01.09.2010, 15:28 | #1 |
El Mariachi
Zarejestrowany: Aug 2009
Miasto: Podkarpackie
Posty: 1,495
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 5 dni 2 godz 12 min 15 s
|
Połonina Borżawa - Ukraina [Sierpień 2010]
Dryn dryn
-Halo -Co robisz -nic -jedziemy gdzie w łikenda? -jacha coś polatamy -a może na ukraine by poleciał -co SKŁAD: Gucio, Rysiek z Krosna, BLOB 28 sierpnia roku Pańskiego 2010 Godzina 03:00 Oczy otwarte za piernika nie mogę spać Godzina 04:00 do 07:30 O w dupę zaspałem …................ O 8 czekałem na żonę aby po nocy z dzieciakami została taka zmiana opieki Jako że w nocy trudy pakowania poczyniłem to jestem gotowy. Ubieram manele na plecy trzy całusy dla wszystkich po jednym, wrrrrrrrrrrrrrrr jedziem. Przed 9:00 melduję się u Gucia na arbajcie. Po calaku daje pewność siadamy i pędzimy na granicę do Krościenka. Jak by kto nie wiedział to Gucio zawsze jebie takimi bokami że trudno zapamiętać drogę jak się jest pierwszy raz i zapierdala hundert na godzinę. Jeszcze kilka calaków po drodze z kręceniem głowami i dalej na granicę. Podczas wyjazdu rzuca się w oczy prawidłowość: Jak walnie deszcz to proście Gucia niech ubiera deszczowca zaraz przestanie :-). Przejechaliśmy bokami no i oczywiści nikt by sobą nie był, gdyby nie otwieranie takich zielono- białych ramp z jakimiś tablicami obok, ale tym ani my ani wy dupy sobie nie zawracajcie. Pomimo jednak deszczowej aury zbliżając się do granicy w Krościenku coś jakby słońce świeciło jakiś taki blask co to to uśmiechnięta gęba naszego kompana Ryśka tak nas wita. No to witka i do odprawo-przeprawy paszportowo-kuferkowej. Na granicy bez problemów- karteczki pytania gdzie to jedziemy i gestykulacja nadgarstkowa ukraińskich celniko-budkowców daj w pizdu mać daj ognia. Po przejechaniu granicy z jakieś uuuuuuuu uuuuuuuuuu 100 metrów stajemy Tutaj tylko na chwilkę aby zmienić kasę na jakieś kolorowe papierki to chyba ukraińskie $ są ale huj Guco i Rysiek Biora to i ja wezmę. Na motonogi i jedziemy tym razem jakieś 50 metrów tutaj do dystrybutora z A95 huj oni leją to i ja do pełna. Tutaj na Ukrainie zawsze jak leję waszkę to pysk mi się śmieje- taniość Po ramce Marlborasów albo czterech do kieszeni i ogień, dla przykładu te kosztują jakieś 4,5 zł. Sznikersy jakieś 50 groszy. Po krótkiej konsultacji gdzie jedziemy walimy w pierwszą w bok za granicą bo tam zdaje się Gajron coś nam polecał . Ale wyjazdem kieruje tylko albo zdrowy rozsądek albo oczy gdzie zaniosą. Decyzją Gucia i Ryśka bo ja to matoł mapowo-orientacyjny jestem walimy do miejscowości WOŁOWIEC. Tutaj pamiętam jak Motormaniak coś pisał na temat VOLOWES. Zgodnie przytaknołem głową bo co miałem powiedzieć jako nienawigacyjny. (tutaj już zapadła w myślach decyzja o zakupie Garmina). Po decyzji lokalizacyjnych na mapie jedziemy przez pola lasy i łąki cha cha cha nic podobnego jebiemy jakimiś mieścinami i drogami kiepskiej jakości czas od czasu jakaś przecinka z 15 km bez domu i zabudowy. Docieramy do jadłodajni, co by tu zjeść ?2 sekundy i decyzja Barszcz Ukraiński i jakieś mięsko czosnkowe z grzybkami. Wszystko oprawione w masę pomyłek w ilości i jakości zamawianej kawy i herbaty. Zresztą jak się okazuje to wszyscy na ukrainie nie wiedzą co to jest kawa po Turecku, plujka, fusiara, cedzonka, szklankówa. A tłumaczenie jak to wlać wodę do kawy nic nie daje. A nie przepraszam daje, Rysiek dostając łespresło w kubeczku a raczej na dnie tego kubeczka, poprosił o dolanie wody bo mało tego było- to mu nalała laska kranówy, przestygła mu moment ta kawa no ale. Dalej ogień na Wołowiec: Pewnie koło 4 dotarliśmy na miejsce do Wołowca. Tutaj jebnoł deszcz któryś raz z kolei i zapadła decyzja że namiot który kupiłem dzień wcześniej to moge sobie sam w nim spać. Jedziemy szukać spania w jakimś motelu. Jak się okazało w pierwszym najbardziej wypasionym hotlu na ulicy i pewnie w mieście pytamy o cenę. Troszki to było