Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Polska

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18.03.2024, 10:36   #1
CzarnyEZG
 
CzarnyEZG's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Aug 2013
Posty: 2,662
Motocykl: RD04
CzarnyEZG jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 6 dni 3 godz 19 min 57 s
Domyślnie Końcówka sezonu 2023.

- Potrzebuję wyjechać na taką naszą Hiumę – powiedziała pewnego dnia Ania ciężko opadając na kanapę po kolejnym długim i pełnym spraw dniu.
Faktycznie ostatni czas obfitował dla nas w mnóstwo spraw do załatwienia, które praktycznie nie dały się poprzedzielać choćby odrobiną odpoczynku i wytchnienia.

Wszystko w ciągłym pędzie wśród czasami zbyt wielu ludzi wokoło.

A Hiuma to mała, estońska wyspa na Bałtyku, z jednym miasteczkiem w którym mieszka nieco ponad trzy tysiące ludzi i kilkoma wioskami.

A nasza Hiuma? To rejs promem po niespokojnym, wrześniowym morzu i zjazd do praktycznie wyludnionego portu, oraz szwędanie się po bocznych, bezludnych drogach, aby dotrzeć do małej chatki w północnej jej części.

Do tego, że w naszych wyprawach zdarzają się dni, kiedy nie widzimy innych ludzi. Już się przyzwyczailiśmy.

Tutaj przez parę dni byliśmy tylko my, morze, mała ogólnodostępna chatka i oddalone o kilkadziesiąt kilometrów dwie latarnie morskie, które nocami sygnalizowały swoją obecność i jakiekolwiek ślady innych ludzi w postaci snopów światła omiatających rozgwieżdżone niebo.

Tam przez dwie noce i trzy dni siedzieliśmy przed chatką, często milcząc patrzyliśmy w gwiazdy. Dla odmiany słuchaliśmy morza rozbijającego się o okoliczne skały.

Lubimy ten stan, kiedy jesteśmy tylko my. Cały świat wokoło zwalnia i staje się magiczny.

Wszystko i wszyscy są gdzieś daleko.

To jest właśnie nasza Hiuma. Taki stan ducha.

Niestety mając do dyspozycji jedynie wolny weekend trudno zaplanować powrót na estońską wyspę. Można jednak znaleźć miejsce, które choć na krótki czas ją zastąpi.

- Zatem czas w drogę – odpowiedziałem, po czym każde z nas rozpoczęło to czym się zajmuje podczas przygotowania wyjazdów.

Ania wynalazła leżący na uboczu domek holenderski, zaraz przy granicy Gostynińsko-Włocławskiego Parku Krajobrazowego, a ja rozpocząłem planowanie trasy i klarowanie motocykli.

To właśnie lubię, bo każdy z naszych wyjazdów zaczyna się dużo wcześniej. Parę dni przygotowań, które powodują, że już chłoniemy atmosferę wyjazdu.

W piątek postanawiamy pojechać do pracy na motocyklach, tak aby zaraz po niej ruszyć w drogę. Gdy wyciągam sprzęty z garażu jest jeszcze ciemno, a tylko delikatnie różowiejące na wschodzie niebo zwiastuje nadejście chłodnego świtu.

To jest taki dzień, gdzie nic nie jest cię w stanie wytrącić z równowagi. Wszelakie przeszkody, które pojawiają się w pracy, rozwiązujesz niemalże odruchowo, wiedząc, że za parę godzin czeka cię wyjazd.

Gdy już w końcu zasiadamy na motocyklach, obydwoje mamy w oczach szczęście. Niespiesznie dopinamy kaski i sprawdzamy mocowanie bagaży.

Przed nami parę godzin włóczęgi bocznymi drogami z czekającym na końcu domkiem and małą rzeczką.

Po odpaleniu silnika, gdy basowy odgłosy starej widlastej dwójki wygania z głowy natłok myśli, ruszamy w drogę.

Dwie osoby, dwa motocykle.

Jesteśmy tak bardzo wolni, jak tylko wolny może być człowiek w dzisiejszym świecie.

“Takie chwile lekarz powinien zapisywać na receptę” powiedział kiedyś Niedźwiedź na jednym z popasów, gdy przemierzaliśmy Polskę podczas jednej z kolejnych wspólnych wypraw.

Zgadzam się z nim całkowicie.

Gdy dojeżdżamy do celu, zaczynam po raz kolejny doceniać pozytywne skutki pandemii. Wokoło nie ma żywego ducha. Klucze są w ustalonym miejscu, a jedyny kontakt z gospodarzami to sms życzący miłego pobytu.

Gdy zdejmujemy kaski, świat zwalnia jeszcze bardziej.

Dziś przy ognisku będą jeszcze z nas wyłaziły emocje ostatnich dni, oraz zmęczenie. Ten cały szum miasta i korporacji, wszystkie sprawy do załatwienia.

Do kolacji, którą przygotowujemy nad ogniem, popijam łyk zimnego piwa. Oboje w milczeniu patrzymy w ogień, który nas hipnotyzuje.

Wspomagany pozytywnym zmęczeniem i oczyszczeniem umysłów sen przychodzi niespodziewanie łatwo.

Około drugiej budzi mnie stukający w dach i ściany przyczepy deszcz. Byliśmy na niego przygotowani, więc motocykle są zabezpieczone. Uwielbiam zasypiać w w takich odgłosach.

