17.10.2013, 20:16 | #11 |
Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Jeleśnia - Żywiec
Posty: 1,330
Motocykl: CZ 350/XL 600
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 5 godz 21 min 38 s
|
Noclegi.
Każda wyprawa ma to do siebie, że nie wiesz gdzie dziś będziesz nocować. Nie wiesz gdzie Cię koła zaniosą. Czy rozbijesz namiot na fajnej łączce, czy w chaszczach, czy też uciekając przed deszczem będziesz wypatrywał camab, zimer frei etc SAM_5610.JPG Wrześniowe podróże mają to do siebie, że szybko atakuje Cię wieczór. Szybciej zapada zmrok, i zimność. Ale dla damy rade Masz pogodę, to znajdujesz bajerackie miejscówki: SAM_5670.JPG Nie masz pogody, to też znajdujesz: SAM_6055.JPG Swoją drogą, spanie na deszczu obok wartkeigeo strumienia to nie był dobry posmysł. Z boku na bok się przewracam. A co jeśli strumień wzbierze? Jeśli porwie namiot? Jeśli popłyniemy? W środku nocy wstaję oddać mocz. Niby idę oddać mocz. Ale nie idę oddać moczu. Z latarką patrzę na pozoim wody w strumieniu. Bo szumi i szumi woda. Ile? Eeee! Tyle co było wieczorem! Można spać spokojnie! A mocz! A mocz można oddać! Rumuńskie noclegi w pensjonatach i motelach to inna bajka. Ceny znośne. Dwie osoby od 50 do 100 zł. Rusek chciał nas ugościć za 120. Ale Gosia go skwitowała uśmiechem i pojechaliśmy szukać innego noclegu. A tam było tak ciepło!!! SAM_6208.JPG Za 50zł Kranoludy pilnują moturów. Nic ich nie zjadło. Nikt. A standard? Czasem trafi CI się alkohol na powitanie, czasem wrzątek, a czasem wrzątku nie ma. Ale jest telewizor!!! SAM_6190.JPG I to nie byle jaki! SAM_6599.JPG Co nocleg to inny! SAM_6704.JPG Najmilej i tak człowiek wspomina te ciepłe bezdeszczowe wieczory, gdy można rozbić namiot, gdzie cisza i spokój przypomina CI że jeseś w Rumunii SAM_6444.JPG Takie tam jeszcze ze stardardów PRL: SAM_6581.JPG SAM_6351.JPG
__________________
Naczelny Filozof Cezet 350 '83 [z dwoniącym tłokiem] [bez kilku podkładek] [w kolorze Zielonego Trabanta] Kymco Activ 50 ADV |
17.10.2013, 20:22 | #12 |
Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Jeleśnia - Żywiec
Posty: 1,330
Motocykl: CZ 350/XL 600
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 5 godz 21 min 38 s
|
Z Cyklu Zdajemy na Prawo Jazdy.
SAM_6720.JPG Kierujący widząc pojazd takowy na jezdni: A/ powinien włączyć światła dzienne/nocne/haolegenowe/dalekosiężne/latarnicze/przeciwlotnicze gdyż przed nim włancza się do ruchu Dacia b/ powinien założyć maskę przeciwgazową c/ powinien spodziewać się przelotnych opadów deszczu z nadciągającej chmury. d/ powinien niezwłocznie zrobić zdjęcie
__________________
Naczelny Filozof Cezet 350 '83 [z dwoniącym tłokiem] [bez kilku podkładek] [w kolorze Zielonego Trabanta] Kymco Activ 50 ADV |
17.10.2013, 22:11 | #13 |
psim sfendem
Zarejestrowany: Nov 2012
Miasto: Bedford, UK
Posty: 66
Motocykl: XL1000 trzy kolory
Online: 1 tydzień 6 dni 12 godz 19 min 34 s
|
Te onuce najlepsze W tym roku testowalem podobny model na rekawach
__________________
* * * Od urodzenia skazany na sukces, a jesli teza o zaostrzaniu sie walki klasowej w miare postepu socjalizmu jest prawdziwa, to w przyszlosci takze na wiezienie. * * * |
18.10.2013, 16:43 | #14 |
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Łódź
Posty: 15
Online: 3 dni 3 godz 18 min 3 s
|
A już się bałem, że w tym roku nie będzie relacji Naczelnego. Dawaj dalej chłopie!
