10.09.2019, 14:50 | #11 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Podlasie
Posty: 2,665
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 dni 21 godz 49 min 27 s
|
W końcu dotarłam do klawiatury.
Mireczku - bardzo Ci dziękuję za odwiedziny i zapraszam na przyszłość :-) Wielka szkoda, że nie pośmigaliśmy razem, ale cóż - siła wyższa. Jak na razie jesteś rekordzistą w piciu lokalnego trunku Ps. Jaki - też Cię pozdrawiam serdecznie. Ostatnio mnie trochę znikło z towarzystwa, ale mam akurat w życiu taki czas wyciszania się. Ps.2. to co czyściłam to było snowadło ;-) |
10.09.2019, 15:50 | #12 |
Małgosia do tego, że pleciesz przywykłem ale teraz jeszcze tkasz
Czy do tego jesteś tkliwa, że się wyciszasz?
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
10.09.2019, 22:00 | #13 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Podlasie
Posty: 2,665
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 dni 21 godz 49 min 27 s
|
Oj czego ja nie robię ostatnio - w niedzielę ogarnęłam dach i piec kaflowy
I tak - jestem teraz tkliwa i wrażliwa. Muszę przeż-yć/przeż-uć swoje emocje. Taki czas... |
11.09.2019, 07:53 | #14 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 13 godz 54 min 39 s
|
Małgonia, snowadło! No właśnie!
Pojezdzimy razem następnym razem - Ty masz za zadanie częściej DeRki używać, coby nie fochowala się tak jak nam ostatnio i będzie dobrze Dziękuję jeszcze raz za gościne i super towarzystwo |
14.09.2019, 16:57 | #15 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,656
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 13 godz 54 min 39 s
|
Niedziela.
Wczorajszy wieczór był krótki - zmęczenie kacem i kilkoma godzinami jazdy zmogło mnie momentalnie. Za to spało mi się w namiocie tak dobrze, że nie chciałem wstać. Nie chciałem, aby to już było koniec. Wiem, że czas nie czeka ale dlaczego w takich momentach zawsze biegnie za szybko? Nie mam pojęcia... W każdym bądź razie pobudka była dosyć późno - chyba koło 7.00 rano. W nocy lekko padał deszcz i pogoda wyglądała na lekko "niepewną" więc szybko spakowany namiot, kawka i w drogę. Niestety, DeeRKa Małgoni zbuntowana, postanowiła nie rozmawiać z nami więc pozostało mi pożegnać się i podziękować za wspaniałe towarzystwo i gościnę. Ruszam w stronę TET, w kierunku domu. Pogoda jednak miała swoje plany i po 100 km postanowiła mnie przegonić na asfalty swoimi chmurami i deszczem. Asfalty - nie lubię, nie ma o czym pisać. Podlasie po raz kolejny pokazało mi całe piękno, jakiego szukam w jeździe, w obcowaniu z przyrodą i ludźmi. Nienachalna a jednocześnie dumna i pewna siebie. Dobra, kojąca - jednocześnie ciekawa i zaskakująca. To opis również tej krainy Wiecie co - wracając od Małgosi i jadąc w stronę TET, jechałem polami szutrami. W pewnym momencie zobaczyłem bagna, takie prawdziwe - dzikie i prastare. I kapliczkę. Niby nic niezwykłego a jednak daleko od zabudowań a mimo to zadbana i widać, że odwiedzana i niezapomniana - na jak długo? Jak długo będzie jeszcze miał ktoś siłę i "czas", aby zmienić kwiaty i wyciąć chwasty? Mam wrażenie, że dopóki będą takie miejsca, będzie i magiczne Podlasie, będzie zachwycające a ludzie tam żyjący będą zarażali dobrocią. Co mnie zaskoczyło - w tej kapliczce obok siebie był krzyż prawosławny i katolicki. Obok siebie. Niby nic, a jednak... Wrócę. |