19.03.2016, 22:17 | #11 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Jedziemy dalej:
Kozy są wszędzie: Na dnie wadi pojawia się nawet woda i nawet są żyjątka-nie-będące-kozami: Wracamy na asfaltową 9, też jest ładnie I za Yanqul robimy pętelkę przez Wadi Fidda, bardzo polecane przez przewodnik. W jedną stronę (wg naszej mapy) powinna być droga n-tej kategorii (cienka, szara kreska na mapie…) Asfaltu jeszcze nie ma, ale to zapewne kwestia miesięcy A w drugą stronę piękny asfalt po całości. Za to mamy pierwszego wielbłąda ! Wracamy do Yanqul, gdzie pomimo sjesty działa knajpa. Zresztą okaże się, że żadne knajpy nie respektują południowej przerwy Knajpka bardzo nam się podoba, bo ma obrazkowe menu, zjadamy kurczaka w różnych postaciach, zapijamy świeżo wyciskanym sokiem z mango i płacimy coś koło 25 zł na osobę. No naprawdę strasznie drogi ten Oman Ruszamy na wschód, w stronę Prawdziwych Gór (bo te dzisiejsze, to jeszcze popierdółki były, głupie 1000 m n.p.m.). Niestety znów asfaltem… Docieramy pod wieczór do Bardzo Ważnego Zabytku z Listy UNESCO: Grobowców Bat. Trzeba mieć sporą dozę samozaparcia, żeby tu trafić. W terenie brak jakichkolwiek oznaczeń, w przewodniku opis lakoniczny. Na szczęście Garmin wiedział, gdzie Nie wygląda to imponująco: z bliska też: ani w środku Tymczasem to najstarsza rzecz w Omanie – ma „jedynie” 5000 lat ! No cóż, ani historia, ani zabytki nie są jak widać priorytetem w Omanie Brak jakiejkolwiek tabliczki, w zasadzie można sobie taką cegiełkę wziąć ze sobą i oczywiście zero ludzi dookoła. A my mamy przed sobą jakieś 30 km szutru, słońce coraz niżej, więc szukamy ustronnego miejsca. Pod tą górką będzie OK. Chłopaki szukają drewna na ognisko: i montują prysznic na drzewku. Pełen luksus Pierwszy testuje Raf: (i nie pozwala zamieścić większego zbliżenia ) Dziś wieczorem w roli głównej wołowina z puszki. Tak dobra, że ¾ zawartości ląduje w pobliskich krzakach Niech kozy też mają coś z życia
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
19.03.2016, 22:43 | #12 |
Zarejestrowany: Dec 2012
Miasto: RLU
Posty: 959
Motocykl: RD04
Przebieg: niski;)
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 23 godz 47 min 47 s
|
Na tym mlecznym czymś z papryczką jedyne rozpoznawalne dla mnie znaki mówią "UNIKAJ", hmm...
|
19.03.2016, 23:21 | #13 |
Zarejestrowany: Mar 2016
Miasto: Wrocek
Posty: 30
Motocykl: HD 1500 Electra Glide
Online: 6 dni 22 godz 52 min 44 s
|
To mleczne coś to pochodne z wielbłąda
|
19.03.2016, 23:40 | #14 |
Stary nick: Kacior
|
Pięknie koleżanko. Pisz i opowiadaj dalej :-)
|
19.03.2016, 23:58 | #15 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Nieeee, takie rzeczy to chyba tylko w Mongolii
Całkiem smaczne to było, no i konkretnie papryczkowe.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
21.03.2016, 21:40 | #16 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Odcinek 3, czyli gdzieś tu powinno być wadi...