|
18.10.2013, 17:30 | #15 | |||||
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Podlasie
Posty: 2,665
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 dni 21 godz 9 min 47 s
|
Cytat:
Cytat:
Chleb z pomidorem Chleb z piwem Obawiałam się, że przez ten szum potoku koło głowy, w ogóle nie zasnę [jestem nadwrażliwa na dźwięki]. W dodatku podłoże było mocno kamieniste. Okazało się, że moja karimata była tak ułożona, że kamienie tworzyły miłą kołyskę. Całą noc przespałam jak niemowlę Oczywiście z przerwą na siku [w niewielkiej przestrzeni namiotu musiało się to odbywać synchronicznie]. Mokry poranek Po raz kolejny przekonałam się, że jestem typowym zwierzęciem namiotowym. Szkoda, że pogoda pokrzyżowała nam plany i musieliśmy spać sporo nocy w pensjonatach/kwaterach. Ale gdy temp. jest poniżej 10 stC, ciągle popadywuje deszcz, a w butach chlupocze, to wizja suchego pokoju i gniazdka z prądem [suszarka do włosów rulez! - idealnie suszy wysokie buty ] jest ciężka do odparcia. To już Węgry i ostatni nocleg w przytulnym lasku. Cytat:
wyobraźcie sobie olbrzymią polanę gdzieś wysoko w lesie. W samym sercu Parku Narodowego. Od ostatniego wiekszego miasteczka jedziemy do niej kilkadziesiąt km świetnym asfaltem, który serpentynami pnie się kilkaset metrów wzwyż, po czym odbijamy w prawo, by po dwóch kilometrach szutrowej drogi dotrzeć na miejsce. Górska dolina otoczona lasami świerkowymi. Na końcu kilka zabudowań z zachęcająco dymiącymi kominami, gdzieniegdzie rozłożone namioty. Wygląda na zorganizowany kamping. Nieśmiało pytamy się gdzie można się rozbić, ile to kosztuje i gdzie się płaci. Odpowiedź: everywhere, it's free. I tak sobie myślę wtedy, że u nas byłoby to niemożliwe, aby w samym sercu Bieszczadów, albo Taterków było takie magiczne miejsce.... W domkach można coś zjeść [niedrogo], napić się, doładowac komórę, albo po prostu ogrzać się przy ogniu palącym się do późnych godzin nocnych. Drugiego wieczoru, gdy zziebnięci i nieco mokrzy wracamy z Fortress of Ponor, marzę o grzanym piwie. Właściel małego baru kompletnie nie wie o co mi chodzi, ale zaprasza mnie "na drugą stronę okienka", do swojej przyczepy kampingowej, która pełni rolę zarówno sypialni, jak i kuchni. W pełnym ładzie i porządku przytulnym wnętrzu warzę sobie grzane piwo z podarowanym miodem [Miere ]. Parędziesiąt km od najbliższego miasta, paręnaście od wioski nieboskłon w nowiu zdaje się być na wyciągnięcie ręki. Gwiazdy przytłaczają, gwiazdozbiory rozpływają się w setkach równie jasnych punktów, a droga mleczna wygląda jak struga opalizującego płynu.... Wokół panuje cisza idealna... Przynajmniej tej nocy Krystaliczne powietrze i nocna rześkość są zwiastunem… mroźnego poranka Oj tak … . Wyjście z namiotu wymaga pewnego samozaparcia. Ale czego się robi dla ciekawych zdjęć A gdy zza góry wychodzi słońce, cały szron znika w ciągu kilku minut. Magia I po chwili... Cytat:
5lei za namiot - w cenie zimna woda [za ciepły prysznic dopłata], WiFI, prąd, kibel z gasnącym co 10sek światłem, którego włączyć z pozycji “na Małysza” było właściwie niemożliwym W ogóle kibelki i prysznice to osobna historia Najbardziej obleśną była toaleta męska, z której korzystaliśmy we dwoje [bynajmniej nie jednoczesnie ], bo tylko my bylismy w domkach kampingowych. Ciężki do opisania zapaszek, ciasny kibelek na Małysza z nieotwierającymi się do końca drzwiami [uchylasz drzwi, wciskasz się do środka, stajesz na "cokółkach", ledwo utrzymując równowagę zamykasz drzwi, z trudnością zzuwasz spodnie, ciepłą bieliznę... a potem na abarot!], wszechobecna rdza i kamień... Ciekawe czy kibelek damski był podobny Nie znam rumuńskiego, ale napisy jednoznaczne [ps. to juz inny kibelek ] Cytat:
