![]() |
|
![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Rz-ów
Posty: 649
Motocykl: RD07
![]() Online: 3 tygodni 2 dni 14 godz 42 min 51 s
|
![]()
Sporo pierwszych razów w tym sezonie dla mnie.
Pierwsze duże moto, pierwsza duża wyprawa, będzie też i próba pierwszej relacji ;] W niedziele szczęśliwie zakończyło się 14 dni motowakacji po południowo-wschodniej europie: PL-UE-RO-SRB-MK-AL-ME-HR-HU-SK-PL 4500km, 1m3 przepalonej wachy, 5 różnych motorów, 7 różnych świeżo upieczonych moto podróżników. 391 zdjęć, 72gb filmów (nie, nie będę was zanudzał wszystkim ![]() Wśród nietypowych atrakcji, które postaram się opisać między innymi: -o tym jak dziwnym trafem uczestniczyliśmy w otwarciu macedońskiego harley'owego motoklubu -o odkrytej albańskiej szutrowej trasie eden (choć pewnie okaże się, że na forum dobrze znana ;]) -o uśmierceniu Bambi nad Balatonem -o laskostradzie w Centinje -o tym jak jedno moto wróci z Węgier o czterech kołach To tak w formie zajawki przedstawię drużynę [od lewej]: -Dominik vel "Zdunek" i Alicja vel "Kuzu" na brzydkim Tigerze 855i -Ksenia vel "Ksenia" i Maciek vel "Szeryf" na wielkim Caponordzie -Kuba vel "Bua" na srebrnej DL650 -Krzysiek vel "Długi" na motorynce Pegaso Strada -(naczelny fotorob) Marcin vel "Gruby" vel "Maurosso" na sprawdzonej konstrukcji XRV750 ![]() (Możecie obstawiać, które moto nie wróciło o własnych siłach ![]() Zdjęcia przez noc wrzucą się na picasę, jutro start. Ostatnio edytowane przez Maurosso : 02.07.2014 o 02:01 |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() |
![]()
obstawiam pegaso
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Raczyce/Wrocław
Posty: 2,015
Motocykl: RD04
Przebieg: 3 ....
![]() Online: 1 miesiąc 21 godz 55 min 0
|
![]()
caponord będzie ci on
![]()
__________________
AKTUALNIE SZUKAM PRACY!!! ale nadaję się tylko na szefa ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Rz-ów
Posty: 649
Motocykl: RD07
![]() Online: 3 tygodni 2 dni 14 godz 42 min 51 s
|
![]()
Episod 1:
Formowanie ekipy było dość magiczne...paczka kumpli, która zawsze marzyła o motorach i dalekich podróżach nagle w roku AD 2014 podołała zaopatrzyć się w parchy, które pozwalały na podróże krótsze i dłuższe. W mig więc rozpoczęto planowanie epickości. Każdy dorzucił propozycję coby zobaczyć chciał, więc planowanie szło dość sprawnie, tyle że wyszło z tego 4500km...sporo jak na pierwszą wyprawę, ale przecie kto da rady jak nie my? ;] ![]() FastForward o miechę dopinania terminów i sprzętu do dnia wyjazdu. Wieczór to pośpieszne pakowanie, lekki chaos jak to przed wyjazdem, ale udało się. Parch gotowy. ![]() W niedzielę z rana start. Część ekipy (Tiger i Capo) ruszyła w sobotę przez Słowację w kierunku Wesołego Cmentarza na Rumunii gdzie mamy się spotkać. W sumie przyznać się nie chcieli...ale speniali przed Putionowymi grami wojennymi. Nasza trójka rzuca Putinowi i "kolejkom-na-granicach-takim-że-stracicie-trzy-dni" wyzwnie i wyrusza ok. 9 w kierunku przejścia w Krościenku. ![]() Przejście granicy zajmuje faktycznie dłuuuuugo...po minucie wyłączyłem silnik...w trzeciej musiałem znowu odpalić, bo było już po wszystkim ;] Przelotka przez Ukraina to dziurawe drogi, trochę wiosek, raczej tranzyt coby szybko dołączyć do reszty. Po drodze zjadamy kanapeczki mamy Krzysia, czyli ostatnią zdrową rzecz przez najbliższe dwa tygodnie ;] ![]() Przejście Ukr-Rum zajęło nam mniej więcej dwa razy dłużej, ale tylko dlatego że było sprytnie schowane za jakąś wioską i ciężko