utrudnione bo ujebani byliśmy jak trole i nie chcieliśmy zrobić czody w holu. Pani wyszła i poinformowała nas po uprzednim wyjaśnieniach i przeliczeniach na palcach miłej pani co to jest 3 osoby. Otrzymujemy cenę 150 ukraińskich $. Ja pierdziu ile to jest? szybki przelicznik he jakieś 20 zł za dobę. Tutaj znowu szydera z mojej ochoty spania w namiocie i decyzja śpimy w cywilizacji. W związku z tym iż miejsca są i hoteli w pizdu zapada decyzja bukujemy się zostawiamy zabawki walimy jeszcze w teren. W związku z nienaganną pamięcią Gucia po opowieściach Motormaniaka szukamy stacji kolejowej i drogi którą przejechali oni. Zajeło to Guciowi jakieś 10 minut dziad skończony wszędzie trafi. Tam walimy pod górę. Śisko, mokro a motorem napierdziela na boki ale co tam walimy Gucio na klocu sunie jak diabeł Rysiek na slikach też a ja za uja nie odpuszczę.Po wspięci się na jakąś wysokość, stopek na calaka.Tutaj zapada decyzja pod wpływem Ryśka który namawiał żarliwie na jakieś ciecze C2H5OH w ilości wiadra czy dwu,a my jak to my nie oponujemy stwierdzamy że jutro wracamy tu i zjemy ten pagórek na kacyku. Tutaj koledzy jak to koledzy sru i na dole i nie pomogły krzyki moto nie jedzie za huja stop. Wkoło się napierdzieliło błota tak że staneło z 20 minut dłubałem patyckiem. Jestem zjechałem -A gdzie ty był he W dupie a tak widzieliśmy tą krowę to z nią spędzałeś czas Noc spędzona przy przychwalaniu i planowaniu jutra oraz nocnych polaków rozmowach skończyła się o ? Ta pamiętam jakieś śpiewy Biełyje rozy i inne lingwinistyczne wywody jakieś sery które wyglądały jak splecione sznurówki i były jebucko słone, lecz bardzo dobre. Wprost idealne serki do piwa my zmodyfikowaliśmy do picia z lufkami jedna za drugą. Potem wyrko i znowu biełyje rozy ale melodyjnie lepsze. No to i drugi dzień wyjazdu. Ranek 6:00 qufa Rysiek zamknij się idź spać...............ja pierdziu Kacyk a skąd ty tu Po ubłaganiu pełnego wigoru Ryśka i kilku łykach cieczy fajce na balkonie do wyra.... uf cisza byle nie biełyje rozy. Wstawać dzida ogień jedziemy.... lepiej to coś po 08:00. pakowanie planowanie i ogień. Tutaj już nie ma litości. Z wywiadu środowiskowego i rozmowach z tubylcami wyjaśnili nam jak to sobie można podzidować wszędzie- wow wszędzie Zapada decyzja jebiemy na połoninę ponad 1000 metrów. Przed wyjazdem kawa konsultacje z tubylcami tu jest ładnie i tędy se jedziecie ło i tam tam tam i będzie ok. No to dobra se jedziemy. Pełna pała i w górę, tam to tylko fotki i opowieści dadzą odzwierciedlenie tego co my widzieliśmy. Niezwykle piękna kraina w Postaci Połoniny Borżawa była przepiękna zimna i surowa. Zatykanie uszu świadczyło o szybkim tempie wspinaczki motocyklowej oraz wysokości. W 3/4 drogi koniec wyciągu narciarskiego oraz kilka domków jakiś biedaków z merców palących grila i grzejących się w słoneczku. Wyjazd na szczyt sprawiał niejednokrotnie problemy zwłaszcza że jechaliśmy obładowani a oponki nie zawsze pasowały do terenu w jakim znajdowaliśmy się. Podjazdy kapitalną drogą kamienisto-szutrowo-wodn-błotną tego ostatniego jednak mało. Cały wysiłek nagrodzony szczyt zdobyty widok BAJKA. Droga powrotna to na prędkości, mało czasu poświęconego na zachwycanie się widokami i focenie. W związku z tym iż było trochę czasu postanowiliśmy przebijać się do innych miejscowości ale już lajtem i bez presji. Tutaj Staneliśmy w jakiejś nizinie gdzie wszechobecne konie (nie dzikie a jak sądziłem ) obgryzały trawę i chodziły po wodzie. Fota cygarki i ubieranie bo zimno się zrobiło niemiłosiernie. W drogę. Chlap chlap łup łup chlap chlap co jest kórwa mać, KAPEĆ No to co pany dawać dętkę, jak to nie macie a łatkę o k..a. Okazało się że jesteśmy w czarnej dupie bez dętki, łatek, łyżek i całego potrzebnego majdanu. Chwila dywagacji i jakieś 10 minut z pomocą Ryśka i Gucia moto na kamieniu stoi a ja zdarłem koło kluczami dętkę z oponki fik i co dalej. No to CPN jakiś