18.02.2022, 14:39 | #1 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 345
Motocykl: Tenere 700
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 5 godz 31 min 4 s
|
Ostatnia podróż Harleya, czyli Iran 2019
Świat nam się coraz bardziej kurczy…
Od kilku lat staramy się pojechać na wakacje w jakieś nowe miejsce, najlepiej poza Europą. Ja jestem zakochany w pustyni, ale w Algierii i Maroku byliśmy, w Libii wojna, a do Egiptu wcale nie tak łatwo wjechać. Poza tym asfaltu tam mało Po raz pierwszy Harley, który zawsze dawał nam wolność, powoduje ograniczenia. On pojedzie z nam wszędzie, ale pod jednym warunkiem – po asfalcie i to dobrej jakości. Czyli nie przejedziemy pasa ziemi niczyjej pomiędzy Saharą Zachodnią, a Mauretanią. Zatem szukamy gdzie indziej…. I tym sposobem padło na Iran. Tam też jest pustynia i także piękna. A do tego świetny kraj i ludzie. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Jest trochę papierologii z wizą i CDP , ale to do przebrnięcia. Trzeba wpłacić kaucję ok. 15000zł na konto PZM, ale to chyba solidna instytucja, więc powinni oddać Z dostępnych informacji wynika, że nie da się do Iranu wjechać pojazdem produkcji amerykańskiej… ani motocyklem o pojemności większej niż 250cm3. Stosowna informacja wisi nawet w ambasadzie Iranu w Warszawie. Ponoć obowiązuje u nich taki przepis, że to z uwagi na zagrożenie terrorystyczne, jest zakaz poruszania się po tym kraju większymi motocyklami. Na szczęście nie respektują go w odniesieniu do turystów. Zatem, zabieram się za przygotowania i planowanie! Im bliżej wyjazdu, tym trudności zaczynają się coraz bardziej piętrzyć – coś ugryzło Irańczyków w d… i od wiosny nie wpuszczają motocykli o większej pojemności niż 250ccm i koniec! Co teraz? Udało mi się skontaktować z dziewczyną, która mimo zakazu, wjechała do Iranu sama na GS 800. Może w takim razie wpuszczą jednego malutkiego… Road Kinga? Bo Harleyem to nasz sprzęt zaraz nie będzie… 1.jpg Aby szczęściu trochę dopomóc, nie będzie na nim znaczka Harley – Davidson. Zostanie za to i będzie dodatkowo wyeksponowane oznaczenie pojemności – 103. Przecież to zdecydowanie mniej niż 250 I mały akcent polski: flaga i napis: Lachistan. Pięknie nasz kraj nazywa się po persku Specjalnie na tę okazję mamy też koszulki z napisem po persku: 15.000km. Przyjechaliśmy, by was poznać. 2.JPG Na kilka dni przed wyjazdem łapie mnie przeziębienie! Przeziębienie – w wakacje ! Lecę szybko do lekarza, który przepisuje mi antybiotyk, jednak mam zacząć go jeść dopiero, gdybym gorzej się poczuł. Na razie apapik i tym podobne. Ale żeby nie było za różowo – w dzień wyjazdu nie mogę prawie otworzyć oka. Leci z niego paskudna ropa. Jakaś infekcja. I tym oto sposobem, wyjazd opóźnia się o dzień. Z okiem trochę lepiej, a infekcję wyleczymy po drodze Więc lecimy. Tranzyt bez zbędnego ociągania się. Słowacja, Węgry. Nocleg w hotelu Sport w Debrecenie. Pokonaliśmy 708km. Rano wyraźnie czuć, że jesteśmy na wakacjach – temperatura o 6:00 to 30 stopni. Jest pięknie! W sklepie kupujemy ciposz kolbasz (ostrą kiełbasę z papryką), Niedźwiedzia (lokalny serek), kefif i bułki. Śniadanie zjemy po drodze w pięknych okolicznościach przyrody. Jedziemy przez małe wioski, drogi dziurawe, widać tradycyjne, węgierskie domki. Węgrzy nadal jeżdżą jak pierdoły Na granicy z Rumunią kontrola. Trochę na sztukę sprawdzają bagaże. Pani celnik dziwi się, że jedziemy motocyklem do Turcji. Dobrze, że nie powiedzieliśmy jej, że tak naprawdę to do Iranu Rumunia. Tu stajemy na specjalność kuchni… węgierskiej: czyli langosza. Cena 3,5 leia. Kawa rozpustnik 2 leie. Zagadał do nas gość na motocyklu, który był w Mongolii. Zazdrościmy, ale to poza naszym zasięgiem… Starsza babinka życzy nam wszystkiego najlepszego i szczęśliwej podróży. Droga idzie opornie. Do Cluj – Napoca duży ruch, ciągłe ograniczenia, nie bardzo idzie podgonić. Średnia wychodzi raptem z 50 km/h. Przynajmniej Rumuni jeżdżą bardziej po ludzku, a nie jakby im cojones poobcinali 3.jpg 4.jpg 5.jpg Widoki ładne, wszędzie zielono. Dość wysokie góry; na niektórych szczytach leży śnieg. Mijamy także romskie pałace. 6.jpg 7.jpg Granicę z Bułgarią przekraczamy prawie o zmroku. Objeżdżamy kolejkę bokiem i jakoś się udaje. Przejazd mostem nadal darmowy dla motocykli. Najwyższy czas szukać hotelu. Lądujemy w Ruse Hotel za 62 lewy. Tego dnia zrobiliśmy 770km. Wieczór przyjemny – 27 stopni. Następnego dnia mijamy zwykłe bułgarskie obrazki z prowincji, czyli mówiąc obrazowo: biedę. 