było do niego trafić. Do cmentarza docieramy przed resztą, która zamulała nad jakimś jeziorem. Szybki zwiad Merry Cementery, jakieś lody i poszukiwanie miejsca noclegowego. ![]() Rozbijamy się na polance przy drodze i rzeczce w górę od cmentarza. Wcześniej udało się zaopatrzyć w piwa w butelkach typu PET (standard w naszych wyprawach) do tego ognicho, kiełba...i powoli zaczynamy czuć klimat wyprawy. "Parchy warują na straży" ![]() "Capo, przezwane przez nas Cinquecento, plus załoga w porannym nieogarze" ![]() Po porannej zbiórce ruszamy w rejon Maramureszu, choć raczej w formie przejazdu, niż podboju szuterów i stepów. Okazuje się, że naszemu czerwonemu autobusowi uchodzi z tyłu powietrze. Wizyta u lokalnego wulkanizatora, kołek w oponie i do końca wyprawy spokój w temacie ogumienia u kogokolwiek ![]() ![]() ![]() ![]() Po przejechaniu Maramuresz, plan trasy wiedzie nas przez przełom Bicaz (pomysł skradniętu z FAT'u ![]() Pod wieczór psuje się nam pogoda, ekspresówka świetna, ale mżawka zmienia się w deszcz, w ciemności szukamy noclegu. Na szczęście deszcz lekko zelżył przed rozkładaniem namiotów. ![]() ![]() Start i lada moment jesteśmy w Brasovie. Śliczne miasto z Czarną Katedrą, która już nie jest czarna...bo ją umyli [sic.] Nad miastem góruje biały znak z nazwą miasta a'la Hollywood. ![]() ![]() Jako że mam często dziwne zajawki w stylu wchodzenie na słupy wysokiego napięcia, postanawiam się spiąć na ten znak w stylu Hollywood i strzelić zdjęcie lub dwa. Plan wykonany ![]() ![]() ![]() ![]() Kolejny target to podrabiany zamek Draculi, Bran, ale komercha i cygaństwo szybko popycha nas dalej. Jedna z górskich przecinek ponownie mrowi nam tyłki (Rucar). ![]() "Palinka kupiona u tej miłej Pani okazała się ciężka...na tyle ciężka że ostatni kieliszek wypity został podczas ostatniego noclegu ;]" ![]() ![]() Na późny wieczór docieramy u podnóża trasy Transfogaraskiej. Przed spaniem jeszcze szybki zwiad prawdziwego zamku Vlada Palownika (z petem oczywiście ;] ) ![]() ![]() Rano drużyna startuje wcześnie rano, w planach szybki dojazd na przełęcz trasy 7C i zaatakowanie Negoiu (szczyt z dziesięciogodzinnym podejściem). Z uwagi na pierdoły techniczne motoru i brak obuwia górskiego odpuszczam. Mamy spotkać się na przełęczy i ruszyć razem w dół w poszukiwaniu noclegu. Naciągam łańcuch o ząbek, naprawiam włącznik olejarki sreberkiem z czekolady i o 11 godzinie jestem gotowy do trasy. Oberwanie chmury. ![]() Co chwile zaczyna i przestaje padać. Nici z szaleństwa po winkach. Z raz czy dwa koło przednie ucieka na śliskim, ale obyło się bez wywrotek. TKC jak na kostkę jest nienormalna...tylna k60 tak samo. Widoki takie ło, z lokalnymi wyjątkami. ![]() ![]() ![]() Udziela mi się klimat, mam mega humor. Jest dobrze, choć pada i zimno. Docieram na przełęcz, motory stoją zaparkowane na parkingu, ale ekipy brak. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że oni chyba jednak nie zrezygnowali z tego podejścia. 