25.03.2014, 20:51 | #31 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Odcinek 8, czyli w końcu trochę offroadu !
Kemping Movani Mountain Camp tuż przed wyjazdem: Jagna stwierdza, że to jest jej dzień i siada za kierownicą. Pierwszy, niewielki bród przez rzekę Aba - Huab: Wracamy na drogę główną, czyli C39: Zaczyna się bardziej górzysty krajobraz, tak ponad 1000 m n.p.m.: Jagna daje jakoś radę, skoro Andrzej jest w stanie spać: Zwracam uwagę na rejli mocowanie Calgonowego GoPro Można by to opatentować - ruchy lusterkiem pozwalały na precyzyjny dobór kadru Po raz n-ty mijamy najważniejszy sprzęt drogowy w Namibii: równiarki chodzą prawie non stop po drogach kat “C” i pewnie dlatego nie uświadczy się na nich tarki, a dziury to już w ogóle zjawisko nieznane… Dojeżdżamy do skrzyżowania C39 z C43 gdzie ma być miejscowość Palmweg. Hm, fajnie by było, bo ostatnio jakąś wieś widzieliśmy przedwczoraj rano, jakieś 400 km temu.. Jednak jak zwykle zamiast miejscowości jest kemping oraz stacja paliw. Tankujemy, bo nie bardzo wiadomo, kiedy będzie znów okazja, ale zakupów zrobić nie ma gdzie... Jest za to posterunek weterynaryjny Północna część Namibii jest oddzielona płotem ze względu na jakieś choroby bydła. Nie wolno z północy na południe wwozić ani zwierząt ani mięsa. Podobno to też trochę polityczne, bo północ to małe farmy czarnych, a południe to farmy białych… Zostaliśmy po raz kolejny zapisani w rejestrach (biurokracja jest w Namibii niezła, choć ogranicza się na szczęście do wypełniania formularzy) i możemy jechać Góry Stołowe: Pierwsze żyrafy: Stoi sobie przy drodze i się pasie: Na szczęście pod koła nie wbiega O dziwo po drodze jest kilka wioseczek, a w jednej napis: Bakery (a nie Bäckerei !). Po hamulcach, wsteczny, będzie chleb! Chlebem pachniało na 100 m przed sklepem, właściwie było to coś podobnego do naszej chałki. Przepłaciliśmy zdrowo, ale co tam Możemy więc stanąć na jedzenie: Kawa z mlekiem, chleb z serem, na deser melon… Nasza lodówka po dłuższej jeździe mrozi do -8 stopni, więc czasem mamy mały problem z krojeniem Po jedzeniu musi być chwila relaksu… Dojeżdżamy do Sesfontein, małego miasteczka, które jest “bramą wjazdową” do krainy Himba i Herero, czyli Kaokoland. Kaokoland to północno-zachodni narożnik Namibii, gdzie prawie nie ma białych, są za to góry, zieleń, zwierzęta i ludy zachowujące tradycje. No i nie ma już “szutrowych autostrad”... Nasz plan, to zrobienie 370 km pętli przez Purros. Ale pierwsze 50 km pozbawia nas złudzeń. Teraz chcemy po prostu dojechać do Purros No i w końcu mamy jakiś offroad, a nie tylko szerokie szutry. Są kamienie, są wąskie zakręty, jest piach … Najpierw jest znośnie: Ale później prędkość spada nam do 40 km/h A jeszcze potem kawałek pustyni: A gdzieniegdzie takie “kwiatki” : Andrzej oczywiście poszedł policzyć cylindry Po jakiś 3 godzinach osiągamy Purros. Drogowskaz na kemping prowadzi nas na środek pustyni, śladów brak, wracamy do wsi i pytamy. Wskazówki dość rozbudowane, ale jakoś trafiamy. Już wiemy, dlaczego w przewodniku napisali: w porze deszczowej upewnij się przed wyjazdem, że dla się dojechać. Kemping znajduje się po drugiej stronie wyschniętego koryta rzecznego. Dość szerokiego Na kempingu ani żywej duszy, wisi sobie tylko cennik. Postanawiamy więc na własną rękę poszukać wioski Himba i wrócić tu na nocleg. Ale oczywiście Polacy tu byli: Nie ujeżdżamy za daleko, kiedy widzimy biegącą ku nam postać. Josef ledwo dyszy, ale tłumaczy, że widział nas w wiosce i zaraz