![]() |
#11 |
![]() |
![]()
W objęciach Saigonu
Jest 1 marca, z nieba leci deszcz udający śnieg, piździ z każdej strony a temperatura udaje że jest na plusie - wyjeżdżam bez żalu. Umawiam się z Voytasem na spotkanie bezpośrednio na lotnisku. Mamy dwie przesiadki, pierwsza w Rzymie, najbliższe 24 godziny spędzimy w drodze. Główny bagaż ma być do odbioru na docelowym lotnisku - no, będzie albo nie będzie. Elektronikę, kasę i dokumenty pakuję do podręcznego plecaka. Reszta niech ginie - trudno. W Rzymie mamy 6 h czekania na lot do AbuDabi. Nudzimy się jak mopsy, zwiedzamy terminal, gadamy, trochę czytam. W końcu pakują nas do jakiegoś wielgaśnego Boeinga, 8 siedzeń w rzędzie robi wrażenie ale jeszcze większe robią stewardesy ![]() O świcie lądujemy w AbuDabi. Kupa piachu i kamieni - ale wszystko polukrowane petrodolarami - widać rozmach, to im trzeba przyznać. Mamy 1,5 h na przesiadkę, udaje się nam łyknąć w biegu jakąś kanapkę z kawę i sru biegiem do kolejnego gejtu. Po drodze mijamy kosmiczną kolejkę palaczy. Ze sto osób czekających na okazję do zajarania w szklanej palarni wielkości dwój toi-toi. Voytas dzielnie znosi walkę z nałogiem i nawet nie jęknie by stanąć na końcu ogonka. Kolejny Boeing, kolejna fajna załoga - jeszcze bardziej egzotyczna ![]() ![]() Pakujemy się do taksówki (Toyota Innova czyli Hilux pod spodem a z góry 7 osobowy Van) i z lekkim wytrzeszczem oczu patrzymy na ruch na ulicach. Pierwsza myśl: zginiemy. Nie mamy szans, rozjadą nas jak żabę na wiosnę i nic z nas nie zostanie. Do hotelu jest 10 km, ale jedziemy chyba z 40 minut. Wszędzie wokoło roi się od skuterów i małych motocykli. Trąbią, zygzakują, zajeżdżają sobie drogę, na wielu po 2-3 osoby, często jeszcze jakieś bagaże. Na wspomnienie ruch w Istambule jedyne co przychodzi mi na myśl to bezpieczny żłobek. Tutaj by przetrwać, będziemy musieli skończyć uniwersytet walk ulicznych. Wiem że jeśli przetrwam, będę najbardziej zajebistym skuterowym wojownikiem w warszawskich korkach. Trzymam się tej egocentrycznej wizji, bo przecież nie przyznam się Voytasowi, że jestem obsrany od pasa do kolan. Hotel - jeden z kilku setek w Dystrykcie 1 - mamy na końcu ulicy Bui Vien, czyli skrzyżowania Monciaka z ulicą czerwonych latarń. Można tu spać, jeść, pobzykać, kupić gifty, wynająć albo kupić skuter - all in one. Instalujemy się w hotelu zamówionym na kilka pierwszych nocy przez booking.com Po raz kolejny podziwiam zdolność fotografów do robienia zdjęć z ogniskową chyba 10 mm i retuszujących foty pokoi lepiej niż nie jeden face modelki. Wypadamy na nocne żarcie, kilka piw i padamy spać. No, ze spaniem to idzie mi słabo, jet lag trzyma mnie w bezsenności do 4 rano. Rano z braku snu mam skośne oczy, prysznic niewiele pomaga. Dopiero wyjście z klimatyzowanego pokoju w lepki upał budzi mnie skutecznie. Nędzne hotelowe śniadanie jemy w piwniczko-jadalni, z radością wypełzamy na powierzchnię. Na dziś plan jest prosty, trochę zwiedzamy, trochę łazimy bez celu - taka mała aklimatyzacja. Podziwiamy pierwsze oznaki geniuszu transportowego Wietnamczyków. Niestety za dnia ruch na ulicach nie chce wyglądać na mniejszy: Z bezpiecznej pozycji krawężnika obserwujemy technikę skręcania znaną z tasowania kart - na zakładkę. Wcześniej czytaliśmy tylko manual jazdy po Wietnamie (na końcu opowieści podam link) ![]() Zadanie z matematyki - ile flaszek wody wiezie woziwoda ? Dobra, poprzednie było proste ![]() Szklarz też człowiek, jeździć musi. Nie wiem tylko po co wiezie jeszcze kompresor ![]() Można też zabrać ze sobą węża - nie wiem czy na spacer czy na zupę ![]() W upale docieramy do Muzeum Wojny, na dziedzińcu trochę poamerykańskiego żelastwa: W środku w kilku salach eksponowane są głównie zdjęcia, na szczęście z opisami po angielsku. Skala tej bezsensownej wojny poraża, liczba cywilnych ofiar po obu stronach frontu to 3-4 mln. To nie jest nowoczesne muzeum, bardziej przypomina takie nasze socjalistyczno-siermiężne placówki ale mimo tego warto tam zajrzeć. cdn
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles |
![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
Asia
![]() Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,287
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 17 godz 27 min 24 s
|
![]()
Fajnie piszesz, czekam na więcej.
wytapatalkowano
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 289
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 21 godz 22 min 38 s
|
![]()
Ja też lubię Twój barwny język i kolorowe zdjęcia!
Dobrze, że dzielisz się przeżyciami, dzięki! |
![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
![]() |
![]()
czekam cierpliwie.