Dla mnie lekkim szokiem był teleturniej “Koło fortuny” [Pijanowski i Magda Masny - pamiętacie? ], w którym prowadzący i zaproszona dziewczyna w skajowych spodenkach do półtyłka [chyba jakaś ichniejsza celebrytka] się namiętnie obściskiwali i całowali… Nikt nie powiedział biednej kobitce, że jej fioletowo-różowe usta pasują zupełnie do nieczego… Tutaj obrazujące zdjęcie [tak, tak, wiem - powinnam dac dłuższy czas, ale mózg mi sie zawiesił ] |
|||||
18.10.2013, 22:06 | #16 |
Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Jeleśnia - Żywiec
Posty: 1,330
Motocykl: CZ 350/XL 600
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 5 godz 21 min 38 s
|
Odcinek Spedcjalny Cugir - Oasa
Trasa wyszła tak sama ot siebie. Na przeglądaniu atlasu. Czemu jechać dookoła asfaltem jak idzie taki piękny skrót! Śliczna biała droga przez dziewicze chaszcze górskie. Ile to będzie? 40 km offa? Ile CZTERDZIEŚCI? SAM_6101.JPG Sam dojazd do wioski Cugir to już nie lada wyzwanie. Zgubione dwie butelki z wodą. A gdzie lasy i góry? Trafić na mityczną drogę do Oasy dość trudno. Wogóle o mitycznych drogach w rumunii można dużo pisać. To są magiczne drogi. Prowadzące do najdziwniejszych miejsc. Co jest w nich najlepsze? Że nie są ślepe. Nie trzeba się wracać. Nie trzeba zawracać. Bo na końcu czeka mityczne dalekie miejsce. Asfalt lub cywilizacja W Cugir błądzimy. Włanczamy pomocnicze naprowadzanie satelitarne Garmin CX60. Na rumunie nie ma map topograficznych. Ale na starym CityNawigatorze programiści nałożyli pełno dziwnych dróg. Bocznych, nawet nie istniejących. Nowy CityNawigator nie ma już tych dróg! A mityczna droga na południowy-wschód była! No to lecimy! SAM_6066.JPG Za mieściną asfalt szybko się kończy. Pojawia się dziurawa szutrówka. Kałuże i dziurska. I żeby było mało. Liczba zakrętów zbliża się do nieskączoności. Nic prostej drogi. Zakręt za zakrętem. Kałuża za kałużą. Ramiona napinkalają... SAM_6067.JPG Mygosia nie wygląda na zadowoloną. W moim kufrze piwo od wstrząsów wybucha w trybie kontrolowanym upuszcając ciśnienie. No i co? Piwo zostawiamy na drodze! Może pójdzie ktoś pieszo! Może znajdzie! Ale pustki w tych lasach straszne! Tylko mijane co kilka kilometrów Pomniczki kilometrowe przypominają nam że jesteśmy na głównej drodze... SAM_6075.JPG Po kilkunastu kilometrach dziurawej drogi docieramy do zrywki. Masakra! Tyle kilometrów się wracać? Nie no! SAM_6076.JPG Chwila przerwy. O! Są leśnicy! Bierzemy mapę! Bo pewnie nie gadają po naszemu! Dadzą nam mandat? Zakaz ruchu ścinka drzew? Nie! Pokazujemy mapę! Jezioro! 20 km! Da rade dojechać? Nie da rady dojechać? Nikt nic nie wie! Ale pokazują aby jechać! No to ogień na kostki! Znaczy na jedyneczce i na listonosza przez błotko!!! SAM_6082.JPG Zrywka szybko się skończyła. Szuter lepszej jakości. Aż docieramy do jeziora. Zapora. Prąd produkują. Może ta droga prowadzi tylko do wybudowanej zapory? Na mapie zapory nie ma. Na nawigacji nie ma! Droga ma odchył ok 500m na nawigacji, więc jedziemy tylko na kierunek, czyli pi razy oko SAM_6078.JPG Jeziorko małe. Ale nijak nie wiadomo jak jechać. Głowna droga się gubi na kilku rozjazdach. Nawigacja karze jechać w las. Jesteśmy w czarnej dupie Zero wizji gdzie jechać SAM_6083.JPG Pierwsza ślepa uliczka. Nawracamy, to na pewno nie ten kierunek. Więc co? Koniec jezyka za przewodnika. Nad jeziorem kilka budynków nadleśnictwa. Panie jak stąd wyjechać do Cywilizacji!!! Jak!!! My tu nie chcemy zimować!!! SAM_6089.JPG Pokierowali nas! Za budynkami w prawo drogą wzdłuż dolinki. Ostrzej pod górę. I tylko co chwilę przerwa na zdjęcie! Bo inaczej niż u nas! I