Śniadanie w słońcu uświadamia nam, że chyba będzie dziś grzało. Nic nas nie goni, powolne śniadanko (tym razem ser z puszki, o niebo lepszy niż wołowina) i ruszamy dalej szutrem Przerwy na fotki: podziwianie dziwnych kształtów gór: Szuter pierwszej kategorii: W końcu coś się za nami kurzy A góry coraz konkretniejsze: Dobijamy do asfaltu i jedziemy wzdłuż ciekawego szczytu, ma koło 2000 m Dojeżdżamy do Al-Ayn, gdzie podobno znów są grobowce sprzed 5 tys. lat. Tym razem, gdzie one są , nie wie nawet Garmin Jedziemy na nos, przez suchą rzekę, prawie przez podwórka, nic. Już prawie mamy zamiar wracać na asfalt, kiedy z daleka widzimy takie coś na górce: No dobra, to wysiadamy i obejrzymy z bliska: Stachu wdrapuje się na samą górę, Lilka z boku: Jagna woli oglądać uławicenie warstw mułowców Wracamy na asfalt i jedziemy na wschód, pomiędzy dwoma łańcuchami górskimi: W ramach przedwyjazdowego researchu znalazłam fajną stronę opisującą ciekawe kawałki Omanu, prowadzoną przez Omańczyka: http://www.omantripper.com Kilka proponowanych tras mam w kajeciku i teraz szukamy wjazdu do Wadi Dhum, zwanej też Wadi Damm lub Wadi Dham. Serio, każda nazwa arabska występuje w 3-4 wersjach angielskich. Na każdej mapie i drogowskazie oczywiście inna. Strasznie to ułatwia szukanie czegokolwiek w GPSie Kierując się opisem z www kończy nam się droga na podwórku No nic, to może skręcimy jedną wcześniej Oooo, ładnie jest, dróżka pnie się do góry a po lewej taka "mała" rozpadlinka w skałach, czyli zapewne Wadi Dhum Co prawda według opisu mieliśmy wjechać do wadi, a nie oglądać je z góry, ale co tam Można sobie podejść na sam brzeżek: i odważnie spojrzeć w dół: Nasze papierowe mapy w ogóle nie pokazują tej drogi, a GPS ma jakiś kozi szlak. Tymczasem w jednej relacji przeczytałam, że z Wadi Dhum można się przebić do Wadi Ghul. No to jedziemy dalej: robi się coraz fajniej, coraz kręcej i coraz ciaśniej Niestety po jakiś 2 km kończymy w małej plantacji palm daktylowych. Ciężko nawet znaleźć miejsce na nawrotkę. Trudno - wracamy do asfaltu. A może by tak znaleźć fajny cień pod palmami i skonsumować arbuza? Tam niżej były takie fajne palmy! Fajne palmy okazały się być jeszcze fajniejsze, bo rosły sobie koło wejścia do... Wadi Dhum Wadi Dhum, zaliczane do jednych z piękniejszych wadi w Omanie, mimo szczytu turystycznego, jest całkowicie puste. Odkopujemy buty, czapki i ruszamy na krótki trekking w górę wadi. Oczywiście po zaplanowanej konsumpcji cdn
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 21.03.2016 o 22:08 |
25.03.2016, 15:37 | #17 |
Zarejestrowany: Oct 2012
Miasto: Szczecin
Posty: 341
Motocykl: RD03
Przebieg: 112 kkm
Online: 1 tydzień 4 dni 21 godz 11 min 44 s
|
Super wyprawa. Zazdroszczę. Kiedy c.d.n?
__________________
Zwolennik głębokiego przetopu... |
25.03.2016, 21:25 | #18 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Gdzie się tylko da (a da się o dziwo prawie wszędzie), kupuję przewodniki geologiczne.