zaczął biec w kierunku kempingu Biedaczek, w tym upale … Zabieramy go na pokład i jedziemy do wioski Himba. Po drodze ciekawa konwersacja : “Podolsky?” “Lewandowsky?” Wioska jest pewnie pokazowa, ale raczej bez przewodnika nikłe mamy szanse zobaczyć coś innego. A tym bardziej cokolwiek zrozumieć. Josef tłumaczy z tamtejszego na angielski: Kobiety Himba słyną z koloru skóry: ponieważ woda jest tu bezcenna, zamiast się myć, okadzają się dymem z ziół, a potem smarują całe ciało mieszanką ochry i tłuszczu. Pięknie to zabarwia na czerwono. Do dziś ich ubrania szyte są ze skóry, a włosy zlepiane gliną: Co ciekawe, takie stroje nie są tylko na pokaz, spotykaliśmy mnóstwo tak ubranych kobiet w miastach czy na drodze. Przy okazji kupujemy trochę pamiątek - kosztują tu chyba ¼ tego co w mieście i pieniądze trafiają (mam nadzieję) w ręce wytwórców. Wszystko jest naprawdę ładne: rzeźbione zwierzątka, biżuteria ze skóry czy nasion palmy… Wracamy na kemping w Purros. Wyczytałam o nim w relacji i rzeczywiście wart jest odwiedzin. Choć ubogi w cywilizację (bezprądowy) to jednak bardzo klimatyczny. Każdy plac na kempingu otoczony jest eukaliptusami: Jak widać, jest grill i nawet stoliczek! Łazienka i toaleta wkomponowana w eukaliptus: Kto znajdzie sitko prysznicowe na zdjęciu? W eukaliptusach chyba milion ptaków ma gniazda, bo ćwierkanie dobiega ze wszystkich stron. Palimy w “boilerze” wyschniętym krowim guankiem (nie śmierdzi już zupełnie) i mamy ciepłą wodę pod prysznicem. Dalej jak zwykle: jagnięcinka z grilla, wino, spoglądanie w gwiazdy, nocne Polaków rozmowy... Eh, ciężki będzie powrót do polskiej rzeczywistości… cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
25.03.2014, 22:43 | #32 |
Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
|
Jagna jeździ z zamkniętymi oczami, dlatego Andrzej może spokojnie spać
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie. |
25.03.2014, 22:50 | #33 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 45 min 49 s
|
Fotki mnie sie nie łotwierajo!
Ps Korekta już oki.
__________________
Agent 0,7 |
26.03.2014, 10:24 | #34 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Bo Jagny to nawet z zamkniętymi oczami potrafią jeździć :-)
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
07.04.2014, 22:53 | #35 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Odcinek 9, czyli offroadu starczy nam na jakiś czas
Rano budzą nas miliony ptaków śpiewających gdzieś w gałęziach ponad naszymi namiotami, ale nawet Raf na to nie marudzi Musimy się wydostać z Purros z powrotem do cywilizacji. Miny mamy trochę niepewne, bo wczorajszy odcinek to było ćwierć drogi D3707, a zajęło nam pół dnia. Dziś do pokonania mamy resztę. Chcemy dojechać do miasta Opuwo (prawdziwe miasto, takie ze sklepami!) a po drodze mapa pokazuje jedną kropę o nazwie “Orupembe”. No nic, ruszamy. Droga okazuje się dużo bardziej cywilizowana, niż poprzedni odcinek, trafia się nawet szeroki, prosty szuter: Większość drogi wygląda tak: trochę trzęsie, ale problemów brak. Orupembe okazuje się składać z trzech chałup, więc jedziemy dalej i zatrzymujemy na środku wyschniętego koryta rzecznego na lunch: i jedziemy dalej: w południe cień wygląda tak: Po jakiś 250 km zjeżdżamy z gór i krajobraz zmienia się całkowicie. Jest płasko, zielono i rolniczo. I do tego ludzie dookoła! A tu kopiec termitów: W końcu jesteśmy w Opuwo, pierwszym mieście, które wygląda jakby leżało w Afryce,a nie w Niemczech Jest hałaśliwie, ciasno, gorąco… Są