10 godzin trasy, Szeryf w sandałach, reszta raczej też niewiele lepiej przygotowana, zimny deszcz z silnym wiatrem...jeszcze się nie martwię, wiem że to górskie harpagany są, dadzą radę...na pewno dadzą... ![]() Przy którejś godzinie oczekiwania nie wytrzymuję i uderzam do chatki rumuńskiego GOPR'u. Typ dobrze ogarnia angielski...mówię mu, że nie żebym się martwił czy coś...ale sześciu moich kompadre poszło na Negoiu. Wyglądał na zmartwionego. Na hasło że jeden w sandałach, złapał się za głowę...postanowiliśmy poczekać jeszcze, w końcu 10 od ich wyjścia jeszcze nie minęło. ![]() Pierwsi wracają Zdun z Kuzu. Nigdy nie widziałem tak zmarnowanych istot ludzkich :P Przybli pierwsi, bo nie atakowali szczytu (2x 1.5h). Reszta tak. ![]() ![]() Zziębnięci, zasiadamy do restauracji. Opowiadają trasę, ponoć był hardcore nie na żarty...a Szeryf w sandałach to jest pojebany i basta :P Po dwóch godzinach wraca reszta, wszyscy cali i zdrowi. Szczyt zdobyty...koszt? Ogromny. Tego wieczoru nikt z tego dokonania dumnym nie był. ![]() Bua opowiada anegdotkę, jak przy przechodzeniu jednej z łat śniegu (wspominałem, że na szczycie było sporo śniegu? ;]), noga mu się uśliznęła. Zaczął rajd w dół, jakieś 300 metrów niżej skały typu żyletki. Jakimś lichym losem, noga zaczepia w jakąś wywrę w śniegu i zatrzymuje się zanim nabrał większej prędkości...ale jak to opowiada to widać że bez ściemy było blisko. Słońce zachodzi, robi się coraz chłodniej...ekipa jest wypompowana z sił. Musimy pokonać jeszcze drugą połówkę Transfogaraskiej. Tu jest za zimno na namioty z naszymi śpiworami, a kwatery są poza dostępnością dla naszych portfeli. Na szczęście deszcz ustaje. Widoczek pompuję energię we wszystkich. ![]() ![]() ![]() Po zjeździe na dół, temperatura wyraźnie rośnie, deszcz ustaje. Udało się nam znaleźć przyzwoity nocleg. Szybkie ognisko, resztki jakiegoś PET'a i spanie. To był długi dzień ;] ![]() CDN. Ostatnio edytowane przez Maurosso : 03.07.2014 o 10:14 |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Koszalin
Posty: 1,029
Motocykl: LC8 ADV była rd07
Przebieg: do uzgo
![]() Online: 2 tygodni 2 dni 16 godz 23 min 40 s
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,282
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
![]() Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
|
![]()
To ja obstawiam, że awarię zaliczył chyba najbardziej niezawodny sprzęt z grupy - DL
![]() Czekam co dalej.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Rz-ów
Posty: 649
Motocykl: RD07
![]() Online: 3 tygodni 2 dni 14 godz 42 min 51 s
|
![]()
Z DL było zabawnie. Jeszcze w drodze na granicę Ukrainę komp wyrzuca "EROOR! BŁĄD F1!" Troche skonfundowani, korzystamy z dobrodziejstw internetu w komórkach.
Kumpel trochę zakłopotany, boi się że komp mu wyłączy wtryski i tyle będzie z podróży. Na jakiejś rozpisce błędów F1 możliwe przyczyny które mu odczytuje: -[Zupełnie bezduszny, pozbawiony tonu głos] Przestawiony wałek rozrządu, Czujnik pozycji zaworów dolotowych, Przestawiony kąt wału napędowego, Czujnik wychylenia, Czujnik ciśnienia powietrza w komorze (...) -[Blady Bua] Chyba se jaja robisz... Trochę robiłem, inne opcje to między innymi spalona lampka podświetlenia tablicy rej., ale tego mu nie wymieniałem ;] Dochodzimy do wniosku, że od zbytniego składania się w winklach, zaszwankował "czujnik wychylenia", i ma się już tak bardzo nie składać...podziałało :P Choć późniejsze deszcze robiły cuda z kompem DL'a...cuda...ale wtrysku nie wyłączył ;] Ostatnio edytowane przez Maurosso : 03.07.2014 o 14:03 |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,282
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
![]() Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
|
![]()
Hehehehe podniosłeś moją i pewnie nie tylko, ciekawość. Dawaj zdjęcia, dawj opis dalszej trasy. Czekamy!
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2014
Miasto: Rz-ów
Posty: 649
Motocykl: RD07
![]() Online: 3 tygodni 2 dni 14 godz 42 min 51 s
|
![]()
Episod 2.