Ale tylko ten omański zaczynał się taką inwokacją: „All praise is due to Allah, the Lord of the worlds, and the prayers and peace by upon Prophet Mohammed and his household”. Dalej już było standartowo, czyli głównie o skałach No może jednak nie do końca, bo jeszcze dedykacja: „With the phrases of love and the feelings of loyalty, we dedicate this guidebook to our beloved leader His Majesty Sultan Qaboos bin Said, May Allah protect him.” No cóż, Oman jest po pierwsze krajem muzułmańskim, po drugie monarchią absolutną. Sułtana kochać trzeba i już. O jakiś tam parlamentach i demokracjach nikt tam nawet nie wspomina Według przewodnika geologicznego w Wadi Dhum występują jurajskie i triasowe wapienie. Bardzo śliskie wapienie, o czym przekonał się Raf Na szczęście mimo upału wzięliśmy buty trekkingowe, sandały byłyby gwarancją co najmniej skręconej kostki. Początek wadi: To po lewej to współczesny falaj – system doprowadzający wodę z gór do wsi, w zasadzie taka rynienka. Ten akurat betonowy, ale znaleźć można takie kamienne, sprzed kilku tys. lat. Nadal działają Po drodze dnem wadi mijamy kilka małych gajów palmowych: I małą zaporę : Za zaporą pokaźne (jak na Oman) zapasy wody, oczywiście idealnie czystej… Ruszamy w górę wadi. Oczywiście jakichkolwiek znaków czy szlaku nie ma, więc idziemy na wyczucie. I nie raz i nie dwa zawracamy, bo przejścia brak Tu na przykład musieliśmy stronę prawą zamienić na lewą: Każdy skrawek cienia na wagę złota! W pewnym miejscu potrzebne były liny, na szczęście ktoś je tam zainstalował. Bardzo wysoko to nie było, ale na tak wyślizganych wapieniach nie było kompletnie gdzie oprzeć stopy Żyłki kalcytowe, jakby je ktoś od linijki namalował Mamy nadzieję, że to spadło dawno temu Po jakiś dwóch godzinach widzimy koniec wadi: Można wracać Tu pięknie widać ogrom tej „dolinki” A tu żyło jakieś zwierzątko: Hm, w tamtą stronę jakoś przeszliśmy suchą stopą … Na koniec kąpiel: Można wracać Cały , kilkugodzinny spacer nie spotkaliśmy żywej duszy… Wracamy na asfalt i skręcamy w stronę Bahli. Znów mamy konflikt mapowy. Moja mapa twierdzi, że droga kończy się w Sant, mapa Lilki, że to nie asfalt tylko szuter, a GPS widzi drogę, której nie ma na mapie. Ponieważ są to góry i cały czas jesteśmy ponad 1000 m n.p.m., możliwe jest wszystko. Na początku mamy asfalt: a później już nie Choć wszystko wskazuje na to, że będzie tam wkrótce… Chcemy zjechać w ten dół, co go nie widać na zdjęciu Zjazd był, trzeba przyznać, emocjonujący. Jeszcze lepszy musiał być, nim przejechały równiarki Kilkunastoma serpentynami zjechaliśmy pół km w dół Dobrze, że zjazd był w miarę krótki, bo nie bardzo wiedzieliśmy, jak automatem hamuje się silnikiem Toyota przyśpieszała z górki, aż miło Zajeżdżamy do Bahli, to całkiem spore miasto, zwiedzanie twierdzy zostawiamy sobie na jutro, bo już zamknięta. W miejskiej okolicy ciężko znaleźć ustronne miejsce na camp, i jak na złość brak górek. W końcu, po półgodzinnym krążeniu coś znajdujemy. Dopiero po rozbiciu namiotów dowiadujemy się, co jest źródłem dochodzącego (na szczęście tylko lekko) smrodku: W ramach zadośćuczynienia mamy taki zachód słońca: cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
25.03.2016, 21:38 | #19 |
Zarejestrowany: Dec 2012
Miasto: RLU
Posty: 959
Motocykl: RD04
Przebieg: niski;)
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 23 godz 47 min 47 s
|
Piękna ta geologia
|
25.03.2016, 23:58 | #20 |
Asia
Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Złotoryja/ Wrocław
Posty: 2,290
Motocykl: XL750, CRF300RALLY
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 3 tygodni 6 dni 4 godz 17 min 29 s
|
Jagna, czy ja na zdjęciu widzę buty aku camana? Jak się sprawują?
wytapatalkowano
__________________
https://www.facebook.com/zaczekajnamotorze https://www.instagram.com/asia_moto/ XL750 + crf300rally |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU | henry | Trochę dalej | 288 | 17.06.2017 01:47 |
Zdążyć przed Putinem czyli Mołdawia 2014. | Louis | Trochę dalej | 68 | 15.02.2017 01:57 |
Oman grudzien 2016 | MacGyver | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 0 | 19.01.2017 08:49 |
Solo przed siebie, czyli tam i z powrotem | bukowski | Przygotowania do wyjazdów | 5 | 17.12.2014 22:09 |
Plan B, czyli przed siebie na luzie | kiub | Trochę dalej | 42 | 12.11.2008 01:02 |