panie Herero: Ich stroje nawiązują do sukien żon pastorów, a czapki do krowich rogów. Nie wiem, jakim cudem wytrzymują one w tym upale… Panie Himba chyba lepiej są przystosowane do upałów: Znajdujemy stację benzynową, SPAR i piekarnię, możemy więc uciekać znów w dzikie Jesteśmy w najbradziej północnym punkcie naszej rajzy, stąd do Angoli tylko 100 km... Robimy więc odwrót na południe i jedziemy elegancką szutrówką. Ale po drodze “malutka” przełęcz. Właśnie ją nieco przerabiają i znacznie obniżają, ale i tak jest imponująca. Przełęcz Joubert, podjazd o nachyleniu dochodzącym do 1: 4,5, czyli 22%. Polecamy Oczywiście cały czas latają po drodze jakieś zwierzątka, na szczęście najczęściej małe antylopy: robi się późno, zaczynamy rozglądać się za campingiem. W jednym z folderów mamy spis campingów “gminnych” i widzimy, że w pobliżu coś jest. Zajeżdzamy za znakami do luksusowych lodge (coś koło 300 PLN za dzień …), ale recepcjonista z uśmiechem propnuje camping za jakieś 30 PLN i jeszcze mówi, że możemy sobie przyjść na basen i skorzystać z europejskich gniazdek. No jak tu odmówić ? Khowarib Campsite to chyba najładniej położony camping na jakim byliśmy. Nad rzeką, dookoła góry, piękny zachód słońca. Fajnie się tak spędza Walentynki cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
11.04.2014, 23:12 | #36 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Nie wiem, czy ktoś jeszcze to czyta, ale dokończyć trzeba... więc...
Odcinek 10, czyli miały być słonie !!!! Khowarib. Budzimy się nieco później, być może zawdzięczamy to wczorajszej żołądkowej czystej, która czekała u Jagny na Faziego, ale się nie doczekała. Odkupimy Widoki poranne przepiękne: i znów ruszamy na szuter: Po drodze mamy awarię Andrzejowego Garmina, który po prostu przestał nawigować, wyciągamy zatem Garmina Rafowego. I razem z Calgonowym GoPro mamy już niezły kokpit Dojeżdżamy z powrotem do Palmweg, gdzie mamy znów kontrolę weterynaryjną. Dokładną. Namibijczyk zaczyna od: "na pewno nie macie mięsa, bo i tak zajrzę do lodówki i będzie mandat?â" I tak zarekwirowano nam jagnięcinę... A dokładniej, sami ją zadenuncjowaliśmy. I przekazaliśmy komisyjnie do szałasu Himba, który był nieopodal Nasz cel to park Etosha, słynący z ogromnych ilości dzikich zwierząt i będący chyba największą atrakcją północnej Namibii. Krajobrazowo jest tak sobie, płaska jak patelnia równina. Za wstęp się płaci, a w obrębie parku jest kilka "państwowych" kempingów, na których tłoczą się biali i oczywiście marudzą na komfort. No rzeczywiście, za czysto tam nie było, ale to w końcu Czarna Afryka! Płacimy za miejsce i jedziemy na "safari". Zwierząt dużo, ale słoni ani śladu... Szakal: Guźce: (zawsze się do foty wypinały tyłkiem ) to takie fajne świnki z kłami Mniej więcej przy pięćdziesiątej zebrze robi się nudno Wracamy na kemping, gdzie zainstalowały się w międzyczasie ze 3 wycieczki autokarowe (takie śmieszne autobusy terenowe mają), rozkładamy namioty i widzimy, że lufcik zamknięty. No i na pace mamy grubą warstwę pyłu na wszystkim... Chłopaki biorą się za zmiotki, a ja w zamian proponuję jajecznicę wieczór spędzamy wśród odgłosów autobusowych imprez (ale szybko coś kończą) oraz mango, do którego zlatują się tabuny ciem i podżerają a oswojone szakale włażą pod stół i wylizują patelnię po jajecznicy... Wszędzie piszą, że zwierzęta w Etoshy najlepiej obserwować bladym świtem, więc wycieczki budzą nas jeszcze po ciemku, pewnie przed piątą. Oj nie. Nawet słonie nie namówią Jagny na