Pobudce towarzyszą lekkie pojękiwania dotyczące zakwasów. Chmury dalej wiszą, ale humory szybko się poprawiają. ![]() Za przyzwoleniem Długiego, całą drużyną ciśniemy z niego bekę z okazji jego żelowych gaci, które mają zapobiec bólowi dupy. Ponoć zadziałały... :P ![]() ![]() Z obozowiska wygania nas sfora psów i morze owiec. Byli też jacyś pasterze którzy się przywitali, ogólnie przyjazna atmosfera, ale komu w drogę temu wrotki. ![]() Obieramy kierunek na Transalpinę. Wznawia się problem deszczu. Sama Transalpina jest ekstra, pomimo mokrej drogi. Nasza trójka bez plecaczków pociska na granicy przyczepności i mamy generalnie wielki fun. Z uwagi na nawierzchnię (a raczej jej okresowe braki) Tiger i Capo trochę tracą morale. Mniej więcej w połowie trasy jest tama z zalewem, tam też pierwszy paciak z prawdziwego zdarzenia: Jadę za czerwoną strzałą, dość strome nachylenie. Jeden z winkli, szczelnie osłaniany skałą z prawej strony, jest trochę ciaśniejszy niż wyrobiony wcześniej standard. Oczywiscie jak to zwykle w takich sytuacjach z przeciwnej strony jechało auto. Duże. Coś w stylu SUV. Capo nie wyrabia w zakręcie, i żeby nie uderzyć w samochód który pojawił się znikąd odbija w lewo. Na szczęscie ten zakręt rozpoczynał wypłaszczenie z zaporą, więc Szeryf mija maskę auta, które gwałtownie się zatrzymuje. Ja, jak owieczka w odstępie 4 sekund, manewr ten idealnie kopiuje. Koleś za kierownicą totalnie nie wie co się dzieje. Przepraszamy go, rusza powoli w odmęt zakrętu. Nie ujechał 10metrów gdy zza zakrętu wypada DL'a. Wykonała to samo co my, tyle że na żwirku pobocza coś poszło nie tak i moto leży przy dźwięku ślicznej przygazówy. Ogólnie prędkości zerowe, więc wiedzieliśmy że nic się nie stało. Sztromka podniesiona, a my dobrze obśmiewamy cała sytuację, wczuwając się w kierowcę auta. Ten wyszedł...totalnie blady, zaczyna macać Kubę, oglądać jego motor...a reszta zawodzi się śmiechem z tego jeszcze bardziej. Koleś totalnie nie wiedział co się dzieje :P Było blisko...śmiech trochę rozładowuje adrenalinę po niebezpiecznej sytuacji. ![]() Reszta trasy mija bez przygód, choć niektóre kręte odcinki długo zapadną w pamięć. Nocujemy w jakiś krzaczorach, w drodze na Serbię. Następny dzień to tranzyt przez SRB, chcemy dostać się do Skopje. "Granica serbsko macedońska gdzie znowu uderza w nas deszcz." ![]() Do stolicy docieramy dość późno. Rozpoczynamy zwiad miasta. Jest to chyba najdziwniejsze miasto jakie w życiu widziałem. Wciąż nie do końca potrafię sobie wyrobić o nim jakiegoś konkretnego zdania. W centrum gąszcz pomników z marmuru i brązu (lub czegoś marmuro- i brązopodobnego). Wszędzie fontanny. Ale wystarczy odejść słownie 50 metrów od centrum...i klimat podrzędnej wioski. ![]() ![]() ![]() "Obskurny parking zaraz koło hiper pomnika rozpoczynał dzielnicę 'nie centrum'" ![]() ![]() ![]() Szeryf skusił się na usługi miejscowego golibrody. Mega rogal na jego ryju i zalotne spojrzenia Kseni dowiodły, że było warto. A koszt znikomy (ok. 8zł). ![]() To zdjęcie świetnie obrazuje Skopje. Most i pomnik, stylizowany na zabytkowy (wręcz archaiczny), obok super nowoczesny galerio-biurowiec, przed którym kręci się karuzela rodem z początku komunizmu. Fontanna na środku rzeki, której brzeg do szutrowa droga z gruzu i śmieci. W tle niedokończone budowle...WTF?! :P Jest tak paskudnie, że aż pięknie. ![]() Nocujemy na opuszczonym kempingu, pełnym porzuconych przyczep kempingowych. Rano uruchamiamy rozkminę, bo cele poszczególnych załóg trochę się różnią. Zdunek ma plan uderzyć w szutry na Albanii (okolice Klos, ale o samej tracie później). Ja także mam parcie na tą trasę. Reszta podchodzi do pomysłu sceptycznie. Motory przeładowane, lub nieprzystosowane do górskich wspinaczek po kamieniach. Postanawiamy się rozdzielić. Ekipa Tigera z rana wolno się zbierała, więc początek dnia postanawiam zaliczyć z resztą (objazdówa okolic Skopje) i potem