![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Lubaczów
Posty: 309
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 4 dni 3 godz 6 min 51 s
|
![]()
Z uwagi na to, że w tym roku mam osłabioną prawą rączkę postanowiliśmy wyjechać blisko i bez nadwyrężania się po bezdrożach. Rzeczywistość i tak robi swoje.
Czy w ogóle wyjedziemy ? Losy tegorocznego urlopu zależały ode mnie ponieważ długo oczekiwany zabieg na oko pokrzyżował wszystkie plany. Raz kozie śmierć. Miętki Głazio ? Dwa tygodnie po zabiegu wyruszamy (zaznaczam do połowy stycznia nie wolno mi biegać ani jeździć na rowerze). Nikt nie wspomniał o motocyklu a ja przezornie za bardzo w szczegóły nie wnikałem. Pierwsza część opisu wraz ze zdjęciami już umieszczona na stronie. Teraz zostaje tylko opcja kopiuj - wklej. ![]() Tegoroczna wyprawa od samego początku stała pod znakiem zapytania. Do ostatniego dnia nie wiedzieliśmy, czy uda nam się gdzieś wyrwać. Mimo tylu znaków zapytania i niepewności mieliśmy w zanadrzu pewien zarys trasy, którą chcieliśmy przejechać. Kto raz posmakował podróży już nigdy nie zazna spokoju w domowym zaciszu – każdego dnia będzie tęsknił za atmosferą wyjazdu, znowu będzie pragnął przeżyć ekstremalne przygody, otrzeć się o niebezpieczeństwa i ryzykowne sytuacje, poznać nowych ludzi, zobaczyć raz jeszcze ulubione miejsca i odkryć nowe zakątki. BMW spisało się w tym roku na medal i nie sprawiło nam żadnej przykrej niespodzianki. Pogoda „pod znakiem skwarka” czyli upały, upały, upały! Świat – za bezgraniczne oddanie i uwielbienie podróży odwdzięczył nam się znowu niesamowitą dawką wrażeń, wspaniałych ludzi i niezapomnianych wspomnień… Nasze drogi poprowadziły nas przez Ukrainę, Węgry, Serbię, Kosowo, Rumunię i Bułgarię. Mieliśmy też kilkuminutowy epizod na Słowacji i Chorwacji. ![]() Dzień 1. (3. sierpnia – sobota) W tym roku rozpoczęliśmy naszą wyprawę trochę nietypowo. Pierwszym przystankiem po wyjeździe z domu był Majdan Nowy k. Biłgoraja – mała miejscowość, w której znajduje się „wypoczynkowa dacza” Brzezika i Małej. To właśnie tu odbywała się impreza powitalna na cześć naszego kolegi Stówki, który co roku – spełniając swój patriotyczny obowiązek wobec kolegów motocyklistów – przylatuje ze Stanów. Na imprezę przybyła grupa starych znajomych z RoztoczeRiders. Cóż można napisać o tym wieczorze? Tańce, śpiewy, gitarowe popisy, ogniste trunki, wyborne żarcie i nocne motocyklistów rozmowy do białego rana… Trzeba przyznać, że Stówka zawsze wita się i żegna w niezłym stylu!!! Rano wszystkich tak samo boli głowa ale emocje i wspomnienia są niezwykle pozytywne. Dzień 2. (4. sierpnia – niedziela) Z samego rana bierzemy kąpiel w miejscowym zalewie, żegnamy się ze Stówką i kierujemy do przejścia granicznego z Ukrainą (Korczowa – Krakowiec). ![]() Na granicy dość długa kolejka samochodów osobowych, którą standardowo sprawnie omijamy wciskając się w wolne miejsca. Spotykamy tu dwóch motocyklistów z Niemiec na BMW, którzy jadą na wschód (jeden z nich dosiadał BMW R 1150 GS a drugi 1200). Wymieniamy się spostrzeżeniami na temat podróży po wschodniej Europie – są pod wrażeniem naszego przebiegu z ostatniej wakacyjnej wyprawy. Pomagamy im trochę w przebrnięciu przez granicę, ponieważ jak przystało na praworządnych Niemców staliby grzecznie w kolejce cały dzień. Od jednego z nich dostajemy nietypowy prezent – polską walutę obowiązującą w czasach PRL – u. Niezły numer! Dając nam banknoty nasz kolega z zachodu jest przekonany, że możemy je wymienić w banku na aktualnie obowiązującą u nas w kraju walutę. ![]() Po południu dojeżdżamy do Borysławia (miasteczko