Drogi Orzepie
Moja wątroba do dziś jest mi wdzięczna, że nie spotkaliśmy się dzień wcześniej

Ja startuje w wadze "Woody Allena" a wy z Barwinem i kolegami jesteście - za przeproszeniem - jak "Shrek". Zmartwychwstałbym dopiero trzeciego dnia ale nadal pełzałbym z głową przy ziemi
Barwin dał mi się kajtnąć na GS po dolinie Valbone, bardzo mi się spodobało - silnik, skrzynia, hamulce - miodzio. Masy nie czuć, dopóki nie trzeba jej dźwigać po glebie. Barwin to kawał chłopa i daje radę, ja mogę co najwyżej puścić bąka i ani drgnie. Na szutrze GS też idzie fajnie, chociaż mniejsze koło i telelever (tak to się nazywa ?) inaczej wybierają krótkie nierówności - no, jest bardziej nerwowo, kierownica mocniej trzepie po łapach. Nie jestem motocyklowym rasistą, nie ważne na czym się jeździ, ważne by jeździć i docierać bezpiecznie do celu.