nawet ludzie mili strasznie! Machający drwale! Dla nich ludzie tutaj to chyba jakiś dziw! Serdezczne pozdrowienia! A my ciągle do góry! SAM_6093.JPG Mamy Pomniczek! Jesteśmy na dobrej drodze! SAM_6094.JPG Droga lepszej jakości, to i 3ci bieg można wbić! SAM_6099.JPG Las rzednieje. Na przełęczy stawiają letniskowe domy. Wiemy że dojechaliśmy. Że Mityczny Skrót okazał się bajer przygodą. Że nie musimy zawracać. Że daliśmy rady. Nie miałem ochoty na wracanie tą samą drogą. Zawsze to lepiej oczekiwać że na końcu czeka na Ciebie nieznane. CO czekało na nas? Na nas czekało jezioro na drodze mitycznej Transalpiny. Jezioro jak jezioro. Smaczne były takie dziwne plaski. Ale jak się nazywały to nie wiem DObre były! Mimo tego że było zimno! A niemcy? A niemcy przyjechali błyszczącymi moturami od asfaltowej strony świata. Mieli chyba wszystko. Wiadomo, niemcy, oni wszystko wożą na motocyklach. Oprócz potu białych zapomnianych rumuńskich bezdroży SAM_6106.JPG
__________________
Naczelny Filozof Cezet 350 '83 [z dwoniącym tłokiem] [bez kilku podkładek] [w kolorze Zielonego Trabanta] Kymco Activ 50 ADV |
18.10.2013, 23:57 | #17 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Radom
Posty: 10
Motocykl: BMW GS R1150 Adv
Online: 1 dzień 17 godz 26 min 35 s
|
Fajna opowiastka. Mam nadzieję, że coś jeszcze napiszecie.
Muszę objechać to moturem. W tym roku byłem przejazdem w Rumunii i czasu na Karpaty zabrakło, choć korciło. Fajne zdjęcia robicie. Czekam dalej na ciąg dalszy... Ostatnio edytowane przez LRdoktor : 19.10.2013 o 00:01 |
19.10.2013, 21:41 | #18 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Lbn/Miasteczko Śl.
Posty: 1,535
Motocykl: TT600E, DR650
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 14 godz 10 min 0
|
Jaki ten świat mały.Dosłownie kilka dni wcześniej,będąc na Glavoi,rozbiłem namiot praktycznie kilka metrów od Waszej miejscówki.Dokładnie po drugiej stronie strumienia,przy kładce.
|
25.10.2013, 21:25 | #19 |
Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Jeleśnia - Żywiec
Posty: 1,330
Motocykl: CZ 350/XL 600
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 5 godz 21 min 38 s
|
Odcinek Specjalny Gura Teghil - Comandau
Dziurawy asfalt napawał niczym strumień wartkiej rzeki. Tak jak na grach komputerowych z XXwieku, na bieżąco wypatrujesz dziur, wyrw i dziurek. Lawirujesz. Oglądasz widoki. Ale jakaś część Ciebie podświadomie analizuje drogę, i wybiera optymalny przelot. Nie wiem jak. Nie wiem gdzie. Ukluł nam się plan na tą drogę. Gdzieś kilkanaście km na wschód wiódł asfalt czerwoną drogą. Ale? Atlas snuł przed nami wizję zapomnianej białej drogi do mitycznego miasta Comandau. Nie no! Nazwa jak jakaś droga dla komandosów! Japoński zawias wybierał dziury. Powiedziałbym że TA szedł jak czołg po miękkim poligonie. W rzeczywistości plastiki trzeszczały. Obrotomierz raz działał, raz nie, nawigacja prowadziła drogą plus minus 200 m od śladu. Ale lecimy! SAM_6531.JPG I dwie wioski dalej skręt w lewo w dzicz! SAM_6535.JPG Wiecie co jest fajne w podróży? Czasem zgrywa się magicznie nasza przestrzeń z czasem, z przestrzenią innych ludzi. Bo tak. Znaków na Comandau brak. Boczna droga. Kierunek dobry. Ale wąsko. A to jakieś 30 km drogi ubocznej. A może lepiej zawrócić? Gdzie Ona jest? Przecie jechała za mną? Co Ona tam robi? Gdzie Ona jest? Stoję i patrze w lusterko. Nie ma jej. Gaszę silnik. No to może zdjęcie? SAM_6536.JPG A jej nie ma! Robi zdjęcia? Gleba? Wjechała do rzeki? Zatrzymuje się obok mnie pickup. Gość zaputuje gdzie jadę? Skąd? Dokąd? A może ja powinienem mniej ufac ludziom? Przecie to mógł być morderca w środku Rumuńskich odstępów! Dolatuje