Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25.01.2025, 22:48   #21
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 568
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 6 dni 23 godz 6 min 45 s
Domyślnie

2 dzień, 26 sierpnia.
Oczekiwanie na lot do Islamabadu nie było nudne, bo w tym potwornie wielkim porcie Ataturka można narobić dziesiątki kilometrów miedzy sklepami, stoiskami i innymi atrakcjami przyciągającymi oko. Nasz lot był o 20tej - okazało się że lecimy A350neo, a do tego samolot był prawie pusty, więc można było się pięknie wyspać w poziomie zakładając firmowe turkiszowe skarpetki i przykrywając się firmowymi kocykami. Lubię tak latać!:-). W Islamabadzie wylądowaliśmy po godzinie 3ciej rano i szybko wymieniliśmy nasze dulki na pakistańskie rupie w okienku u miłego pana. Jimmy powiedział nam, żeby poprosić kogoś o telefon i zadzwonić po kierowcę czekającego na zewnątrz, co też zrobiłem bez żadnego problemu.
.
Dziesięć minut później jechaliśmy już corollą w stronę Karakorum!:-) Dla potomnych: przejazd na północ i z powrotem kosztował nas po 150 dulków od głowy. Płacilibyśmy po 100 gdybyśmy jechali w 3 osoby, ale nie żałuję- droga zajmuje 12 godzin i jeden z nas jechał z tyłu leżąc sobie spokojnie. Dwa lata temu cisnęliśmy się jak sardynki i po dojechaniu do Gilgit miałem już dosyć tej wycieczki:-).
Tym razem miałem nawet siłę na zrobienie jakiegoś filmiku czy zdjęcia





Po przyjeździe do Gilgit rozgościliśmy się w bardzo fajnym hotelu Mandarin, który miał być naszą bazą
.
Hotel jest bardzo fajnie położony zaraz obok warsztatu motocyklowego, sklepu, knajpy itd także mogę polecić.
Następnie poszliśmy zobaczyć nasze motorki, które właśnie przechodziły przegląd w warsztacie obok

A w nocy z dachu hotelu był piękny widok na potężną Rakaposzi.

A jutro ogień!!!:-)
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.01.2025, 23:33   #22
Melon
 
Melon's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2012
Miasto: Lublin
Posty: 5,184
Motocykl: cz350/ bandit600/ zx12r/ varadero/vfr1200xd
Melon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 4 tygodni 8 godz 40 min 9 s
Domyślnie

__________________
kto smaruje ten jedzie
Melon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.01.2025, 21:27   #23
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 568
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 6 dni 23 godz 6 min 45 s
Domyślnie

3 dzień, 27 Sierpnia. Jedziemy na północ.

Mimo wypoczynku w Istambule, snu w samolocie i wygodniej jazdy w aucie chyba byliśmy zmęczeni, bo przespaliśmy w hotelu bite 10 godzin. Z drugiej strony nie było się gdzie spieszyć- prognoza zapowiadała kiepską pogodę na najbliższe dni, więc postanowiliśmy jechać na północ w kierunku Kundżerab odwiedzając Selima w Karimabadzie. Koncepcja była taka, żeby dogadać się z Selimem odnośnie trekingu do jeziora Rush. Poranek zaczęliśmy smacznym śniadankiem

Śniadanko zjedliśmy grzecznie, więc czekała nas nagroda:-)

Motorki czekały już na nas pod hotelem i wspólnie z Jimmy'm je przejrzeliśmy, zrobiliśmy kilka zdjęć itd. Motorki były prawie nowe-mój miał ok 8kkm przebiegu. Po starcie w hotelu zatrzymaliśmy się jeszcze w sklepie górskim coby kupić kartusz z gazem i rusziliśmy w stronę Karimabadu.
Ledwo wyjechaliśmy z Gilgit, a tu takie widoczki:

Jak żyć?:-)

Po ok 2 godzinach jazdy wjechaliśmy do Karimabadu i zaczęło się szukanie Selima pod fortem Baltit. Sam fort jest całkiem spoko.

