|
Relacje z podróży Wróciłeś i już dupa Cię nie boli? Chcesz opowiedzieć o swoich przygodach podczas podróży? Spotkałeś fajnych ludzi? Może pokażesz zdjęcia? To dział dla Ciebie. Dobrze trafiłeś. |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
11.03.2024, 20:06 | #1 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 343
Motocykl: Tenere 700
Online: 1 miesiąc 6 dni 23 godz 19 min 3 s
|
WYZWANIE - zróbmy coś dla FAT
Czarnuchy!
Przykro mi o tym mówić, ale ostatnio na FAT trochę za dużo złych emocji, a za mało tego co nas łączy, czyli tematów motocyklowych. Może tchnęlibyśmy trochę życia i dobrej energii pisząc relacje z naszych wyjazdów? W końcu relacje z podróży to jeden z najważniejszych filarów forum. Podejmujecie wyzwanie - każdy z nas opisze jedną podróż? Każdy gdzieś był, coś widział i jest to inspirujące dla czytających. Nie trzeba jechać na koniec świata - ostatnio z całą przyjemnością łyknąłem relacje: "Podlasie 2023, czyli Zebra i Świnka zwiedzają Polskę" Aśki, czy "Żakiczanowe pojeżdżawki szutrowe", które najlepiej udowadniają, że aby czerpać radość z jazdy motocyklem wystarczy nim jeździć! Dlatego zachęcam do zrobienia relacji jakiej kto może: byłeś w fajnym miejscu? - wrzucaj, nie byłeś - opisz niedzielną wycieczkę wkoło komina, nie umiesz pisać, ale masz film? - skrobnij dwa zdania i dawaj linka do YT. W ostateczności każdy ma kilka zdjęć z wyjazdu - wystarczy wstawić, dodać kilka słów komentarza, czy chociaż opis oglądanych miejsc. Dawno nigdzie nie byłeś? Nie szkodzi -zabierz nas w sentymentalną podróż sprzed 10 czy 15 laty! Robimy to dla forum, dla nas, dla siebie. Sięgając do wspomnień przeżywamy też po raz wtóry swoją podróż! Biję się w pierś - ostatnia moja relacja pochodzi sprzed ponad dwóch lat... i dotyczyła niespełnionej podróży do Iranu... To jak? W ciągu tygodnia wrzucamy przynajmniej 1 odcinek. P.S. Jeśli jest lepsze miejsce dla tego tematu - proszę o przeniesienie. |
11.03.2024, 21:13 | #2 |
Dobra inicjatywa …
|
|
11.03.2024, 22:00 | #3 |
Administrator
Zarejestrowany: Oct 2007
Miasto: Otwock ale chętnie na Śląsk bym wrócił
Posty: 4,840
Motocykl: RD37A (Hybryda), dwie ramy RD03 w zapasie
Przebieg: ojojoj
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 6 dni 2 godz 55 min 10 s
|
Dredd, Twoja postawa poświadcza to, co wiem od dawna, że wciąż to forum może być żywe i miłe i nacechowane życzliwością.
Idea zacna!
__________________
Ramires Serwis HONDA Industrial / maszyny i urządzenia spalinowe - Otwock / Józefów |
11.03.2024, 22:33 | #4 |
Zarejestrowany: Feb 2024
Miasto: Krk
Posty: 105
Motocykl: SD13 (CRF1100) 2023/2024
Online: 3 dni 9 godz 39 min 20 s
|
Mogę też coś dorzucić Jak rozumiem relacja w nowym wątku w tym dziale tak?
|
11.03.2024, 22:39 | #5 |
Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 343
Motocykl: Tenere 700
Online: 1 miesiąc 6 dni 23 godz 19 min 3 s
|
Oczywiście - w nowym wątku. W zależności od wyboru - w poddziale: Polska, albo trochę dalej.
Tu możemy co najwyżej zrobić listę. 1. rdrv33 2. Dredd (skoro wymyśliłem, wypada też coś zrobić) Namawiam kolejne osoby do kopiowania i dopisywania się do listy. |
11.03.2024, 22:43 | #6 |
1. rdrv33
2. Dredd 3. Dubel (coś zacząłem skrobać o N ale muszę wymyśleć tego formę) |
|
11.03.2024, 22:50 | #7 |
Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Łódź
Posty: 1,837
Motocykl: TA,RD04
Online: 2 miesiące 1 tydzień 6 dni 11 godz 35 min 43 s
|
To ja zacznę .