spotkać się w Albanii ze Zdunem. Tak też czynimy. Pierwszy przystanek, Kanion Matki. Tu skusiliśmy się na wynajem po taniości kajaków, coby dupy od siodeł odpoczęły. ![]() ![]() ![]() Kolejny przystanek to krzyż, który góruje nad miastem. Dojazd pod szczyt na parking skąd trzeba podejść lub ogarnąć kolejkę linową szybki i sprawny. Na miejscu jednak coś idzie nie tak...Trzy motory grzecznie skręcają na parking. Widzimy z parkingu jak Capo omija skręt (30m dalej widzieliśmy szlaban z wielkim zakazem wjazdu). Czekamy...nic się nie dzieje...mogli nie zauważyć że skręcamy na parking? Tam przecież był zakaz wjazdu...Po chwili Szeryf z cieszącą się michą: -TYYYYYYPY!! Nie uwierzycie! 100 metrów stąd jest otwarcie nowej knajpy motocyklowej i jest jakaś mega impreza, chyba z 20 motorów! Faktycznie...po podjeździe pod szlaban z zakazem, znikąd pojawiał się jakiś strażnik, szlaban podnosił i uśmiechem motory wpuszczał. Czystym szczęściem trafiamy na dzień otwarcia clubhouse'u macedońskiego zakonu Choperowców. ![]() Zostaliśmy przywitani strzałem śliwowicy i uśmiechami. Historię klubu, biegłą angielszczyzną opowiada nam szef. Zaprasza nas na nocną imprezę. Ponoć zjedzie się ekipa z Włoch, Anglii, będzie kapela...klimat jest mega. Po dłuższej rozkminie jednak postanawiamy, że tym razem odpuścimy. ![]() ![]() ![]() Gospodarz mówi że clubhouse będzie działać cały rok, wszyscy motocykliści i podróżnicy mile widziani. Jest gdzie się przespać, lokalizacja klubu jest niesamowita, a ekipa przemiła. Tak więc jeżeli będziecie w Skopje, a z noclegiem licho, polecam udać się na górę krzyża i poprosić o otworzenie szlabanu z zakazem wjazdu ![]() Na koniec zgarniamy jeszcze firmowe koszulki i jadymy dalej. ![]() Widok ze szczytu z krzyżem: ![]() W drodze na granicę, zahaczamy o poleconą przez Choperowców knajpę we Vrutok. W skrócie, prawdopodobnie najlepsiejsza ryba jaką w życiu jadłem. ![]() ![]() ![]() Fun fact: Kelner po pokazaniu nam rybek które zaraz powędrują do kuchni, zadaje nam pytanie. "-Open? or Close?". Po naradzie w pięć głów...stwierdzamy że chcemy jednak rybę "Open". Trafiliśmy. Ryba została podana bez półości. Idealnie wyczyszczona, sam filecik. Mniam. ![]() W trakcie uczty dostaję sms'a od Zdunka: "Typie, za ile będziesz? Chyba nie starczy mi benzyny, weź jakiegoś PET'a z wachą". Lekki kacyk moralny mi doskwiera, bo restauracje, kaniony matki i motocyklowe clubhausy zabrały prawie cały dzień. Odpisuję, że późno. Po parunastu kilometrach na trasie rozdzielamy się. Ja uderzam na przejście w Debar, reszta ekipy ciśnie na południe. Wszyscy razem spotkać mamy się dopiero w Durres nad morzem. Zaraz po rozłące uderza we mnie srogi deszcz. Trasa jest przewspaniała, jednak słońce szybko uciekło. Jest ciemno i leje. W Debar przestaje padać. Piszę Zdunowi że dzisiaj nie urobię. Przekraczam granicę gdzieś koło 22, i niedaleko potem znajduje miejsce na spanie na jakiejś łące. Wstaję wcześnie, by szybko dogonić Tiger'a. Mym oczom ukazuje się jeden z najpiękniejszych obrazków jakie widziałem. Mgła która osiadła na łące, robi piorunujące wrażenie. Jest pięknie. ![]() ![]() CDN. Ostatnio edytowane przez Maurosso : 04.07.2014 o 11:29 |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,282
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
![]() Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
|
![]()
Bo kto rano wstaje...
![]() Dajesz dalej! A po rybce to aż się głodny zrobiłem! Idę jeść ![]()
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
![]() |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Dwóch Nasara na Czerwonym Lądzie - "Cameroon challenge 2014" | Sub | Trochę dalej | 44 | 26.03.2015 01:08 |
XIX Mazowiecki Rajd Weteranów szos "MAGNET 2014" | Marcel | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 2 | 01.06.2014 16:12 |
"Cameroon challenge 2014" | Sub | Przygotowania do wyjazdów | 25 | 09.04.2014 20:45 |