Znalezienie Selima nie było łatwe na pakistanskich krupówkach, ale w końcu się udało i w nagrodę pożarliśmy jakburgera:-).

Po miłym spotkaniu z Selimem ruszyliśmy w dalszą drogę szukając noclegu w jakimś łądnym miejscu. Pora nie była zbyt późna, ale Wojtek potrzebował spokoju, namiotu i kontaktu z naturą po miesiącach pracy i zbierania urlopu na ten wyjazd. Po kolejnych 2 godzinkach znaleźliśmy całkiem spoko miejscówkę.

Lubię tak jeździć - bez pośpiechu, bez celu który trzeba osiągnąć każdego dnia...po prostu luzik i Karakorum!:-)
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04.02.2025, 16:35   #24
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 568
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 6 dni 23 godz 6 min 45 s
Domyślnie

4 dzień, 28 sierpnia. Deszcz.

Miły początek dzionka:-)

Prognoza nie była dla nas łaskawa na ten dzień - w nocy padało obficie i podobnie miało być w dzień. Do tego Wojtek obudził się rano na ziemi, bo podklejona w domu mata puściła powietrze. Na dodatek mata była mokra, bo często używany namiot postanowił puścić wodę:-). Tak czy owak rano nie padało i po śniadanku zrobiliśmy sobie spacerek korzystając z braku deszczu.

Plan na ten dzień był taki, że nie jedziemy zbyt daleko, bo wjeżdżaliśmy na obszar na wysokości 3 km npm i więcej, więc Wojtek nie dałby rady spać w zimnie i deszczu bez maty w dziurawym namiocie:-). Musieliśmy znaleźć jakiś nocleg pod dachem i urządzić tam bazę na kilka dni. Wybór padł na wioskę Gulmit w pobliżu Passu, bo był tam sklep i odległość od lodowca Passu wynosiła tylko kilka kilometrów.
Po drodze minęliśmy jeszcze pakistańską Solinę, czyli jezioro Attabad

gdzie zatrzymaliśmy się na małe jedzonko

Deszcz napierdzielał już naprawdę porządnie, temperatura na tej wysokości spadła w okolice zera więc ucieszyliśmy się na widok wioski Gulmit. Znaleźliśmy tam coś w rodzaju hotelu

Prądu nie było zbyt wiele, zimna woda nie zachęcała do kąpieli, ale za to był sklep ze wszystkim i nawet coś w rodzaju knajpy! po rozłożeniu gratów do suszenia i wypiciu gorącej herbatki ruszyliśmy "na miasto"

Oprócz sklepu, knajpy i kowala był tam jeszcze barber, który za zawrotną cene 3 pln zajął się moją brodą.

Najbardziej cieszyliśmy się z tego, że w sklepie były mango, bo razem z Wojtkiem jesteśmy fanami tego cudu natury!:-)
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.02.2025, 13:44   #25
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 568
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 6 dni 23 godz 6 min 45 s
Domyślnie

4 Dzień, 28 Sierpnia. Lodowiec Passu

Noc w hoteliku minęła całkiem spoko, choć prądu było niewiele - miejscowa hydroelektrownia zapchała się gruzem po dużych opadach, a chłopaki z hotelu odpalali generator na 2 godziny dziennie coby podladować telefony. Próbowaliśmy też skleić wojtkową matę, ale słabo to wychodziło niestety. Na szczęście miałem drugą matę w Gilgit, więc sprawa rozwiąże się po powrocie do bazy.
Pogoda nadal była słaba i prognoza na ten dzień też nie najlepsza, więc postanowiliśmy poszwędać się po okolicy żeby nie zmoknąć za bardzo. Na cel wybraliśmy sobie jeziorko Bormit tuż przed Passu i już o 10tej byliśmy w drodze. Po półgodzinnej jeździe byliśmy na miejscu, ale szału nie było - małe jezioro lodowcowe i tyle. Nawet się tam nie zatrzymałem, bo zauważyłem fajny double track wiodący dalej w górę...:-). Po kolejnych 10 minutach jest!!:-). Trafiliśmy na fajne miejsce, z którego było widać Passu, kawałek lodowca Passu no i skały Passu!:-). Spotkani lokalesi powiedzieli nam, że można podejść w górę lodowca ścieżką poprowadzoną do ujęcia wody dla wioski. Tak też zrobiliśmy i to był strzał w 10!. Zostawiliśmy motorki koło szopy lokalesów i dalej był bucik z pięknymi widokami.

