Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01.04.2014, 23:40   #211
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
Domyślnie

Nie upoiłeś się kiedy jazdą motocyklem? Czasem to wystarczy. Szczególnie jak odcinek nie jest zbyt długi, a jednak trochę mokry, więc możesz się u celu osuszyć i ocieplić i jeszcze zjeść dobrze wśród fajnych chłopaków
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.04.2014, 09:53   #212
luzMarija
 
luzMarija's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: Środa Wlkp.
Posty: 511
Motocykl: xr400r, cbr1100xx
luzMarija jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 18 godz 2 min 38 s
Domyślnie

Aż mi się łezka zakręciła, takie miłe i przyjemne chwile wracają w doborowym towarzystwie... zwłaszcza że po 7 latach wyprowadziłem się z tego stryszku, teraz przejściówka i dalej będziemy się już widywać w Polandzie. Przyślij proszę numer do się, "akurat" jestem jeszcze kilka dni w Pyrlandii, z moimi dziewczynami.
luzMarija jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.04.2014, 01:47   #213
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
Domyślnie

Dziś w ofercie parę zasad ruchu drogowego w Londynie… Czyli co robić, a czego nie, a jeśli tak, to jak?

ogól.JPG

W Anglii zaczęłam dostawać swoje pierwsze mandaty. Piękne, wydrukowane elegancką czcionką z logo dzielnicy, zapakowane w równie piękne żółte woreczki samoprzylepne – żeby deszczyk nie zmył zawartości a wiaterek nie odfrunął dokumentu.

Jak to miewam w zwyczaju – nie wypytywałam o zasady ruchu ani postoju w mieście. Magda też nie kwapiła się, żeby mnie w tej dziedzinie przeszkolić. Przecież motocykliści mogą parkować prawie wszędzie, poza tym zawsze jakiś motocykl gdzieś w pobliżu stoi, więc jest możliwość nauczyć się jak należy parkować motocyklidło. System wydawał się dosyć prosty – drogi w mieście były obrysowane liniami: żółtymi i czerwonymi. Pojedynczymi lub podwójnymi. Czasem też krawężniki były oznaczone adekwatnie: w żółte/czerwone prążki po jednym lub dwa w odległości może metra od siebie. Przy dojazdach do skrzyżowań czy świateł środkowe, przerywane białe linie dostawały zygzakowatości, jakby zabrakło dla nich miejsca, a białych pasków było w nadmiarze. Takie same występowały wtedy przy krawężnikach.
Tu przykładowo fotka ze słynnej Abbey Road – widać nawet motocyklistę pięknie mknącego tym właśnie pasem – zupełnie nielegalnie [dowiedziałam się pod koniec mojej kariery kurierskiej]. Chociaż zdarzyło mi się jechać pewnego razu za funkcjonariuszem policji popełniającym właśnie takie wykroczenie. Cóż miałam czynić?

Abbey Road.jpg
Fot. znaleziona w sieci.

Co takie oznakowanie ma na celu? Dużo. Właściwie do tej pory nie jestem pewna, które co oznacza dokładnie, ale wiem, których linii należy się wystrzegać

Moje pierwsze ukarane parkowanie wyglądało tak:

1tik.jpg

Trochę niechlujnie, wiem, spieszyłam się. Takie obrysowane białymi przerywanymi liniami miejsca puszkowe wydawały mi się dobrym miejscem do parkowania. Ładnie wydzielone, elegancko moto się mieści w poprzek. Jednak po powrocie z paczką dopatrzyłam się czegoś takiego przyklejonego na siedzeniu:

tiket.jpg

Dlaczego? Ale dlaczegooooo? Pewnie dlatego, że wystawałam kołem poza obszar parkowy. Ale… tydzień później, kiedy w tym samym miejscu zwracałam bacznie uwagę na poprawność ustawienia motocykla względem linii – dostałam ticket po raz drugi! Tego już było za wiele. Dopadłam pana oblepiacza w zielonym ubranku i próbuję się dopytać:

- Why? Dlaczego? Czym zawiniłam?
A on mi na to pokazuje tabliczkę parkingową z niezrozumiałymi dla mnie skrótami.
- Co to znaczy?! – dopytuję sfrustrowana i zrezygnowana.
- Not for motorcycles, only for cars with permits. - no tak, trzeba mieć permit, żeby tu parkować. Ale przecież motorki nie potrzebują… O co kaman?
- Więc gdzie mam parkować, proszę pana? – teraz przemawia już przeze mnie wkurzenie, nie wiem na kogo bardziej: gościa w zielonym, czy zieloną mnie…
- Za rogiem jest miejsce do postoju motocykli, niech pani pójdzie ze mną, pokażę… - co za uczynny okrutnik. Współczuję mu tej roboty. Wszyscy go nie cierpią…

Rzeczywiście. Za rogiem takiego oto typu miejsce z czytelnym napisem.

DSC09673.JPG

WP_20131031_002.jpg

Tu nie ma wątpliwości dla kogo przeznaczona jest przestrzeń. Takie pastorniki nie miałaby prawa…

past.JPG

Więcej takich piździkoplaców… Czasem człowiek się wręcz nie załapał na miejsce i musiał szukać innej przestrzeni.

fr20131021114349.jpg

WP_20131105_00420131105143958.jpg

Parkować nie należy także na autostradzie... Grozi to zatrzymaniem ruchu przez policję, ale o tym w innym odcinku 5-1-7...

nietak.jpg

No nic, uzbierało się trochę tych żółtych prezencików-niespodzianek. Kolekcja nadrzwiowa plus suszenie prania nie posiadając profesjonalnego do tego sprzętu

3tik.jpg

Trzy sztuki [jeszcze jeden za parkowanie na chodniku – to dopiero zbrodnia!] a czwaty tickecik zarobiłam pędząc busline’em tam, gdzie akurat nie mogłam.
Z busline’ami też miałam początkowo problemy organizacyjne. Ostrzegali mnie, że mam patrzeć na niebieskie tablice przy drodze, zawierające obrazki-klucze. Rowerek, motorek, TAXI i autobus. I na dodatek przedziały godzinowe.

busline.JPG

No dobrze, więc kiedy motorka nie ma, to znaczy, że nie wolno mi jeździć pasem przeznaczonym dla autobusów. Tyle wykumałam po swojemu. A kiedy jest, to mogę, ale te godziny… Więc kombinowałam, oglądałam tablice i jeździłam tylko wtedy, kiedy był motorek i odpowiednia pora. Jakież było moje zdziwienie, kiedy parę tygodni później dowiedziałam się, że kiedy jest w oznaczeniu motocykl, to mogę jeździć ZAWSZE, a jeśli nie ma, to też mogę jeździć, ale poza określonymi ramami czasowymi wyszczególnionymi pod spodem. Eh, mocno ułatwiło mi to komunikację Teoretycznie mogłam popylać tymi pasami na nielegalu, ale bardzo, bardzo często były one monitorowane. Więc albo znało się miejsce na tyle, że można było sobie pozwolić na bezpieczne, bezkosztowe łamanie przepisów, albo pokornie czołgać się za puszkami bądź wybrać prawą stronę jako „szybszą” opcję.

Wracając do parkowania. Tereny wyznaczone dla puszkowców przestały być dla mnie opcją parkowniczą. Zasięgnęłam więc rady u pewnego kuriera, żaląc mu się na moje ticketowe doznania i dostałam takie oto wskazówki:

- nigdy nie parkować przy czerwonych liniach, na podwójnej to już w ogóle kara śmierci!!!
- można parkować na żółtych: tych pojedynczych i tych podwójnych . Są tam jakieś ograniczenia czasowe, ale w zawodzie kuriera - zupełnie nieistotne

1linia.jpg

- uważać na linie przy krawężnikach, które dodatkowo są poprążkowane: przy pojedynczej linii pojedyncze prążki w poprzek, przy podwójnej podwójne. To są dodatkowe sygnały zabraniające.