Ale wiesz, do cierpliwych to ja raczej nie należę. |
![]() |
![]() |
![]() |
#15 |
![]() Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: podwrocławskie zadupie
Posty: 833
Motocykl: '12 LC4 690 Enduro R
![]() Online: 1 miesiąc 3 dni 21 godz 32 min 45 s
|
![]()
Dobreee! Chcę więcej! :-)
Wysłane z ajfona.. |
![]() |
![]() |
![]() |
#16 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2015
Miasto: Warszawa
Posty: 1,885
Motocykl: inne moto
![]() Online: 2 tygodni 1 dzień 20 godz 42 min 14 s
|
![]()
Super - ale zazdraszam. Pojechałbym tam jeszcze raz. Czekam na relacje i Pozdrawiam.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
![]() |
![]()
Drugą część dnia spędzamy na pełzaniu po centrum Saigonu, staramy się wybierać cień bo słoneczko nie ma litości a krem z filtrem 20 ledwo robi robotę. Przez centrum biegnie szeroki pas zieleni - taki wietnamski Central Park - tyle że zadbany i pachnący jak flakon perfum emerytki na dancingu w Ciechocinku.
To chyba też jedyne miejsce, gdzie można swobodnie pobiegać i poćwiczyć bez ryzyka bycia rozjechanym. Rzadki widok - taka fura w takim stanie i w takim miejscu ![]() Na końcu pasa zieleni stoi zabytkowa katedra - spadek po kolonistach - pasuje to jak pięść do nosa. Za to tuż obok jest budynek starej poczty, w którym wysyłam pierwszą od nastu lat kartę pocztową. Smak kleju ze znaczka na języku - mniam ![]() ![]() Jak dzieciom wytłumaczyć co to jest ? Takie czatroomy ![]() Zderzenie komunistycznej propagandy z kapitalistycznym światem to dziwny mix - trochę komiczny, trochę przerażający. Czerwone sztandary z gwiazdą będą nam stale towarzyszyć przy każdej drodze. Budynek opery zagubiony między nowoczesnymi biurowcami - kolejny urbanistyczny chaos. Wracamy wzdłuż rzeki Saigon do naszej dzielnicy, kicamy między plamami cienia, krem dawno temu odparował, teraz smażę się we własnym pocie, jest ponad 35 stopni. Tylko dobór kadru decyduje, czy chcecie zapamiętać Wietnam jako ostoję komunizmu... ...czy też jako świątynie Bachusa ![]() Nie wiem co było pierwsze, drzewo czy mur. Wiem tylko, że lokalesi patrzyli na mnie jak na debila gdy robiłem do zdjęcie. Już rozumiem Japończyków robiących zdjęcia krowom. A to moja ulubiona fota: najwyższy budynek z lądowiskiem dla śmigłowców versus kabelki na słupie. Jak oni to naprawiają ? Przed wyjazdem słyszałem, że mechanik jest dosłownie na każdym rogu - jak widać - to prawda ![]() Ciekawe, czy to specjalny gatunek na hot-dogi ![]() Docieramy do naszej dzielnicy, tłum skuterów napiera. Nawet przejście przez pasy wymaga zwinności kozicy - my z kozy mamy co najwyżej rogi, pląsamy jak dwa zdrętwiałe słonie. Wyczekując momentu na skok w czasoprzestrzeni by dostać się na drugą stronę ulicy podziwiam kolejnych dwukołowych wirtuozów. Docieramy do naszej dzielnicy, okolice ulicy Bui Vien żyją o każdej porze dnia, każdy skrawek przestrzeni jest wykorzystany. Na parterze biznes, na piętrze hotel lub mieszkanie a na poddaszach suszą się ciuchy. Macie ochotę na portret ? Potrzebujecie obraz swojego psa ? Proszę bardzo - wystarczy wysłać maila i kasę. Ten lokal to dla mnie esencja wietnamskiej przedsiębiorczości. Rano jest tu serwis motocyklowy, w południe sprzedają i wynajmują motocykle, w porze obiadu serwują papu a wieczorem wystawiają stoliki i jest piwna imprezownia. Jeśli mamy konkurować z Azją, zacznijmy od skasowania sanepidu, inspekcji pracy i innych urzędasów. Na ostatnich nogach docieramy do naszego "przytulnego" hoteliku by radować oko widokiem z okna, a ciało powiewem klimy. Do wieczora leżymy i stygniemy. Dopiero wizja kolacji i zimnego piwa zwleka nas z wyrek. Idziemy z Voytasem na podbój nocnego Saigonu. Jakimś dziwnym trafem wszystkie zdjęcia z tego wieczoru zostały skasowane ![]() cdn.
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles Ostatnio edytowane przez mikelos : 11.04.2016 o 22:56 |
![]() |
![]() |
![]() |
#18 | |
![]() |
![]() Cytat:
![]()
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles Ostatnio edytowane przez mikelos : 12.04.2016 o 08:40 |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
Are we truly alone? The Truth is Out There
![]() Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Urzut
Posty: 661
Motocykl: obecnie brak
![]() Online: 1 miesiąc 3 tygodni 6 dni 1 godz 3 min 57 s
|
![]()
wszystko pięknie, tylko czemu obwąchujesz emerytki w dancingu w Ciechocinku ?
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Tags |
azja , honda wave , wietnam |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
“LT Enduro season opening 2016”, 2016 April 16-17 | Drak'as | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 0 | 07.03.2016 16:01 |
Wietnam na 125 ccm - luty/marzec 2016 | mikelos | Umawianie i propozycje wyjazdów | 32 | 31.01.2016 21:16 |
Ale Sajgon... Ho Chi Min trail z północy na południe [Wietnam, 2013] | Hanka | Trochę dalej | 44 | 25.04.2013 15:12 |
Wietnam | Ronin | Przygotowania do wyjazdów | 7 | 16.06.2011 16:52 |