Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Główny dział > Imprezy forum AT i zloty ogólne

Imprezy forum AT i zloty ogólne Imprezy forum AT i zloty ogólne. Spotkania użytkowników naszego forum. Mają one charakter otwarty: obecność AT wskazana, ale nie jest wymogiem. Piszemy również o imprezach motocyklowych, na które wybierają się nasi forumowicze.

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 23.08.2010, 23:54   #1
felkowski
 
felkowski's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,485
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
felkowski jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 21 godz 47 min 41 s
Domyślnie Jak zostałem kloszardem

A w nosie. Piepszyć Lewara. Jak mu się nie podoba, to niech nie czyta. Wychyliłem dziś kilka kolejek smaglerskiej rakiji i coś mi się napisało. To się z wami podzielę.


-Gdzieś ty u licha był ?
- W warzywniaku - właśnie wchodze do domu z podróżną torbą w jednym ręku i workiem papryki w drugim.
- Trzy dni ?
-Wiesz byłem z Tomkiem. Musieliśmy chwilę pogadać. Wiesz takie, męskie sprawy. O życiu i wogóle. Przecież byś się nudziła. Te motory i wino. Troszkę smakowaliśmy. Przecież nie będe wracał pod wpływem.

Przy okazji wydało się kiedy żona wróciła do domu. Nie było jej w domu gdy wyjeżdżałem.

Ale cofnijmy się kilka dni do tyłu. W niedziele wróciłem do domu podkurzony. Jeżdziłem troszkę moturem po krzolach. Trzy kapcie. Dwie dentki szlag trafił. Na jeden dzień to troszku dużo. No dobra były jeszcze inne powody wkurzenia. Nawet bardziej istotne, ale nie o to tu idzie. Trzy kapcieeee.....ech. Postanowiłem wreszcie zrobić coś dla siebie. Kurde. Spławik może podrywać swoje kelnerki, 7Greg wnosić afryki na Tarcu, Wieczny piepszyć owiewki. Kurdebele, ja chyba też mogę coś zrobić.

Właściwie jest coś co chciałem zrobić rok temu, ale życie, żona, czas i okoliczności przyrody nie pozwoliły. W tym roku wychodzi podobnie. Chciałem, miałem i nie pojechałem. A tam już impreza od soboty.....

Zanim usnołem zcierałem się z myślami i butelką wina do jedenastej. Bateria tematów do realizacji. Żaden nawet nie zaczęty. A lista nad podziw długa. Same ważne i istotne tematy. Kurza dupa piepszyć ważne tematy. Pogadam z dyrekcją w poniedziałek i dzida. Jest tylko jednen ciężki temat na liście. Tylko jak go ugryźć.

Jeśli ruszę w poniedziałek po południu, to ni huhu nie dam rady dojechać na wtorek po południu na miejsce. Mapa pokazuje 20 godzin samej jazdy. A jeszcze piciu, siku, coś na ząb i zatankować. A nawet jeśli mi się to jakimś cudem uda to jak dojadę, spadne na ziemie, dupa mi odpadnie i potoczy się jakieś dwadzieścia metrów w dół. Ja zasnę natentychmiast. A tam impreza byłaby w najlepsze.Tylko czy rano odnajdę moje brakujące kawałki?

Boban Marković gra we wtorek wieczorem i to jest pierwszy z priorytetów na liście. Kurde, telepotrer. To byłoby coś. Ma ktoś komure do kapitana Kirka albo do kogokolwiek ze Startreka ? Próbowałem znależć kogoś kto ma. Nie udało się. Wspólników do projektu też nie udało sie pozyskać.

Rano jeszcze kombinuje. Kurde. Wpadam do pracy. Normalna sieczka jak zawsze. Ktoś tam coś tam chce i potrzebuje. Czy ja zawsze muszę wszystko? Jasne ja też potrzebuje.
- Masz komurę do kapitana Kirka ?
- Nie.
- No to zapraszam w poniedziałek, albo wcześniej jak będziesz miał ten numer.

Kurde działa. Wprawdzie patrzą się troche dziwnie, ale przynajmniej nie trują dupy i niedyskutują. Odchodzą sobie z tymi dziwnymi minami. Chyba ich pogieło na umyśle. W emilach mam wiadomość od Tomka. Kiedyś jak jeszcze miał motur to jeszcze był równy gość. Od lat nie udało mi się nigdzie wyciągnąć. Teraz jak chcę się z nim napić to się muszę umówić. Ciężka sprawa. Coś tam chce. Zaraz zaraz chciałem do niego wczoraj dzwonić, ale zarzuciłem temat bo myśląłem, że jest wyjechany. Ale skoro wysyła emila to znaczy, że jest.

- Halo, masz telefon do Kirka?
- A, kto to?
- A jedziesz do Gucy?
-Kiedy ?
- Za trzy godziny?
- Ile mam czasu na decyzję?
- Siedem minut.
- Może być piętnaście?
- Nie, czternaście i ani jednej dłużej.
- Dobra oddzwonie.