Takie dane wystarczyły mi, żeby przestać bulić za niewiedzę. Jeśli ktoś wie więcej na temat tych tajemniczych, kolorowych znaków poziomych, może mnie oświecić po fakcie

A jak to jest z rondami? Standardowe pytanie. Te duże – żaden problem. Po prostu wjeżdża się za wszystkimi. Mniejsze również są intuicyjne. Występują też całkiem malutkie, których prawie nie widać. Taka biała kropa namalowana na skrzyżowaniu [genialna na deszczową pogodę] - może średnicy 1,5 metra, czasem odrobinę podwyższona na środku. Ze strzałkami wokół, wykluczającymi ewentualne wątpliwości którą stroną należy ją mijać. Właśnie przed chwilą wyczytałam, że na takim „równorzędnym” skrzyżowaniu pierwszeństwo ma ten z… prawej Właściwie na naszych rondach w pewnym sensie pierwszeństwo ma ten z lewej, będący już na rondzie. Te malutkie były o tyle mylące, że po pierwsze można było ich zwyczajnie nie zauważyć, po drugie następowała konsternacja, kiedy ktoś zbliżał się z podobną prędkością do krzyżówki… Zawsze jednak taka konfrontacja kończyła się szczęśliwie

No i przejścia dla pieszych. W pierwszych dniach zauważyłam, że piesi mają spory respekt do pojazdów poruszających się ulicami. Podchodzili do przejścia i czujnie rozglądali się [lub odczytywali z której strony wypatrywać potencjalnie śmiercionośnych pojazdów] i nie pchali się pod koła.



Zdarzyło mi się jednak ostro hamować przed przejściem, albo być wyzwaną przez miniętego przechodnia [wymachiwali rękami w moich lusterkach ]. Dlaczego nagle ni z tego, ni z owego włażą mi przed błotnik prawie nie patrząc co się dzieje na drodze?! Ano spójrzcie na drugą fotkę. Ta latarnia po prawej stornie zebry… Po drugiej też jest, tylko nie zmieściła się komuś w kadrze. Tak, one migają całą dobę i wskazują specjalne przejścia, na których pierwszeństwo mają przechodnie.

O ścieżkach rowerowych i fotoradarach napiszę Wam następnym razem Temat mi się rozobszernił, a łóżko wzywa kusząc snami

DSC08722.JPG

kszykszykszyyy 5-1-7 5-1-7 kszyykszykszy
kszyyyy 5-1-7 kszykszyyy
kszykszyyyykszyyy Mam coś dla Ciebie, ale musisz się pospieszyć! kszyyykszyyyyy
kszykszy ofkorsss! Dokąd mam jechać? kszyykszykszyyyyyyyy
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.04.2014, 09:24   #214
madafakinges
 
madafakinges's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: May 2009
Miasto: Nowy Sącz
Posty: 5,944
Motocykl: crf1000a
Przebieg: 2
madafakinges jest na dystyngowanej drodze
Online: 10 miesiące 2 tygodni 5 dni 20 godz 13 min 18 s
Domyślnie

Jeśli to nie tajemnica to jaka byłą wysokość mandatów za takie parkowanko? Ja ostatnio dostałęm 100zł ale to puszką.
__________________
Z początku porwał mię śmiech pusty, a potem litość i trwoga.
madafakinges jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.04.2014, 01:49   #215
nicek27
 
nicek27's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Frankfurt/M
Posty: 987
Motocykl: Elefant 944ie
Przebieg: 54420
Galeria: Zdjęcia
nicek27 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 2 dni 12 godz 4 min 21 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał wilczyca Zobacz post
Nie upoiłeś się kiedy jazdą motocyklem? Czasem to wystarczy. Szczególnie jak odcinek nie jest zbyt długi, a jednak trochę mokry, więc możesz się u celu osuszyć i ocieplić i jeszcze zjeść dobrze wśród fajnych chłopaków
Ano zdarzyło się, ale żeby aż tak..?
Podczas czytania postu o mandatach poczułem się jakbym na nowo na kursie prawa jazdy był..
__________________
Cagiva Elefant 944ie - jedyne co się może popsuć podczas jazdy to pogoda!
nicek27 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.04.2014, 02:18   #216
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
Domyślnie

Mandaty... bolą po kieszeni 130 funtów, jeśli uiścisz opłatę do 14 dni [jakoś tak] - wtedy połowa ceny. Płatność banalnie prosta - logowanie na stronie www danego okręgu i przelew bankowy.
Panowie w zielonym są nieugięci. Chodzą z aparatami foto i robią dokumentację: tablica rejestracyjna, karygodne ustawienie pojazdu, nazwa ulicy, tabliczka określające rodzaj potrzebnego permitu. Jeśli uchlaśnie Twój motor na fotografii - jest pozamiatane. Jeśli zdążysz dobiec i wsiąść na motura - jesteś uratowany.

