|
18.08.2024, 02:59 | #1 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Łódź / Farmington CT
Posty: 590
Motocykl: RD07->990R, 950SE, 1090R
Online: 2 tygodni 4 dni 18 godz 27 min 3 s
|
Dzień 2 (650 km):
Byłoby grzechem nie zboczyć z kursu i nie zobaczyć tak pięknie opisywanej przez Montgomery wyspy świętego Edwarda. Na wyspę prowadzi teraz imponujący 13-kilometrowy most, ale kiedyś można było się tam dostać tylko promami. Zimą 1827 roku, można było dotrzeć saniami lub łodziami śnieżnymi za $5, a jeśli zgodziło się na ciągnięcie lin przez lód, cena spadała do $3. Sama wyspa jest… PIĘKNA. Nie rozumiem, dlaczego tyle osób z wschodniego wybrzeża USA latem marzy o wyjeździe na plaże Florydy, Outer Banks czy Cape Cod, gdzie jest tłum i wilgoć. Można przecież w tym samym czasie wybrać się na PEI (Prince Edward Island), gdzie plaże ciągną się kilometrami, ludzie są przyjaźni, owoce morza tanie, a widoki zapierają dech w piersiach. Wiem, że tu wrócę na dłużej, żeby sprawdzić mniej popularne zatoki i pojeździć rowerem od jednej kawiarni do drugiej, ciesząc oczy falującymi pagórkami i widokiem oceanu. Dziś miałem tylko pół dnia, więc z turystycznych punktów odwiedziłem dom Ani – rudej niestety nie było w domu, oraz czerwone piaskowe klify. Na wieczór załapałem się na lokalny cydr i zachód słońca nad hodowlą ostryg.
__________________
Pozdrawiam tedix86 |
19.08.2024, 04:03 | #2 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Łódź / Farmington CT
Posty: 590
Motocykl: RD07->990R, 950SE, 1090R
Online: 2 tygodni 4 dni 18 godz 27 min 3 s
|
Dzień 3 (650km):
Dalej już tylko promem, dojechałem do Sydney - tak, dobrze czytacie, dla zabawy albo dezorientacji Kanadyjczycy nazwali swoje miasta po całym świecie. To był ostatni dzień dojazdówki, choć muszę przyznać, że jadąc przez nieznane tereny, czas wcale się nie dłużył. Na autostradzie nawet trafił mi się przez godzinę kompan - chłopak śmigał na 300cc z prędkością 120 km/h jakby nigdy nic! Pod koniec postanowiłem zwolnić i trochę poszperać w nawigacji, gdzie tu jeszcze podjechać, bo miałem spory zapas czasowy. I wiecie co - wszędzie pięknie! Okrętowałem się o 21:00, mając 2,5 godziny przed wypłynięciem, żeby na spokojnie się przebrać i napić piwka. Teraz jeszcze 7 godzin na promie - oby udało się znaleźć miejsce na karimatę i śpiworek, a od jutra Nowa Fundlandia!
__________________
Pozdrawiam tedix86 |
19.08.2024, 08:50 | #3 |
Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Kiełczygłów
Posty: 1,857
Motocykl: RD07a
Przebieg: 00000
Online: 4 miesiące 1 dzień 16 godz 25 min 10 s
|
|
19.08.2024, 10:26 | #4 |
Michał
|
dajesz dalej
|
20.08.2024, 02:02 | #5 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Łódź / Farmington CT
Posty: 590
Motocykl: RD07->990R, 950SE, 1090R
Online: 2 tygodni 4 dni 18 godz 27 min 3 s
|
Dzień 4: (270 km)
Po zaskakująco dobrze przespanej nocy obudziłem się w nowej strefie czasowej UTC-3:30. Swoją drogą, ciekawe, komu te dodatkowe 30 minut o poranku faktycznie ratuje dzień, ale niech im będzie. Po komunikacie, że cumujemy, rozpoczął się wielki ruch – kolejka na schodach aż do samej ładowni, ale tutaj na wyspie wszystko toczy się powoli. Minęło dobre 20 minut, zanim wyjechaliśmy na ląd. Chciałbym zobaczyć, jak któryś z Greków pracujących w porcie Piraeus by zareagował na to tempo – pewnie by osiwiał z wrażenia! Od rana ubrałem się stylowo w sztormiak, bo tropikalny sztorm Ernesto, który hula po Wschodnim Wybrzeżu, tutaj objawia się jako spontaniczne oberwanie chmury, regularna mżawka i przyjemne 25°C. W skrócie – zabawa w przebieranki w parowej saunie. Plan na dziś był prosty: wskoczyć na szlak dla ATV przed całą zgrają i przejechać pół wschodniego wybrzeża. Niby łatwe, ale co zakręt, to się zatrzymuję na zdjęcie albo odbijam na wydmy, albo na plażę. Na jednej z plaż trochę mi zabrakło techniki i zakopałem się, ale po spuszczeniu powietrza w oponach i z klasycznym okrzykiem Jeremiego Clarksona „więcej mocy!”, udało mi się wydostać. Miałem zamiar zdobyć kilka szczytów, ale po wszechobecnym błocie szybko zastosowałem zasadę „Veni, Vidi, Wycof”. Resztę dnia spędziłem na szutrach, które powstały po usunięciu kolei. W wielu miejscach to długie, proste odcinki pokryte luźnym żużlem z setkami hopek, więc trzeba było mieć się na baczności.