8.jpg 9.jpg 10.jpg 11.jpg Turcja. Przeprawa graniczna poszła sprawnie – może pół godziny. Wreszcie w krajobrazie zaczynają pojawiać się okrągłe wieże minaretów. Oboje lubimy ten kraj i jego ludzi. Czujemy się tu naprawdę świetnie – to nasza trzecia wizyta w Turcji, ale jako jedyna planowana jest wyłącznie jako tranzyt. Jakieś 6 km od granicy stajemy doładować kartę do opłat na autostrady. Dla motocykli są one dość tanie, świetnej jakości i jest ich dużo. Za 2 dni jazdy nimi zapłaciliśmy około 25 Lir. Jeśli ktoś nie chce, nie trzeba nimi jeździć, bo drogi krajowe w Turcji to z reguły dwupasmówki. 12.jpg Niedawno oddano do użytku most przez Bosfor i zamierzamy nim przejechać. Nigdy nie pchaliśmy się do Stambułu – w tamtejszym ruchu Harley z racji chłodzenia powietrzem wymagałby częstych postojów. Korek zaczyna się jednak na długo przed Stambułem (a dokładnie 22km). Ale cóż się dziwić - w końcu to ponad 15 milionów mieszkańców… Dobrze, że jest specjalny pas dla motocykli. Jadąc nim mijamy uśmiechniętego policjanta na GS-ie. W Polsce, zwłaszcza w dzisiejszych realiach, mogłoby nie być tak miło… Teraz da się ominąć Stambuł piękną autostradą. Garmin nie ma jeszcze tej drogi, więc jedziemy trochę na czuja, trochę po mapie googla, która też średnio sobie radzi. Natomiast droga robi naprawdę super wrażenie. Nieraz zdarza się, że autostrada jest na 5 poziomach. Do mostu przez Bosfor prowadzi 17 pomniejszych wiaduktów. Za przejazd nim trzeba zapłacić 35 TL. 13.jpg 14.jpg 15.jpg 16.jpg 17.jpg Gdy tylko znaleźliśmy się w Azji szukamy noclegu. Dostał nam się całkiem ciekawy w hoteliku wyglądającym na jakiś weselny przybytek. W każdym razie pokój duży, jest czysto i miło. Obok knajpka, więc jest ok. Lahmacun i sałatka – super! Śniadanie było dopiero od 9, ale zrobili dla nas wyjątek i dostaliśmy o 7:00. Za to mieliśmy dodatkową gębę do wykarmienia. Jest 21 stopni, więc temperatura do jazdy idealna. 18.jpg 19.jpg 20.jpg 21.jpg 22.jpg Drogi w Turcji są super. Jedzie się bardzo komfortowo, a i jest na co popatrzeć po drodze. 23.jpg 24.jpg Z racji prędkości jaką jestem utrzymać motocyklem (ok. 120km/h) nie możemy się ociągać. Przemy naprzód, do miasteczka zjeżdżając jedynie na jedzenie. Po drodze widać także całkiem ciekawe sprzęty Krajobrazy też niczego sobie. Wiosek mało, dominują górki. 25.jpg 26.jpg 27.jpg 28.jpg 29.jpg 30.jpg 31.jpg |
18.02.2022, 15:19 | #2 |
Fazi przez Zet
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,289
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 1 tydzień 3 dni 5 godz 46 min 12 s
|
Dredd!! Ten wyjazd to moje ulubione szaleństwo. Polecę klasykiem: jakie opony na wschód?
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. |
18.02.2022, 15:21 | #3 |
elegancko, czekam na dalszy ciąg.
|
|
18.02.2022, 15:26 | #4 |
Czyta się i ogląda.
__________________
kto smaruje ten jedzie |
|
18.02.2022, 16:05 | #5 |
Kierowca bombowca
|
No dawaj pan dawaj, bo ciekawość męczy!
__________________
AT RD07A, '98, HRC |
18.02.2022, 16:14 | #6 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reszel
Posty: 691
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 miesiące 4 dni 17 godz 15 min 42 s
|
Pamiętam Twoje wcześniejsze relacje (bodajże Turcja i Algieria).
I po początku widzę, że będziemy mieli równie świetną "bajkerską" historie. Dzięki Dreed. |
18.02.2022, 16:50 | #7 |
Zarejestrowany: Nov 2018
Miasto: Ustroń
Posty: 134
Motocykl: TA600
Online: 2 tygodni 6 dni 21 godz 58 min 29 s
|
Idę po piwo i chipsy😉
Dawaj dalej. |
18.02.2022, 17:45 | #8 |
Fpytke Zdzisia!
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
18.02.2022, 19:37 | #9 |
Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Łódź
Posty: 1,856
Motocykl: TA,RD04
Online: 2 miesiące 1 tydzień 6 dni 23 godz 26 min 0
|
Fajnie się czyta.
Czekamy |
18.02.2022, 20:03 | #10 |
Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 2 min 36 s
|
Nie byłem w ciekawszej krainie niż Iran. Z przyjemnością poczytam CF
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie. https://www.facebook.com/CFact1/ |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Iran 2019 | rumpel | Trochę dalej | 154 | 06.11.2023 00:03 |
Ostatnia taka podróż, czyli zima w Andaluzji [marzec 2020] | jagna | Trochę dalej | 61 | 22.12.2021 13:11 |
Kirgistany czyli podróż puszką za motkami. [sierpień 2019] | Emek | Trochę dalej | 68 | 13.11.2019 00:07 |
Coś na deszcz czyli mała, długa podroż z Krakowa nad morze | Dunia | Kwestie różne, ale podróżne. | 12 | 15.05.2013 07:19 |
Zobaczyć Iran - czyli 4 dni w Armenii. [Czerwiec 2012] | majek | Trochę dalej | 104 | 26.02.2013 15:33 |