yyyy... na kursie, powiadasz?
Z mojej strony to była jedna wielka improwizacja I całkiem dobrze w tej sytuacji się odnajdowałam, wbrew pozorom. To trochę jak z jazdą w terenie - wjeżdżasz w nieznane przestrzenie i rozkoszujesz się każdym nowym widokiem/przeszkodą Wbrew wszelkiemu rozsądkowi.
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.04.2014, 23:47   #217
RAVkopytko
 
RAVkopytko's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,149
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
RAVkopytko jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 3 tygodni 5 dni 20 godz 12 min 59 s
Domyślnie




__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743
Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin......
RAVkopytko jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13.04.2014, 01:01   #218
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
Domyślnie

Rowerzyści… tak, to temat na osobny post.

Od małego jeździłam na rowerze, więc roweryzm jest mi dosyć bliski, mimo że nie traktuję go jak sportu, szczególnie ze względu na górski krajobraz i ukształtowanie terenu Lubię rowerzystów i zwracam na nich szczególną uwagę poruszając się zarówno pieszo, jak i większymi od rowerowych ramami, tymi zasilnikowanymi. Rowerzyści miejscy, a szczególnie ci wielkomiejscy, bywają, pewnie ze względu na bezwzględność warunków panujących w metropoliach, innym typem człowieka skołowanego. Zdarzyło Wam się pewnie kiedyś być uczestnikiem ruchu miasta, którego nie znacie, które jest duże i obce. Może przemieszczaliście się za pomocą nóg, roweru, motocykla, samochodu… Te pierwsze chwile to pełne skupienie, spięcie, obserwacja wyostrzona do granic możliwości. Jak najszybciej się przystosować?

1. Obserwacja otoczenia – jak zachowują się autochtoni? Jakie [niepisane, a wyczytane z mowy ciała/budy] zasady panują w tym miejscu?
2. Uchwycenie się przewodnika i odgapianie – najszybsze przystosowanie się do warunków: śledzisz ruchy, analizujesz kolejne posunięcia, trzymasz się blisko, żeby nie zgubić cennego jelenia.
3. Samodzielne kontynuowanie walki o przetrwanie już na wyuczonych zasadach panujących w obcym miejscu.
Czyli – jak to ładnie ujął Lupus – stajesz się częścią ławicy.

W ten właśnie sposób odnalazłam się jako kurierka w Londynie. Ławica londyńska jest jednak bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Jest różnorodna, podzielona na mniejsze i większe rybki. Inaczej płynie się wśród osobówek, z inną uwagą mija się taksówki, jeszcze inaczej zachowuje się między piętrowymi autobusami lub ciężarówkami. Zaczyna się także spoglądać w lusterka, czy aby nie nadjeżdża… motocyklista Tak, tak, to trochę niecodzienne w Polsce, gdzie wciąż nas relatywnie mało. I w końcu… w końcu te ławice p%$#@^%#@ch rowerzystów…

Skąd te dziwne znaczki? Przecież bywam rowerzystką i lubię rowerzystów. Co więcej, popieram przemieszczanie się rowerem jako alternatywę dla spalinowców. Więc dlaczego?

Na większości skrzyżowań ze światłami specjalnie dla rowerzystów są wyznaczone zony – niebieskie, zielone bądź po prostu pole z symbolem roweru przed linią zatrzymania dla pojazdów. Na całej rozciągłości, czyli często na szerokości dwóch pasów.

