14.01.2016, 10:04 | #1 |
Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 2 min 36 s
|
Istambuł. Wiosna 2015
Stambuł. Centrum kulturowe Turcji. Miasto dwóch kontynentów i wielu kontrastów. Rozciąga się od morza Marmara do morza Czarnego, jednocześnie rozpłatane będąc na pół cieśniną Bosfor. To najczęściej odwiedzana przez turystów aglomeracja na Świecie. Raz już tu spędziliśmy z córką 3 dni, będąc w trakcie naszej wyprawy motocyklowej do Armenii w 2011 roku. Miasto piękne a zachwycające budowle z listy światowego dziedzictwa UNESCO tylko dodają mu uroku, tajemniczości. Klimat tu panujący, pomieszanie kultur, jedzenie, bazary, specyficzny harmider, ludzie i ich różnorodność... Wszystko to przyciąga do siebie, wabi i kusi żeby zostać, zasmakować, pobyć. Ale Stambuł to nie tylko zatykająca dech Haga Sofia - perła architektury Bizantyjskiej, Błękitny Meczet - najwspanialszy przykład "klasycznego okresu" sztuki islamskiej w Turcji, albo Cysterna Bazyliki zbudowana pod ziemią. Turyści zachłannie zagarniają do swojej pamięci i aparatów tylko to co pokazuje przewodnik z księgarni. Reszta zachodzi mgłą niesmaku, zapada w niepamięć i szybko zanika. W końcu wakacje, wycieczka, turystyka ma się po czasie dobrze kojarzyć. Poza tym nie sądzę żeby biura turystyczne zachęcały do oglądania miejsc prawdziwych, wykształconych za pomocą ludzi ich krótkich, zawiłych historii, teraźniejszości. Miejsc w których mieszkają, kochają się, jedzą i żyją, często z wielkim trudem zrównując swoje możliwości z potrzebami. Miejsca takie, wyraźnie pokazują różnicę między tzw. Złotym Rogiem z jego wspaniałościami bez jednego papierka na ulicy a prawdziwym życiem gwarnie toczącym się tuż obok. Codzienność przeciętnych ludzi, rdzennych mieszkańców Stambułu czy napływowych emigrantów, jest silnie związane z turystyką w dystrykcie Fatih. Zabytki i przemysł turystyczny są aortą karmiącą ich i ich rodziny na różne sposoby. Co bogatsi mają stoisko na krytym dachem Wielkim Bazarze. Inni sprzedają sok wyciskany na miejscu z pomarańczy albo granatów. Są pucybuci próbujący nabrać ludzi socjotechnicznymi sztuczkami na trochę grosza. Kobiety handlujące czym popadnie przed bramami meczetów. Ślepiec całymi dniami siedzący pod murem z wagą, licząc że ktoś zważy się zostawiając jakiś grosz. Tragarze nieraz tak starzy że ma się wrażenie liczący ostatnie swoje dni. Dzieci wyuczone żebractwa, obskakujące nieopacznie litującego się turystę jak psy smakowitą kość. Straganiarze skręcający z różnych marek tytoniu papierosy. Człowiek z wózkiem na którym leżą ogórki do obrania. Obiera je i soli, sprzedając na poczekaniu a to czy dużo sprzedał można sprawdzić po ilości wody ze sprzedanych warzyw, zbierającej się w jednym z rogów wózka. Fatih to miejsce pracy dla każdego kto przybył do tej metropolii z prowincji po swój kawałek szczęścia. To wszystko jest więcej warte od popatrzenia na pradawną historię wielkich władców i ich budowle. Ulice tętnią życiem, pachną różnorodnością, co dzień tworzą nowe obrazy i są historią dopiero tworzoną i to na naszych oczach. W takich miejscach wyznawana wiara, polityczne upodobania i wszystko inne co może różnić ludzi, traci na znaczeniu na rzecz utrzymania się na powierzchni... Na początku obaj czuliśmy się dość dziwnie wśród tych ludzi. Jakby trochę lepsi. Ja ze stałą pracą, pewnością jutra, przykuty do przeróżnych wygód, patrzący na "inny" świat przez pryzmat tego co podetknie mi się pod nos w wiadomościach... Krzysiek - student bez zobowiązań. Po tych kilku dniach już nie byliśmy pewni tej swojej "lepszości". Bo kim byłby wrzucony znienacka w tamtą rzeczywistość człowiek z UE? Co by robił? Czy starczyło by mu ikry żeby choć w połowie radzić sobie jak ci ludzie? Haga Sofia i reszta już nie jawią nam się jako coś wielkiego i wartego zobaczenia. Ludzie których tam poznaliśmy od najlepszej strony owszem. Podróże zmieniają światopogląd czy mi się wydaje? Właśnie ta dzielnica zwana "Złotym Rogiem" stała się sensem i celem kwietniowego wyjazdu w zeszłym roku. Poznać Stambuł