Ostatni raz u spowiedzi i komunii byłem w lipcu. W lipcu chyba 40 lat temu. Jednak teraz dostałem rower. Rower czerwony ,szybki, z dzwonkiem. I stało się ciało słowem. Powiedziałem i wsiadłem. Podobnie jak ze spowiedzią , nie jeździłem 40 lat, jednak tam grzechów więcej nie pamiętałem , a tu jednak nic nie zapomniałem i zapedałowałem. Tak stałem się JEDNYM Z WAS---"pedalarze". Ruszyłem w podróż ,w taką małą wyprawę-bo nie o ilość km chodzi ale o marzenia. A marzyłem żeby ruszyć z fotela w wielki świat ,który czeka na nas podróżników. Przejechałem 4km w jedną stronę ,potem wróciłem. Oczywiście przygotowania do podróży nie trwały długo, dopompowanie kół, sprawdzenie dzwonka ,zapakowanie deszczówki ze "Stomilu' trwało ok.7min. Ruszyłem, po pierwszych 600m mojej podróży zaczął padać deszcz. Schroniłem się więc pod wiatą przystanka łódzkiego tramwaju elektrycznego(jednego z pierwszych w Europie-1898r) , nałożyłem deszczówkę i dalej przygodo. Pedałowałem, zmieniałem przełożenia-(mam cztery), wiatr rozwiewał mi włosy, a ja jechałem i jechałem i jechałem i dojechałem do ronda. Więc cóż było robić , świat nakazywał zakręcić kółko i wracać. Z emocji albo z ronda zakręciło mi się w głowie jednak my twardzi cykliści (nie mylić z motocyklistami) potrafimy zachować zimną krew. Nie dajemy ponieść się emocjom nawet wtedy gdy wyprzedzają nas elektryczne samochody, a obok dystrybutora z dieslem tylko się zaciągamy zapaszkiem gnojówki. I tak niestety skończyła się MOJA WIELKA UCIECZKA z fotela. Zrobiłem OSIEM kilometrów z przewyższeniem 30m. Doładowałem sobie akumulatory i postanowiłem gonić WAS moi koledzy-- NIEDOŚCIGNIONE WZORY. Na zdjęciu mój ""nowy"" rower. Taka to była moja wyprawa Pozdrawiam Was teraz z fotela , ale jeszcze spotkamy się na trasie. ciał Rower_1_2.jpg Ostatnio edytowane przez Novy : 12.03.2024 o 19:23 Powód: Obróciłem zdjęcie |
15.03.2024, 10:33 | #8 |
Środa trzynastego.
W ten sądny dzień, życie w Eksterytorialnym Księstwie Zgierskim do którego żaden władca ani okupant nie przyznaje się od ponad sześciuset lat, rozpoczęło się jak zwykle. No prawie jak zwykle, gdyż po ostatniej fascynacji motocyklami o pojemności 125 ccm ich poręcznością oraz miejscami gdzie można je spotkać (na Blogu pisałem o 125 ccm startujących w Paryż Dakar i Dakarze, oraz o znajomym Włochu, który pojechał na takim sprzęcie do wschodnich Chin) zastanawiam się czy z pojemnością można zejść jeszcze niżej. Oczywiście, że można - wszak dla każdego kto zaczynał przygodę z motocyklizmem w latach 80-tych pojemność 125 ccm była w środku stawki (wyżej były już motocykle "ciężkie") to podstawową pojemnością dostępnych pożeraczy przestrzeni było 50 ccm. Były to na ogół różnej marki dwusuwy spod znaku Rometa, które oprócz niezapomnianych spotkań z fizyką stosowaną (na zakręcie: czarne = dobrze, zielone = nie dobrze, zielone pionowe = game over) wymuszały także konieczność zaznajomienia z podstawami mechaniki, gdyż przed każdą jazdą sprzęt taki wymagał co najmniej regulacji a na ogół małego remontu lub przeglądu. W związku z nadejściem cieplejszych dni, oraz przyzwoleniem Giny, której Moplik stanął w naszym garażu obok pozostałych sprzętów postanowiłem zobaczyć co ze spuścizny tamtych czasów pozostało w ciele współczesnego Rometa ZXT 50. Mówiąc po ludzku zacząłem jeździć tym sprzętem do pracy. Na początek krótki opis i pierwsze wrażenie. Sprzęt zakupiliśmy jako nowy, po wcześniejszym obejrzeniu i konsultacji z ludźmi z forum Africa Twin. Co ciekawe, na forum skupiającym mniejszego lub większego kalibru podróżników oraz miłośników motocykli, jednostka napędowa jest bardzo dobrze znana, jako stary patent Hondy napędzający praktycznie wszystko (od motocykli, poprzez kosiarki, piły spalinowe, agregaty prądotwórcze, łodzie, quady itp) Jeżdżący w Azji, Afryce, Ameryce południowej i właściwie wszędzie gdzie dbałość o sprzęty i serwis to bardziej treść miejscowych podań i legend niż rzeczywistość. U znajomej ekipy z Nowego Dworu Mazowieckiego