pole rower.jpg

Tak, to prorowerowe, czerwone światło, zjeżdżają się tabuny cyklistów… szczególnie rano i późnym popołudniem, kiedy Ci ekologiczni i wysportowani przemieszczają się między swoimi mieszkaniami a miejscem pracy. Bywa ich naprawdę dużo, czasem przed maskami samochodów zbierze się nastu, dziesięciu. Motocykliści często starają się zająć pozycje wśród nich, na ich czele najlepiej, ale jest to nie do końca legalne, powinni, tak jak pozostali zmotoryzowani uczestnicy ruchu stać poza tym polem. „Nie do końca legalne” – tak napisałam. Generalnie policja nie czepiała się takiego naginania przepisów, jednak był taki czas, kiedy zanotowano sporo wypadków śmiertelnych z udziałem rowerzystów i stróże prawa zaostrzyli patrole na skrzyżowaniach. Rozdawali motocyklistom ulotki, w których [również obrazkowo] przedstawiali w jaki sposób powinni ustawiać się przed światłami. Mianowicie… między samochodami [mając je z prawej i lewej]. Ja mocno się rozglądałam przed dojazdem do skrzyżowań i widząc rowerowe patrole zatrzymywałam grzecznie przed takim „boxem” rowerowym, jednak moich paru kolegów pouczono, kiedy przesadzili z odległością i kazano cofać się poza linię Rowerzystów również karcono, oni przewiniali częstym niestosowaniem się do koloru światła. To jest w Londynie bardzo niebezpieczne… rowerzyści są wszędzie, są zwinniejsi od motocyklistów, mogą przeprowadzić swój pojazd kawałek po chodniku, mają swoje specjalne miejsca i ścieżki.

London-Bike-Superhighway-2.jpg

Mają warunki jak bogowie i bogami nieraz się czują nie robiąc sobie nic z czerwonych świateł. Przemykając nie zwalniając po zmianie świateł, czasem lawirując między przejściem dla pieszych a jezdnią, czasem wykorzystując moment czerwonego światła dla wszystkich… Często ruszając zanim zrobi się dla nich zielone.

Mankamentem „boxów” było niewątpliwie to, że rowerzyści skutecznie spowalniali ruch. Zanim taki się napędził, mijały cenne dla zawszespieszącychsię sekundy. Z rozległej w poprzek jezdni bandy musiał się dopiero utworzyć szyk „gęsi” [oczywiście walka między „najszybszymi” trwała w najlepsze].

bike-commuters-london-ibikelondon-flickr-500.jpg

A gdzie w tym wszystkim my, motocykliści? Najlepiej, jeśli byliśmy na równi z nimi. Jeśli staliśmy trochę za nimi – już stwarzał się przy ruszaniu problem. Bo rowerzysta nie rusza na wprost. Rowerzysta, szczególnie ten niedoświadczony, rusza ostrym zygzakiem, a koło ma duże i jego tor rozruchowy zajmuje sporo miejsca. Co sprytniejsi [ci na szybkich rowerkach i z zakleszczającymi się w pedały butami] ćwiczyli sztuczkę: stój pod światłami nie dotykawszy butami asfaltu: przyjmowali komicznie wypięte pozycje na stojaka [obcisłe getry i koszulki], kierownica skręcona pod dość dużym kątem, minimalne kołysanie rowerem w przód i w tył. Ciekawe to były obserwacje – kiedyś miałam niezły ubaw, kiedy - wkurzając się na taką rozlazłą ekipę przede mną - jeden z takich spryciarzy nie utrzymał roweru w pionie i nie zdążył wypiąć się z pedałów… ała.

Rowerzyści londyńscy dzielą się na różne typy.

- Najszybsi – na kolarzówkach z mega-cienkimi oponkami, często bez przerzutek. Typowi zapierdalacze, obleczeni w cieniutkie sztuczne ubranka, przycementowani do pedałów. Szybcy i wściekli. Przelatujący na czerwonymi i proszący się o kolizje.

- Ekologiczni korporanci – w miarę doświadczeni rowerowo pracownicy korporacji, przemieszczający się w garniturach lub - w przypadku pań -eleganckich spódniczkach i na obcasach ludzie z teczkami na wszelkiego rodzaju rowerach: szybkich, miejskich, w końcu na składakach, które po dotarciu do pracy zabierają ze sobą jak pieska do ofisu.

