Hejka. Wczorajszym popołudniem miałam kolejną lekcję jazdy off. Było suuuper!!! Podjazdy, zjazdy, ruszanie i przejazd przez piach, błotko i woda. Jedna i jedyna zasada, którą wpoił mi Kajtek to: "Jedynka- dzida, dwójka-dzida, trójka-dzida!"
.
Dzisiaj mam wrażenie, że kierownicę trzymałam plecami, do tego bolą mnie uda, przedramiona, dłonie i tyłek- doszłam do wniosku, ze jazda w terenie jest lepsza niż fitness
Ps.1. Kobietki! A może na 2010 r zrobimy sobie babski kalendarz?
Ps.2. Ola z Opola i Karolcia-nie wiem jak to zrobiłyście, że przejechałyście całą trasę Rajdu Błędów!? Ja po wczorajszych, niecałych trzech godzinach, ziałam żywym ogniem spod kasku, pot się ze mnie lał wiadrami, kołatenie serca, migotanie przedsionków a wcale dużo km nie zrobiłam. Szacuneczek
.