może tam a może wulkanizacja a może sznurek i gałąź. Nic już się pakuję do Ryśka na motóra z kołem i dętką a tu jakiś autochton jedzie na ukrainie takim rowerku. Przepraszam gdzie tu dętki łatają Gucio zagaił, od słowa do słowa, niedaleko stąd zakład wulkanizacyjny. Super poprosimy i będzie dzida. Już pojechał ja z powrotem na moto do Rycha a on wraca i gada e ja tam chyba mam a jak nie ja to syn to ja pojadę z Rłyszkiem jak to mówił i załatwim problema. Po upływie jakiejś godziny wracają oczywiście gość bez kasku bo po co mu kask ?. Łatka jak się patrzy Rychu załatał pomogli założyć koło ja się spakowałem i gotowi do, niestety drogi powrotnej. Jeszcze szama i trudna decyzja Gucia który chciał zostać na Ukrainie WRACAM. Dlaczego? bo jakieś dupki mu kasy nie chcieli zostawić jak im zostało Dalej to dzida jak kury bo ciemno jak w d..ie 100-110km/h na granicę. Tam zakupy wiadomo coś trzeba wziąć do domu ja jako że obiecałem to tak z 5 kilo cukierków SZUMIENEK-polecam i oczywiście dwie paprykówki. Dalej to już tylko ogień na garki z małymi przerwami na fajusię. Rysiek poleciał prosto do domu na krosno a my w kierunku Przeworska oczywiście drogami znanymi tylko przewodnikowi Guciowi. 24:30 Dom ciepło jasno i żoneczka czekająca. Dzieci w wyrku ach jak przyjemnie. Ps. Dziękuję Gucio i Rysiek za wycieczkę. Za pomoc przy gumie i towarzystwo nocne polaków rozmowy i dobre nastroje. Jechało mi się rewelka. Kiedyś to musimy powtórzyć. Ale to dopiero jak wiecie sami co …................................... Ps. Dziękuję Gucio i Rysiek za wycieczkę. Za pomoc przy gumie i towarzystwo nocne polaków rozmowy i dobre nastroje. Jechało mi się rewelka. Kiedyś to musimy powtórzyć. Ale to dopiero jak wiecie sami co …................................... Sorki za K i Z na filmie ale emocje wzięły górę
__________________
Niech moc będzie z wami ........... Ostatnio edytowane przez JARU : 28.12.2012 o 16:11 |
01.09.2010, 18:45 | #2 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Łódź
Posty: 1,290
Motocykl: RD01
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 36 min 24 s
|
No ładnie , widzę ze pogoda wam dopisała
|
01.09.2010, 19:08 | #3 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Raczyce/Wrocław
Posty: 2,015
Motocykl: RD04
Przebieg: 3 ....
Online: 1 miesiąc 21 godz 53 min 22 s
|
na połonine na 7 -kach ?
nie szkoda komfortu ? Widoki przezajebiste , ale aparat jakis mierny klasy widoczków nie oddaje jak zwykle zazdraszczam
__________________
AKTUALNIE SZUKAM PRACY!!! ale nadaję się tylko na szefa |
01.09.2010, 20:42 | #4 |
Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: DW/RP/BHA/WE
Posty: 203
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 10 godz 12 min 6 s
|
Niezły wypad.
Szkoda że mogłem pohulać z Wami, ale nawet wkoło komina nie mam czasu ostatnio pojezdzić . Pozdro!
__________________
"Jak sobie pościelesz ...to mnie zawołaj!" |
01.09.2010, 21:15 | #5 | |
El Mariachi
Zarejestrowany: Aug 2009
Miasto: Podkarpackie
Posty: 1,495
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 5 dni 2 godz 12 min 15 s
|
Cytat:
Aparat zajebisty tylko mokry obiektyw nie bardzo bangla. Ostatnie w słońcu i fotki inne prawda Zamokniety z soboty wieczorem w niedzielę odparował i cuj a ja pamiętam ładnie i ostro
__________________
Niech moc będzie z wami ........... |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
INDIE, HIMALAJE, Sierpień 2010 | JaroGL | Trochę dalej | 156 | 09.09.2015 14:49 |
Połonina Borżawa-przejechac szczytem | Dunia | Przygotowania do wyjazdów | 9 | 28.04.2015 21:03 |
Ukraina, w planie Borżawa, od piątku 3/08 na weekend, off. | giennios | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 01.08.2012 13:23 |
Ukraina (Krym)-Rumunia sierpień/wrzesień 2012 | sagattic | Umawianie i propozycje wyjazdów | 10 | 10.04.2012 17:38 |
Szwecja, Norwegia Sierpień 2010 | Lidke | Trochę dalej | 11 | 16.12.2010 01:31 |