Dzień /2
Następnego dnia obudziło nas walenie czymś w garnek, otwieramy oczy, wstajemy. Wszyscy trochę przeszklone oczy.. Dawid wyciągnął z zakamarków toreb alkomat. Sprawdzamy i niestety, mamy sporo czasu na śniadanie. Najlepsi mieli 0,47 i to w tym momencie Piotras postanowił, że nie pije na tym wyjeździe

Dzień zaczął się od wjazdu na Lofoty i zwiedzania tam wszystkiego co się da. Plan był taki, że mieliśmy bilet na następny dzień z samego rana na prom z Bodo do powiedzmy kontynentalnej części Norwegii.
Część wyżywała się z aparatem, a część.. no
Stacje. Trochę za mało jak dla Katów
Tutaj kolacja wyjątkowo mało adwenczurowa. Są krewetki, masło orzechowe, chlebki białe i inne przysmaki - pierwszy dzień, wiadomo, że hajs się jeszcze zgadzał

Jemy w oczekiwaniu na załogę promu. Można u nich przebukować bilet na następny dzień, bo stwierdziliśmy, że tutaj jest tak pięknie, że zostajemy jeszcze jeden dzień. Trochę olaliśmy to, że będziemy musieli później mocna nadgonić NO ALE CO TAM

Dodatkowo zorientowałem się, że zabukowałem bilet na dzień wcześniej i w sumie prom mamy nieopłacony - nie było problemu, mili ludzie zrozumieli i powiedzieli, że spoko, mają miejsce to się możemy zabrać i tak
Na nocleg wyjątkowo szybko udało nam się ogarnąć miejscówkę. Nad samym morzem, obok strumyk, góry - więc i coś dla duszy, oczy i dla czystego.. kąpieli w sensie
Tam na zdjęciu poniżej w oddali widać grupkę ludzi (musicie mi wierzyć na słowo). Same dziewczęta, mówimy sobie - idziemy! Jeden z nas nosi przecież roboczą ksywę Justin Tinderlake, ale nie poszliśmy. Poszliśmy za to spać. Trochę się zdziwiliśmy jak dziewczęta przechodziły obok nas i mówią "ej, patrzcie, Polskie blachy!