minirower.jpg

- Turyści i inni użytkownicy wypożyczanych rowerów – najbardziej znienawidzona i niebezpieczna grupa… W Londynie można za niewielkie pieniądze wypożyczać rowery do przemieszczania się na pewnych odcinkach w obrębie centrum. Pewnie wielu z Was wie na czym takie coś polega. Istnieje dużo punktów „bazowych”, z których możesz taki rower zabrać lub go zostawić. Nie trzeba więc oddawać bajka w miejsce, skąd się go pożyczyło. Korzystając z takiej możliwości nie trzeba też obawiać się o swój osobisty rower zostawiając go przypięty pod pracą, dlatego jest to genialna alternatywa… Zasady wypożyczenia są proste. Można o nich poczytać tutaj: http://en.wikipedia.org/wiki/Barclays_Cycle_Hire

barclays-tfl-cycle-hire-1.jpeg

Boris-Johnson-and-Arnold--007.jpg

Jednak użytkownicy tych goldwingów wśród rowerów są specyficzni. Najczęściej są to turyści…

turist.jpg

Arnold Schwarzenegger on a Boris Bike.png

Turyści… Turyści to Ci, którzy są poza ławicą… Nie mają pojęcia o zasadach panujących na londyńskich ulicach, często jeżdżą zupełnie nieprzewidywalnie – jednocześnie dla „nas” i dla siebie samych. Rozglądają się – przecież zwiedzają, jeżdżą powoli, niepewnie [kiedy ostatni raz w ogóle jeździli na rowerze?], zatrzymują się znienacka [fota, fota!] bądź nagle zmieniają kierunek jazdy. Nie wiedzą, której strony się trzymać… Nierzadko ich ubiór nie pozwala na swobodnie poruszanie się, co stwarza dodatkowe niebezpieczeństwa. Takie barkleysowe rowery są po prostu w grupie podwyższonego ryzyka – należy mieć na nie szczególne baczenie…

To, co mi się podoba w rowerowym świecie londyńskim, to jednak zwracanie uwagi większości rowerzystów na kwestie własnego bezpieczeństwa. Niezależnie od tego, jakie głupoty i błędy popełniają, jeżdżą prawie wszyscy w kaskach, większość ma odblaskowe elementy ubioru, naprawdę duuuże powierzchnie… Zdarzało mi się mijać ludzi ubranych od stóp do głów w żółty odblask, włącznie z takim kolorem rowerka. Odblaskowe rękawiczki, kask [zdarzały się też złote i srebrne], kurtka, plecak, kamizelka, szelki, portki, buty! Po zmierzchu obowiązkowo oświetlenie.

Jeszcze jedna rowerowa rewelacja w centrum miasta – rowerowe ambulanse. Byłam świadkiem interwencji rowerowych ratowników w bardzo zatłoczonym miejscu Londynu. Reanimowali człowieka na chodniku. Kiedy wracałam tą samą drogą kilkadziesiąt minut później, na miejsce dojeżdżała właśnie pełnowymiarowa karetka… Chłopaki robią naprawdę dobrą robotę.

ambulance.jpg

A… i rowerowi kurierzy. The best of the best… Im węższy w barach, tym sprawniejszy… Ciekawe czy przyjemnie się takie wynalazki prowadzi?

WP_20131028_016.jpg

[dzisiejsze foty oprócz ostatniej autorstwa wujka googla]
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13.04.2014, 01:38   #219
RAVkopytko
 
RAVkopytko's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,149
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
RAVkopytko jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 3 tygodni 5 dni 20 godz 12 min 59 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał wilczyca Zobacz post
Zaczyna się także spoglądać w lusterka, czy aby nie nadjeżdża… motocyklista Tak, tak, to trochę niecodzienne w Polsce,
Ja patrze w lusterka często i robię miejsce dla innych motocyklistów/skuterowców na "pole position" ale zdarzyło mi się być wyprzedzonym dwa razy po prawej stronie przez "wkrętarki"
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743
Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin......
RAVkopytko jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13.04.2014, 01:54   #220
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
Domyślnie

pisząc to miałam w głowie warunki miejsko-tłoczne: suniesz prawym brzegiem korka, chcesz się przemieścić na "pas" środkowy, miedzy autami i... jest duże prawdopodobieństwo, że jest on zajęty
niecodzienne jest to, że można utknąć w korku motocyklistów, można nie móc zająć strategicznej pozycji pod światłami, bo jest tam ich już za pełno, można nie znaleźć miejsca parkingowego, bo kilkunastometrowe pole "motorcycles only" jest pełne, itp.
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:49.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.