Mygosia. Kto to? Co chciał? Nie wiem co chciał. Ale jedziemy za nim 4 km. Bedzie jedzenie! Mogliśmy nigdy gościa tam nie spotkać. Wystarczyło przesunięcie kilku minut. Później wstać, wcześniej wyjechać. Taki wszechświat. Czasem coś fajnie się zazębi w magicznych trybach życia. SAM_6552.JPG W każdym razie po 2 godzinach siedzenia u Gościa (to osobny temat) trzeba było lecieć dalej! Na mityczne miasto Comandau droga jest przejezdna. Trzeba mieć Dacię, czołg, lub enduro SAM_6557.JPG Na początku trochę kamieniście, ale im dalej, tym milej. Wąska leśna droga wijąca się setkami zakrętów. A na rozgalęzieniach? Dobrze że byli drwale, bo nie zawsze są małe tabliczki z drogowskazami: SAM_6562.JPG Czy to zaasfaltują? Pewnie kiedyś tak. Brakuje mi takich dróg w PL. 30 km bezdroża. Zero ludzi. Tylko zakręt za zakrętem... SAM_6574.JPG Gdyby nie tabliczki z kierunkami, do dziś byśmy tam błądzili. Na citynawigatorze tamten rejon to plątanina polnych dróg, nie zawsze istniejących. A samo mistyczne miasto? Comandau? Spodziewałem się cywilzacji. A to wioska na krańcach lasów. Mieścina drwali i nowo powstających letnich domków. Jest prąd. Kawałek asfaltu przez środek. I ślady kolejki wąskotorowej przysypanej szutrową jezdnią...
__________________
Naczelny Filozof Cezet 350 '83 [z dwoniącym tłokiem] [bez kilku podkładek] [w kolorze Zielonego Trabanta] Kymco Activ 50 ADV Ostatnio edytowane przez NaczelnyFilozof : 25.10.2013 o 21:29 |
31.10.2013, 11:37 | #20 | ||
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Podlasie
Posty: 2,665
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 dni 21 godz 9 min 47 s
|
Cytat:
Przypadek 1 Gdy wyjeżdżaliśmy rano spod wulkanów mieliśmy różne wizje dojazdu do Comandau. Ja chciałam koniecznie jechać na skuśkę - drogami II kategori przez wsie, a Naczelny nalegał, żeby jednak jechać główną, co ponoć miało być szybsze, mimo, że nadłożylibyśmy jakieś 30km. Miałam dzień dobroci dla ludzi, więc się zgodziłam na jego wersję Przypadek 2 Po wjechaniu na odcinek szutrowy w górach jechałam jako druga, co nie było częste. Przypadek 3 Jechałam za szybko, zagapiłam się i za zakrętem wjechałam w spory wykrot. Przypadek 4 Wcześniej źle przypomocowałam butelkę z wodą, która wypadła na pobocze w momencie gdy mnie wyrzuciło w górę za dziurą Potem wiadomo - szybka kalkulacja czy w ogóle się zatrzymywać [minęliśmy ostatnią wioskę ze sklepem, przed nami dzika dzicz ] - po 20-30m i bezskutecznym trąbieniu na Naczelnego, zjazd na pobocze i dreptanie po wodę. W między czasie mija mnie czarny SUV... Po kilku minutach widzę go ponownie, gdy doganiam Naczelnego - rozmawia z kierowcą SUVa, po czym macha na mnie ręką i mówi: Nie wiem o co chodzi, ale ten gościu pokaże nam wioskę, gdzie mieszka tylko on i jeszcze jeden człowiek. Ten szereg przypadków spowodował, że kolejne kilka godzin spędzamy w letniej hacjendzie Aleksadra Jesteśmy ugoszczeni jak królowie - cztery słoiczki przepysznych konfitur [pierwszy raz jadłam taki z owoców bzu czarnego - szał!], sery kozie własnej produkcji, najlepsza mamałyga jaką jadłam w Rumuni oraz grillowana kozina i drób. Uczta! Bo okazało się, że w wioseczce za wiszącym mostem Aleksander ma tam małą hodowlę zwierząt, z dojarnią i rzezienką. Czyli wizja: Cytat:
Aleksandro dopieszcza nas jak może, ale czas mija nieubłaganie, a przed nami jeszcze spory kawałek do przejechania. Robimy pożegnalną fotę i objedzeni jak bąki wsiadamy na motocykle i podążamy w górę... ku Comandau. |
||
Tags |
naczelny i mygosia , rumunia |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
CompeGPS (TwoNav & Land 7) | cheniek | Zastosowanie praktyczne | 57 | 18.08.2019 14:42 |