wstanie o takiej bandyckiej porze! Wyruszamy zatem o normalnej dla Jagien porze, koło 10 i znów widzimy tabuny zebr, antylop, żyraf, ale słoniâŚ. No nie ma słoni i jużâŚ. Przejeżdżamy wzdłuż cały park nie widząc słoni i kierujemy się na Tsumeb. Droga B1 - asfalt! Aż dziwnie się jedzie⌠Przed Tsumeb zjeżdżamy do jeziora Oshikoto. To jezioro to cenot - czyli jaskinia krasowa, w której zapadł się strop. I powstało okrąglutkie jeziorko: W czasie I wojny światowej było to miejsce bitwy niemiecko-miejscowej. I podobno na dnie jeziorka znajduje się : 8 Feldkanonen, 2 Maschinekanonen, 2 Revolverkanonen, 7 Gebirgekanonen. i jakieś dziwne urządzenia: A nad jeziorem taka tabliczka: ech my wszyscy malutcy przy nim jesteśmy... sam, 5 lat przez Afrykę rowerem... Zajeżdżamy do Tsumeb, które jest dawnym miastem górniczym (głównie miedzi). Kopalni już nie ma, miasto czyste i zadbane... po górnictwie zostało muzeum: W całym Tsumeb nie możemy znaleźć czynnej knajpy, lądujemy w czymś KFC-podobnym, aż wstyd... Między Tsumeb a Grootfontein nie można pominąć tego: To największy na świecie meteoryt w jednym kawałku: Hoba. A przy okazji jest największym znanym kawałkiem żelaza rodzimego (60 t) znajdującym się na powierzchni naszej planety. Jest ciągle tam, gdzie go odkopano (podczas orki), na prywatnej farmie. O dziwo, nie ma krateru. Na wieczór lądujemy na małym prywatnym kempingu pod Grootfontain, prowadzonym przez "uroczego" Niemca, który wita nas tekstem: "o, Polacy, a samochodu mi nie ukradniecie?" . I bardzo jest zdziwiony faktem, że biedni Polacy mogą podróżować po Namibii. No cóż, chyba dość dawno był ostatnio w Europie i nie zauważył pewnych zmian... Dowiadujemy się za to, że mamy olimpijskie złoto Po dość długiej i zawiłej rozmowie z Niemcem przechodzimy do konkretów, czyli ceny noclegu. Nie bardzo mi się podoba jego opinia o Polakach, więc postanawiam to wykorzystać i pytam, ile wynosi cena âfür arme Polenâ , czyli dla biednych Polaków. I płacimy 50 N$ zamiast zwyczajowych 100 - 150 I do tego mamy drewno na grilla. Tym razem na kolację tradycyjna potrawa namibijska, czyli wurszt: cdn...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 12.04.2014 o 22:32 |
12.04.2014, 00:01 | #37 |
Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
|
niech szybko następuje, zgłodniałam
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie. |
12.04.2014, 00:01 | #38 |
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: ? nie Wieś kole Bełchatowa
Posty: 511
Motocykl: RD07a
Przebieg: 50500
Online: 2 miesiące 2 dni 8 godz 24 min 22 s
|
Czyta , czyta .... bez takich żartow proszę bo człek sliny ocierać nie nadąża a onym sie żarty trzymają ... psia mać
|
12.04.2014, 00:59 | #39 |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,290
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 4 godz 18 min 2 s
|
Ten wurszt to mi z początku wyglądał jak wonsz
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally |
12.04.2014, 01:22 | #40 |
Rano biegne do mięsnego po frankfurterki,świeże bułki i sarepską
żelazo trza było zabrać cena poszła do góry
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... |
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Południe | ramoneza | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 110 | 04.10.2013 20:58 |
richtung FSHUT! - południe -> północ | matjas | Umawianie i propozycje wyjazdów | 35 | 21.06.2012 22:53 |
Serbia - od BG Dunajem na południe na pohybel! | PARYS | Trochę dalej | 6 | 12.06.2009 11:00 |