Cała wycieczka zajęła nam jakieś 3 godziny i było naprawdę super.


Na powrocie mieliśmy małą przygodę z kamyczkami...

Na szczęście usłyszałem przesuwanie się rumoszu skalnego już wcześniej więc szliśmy czujnie i wypatrzyliśmy pociski jak tylko oderwały się się od skały. Jeden przeleciał w bezpiecznej odległości ok 50m ode mnie, ale pocisk lecący w stronę Wojtka minął go w odległości może 10m. Także adrenalinki na tej małej wycieczce nam nie brakowało:-)

Po powrocie do Gulmit nakupiliśmy pół tony mangusiów i szczęśliwi ruszyliśmy do hotelu. Tam czekały nas 2 wiadomości: dobra i zła. Dobra była taka, że chłopaki odpalili generator więc był prąd i coś w rodzaju ciepłej wody. Zła wiadomość była taka, że te luksusy zawdzięczaliśmy pakistańskiej rodzince, która wynajęła pokoje koło nas. Dużo ich było...dzieci dużo...hałasu dużo...
Ale nic - mamy prąd i ciepłą wodę i wspomnienia z zajebistej wycieczki!
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 07:10   #26
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 568
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 6 dni 23 godz 6 min 45 s
Domyślnie

5 dzień, 29 sierpnia. Nadal pada.

Rodzinka mieszkająca obok nas miło nas zaskoczyła, bo wieczór był bardzo cichy i spokojny:-). Plan na dzisiaj był tak, żeby śmignąć do przełęczy Kundżerab, bo prognoza na ten dzień była kiepska.
Karakorum w kiepskiej pogodzie też ma swój urok - jest ciemniej, bardziej tajemniczo. Przypomina mi to klimat filmów z Harry Potterem czy Włądcy Pierścieni, gdzie jest dużo ciemnych kolorów budujących niepewność i lęk.


Po dwóch godzinach jazdy na północ dojechaliśmy do jakiegoś posterunku, gdzie pan powiedział nam, że mamy zapłacić 20 dolarów za dalszą jazdę na północ. My powiedzieliśmy mu z kolei, że dziękujemy i zawracamy. Te górki są na tyle duże, że znajdziemy sobie jakąś drogę bez płacenia za nią:-).
Po 10 minutach pyk i jest fajnie!:-)

Już 2 lata temu zauważyłem, że na północ od doliny Czapursan znajduje się kolejna równoległa dolina - Misgar. Na mapie droga prowadząca przez tą dolinę dochodzi do granicy z Afganistanem, więc chcieliśmy to sprawdzić:-).




Droga była naprawdę fajna - drouble track przekłądany kawałkami asfaltu w łatwiej dostępnych miejscach. Po jakimś czasie dojechaliśmy do czegoś w rodzaju posterunku granicznego, choć do granicy był jeszcze kawałek drogi. Pan z tego posterunku coś tam do nas gwizdał na gwizdku i machał rękami, ale go olaliśmy i pojechaliśmy wyżej. Niestety źle trafiliśmy -nasza odnoga drogi doprowadziła nas donikąd i żeby jechać dalej musieliśmy zawrócić i przejechać koło posterunku z krzyczącym panem...:-). No cóż, w takim razie zawracamy. Deszcz rozpadał się na dobre więc nie było jakiegoś strasznego żalu. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w Sost na dobre jedzonko w przydrożnym barze

i na mecz krykieta w Passu

Po powrocie do bazy znana już procedura: sklep, mangusie i obżeranie się!:-)
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:44.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.