Kiedyś mu naopowiadałem o Gucy. Chociaż sam tam nie byłem, to musiałem stworzyć wokół tematu niezłą aurę. Chciał jechać jeszcze z kolegą. Dzwoni, troszkę po czasie. Ale wybaczam mu, bo chce jechać. Trzeba jeszcze zkołować auto. Z tym nie było zbyt dużego problemu. Mam jeszcze dwa spotkania jedno o dwunastej, a drugie o siedemnastej. Potem możemy jechać. Tomek też ma jakieś tam sprawy do załatwienia. Gdyby tak przełożyć to z siedemnastej na wcześniej? Ale na którą? Jak będziemy próbować wyjechać z Warszawy do piętnastej powinno się udać w miarę łatwo. Potem to już godzinne wyścigi żółwiami.

- Halo, wie Pani mam taki służbowy wyjazd z nienacka. Pożary trzeba gasić. Wie Pani jak to jest Szef karze nie da się odmówić. Wyjazd niestety na kilka dni. Wolałbym wyjechać wcześniej, bo długa droga i tak dalej.
Kłamie jak z nut. Nawet mi powieka nie drgnie. Cóż, cel uświęca środki.
- To może jak Pan wróci?
- Super, Piątek siedemnasta? Może być ?
Walę z grubej rury, Ale jak jechać to po całości.
- YYYYYY no dobra.
No to jeszcze wyczekać do dwunastej, załatwić i możemy próbowac wyrwać się wcześniej. Urwać dwie godziny na samym wyjeździe z miasta.

Dzwoni dwunasta. Sama się załatwiła. Ja pierdziu. Wszystko samo się układa. Jeszcze trzy godziny. To było absolutne szaleństwo. Teraz jest już jest prawdopodobne szalenstwo. Puzle mam poukładane. Jest pierwsza. Mam drugiego pilota, auto i obłęd w oczach. Wszystko się może udać.

W życiu nie wyjechałem na żaden koncert. A tu nie dowiary. Taka improwizacja w ciągu jednego wieczora i ranka może się udać. Koncert jest na drugim końcu europy w Serbii. Ale tylko szaleńcy mają przed sobą jakąkolwiek przyszłość. Resztę zdyrektywuje unia. Ciechowski odszedł bo On to przewidział. Pamiętacie, centralny wyrównywacz ......

równe buty równe zęby nos
równy w stronę baz produkcji krok
równą farbą malujemy wciąż równe
hasła w koło: równy bądź bądź

- Halo, Tomek jestem na prostej startowej.
- Ja za dziesięć minut będe w domu. Szybki prysznic i mogę jechać.
- No dobra to zagęszczaj ruchy, ja jadę po Ciebie. Bądź gotowy dziś do drogi....

Zawsze w chwili wyjazdu czuję się dużo lepiej. Chyba nie jestem wariatem, jestem samolotem. Jestem u Tomka pod domem. Szybki soczek i starujemy.

Piętnasta. Nikogo nie pytamy o pozwolenie na start. Właściwie jakby nam nie pozwolił i takby nic to nie zmieniło. Z Białołęki na wolot na Kraków trzeba przebić się przez całe miasto albo objechać bokiem. Idziemy na całość przez środek. Nam musi sie udać. No samochodem jest trochę gorzej niż moturem kufer jakby szerszy. Nie mieści się między pasami. Ale i tak nam idzie nieźle. Korek na moście jest na szczęście w drugą stronę. Bez większych problemów docieramy do dworca zachodniego.

Niewiarygodne. Jeszcze Janki i życie jest piękne. Wszystko się udaje. Napewno czegoś zapomnieliśmy. Zawsze czegoś się nie weźmie. O w mordę miałem jeszcze po namiot pojechać. Zapomniałem. W dupie z namiotem w samochodzie się prześpię. Najważniejsze, że jedziemy. Wszystko inne jest nie ważne. Tomek zapomniał karty do aparatu. Kupimy po drodze. Po drodze nie kupiliśmy. I to w kilku miejscach.

Telefon do przyjaciela.
- Jest w Krakowie jakiś sklep z elektronika przy drodze. Żeby nie kluczyć.
- Przy samej zakopiance, może być?
- Serce ty moje.
Po jaką cholere włóczyliśmy się po tych wiochach tracąc czas? Mamy karty. Jeszcze kolacja w restauracji innej niż wszystkie, wyścigi na zakopiance i już za chwilę wita nas wolna Słowacja. W radio mówią o zamkniętych drogach na Słowacji z powodu powodzi....

Posyłamy wiadomość Hubertowi który wyjechał tydzień wczesniej, że jedziemy. Przysłał nam w odpowiedzi że tez jedzie jest jakieś 120 km od Gucy i nocuje tam. W sumie Oki to nam pasuje pewnie spotkamy sie na wjeżdzie. Mimo zapowiedzi powodzi i stracha z tym związanego przejechaliśmy Słowację bez najmniejszych problemów.

Nawet nas policja nie zgarneła za przekroczenie prędkości piętaście kilometrów wcześniej, czy coś tam wogóle. Węgry to też absolutna autostradowa nuda. Na granicy Serbskiej też jakoś łatwo poszło. Nad ranem byliśmy już w Belgradzie. Około dziewiątej przybywamy do Gucy.
__________________
felkowski
sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne
felkowski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Bułgarskim wybrzeżem- o tym, jak zostałem czarnuchem [2011] ATomek Trochę dalej 105 21.02.2012 00:21
jak zostałem rajdownikiem czyli RR na żywca felkowski Imprezy forum AT i zloty ogólne 16 06.11.2009 01:50


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:04.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.