Kolejny dzień zaczyna się u nas praktycznie o świcie. Podczas przygotowania śniadania, przez okno z kuchni widzimy nasze motocykle. Wprawia nas to w bardzo dobry humor, który ustawia nam cały dzień.

Dziś trochę połazimy. Odwiedzimy nieodległe Jezioro Białe i pole biwakowe u AgroJózka, u którego spaliśmy dwukrotnie jakiś czas temu.

Tym razem wybraliśmy miejsce nieco bardziej na uboczu.

Gdy po całym dniu łażenia wracamy do domku, naszym głównym dylematem jest to co zjeść na obiad i czy na kolację rozpalać ognisko. To naprawdę fajne uczucie, gdy codzienne troski ograniczają się do takich spraw.

Wieczorne ognisko klimatem jest całkowicie różne od tego wczorajszego. Planujemy na spokojnie kolejne wyjazdy, myślimy o tym co zrobić w domu. Niechęć do wszystkiego i psychiczne zmęczenie gdzieś zniknęły, a to co jeszcze przed weekendem było przykrym obowiązkiem, odkładanym na później, teraz staje się po prostu sprawą do wykonania, na końcu której będzie czekała satysfakcja z wykonania zadania.

Do snu kładzie nas tym razem nie zmęczenie, tylko późna pora i poczucie przeżycia dobrego dnia.

Kolejny poranek wita nas rosą. W połączeniu z polnym kurzem perli się on na trawie i błyszczy w słońcu na motocyklach. Powoli klarujemy sprzęty i planujemy trasę powrotną.

Po sutym śniadaniu wsiadamy na motocykle i ruszamy w drogę. Oczywiście nie może to być zwykły powrót, więc skoro nasz dom jest na południe, to pierwszą część trasy wykonujemy w dokładnie przeciwnym kierunku.

Przez pewien czas objeżdżamy lasy parku krajobrazowego i drogą numer 62 ścigamy się z nurtem Wisły. Lubię tą drogę. Pomimo dwucyfrowego numeru, nie ma na niej w weekendy dużego ruchu, za to co chwila widać płynącą na północy rzekę oraz przystanie i porty.

Poprzednim razem, gdy nią jechaliśmy, źle umocowałem bagaż na Afryce I musiałem się zatrzymać, aby go poprawić. Za nami wyrósł po chwili wóz patrolu drogowego. Spodziewaliśmy się poganiania i niezadowolenia z zatrzymania się w miejscu niedozwolonym, ale siedzący za kierownicą włączył koguty i cierpliwie czekał, aż poprawię bagaż. Gdy skończyłem i podziękowałem mu skinieniem głowy, uniósł kciuk w górę po czym spokojnie pojechał do swoich spraw. To też jeden z powodów dla których lubię tą drogę.

Dalej czekają nas leśne serpentyny Kujaw i przebicie się przez pradolinę Warszawsko-Berlińską w okolicach Łęczycy.

Do domu docieramy wczesnym popołudniem. Po rozpakowaniu motocykli w ciszy przeżywamy wyjazd.

Baterie naładowane, umysły, w przeciwieństwie do motocykli, wyczyszczone. Można się szykować na kolejny tydzień pracy i codziennych obowiązków.

KolejnyDzieńMija…
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg a4e4c99f-db54-4fa5-96aa-2ebb49d98fc5.jpg (398.3 KB, 10 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 1998d3bb-21a3-401c-bf0a-ca2308bd2023.jpg (425.4 KB, 11 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 1ae372b2-bfd0-40dc-8b4a-5dd2dd364978.jpg (582.9 KB, 10 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 8332e723-5cb6-437e-9f05-acabfb36f6f5.jpg (266.4 KB, 11 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 61614d39-d1bd-4027-9a17-eb7b7a51ee94.jpg (495.2 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg a77e01c1-27f2-4ddf-9f6f-9d2800176c3c.jpg (293.7 KB, 13 wyświetleń)
Typ pliku: jpg d3bed9e8-557c-49af-a116-0226f9c7ddb2.jpg (342.3 KB, 11 wyświetleń)
__________________
www.kolejnydzienmija.pl

2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym
2015: Veni Vidi Wypici
2016: Muflon na latającym gobelinie
2017: Garbaty Jednorożec
2018: Czarny Jaszczomp
2019: Rodzina 50ccm plus
2020: Żółwik Tuptuś
2021: Chiński Syndrom
2022: Nie lubię zapierdalać
2023: Statek bezpieczny jest w porcie,
ale nie od tego są statki
2024: Uwaga bo ja fruwam
CzarnyEZG jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18.03.2024, 10:49   #2
Bałtrok
 
Bałtrok's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Apr 2018
Miasto: Warszawa
Posty: 1,098
Motocykl: RD07A SAHARA BLUE METALLIC & RD03.5
Przebieg: od zera
Bałtrok jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 6 dni 18 godz 40 min 43 s
Domyślnie


super!
Bałtrok jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18.03.2024, 12:25   #3
Wegrzyn
 
Wegrzyn's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,682
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Wegrzyn jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 21 godz 37 min 42 s
Domyślnie

__________________
Wegrzyn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
1/2 tet ro 2023 Danny Trochę dalej 18 12.01.2024 23:15
Endurorally24 2023 & Dakar 2023/2024 Onufry22 Dział Producentów i Dostawców 39 01.12.2023 08:27
19-21.05.2023 SOSMA Edycja 2023 Żaki-Czan Imprezy forum AT i zloty ogólne 8 10.02.2023 11:19


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:29.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.