takim jakiego nie widzi się na codzień i jakiego większość turystów nie zobaczy, zatopiwszy wzrok w przewodnikach. Film oczywiście nie oddaje nawet promila tej eterycznej siły która przyciąga ciekawskich do miasta i jego tajemnic ale pokazuje częściowo na zdjęciach po co w ogóle ruszyliśmy się z domów Plan: Ja 24 kwietnia ruszam z Polski motocyklem, brat też z Polski ale 22 kwietnia i samolotem. Żeby nie było zbyt banalnie, kupił bilet do Saloników w Grecji i stamtąd autostopem dojechał do Stambułu, do dystryktu Fatih na umówioną wcześniej i łatwo zapamiętywalną ulicę... Kıble Çeşme. Tak to nazwa ulicy Tak niechcący zsynchronizowaliśmy nasze kilometry i czas że właściwie poróżniło nas zaledwie kilka godzin. Na miejscu zakotwiczyliśmy w jednym z wielu oteli. Standard nie dla rodziny królewskiej ani nawet nie dla przeciętnego Kowalskiego, ale chodziło o to żeby być w TYM miejscu i poznać prawdziwe życie ludzi a nie odźwiernych, pokojówek i recepcjonistów z fiołkiem w butonierce. Przynajmniej było niedrogo Gdyby ktoś się wahał albo nie miał planów na wakacje, to miasto to, samo w sobie jest gigantyczną ciekawostką. Każdy z jego dystryktów na pewno ma coś do zaoferowania. W zasadzie szwendaliśmy się tylko po Złotym Rogu (Fatih) i jeden dzień Kadikoy po stronie Azjatyckiej. Przeszliśmy około 100 km i przepłynęliśmy promem 7. Zajęło nam to 5 dni. Wciąż każdy z nas żyje jednak w przekonaniu że to co zobaczyliśmy, jest zaledwie namiastką i przypadkiem. To miasto jest nieprzebraną skarbnicą wiedzy o historii. Pełne różnorodności kulturowej, wymieszanych światów, różnych religii . Taki tygiel alchemika w którym można znaleźć najbardziej zaskakujące substancje. Jeśli już nie szukasz muzeów, meczetów zapełnionych błyskiem fleszy i rozmów we wszystkich językach świata, to w mieście tym jest miejsce i dla ciebie. Wąskie uliczki z kawiarniami, gdzie usłużni kelnerzy tylko czekają żebyś spojrzał w ich stronę. Ciche zakątki opadających w dół po samą Cieśninę Bosfor uliczek. Klimatyczne zaułki nie skalane okiem Japończyka w chińskich klapkach trzymającego kurczowo plecak przed sobą. Gdzie spojrzeć, tam jeszcze cię nie było. Gdzie usiąść, czas się w tym momencie zatrzyma. Gdzie pójść, przygoda pewna. Taki się zdaje Stambuł. Trzeba wspomnieć o ludziach. Trzeba ale to jest temat na inny wpis, jakiś artykuł, książkę... książkę albo sam nie wiem co. Ja się nie podejmę, bo nie umiem. Kto by się spodziewał że aglomeracja, choćby najciekawsza może być na tyle interesująca, żeby zrezygnować z motocykla na pięć dni Miłego oglądania.
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie. https://www.facebook.com/CFact1/ |
14.01.2016, 11:22 | #2 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 23 godz 37 min 58 s
|
Zacząłem od obejrzenia filmu - bardzo fajny, zachęcił mnie do przeczytania powyższego tekstu! Opis równie ciekawy co film! Na kilkanaście minut pozwoliłeś zapomnieć o szarej codzienności.
I zachęciłeś do odwiedzenia tego molocha Dzięki! |
14.01.2016, 12:02 | #3 |
Zarejestrowany: Oct 2014
Miasto: Gdynia
Posty: 126
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 85000
Online: 1 dzień 19 godz 12 min 43 s
|
Tak niestety jest w każdym dużym mieście, gdy Ty oglądasz wielkie budowle, wystarczy skręcić w złą uliczkę i doświadczasz szoku, przenosisz się do innego miasta, tego bez turystów. I to mi się podoba, tego ludzie na wycieczkach Itaki czy innych nie doświadczą. Też mi troszkę szerzej otworzyłeś oczy. Dobry film i tekst
__________________
Jeszcze bez AT, zbieram doświadczenie Był by ktoś zainteresowany zamianą XJR za AT? https://www.youtube.com/user/MotoTravelPoland http://motovoyager.net/2016/01/zgubiony-towarzysz-i-popsute-sprzeglo-balkanskie-atrakcje-z-yamaha-xjr1300-wyprawa/ |
17.01.2016, 14:19 | #4 |
Zarejestrowany: Sep 2013
Posty: 25
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 dni 13 godz 33 min 39 s
|
Bardzo miło się oglądała, a potem czytało. Fajnie,że chcieliście zobaczyć to, czego według większości nie ma
__________________
Pozdrawiam Paweł |