obejrzeliśmy sprzęt na żywo i dokonaliśmy zakupu. "Chińskie gówno z plasteliny" - najczęstsza opinia wśród ludzi, którzy sprzęty te widzieli na zdjęciach i nawet ich nie dotykali (nie mówiąc o jeździe). Okazało się, że od czasów gdy ponad dziesięć lat temu serwisowałem chińskie pięćdziesiątki producenci (a raczej importerzy) odrobili lekcję i nie ściągają do kraju najgorszego sortu produkcji z Kraju Środka. Plastiki są niezłej jakości, a spasowanie całości powoduje, że praktycznie nie ma się do czego przyczepić. (Dla malkontentów - sprawdziliśmy to gdy Gina zaliczyła glebę na asfalcie. Nic się nie połamało, a obtarte elementy ujawniły dobrą jakość materiału, gdyż sprzęt wyszedł z tej przygody tylko z pozdzieranym lakierem) Do tego sprzęt posiada wyświetlacz biegów, obrotomierz i wskaźnik poziomu paliwa. Gdzie te czasy gdy w motorynce prędkościomierz był za dopłatą? Wracając do wietrznego i chłodnego piątku trzynastego, od paru dni jeżdżę tym sprzętem do pracy. Jak idzie ta jazda? ano jak to jazda po Zgierzu. Wczoraj gdy skończyłem wariacki dzień w pracy, około 21 było już ciemno. Na parkingu czekał na mnie Moplik, dzięki któremu już za chwilę będę mógł się nieco odstresować podczas powrotu do domu. To naprawdę pomaga. W gaźnikowych sprzętach lubię to, że każdy jest inny. Moplika na zimno należy odpalać ze ssaniem i gazem odkręconym na maxa. Już po chwili wyjeżdżam na opustoszałe jak po zarazie ulice (nie no żarcik Zgierz po zmroku zawsze wygląda jakby był po zagładzie nuklearnej) Po paru zakrętach dojeżdżam do Biedronki, której ostatni pracownicy poprawiają pole minowe i zasieki wokół wejścia przygotowując się na dostawę makaronu i mąki ziemniaczanej. Odkręcam gaz do końca (w fazie dotarcia Moplik jest zblokowany, więc nie ma innej pozycji) i mijam patrol policji grający smętnie w mogę głową oderwaną od ciała jakiegoś biednego płaskoziemca. Delikatna górka przypomina mi o konieczności redukcji z 4 na 3 bieg gdyż sprzęt zaczyna zwalniać. Zza chmur wychodzi księżyc. Okoliczne dzieci zaczynają rzucać w niego kamieniami. Wpadam w końcu na przewyższenie wiaduktu kolejowego i z dokręconej trójki wrzucam na międzygazie czwórkę. Składam się aby stworzyć jak najmniejszy opór powietrza i w okolicach łaźni miejskiej osiągam 65 km/h. PRĘDKOŚĆ SYNU PRĘDKOŚĆ. Gdy dojeżdżam od ul Armii Krajowej zwalniam i zaczynam się mozolnie drapać pod górkę. Czy to męczące? Wręcz przeciwnie. Poręczność i zwrotność Moplika rekompensują jego niedostatki mocy wynikające z małej pojemności. Bawię się jazdą jak podczas pierwszych wypadów pożyczoną motorynką czy Jawą 50. Biegi wskakują precyzyjnie, a odgłos silnika miło szumi w uszach. To naprawdę fajny sprzęt, którym chętnie będę dojeżdżał do pracy.
__________________
www.kolejnydzienmija.pl 2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym 2015: Veni Vidi Wypici 2016: Muflon na latającym gobelinie 2017: Garbaty Jednorożec 2018: Czarny Jaszczomp 2019: Rodzina 50ccm plus 2020: Żółwik Tuptuś 2021: Chiński Syndrom 2022: Nie lubię zapierdalać 2023: Statek bezpieczny jest w porcie, ale nie od tego są statki 2024: Uwaga bo ja fruwam |
|
15.03.2024, 16:54 | #9 |
Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Łódź
Posty: 1,837
Motocykl: TA,RD04
Online: 2 miesiące 1 tydzień 6 dni 11 godz 35 min 43 s
|
Michał fajnie że trochę napisałeś--rozumiem że będzie ciąg dalszy.
To i ja zrobię następną wyprawę moim super rowerem. ciał |
16.03.2024, 11:16 | #10 |
Ja tam na forum nigdy złych emocji nie czuję bo nie biorę udziału w tych kłótniach i nie wiem po co to robić
Mogę zrobić małą relację z jesiennej jazdy po ACT Rumunia. Ponieważ byłem z naszym forumowiczem i jeszcze jednym kumplem w sprawdzonym składzie. Szybki wypad, więć Warszawa-Syhot Marmaroński pokonaliśmy samochodem. Trasa fajna, 50/50, prowadzi przez ciekawe miejsca, ładne widoki, udało nam się przejechać całość. |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Wyzwanie: Gambia | Neno | Trochę dalej | 20 | 27.10.2015 18:59 |