Kaszmiru wszystkich turystów, zrywają łączność, nie wydają permitów, odcinają internet. Obyśmy żyli w ciekawych czasach, musimy zmienić trasę. Jeszcze nie wiem jak bardzo... Kolejne dni przynoszą kolejne wiadomości, przestają kursować autobusy między krajami i Pakistan zawiesza działąnie przejścia kolejowego. Pozostaje jedno jedyne otwarte przejście drogowe. Wszysyc mamy wykupione powrotne bilety lotnicze z Delhi, a ja już się zastanawiam jak to logistycznie ma wyglądać - jeśli nie wjedziemy motorkami do Indii, to będę musiał nadać kontener z Pakistanu, lotów bezpośrednich miedzy Indiami a Pakiem nie ma. Trzeba latać przez któryś z krajów arabskich. Co za paranoja. Nie będę Wam pisał o jeżdżeniu, nie ma w nim nic trudnego, a może mnie już zmanierowały przejechane przez lata azjatyckie lewostronne kilometry? W każdym razie ani ruch, ani zachowanie kierowców nie ma co pisać, jest akceptowalne przez przybysza z Polski. Wyróżniają się za to pakistańskie ciężarówki. Tu widać inność. Nigdzie na świecie nie ma ładniejszych. Każda inna, skastomizowana przez swojego właściciela. Pisząc, że jest łatwo mam na myśli główną drogę KKH. Jakikolwiek zjazd w bok do dolinki jest już wyzwaniem, nie tyle ze względu na nawierzchnię, ale na naprawdę duże ekspozycje. Jeździłem po skalnych półkach i jestem oswojony z wysokością, ale Karakorum jest bardziej strome niż to co znałem. A może to jednak efekt przyciężkiego GSA? Jesteśmy w Karakorum, ale za chwilę, za rzeką będą Himalaje. Cały czas mamy tu jakąś rzekę obok, jechaliśmy wzdłuż Hunzy, która za Gilgitem wpada do Indusu. Zjeżdżamy z KKH i uciekamy w bok, drogą w kierunku Ladakhu. Naszym celem jest Skardu, miasto, które jest bazą wypadową wszystkich ekspedycji wyruszających na K2, Gaszerbrumy. To podobno trudna droga, na cały dzień, w dodatku w przebudowie. Zobaczymy. Początek nie jest specjalnie trudny. Ekipa rusza szybko, ja po kilku kilometrach zatrzymuję się, by pstryknąć fotę wielkiej górze po prawej stronie. Trochę wiem o górach, trochę się o tych wspinaczkach naczytałem. Nanga Parbat to dla mnie góra Tomka Mackiewicza i Marka Klonowskiego. Dwóch świrów, poznali się w Irlandii i zaczęli swoją górską historię, bez alpinistycznego backgroundu. W 2008 wleźli na Mount Logan, dostali za to Kolosa i chyba to uzależniło Mackiewicza od gór. Zaglądam go gmaila i czytam maila sprzed 10 laty od Klona. Razem z bratem wybierali się motocyklami do Kirgistanu, wieźliśmy im wtedy z Izim olej do ich katów. Mackiewicz leży gdzieś na tej białej górze, a Marek jechał tą drogą kilka miesięcy temu do Skardu na zimowy trek pod K2. 6 lat temu talibowie zastrzelili w bazie pod tą górą 11 wspinaczy. Nie chcieli tu turystów i tego co za nim nieuchronnie podążą. Tej westernizacji świata. No, ale jesteśmy tu, w ciuchach BMW, w Klimach, Araiach, na 1200 GS, krzycząc kolorami, że jesteśmy. Nie boimy się. Nie ma powodu do strachu, od lat nic złego się tu nie stało. Ale coś w głowie jednak pozostaje.
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. Ostatnio edytowane przez sambor1965 : 12.05.2020 o 14:05 |
12.05.2020, 14:51 | #89 |
Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 11 min 45 s
|
Myster foto, foto !
|
12.05.2020, 18:18 | #90 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
|
Trochę fotek z kiriskiego etapu...
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Górny Karabach by Trolik and Woytek (wrzesień- październik 2019) | trolik1 | Trochę dalej | 86 | 16.11.2020 09:54 |
Liberec, lipiec 2019 | ZmotocyklemnaTy | Trochę dalej | 24 | 10.12.2019 13:22 |
Bośniacki TET z plusem - wrzesień 2019 | fiecia | Trochę dalej | 3 | 10.11.2019 09:39 |
Gruzja 2019 wrzesień | Darek CRF | Umawianie i propozycje wyjazdów | 60 | 11.03.2019 18:47 |
Transport moto do Malagi wrzesień 2019 | Rychu72 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 28.12.2018 08:34 |