__________________
Pozdrawiam tedix86 |
20.08.2024, 09:36 | #6 |
Zarejestrowany: Sep 2014
Miasto: Mała Polska
Posty: 541
Motocykl: RD07a
Przebieg: 41214
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 5 dni 7 godz 50 min 16 s
|
Piękna wyprawa. Lubię takie klimaty. Nigdy nie sprawdzałem na mapie gdzie leży Wyspa Księcia Edwarda. Sądziłem raczej, ze to gdzieś na dalekiej północy. A to raczej bliżej niż dalej. Podróże kształcą. Nawet te nie swoje. Dajesz dalej.
__________________
A Man of Nomadic Traits |
21.08.2024, 05:00 | #7 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Łódź / Farmington CT
Posty: 590
Motocykl: RD07->990R, 950SE, 1090R
Online: 2 tygodni 4 dni 18 godz 27 min 3 s
|
Dzień 5 (230 km):
Nocleg w hotelu klasy B – ściany jak z papieru, pół nocy miałem słuchowisko jak z wenezuelskiej telenoweli, gdzie kobieta strofowała męża i faworyzowała jedno dziecko. Ale dało się to znieść, ważne, że sucho. Jeszcze przed snem sprawdziłem Pogodę i miało nie padać do 9:30 rano na 30%, a potem deszcz przez cały dzień, więc każda minuta w suchym była na wagę złota. Na dziś zaplanowałem 180 km szutrów, wycieczkę widokową łodzią i piękne plaże. A wyszło jak zawsze – szutry planowane z Google Maps okazały się trudniejsze niż przewidziałem, ale przejezdne. Łódź odwołana z powodu pogody, a plaże puste, bez żywej duszy – tylko jeden zbłąkany motocyklista w kasku odwiedzający każdą zatoczkę, bo co mu pozostało? Ten półwysep ma jednak swoją fajną historię. Na północy kiedyś przypłynęli Wikingowie i zadomowili się na 10 lat (tak, tak, jeszcze przed Kolumbem). Na jednej z plaż podczas sztormu rozbił się parowiec S.S. Ethie, a jego szczątki wciąż można zobaczyć na brzegu – na szczęście wszyscy przeżyli tragedię, nawet niemowlę, które „biblijnie” wysłano na ląd w pudełku pocztowym. Mimo urwania chmury i wiatru, który sprawia, że jadę pod kątem 30 stopni od pionu na prostej drodze, włóczyłem się od jednego punktu widokowego do drugiego, często czekając, aż przestanie padać, żeby zobaczyć to, co miałem zobaczyć. Spędziłem piękny dzień, zobaczcie sami. Na nocleg wybieram znowu najtańsze schronienie pod dachem - Chatka Rybak. Nie miałem dużych oczekiwań ale udało im się mnie zaskoczyć.
__________________
Pozdrawiam tedix86 |
21.08.2024, 06:05 | #8 |
Zarejestrowany: Feb 2013
Miasto: Lubelskie
Posty: 518
Motocykl: CRF1000
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 15 godz 34 min 7 s
|
Ciekawe jest poczytać, pooglądać, o czymś nowym
|
21.08.2024, 10:15 | #9 |
Michał
|
chatka git
|
21.08.2024, 10:47 | #10 |
Pięknie tam
__________________
www.kolejnydzienmija.pl 2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym 2015: Veni Vidi Wypici 2016: Muflon na latającym gobelinie 2017: Garbaty Jednorożec 2018: Czarny Jaszczomp 2019: Rodzina 50ccm plus 2020: Żółwik Tuptuś 2021: Chiński Syndrom 2022: Nie lubię zapierdalać 2023: Statek bezpieczny jest w porcie, ale nie od tego są statki 2024: Uwaga bo ja fruwam |
|