położone ok. 100 km od Lwowa), gdzie zatrzymujemy się u rodziny. Tu wieczorem odbywa się międzynarodowe spotkanie polsko – ukraińsko – rosyjskie, na którym ma miejsce degustacja międzynarodowych alkoholi. Jak się nie trudno domyślić od tego wieczornego przepychu trunków rano większość cierpi na delikatny ból głowy. Tu, na Ukrainie życie płynie inaczej – ludzie mają dla siebie więcej czasu, dbają o rodzinne więzi. My – Polacy żyjemy już często według zachodnio-europejskiego stylu. Nie mamy na nic czasu, zżerają nas stres i wygórowane ambicje. Uczucia wyższe odkładamy do pudełka po butach, które trzymamy na samym dnie szafy. ![]() Dzień 3. (5.sierpnia – poniedziałek) Nasz kolejny dzień na Ukrainie zaczynamy od zwiedzenia bimbrowni, którą urządził u siebie w domu nasz kuzyn. Zmusiła go do tego trudna sytuacja życiowa i chęć przetrwania. Oprowadzając nas po mieszkaniu M… z dumą wyjaśnia cały etap przygotowania bimbru. Podczas naszej wizyty, do drzwi co chwilę pukają niespokojni wielbiciele jego wyrobów, których apetyt właściciel fabryki bimbru zaspokaja z anielską cierpliwością. Wychodząc z mieszkania M… na ławce pod blokiem poznajemy „głównego smakosza bimbru”, którego wytyczne decydują o smaku, doborze składników i w końcu kontynuacji lub zakończeniu destylacji. ![]() Kolejną atrakcją tego dnia jest piknik nad rzeką Stryj w Karpatach. Sam dojazd tam jest ekstremalnym przeżyciem dla nas, ponieważ drogi boczne w tej części Karpat są w koszmarnym stanie, szczególnie jeśli podróżuje się rozklekotanym, dziurawym busem. Wzdłuż drogi w oczy rzucają się szyby naftowe, z których większość jest już nieczynna. Dumą tego regionu Ukrainy jest lecznicza woda o zapachu nafty tzw. „Naftusia” wydobywana w Truskawcu. Nad rzeką pieczemy szaszłyki i mamy okazję zobaczyć gościa, który gołymi rękoma łapie w wartkim nurcie pstrągi. W drodze powrotnej w okolicach wsi Dowhe oglądamy z bliska niedokończoną zaporę na rzece Stryj. ![]() Na przełomie lat 80. i 90-tych XX wieku miała tu powstać „Karpacka Elektrownia Wodna” – świadectwo mocy i potęgi elektrycznej ZSRR. Ta monumentalna budowla nie została niestety ukończona z powodu braku środków finansowych. Pod dyktando towarzysza Lenina, który powiedział kiedyś: „…Komunizm – to jest władza radziecka i elektryfikacja całego kraju…” planowano wysiedlić ok. 30 tysięcy osób i na potrzeby budowy zalać teren pięciu wsi. Dziś serce kraje się na widok popękanych murów i plątaniny rdzawego żelastwa, które nieubłaganie bierze we władanie dzika natura. Turyści, którzy lubią podziwiać i fotografować niepowtarzalne konstrukcje oraz zachwycać się pięknem przyrody mogą swobodnie zorganizować obóz lub biwak nad głębokim jeziorem położonym tuż przy zaporze. ![]() Końcowym przystankiem tego dnia jest „Twierdza Тустань” (Tustań – dosłownie tu stań, zatrzymaj się tu) – fantastyczne formacje skalne z piaskowca oraz staroruskie zamczysko wzniesione przez króla Kazimierza Wielkiego we wsi Urycz. Narodowy Rezerwat Historyczno – Kulturowy Tustań położony jest w Beskidach Wschodnich w regionie skolskim. Warto się tu wspiąć i z bliska pooglądać cztery grupy skał: Kamień, Mała Skała, Ostry Kamień i Żołob, które wznoszą się majestatycznie w tym przepięknym zakątku Ukrainy. My mieliśmy okazję podziwiać urodę tego miejsca w promieniach zachodzącego słońca… ![]() Dzień 4. (6. sierpnia – wtorek) Nasze pożegnanie przeciąga się prawie do obiadu. W końcu udaje nam się jednak spakować i wyruszamy w kierunku granicy z Węgrami. Początkowo jedziemy po drogach z bardzo kiepską nawierzchnią więc tempo jazdy jest dość wolne. Dopiero kiedy docieramy do