07.11.2011, 20:24 | #1 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Rzeszów
Posty: 132
Motocykl: xt 600 tenere
Online: 1 dzień 21 godz 41 min 37 s
|
Maroko 10.2011
Wyjazd Samborowo-Kowalowy.
Początek motocyklowej części wyprawy to hiszpańska Malaga. Tutaj przywozimy motocykle, a reszta uczestników dociera na miejsce samolotem. Rozładunek sprzętów, przepakowanie rzeczy i ruszamy do portu Algeciras gdzie wsiadamy na prom. Widoki Gibraltaru i zachodzącego słońca umilają wypełnianie dokumentów potrzebnych do odprawy. Zaliczamy też sklep bezcłowy, z którego trunki towarzyszyć nam będą przez kilka kolejnych wieczorów. Po prawie godzinie docieramy do portu Tanger Med. Podróż po Maroku rozpoczynamy od kilku górskich serpentyn, a dzień kończymy w nadmorskiej miejscowości Sebta. Następnego dnia o wschodzie słońca budzi nas nawoływanie muezina na poranne modlitwy. Jest godzina 7 czasu polskiego (u nich 5) i tak wstajemy już każdego dnia. Nadmorską riwierą dojeżdżamy do Tetouan gdzie zatrzymujemy się na śniadanie i zwiedzamy Medynę. Po drodze Kuba na rondzie zalicza szlif (przednie koło jego maszyny odjechało na mokrym miejscowo asfalcie). Pierwsze koty za płoty.Miejscowy oprowadza nas po Medynie. Oczywiście przypadkiem trafiamy do pewnego sklepiku na festiwal dywanów. Herbatka, miła atmosfera, i po chwili u naszych stóp leży około 50 dywanów. Sprzedawca wykłada nam tajniki ich wytwarzania, namawia na kupno, ale kiedy dociera do niego, że nic nie wskóra daje nam spokój. Ruszamy dalej szutrową drogą wzdłuż wysokiego wybrzeża ale zaliczamy też plażę. Momentalnie zjawia się żołnierz (wojskowe budki rozstawione są na całym wybrzeżu). Chwila rozmowy ze strażnikiem, parę wyjaśnień i jest OK. Wieczorem docieramy do osady El-Jebha. Na kolację frutti di mare. Koło hoteliku meczet z wysoką wieżą… nie musimy nastawiać budzika. Tekst Szymon, foto Kowal. Co ma prawdziwy adventure w plecaku? Znajdź kilka różnic pomiędzy zdjęciami Ekipa była mocno wygłodniała. |
07.11.2011, 20:54 | #2 |
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,163
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 2 godz 37 min 45 s
|
Oko na Maroko .... też w daaalszych planach
hmmm różnicy pomiędzy ostatnimi dwoma zdjęciami nie widzę .... więc po co przepłacać
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś |
07.11.2011, 22:49 | #3 |
Zarejestrowany: Sep 2009
Miasto: Radom
Posty: 406
Motocykl: RD04
Przebieg: 68000
Online: 3 tygodni 17 godz 26 min 44 s
|
Kowal, a Twoja Teresa wróciła cała
__________________
"Cieszę się, że nie jestem bezużyteczny, zawsze mogę służyć jako zły przykład." http://www.youtube.com/watch?v=kfH1hxvAN30&ob=av2n |
08.11.2011, 00:19 | #4 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Rzeszów
Posty: 132
Motocykl: xt 600 tenere
Online: 1 dzień 21 godz 41 min 37 s
|
Cała, choć na wydmie w Merzoudze kolanem urwałem szybkę. I tak mi się nie podobała.
Tereska jest idiotoodporna, w sam raz dla takiego jeźdźca jak ja |
13.11.2011, 18:34 | #5 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Rzeszów
Posty: 132
Motocykl: xt 600 tenere
Online: 1 dzień 21 godz 41 min 37 s
|
Z rana na rozgrzewkę 20 kilometrowa wspinaczka. Wjeżdżamy w góry RIF 1500 m n.p.m. Widoki takie, że szkoda gadać, lepiej podziwiać. Po drodze spotykamy lokalesa, który sprzedaje owoce kaktusa. Kupujemy, ale nie bardzo wiemy jak się do nich dobrać. Mnóstwo mikrowłosków z tych owoców utyka nam w dłonie. Bardzo niemiłe uczucie, jak po kontakcie z wełną mineralną. W końcu gość się lituje i obiera nam je ze skórki. Tak jest już lepiej. Później w Merzoudze jemy dżemik z tych owoców. Jest tak samo smaczny. Obiad znowu nam morzem w Al. Hoceima i dalej w góry. przez Kassitę, Aknoul do Tazy. Za Tazą znów ostra wspinaczka na przełęcz 1200 m.n.p.m. i stajemy na nocleg w zagajniku otoczonym skalnymi ścianami wąwozu. Jest pełnia. Księżyc oświetla skały, a drzewa rzucają cienie. Magiczny klimat. Gdy miejsce księżyca zajmuje słońce, ruszamy dalej w kierunku Missour. Żeby się tam dostać, trzeba przejechać przez pasmo gór Atlas. Wjeżdżamy na szczyt przełęczy 2400 m n.p.m. Sambor po drodze zalicza niezłego szlifa. Jego AT nie ucierpiał, za to on sam ma mocno przytarte łokieć i udo. Szybka dezynfekcja, plasterki i można jechać dalej. W Missour przerwa obiadowa. Wiszące na hakach przed lokalem tusze jagnięce i kozie mają go reklamować, podobnie jak tysiące much, które przecież nie mogą się mylić ( he, he nie było tak źle, bo mięso było owinięte streczem i tylko parę os się kręciło). Serwowany tam tadżin był całkiem dobry i nikomu nie zaszkodził. Spotkaliśmy tam dwie Amerykanki podróżujące tamtejszą komunikacją zbiorową. To dopiero adventure. Koniec szutrów na ten dzień. Już tylko asfaltem docieramy do wąwozu Ziz, gdzie stajemy na nocleg na przydrożnym kempingu. Kropiący deszczyk pogonił nas pod zadaszenie przy basenie. Jako że bezcłowe napitki już się skończyły, właściciel podjął się przywiezienia lokalnych specjałów. Szybka zrzuta i po dłuższej chwili mamy karton marokańskiego shato mamrot.