drogi głównej (gładkiej i asfaltowej) możemy rozwinąć normalną prędkość. ![]() Tak się ekscytujemy tą prędkością i pięknymi górskimi widokami, że po przejechaniu zaledwie kilku kilometrów zostajemy zatrzymani przez patrol milicji ukraińskiej. Uroda gór tak przykuła naszą uwagę, że nie zauważyliśmy ograniczenia prędkości (80, 60 i 30 km). Pertraktujemy z milicjantami po polsku i ukraińsku, którzy otwarcie proponują nam łapówkę. ![]() Na nasze pytanie : „To tak można?” odpowiadają z uśmiechem i bez ceregieli: „Tu nie Polska. Tu wszystko można”. W tym miejscu dalszy komentarz jest chyba zbędny. Płacimy 200 hrywien (panowie milicjanci zażądali na początku 1500 hrywien) i w zamian otrzymujemy informację o kolejnych patrolach w następnych miejscowościach. Trzeba przyznać, ze ukraińscy milicjanci są naprawdę mili – jak się im zapłaci to chętnie dzielą się służbowymi informacjami. ![]() GŁAZIO: Mimo pięknych widoków monotonia drogi asfaltowej wywołała u mnie zew natury. Zapragnąłem kontaktu z szutrem i dziurami mimo, że z pewnych względów miałem unikać tego typu terenów. Zew natury okazał się mocniejszy! Znalazłem nie tylko drogę szutrową, którą przejechałem się z ogromną przyjemnością ale przeprawiłem się przez rzekę. TAMARA: Wiedziałam, że tak będzie!!! Nie mógł się powstrzymać! Najpierw znalazł jakąś dziurawą dróżkę, na której wzniecił tumany kurzu a potem wjechał do rzeki. Cały Głazio. Ja oczywiście zostałam na przeciwległym brzegu z aparatem w jednej ręce i kamerą w drugiej oraz zadaniem do wykonania – uwiecznić, sfotografować i nakręcić! ![]() Podróżując przez Zakarpacie wydało nam się, że w pewnym momencie przekraczamy niewidzialne granice z 1939 roku, między dawną Polską, Czechosłowacją a Węgrami. Zaniedbane pola, jakie można zobaczyć na każdym kroku na Ukrainie ustępują miejsca skoszonym łąkom i ogromnym połaciom ziemi obsadzonym winoroślami. Mamy dziwne wrażenie, ze jesteśmy już na terytorium Węgier, mimo, że nie przekroczyliśmy jeszcze granicy. Bez większych przygód po popołudniu docieramy do miejscowości Mukaczewo, w której na górującym nad miastem wzgórzu wznosi się majestatycznie zamek PALANKA wybudowany przez króla Węgier Bela IV. ![]() Zadaniem tej budowli było strzec wschodnich rubieży Królestwa Węgier przed najazdami tatarskimi. Mimo, że byliśmy już w tym miejscu kilkakrotnie, zawsze chętnie tu wracamy. Może zamek ma jakąś magiczną siłę przyciągania?! Na przejściu granicznym Czop – Záhony, które mieliśmy przejechać bez większych problemów, czeka nas niespodzianka. KU naszemu zaskoczeniu – ukraińscy celnicy bardzo dokładnie sprawdzają nam kufry i rozgrzebują apteczkę. Wyciągają wszystkie tabletki, sprawdzają nazwy i pytają o ich skład! Pamiętajmy, że na teren Ukrainy nie wolno wwozić żadnych środków zawierających tramadol. ![]() Z kolei Węgrzy, chcąc chyba dotrzymać kroku swoim ukraińskim kolegom, dają nam do wypełnienia dziwaczny formularz, w którym musimy podać rok, miesiąc i dokładną godzinę (z minutami!!!) wjazdu na teren Węgier, ilość paliwa w baku oraz przebieg motocykla. Prócz tego węgierska służba celna … … cdn. Niecierpliwi zapewne znajdą szybszą wersję ponieważ trudno kopiować na różne strony czy fora w tym samym czasie. Do następnej części już wkrótce :-) ![]()
__________________
http://www.radiator-mototurystyka.pl/ |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Filmik z kolskiego | Magnus | Trochę dalej | 46 | 03.12.2014 21:52 |
Ktotki filmik na zakonczenie sezonu 2013 | kris74 | Trochę dalej | 10 | 03.12.2013 09:06 |
krótki filmik Ukraina enduro maj 2010 | motormaniak | Polska | 6 | 30.06.2010 22:54 |