Tekst Szymon, foto Kowal [/url] [/url] [/url] [/url] [/url] Ostatnio edytowane przez sambor1965 : 14.11.2011 o 10:12 |
27.12.2011, 17:21 | #6 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Rzeszów
Posty: 132
Motocykl: xt 600 tenere
Online: 1 dzień 21 godz 41 min 37 s
|
Erfoud to ostatni przystanek i szansa zatankowania przed pustynią Hamada. Tankujemy do pełna, następna stacja daleko, a przed nami dwa dni ostrego orania. Ostatnie kilometry asfaltu i zaczyna się główny cel naszej marokańskiej wyprawy – Hamada. Kamienista pustynia poprzecinana plątaniną śladów samochodów, mniejszych i większych strumieni i rzek, pagórków i piaszczystych wydm. Kilkanaście minut treningu na zapoznanie się z charakterystyką nawierzchni, sesja foto i ruszamy na azymut wg GPS do Merzougi na łeb na szyje, jak kto chce, którędy chce, byle sobie wzajemnie nie kurzyć i mieć się w zasięgu wzroku. Piaszczyste rozjechane przez samochody koryta rzek zbierają pierwsze żniwo w postaci gleb. Miejscami pustynia jest tak gładka że można jechać powyżej 100 na godzinę. Docieramy do naszego hotelu Panorama, jedynego na wzniesieniu w Merzoudze z którego rozciąga się wspaniały widok na największe wydmy północnej Afryki. Szybkie rozpakowywanie i całą gromadą ruszamy zdobywać piaszczyste góry. Pierwsze koty za płoty, urwana szyba podczas lotu przez kierownicę, zakopane motocykle po osie, które wspólnie wykopujemy z piachu. Każdy łapie po kilka lekkich gleb w miękkim fesz feszu ( rodzaj piachu o konsystencji mąki) i do hotelu wracamy totalnie zmęczeni i wypompowani ale w fantastycznych nastrojach. Jusuf, właściciel hotelu serwuje nam wspaniałą kolację, po której zaprasza nas na koncert afrykańskich bębniarzy. Zabawa mimo zmęczenia trwa do późnych godzin nocnych.
|
27.12.2011, 20:46 | #7 |
Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Rzeszów
Posty: 147
Motocykl: XT 600E, NX250 Dominator
Online: 1 tydzień 1 dzień 55 min 59 s
|
Trochę afrykańskiego słońca w te szare i bure dni...
Coś powoli Ci idzie wrzucanie tej relacji |
27.12.2011, 22:14 | #8 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Rzeszów
Posty: 132
Motocykl: xt 600 tenere
Online: 1 dzień 21 godz 41 min 37 s
|
Deprecha kuźwa,deprecha.
|
28.12.2011, 18:19 | #9 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 18 min 10 s
|
super fotki na piachu!!! też takie sobie kiedyś zrobie.:-)
|
29.12.2011, 10:35 | #10 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 1,117
Motocykl: RD07a
Online: 4 tygodni 15 godz 10 min 20 s
|
ja tez chce takie fotki
narazie pozostaje popatrzec a miło miło dzieki pozdro |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Maroko Enduro 2011 1-15.04.2011 | stoner | Trochę dalej | 53 | 07.12.2018 23:26 |
Maroko z lapanki II - relacja [2011] | sambor1965 | Trochę dalej | 26 | 11.08.2011 22:12 |
MAROKO 1-15.04.2011, ktoś chętny ? | wojtek II | Umawianie i propozycje wyjazdów | 28 | 23.04.2011 21:05 |
Maroko na żywo, kwiecień 2011 | stoner | Umawianie i propozycje wyjazdów | 4 | 01.04.2011 18:43 |