21.07.2011, 21:56 | #11 |
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,596
Motocykl: 690 Enduro
Online: 4 miesiące 2 tygodni 14 godz 38 min 12 s
|
He, he, z czasem dopiszę dalsze perypetie Rycha. Z kozami lub bez.
A teraz krótko jak dotarłem do Maroka. Jako wygodniejsza część ekipy postawiłem na samolot. Odlot z Wrocławia do którego dotarłem dzięki uprzejmości towarzyszki Lepianki. Nad dworcu czekał już Dave. Był dość podekscytowany, mamrotał coś pod nosem, że to nieprawdopodobne, że namówiłem go na taki wyjazd. Bo brak czasu, bo taka kasa, bo moto niesprawdzone, bo coś tam coś tam. I wciąż mnie pośpieszał. Szybko przebiliśmy się na drugą stronę bramek i nagle zawisła nad nami wizja długiego oczekiwania na samolot. Długie chwile umilałem sobie sącząc barową herbatkę z cytryną po 5 złotych szklanka. starając się nie poparzyć bacznie obserwowałem kto z okolicznych ludzi mógłby być motocyklistą, który ma lecieć tym samym samolotem. Bezskutecznie. Zgodnie z powiedzeniem: szukaj a będziesz znaleziony, podszedł niejaki Bartek z pytaniem - to wy jedziecie do Maroka z Samborem? Oż w mordę, pomyślałem. Jak on nas rozpoznał? Twarz przed sezonem jeszcze nie ogorzała, wszystkie mozolnie zbierane blizny ukryte pod kurtką... zaraz zaraz, tak, musiała mnie zdradzić kurtka. Jako jedyny wybrałem się na lotnisko w motocyklowej kurtce. Niemniej nowo poznanego Bartka uznałem za bystrego W samolocie nie działo się nic nadzwyczajnego. Kto latał ten wie, pozostałym i tak nie wytłumaczę. Miłe natomiast było opuszczenie samolotu. Wyjście z hali lotniska nie spowodowało żadnej zmiany temperatury. Na dworze po północy w Maladze było ponad 20 stopni. Przy wylocie było o połowę zimniej w dzień. Z lotniska do hoteliku bez problemu dotarliśmy taksówką. Przywitani z balkonu prze resztę ekipy postanowiliśmy zorganizować pifko. nie jest to łatwa sprawa w Hiszpanii o tej porze. Upór Bartka lub tak wielkie zamiłowanie do tego napoju (które innym razem przeciąneło mnie przez Casablanke - nocny powrót był super) spowodował brnięcie prze peryferia miasta. Jedyny czynny punkt to stacja benzynowa. Niestety nie sprzedano nam alkoholu. Bartek postanowił wejść do nieczynnej już knajpy. Nie wyważył drzwi ponieważ były uchylone. Ja i Dave zrezygnowani czekaliśmy na zewnątrz. Po chwili słyszymy jakiś łomot. Jednocześnie postanawiamy dać wsparcie kumplowi. Wchodzimy do środka a tam Bartek pakuje do plecaka piwa. Nie wiem jak to załatwił. Śladów krwi nie znaleźliśmy a i barman z uśmiechem i nam sprzedał piwo. Oczywiście na wynos. Wracając nie mogłem dać wiary jaki szmat drogi przeszliśmy od hotelu. A na miejscu uściski, stukanie flaszek, długie rozmowy do rana. Nazajutrz miała rozpocząć się przygoda.
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..." |
23.07.2011, 07:57 | #14 |
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,596
Motocykl: 690 Enduro
Online: 4 miesiące 2 tygodni 14 godz 38 min 12 s
|
Tuż po przylocie, jeszcze nocą ale już z piwem w ręku spojrzeliśmy na motocykle zaparkowane pod rzeczonym balkonem. Dwa z nich przykuły naszą uwagę. Jeden to "latająca cysterna" czyli bak na paliwo z przykręconą od dołu drzetą a drugi to legendarna już jafka w wersji rejli. Jako że nie było wśród nich naszych motocykli uznaliśmy, że posłużyły jako dawcy części dzięki którym cały zaprzęg tu dojechał. Jako, że pora była słuszna a piwo chłodne postanowiliśmy zgłębić temat nazajutrz.
Po powitaniach i wypiciu co co tam kto miał nadszedł poranek. Atmosfera wciąż była bezstresowa i taka w zasadzie utrzymała się do końca wyjazdu. Krótka przechadzka i kawa w pobliskiej kawiarni posłużyły za rozruch. Podziwialiśmy nieco już egzotyczną roślinność i osobniczki płci przeciwnej. Po jakimś czasie, zupełnie bez napinki udaliśmy się na parking, gdzie czekała reszta motocykli i bagaże. Właściwie dopiero tu poczułem, że to już początek. Pakowaniu nie było końca. Każdy wyjął co tam miał i ponownie oceniał przydatność zabranych przedmiotów. Tworzyły się już pierwsze wspólnoty i wykluczenia dublującego się wyposażenia. Ja zostawiłem cieplejszą kurtkę i część ciuchów w których przyleciałem. Nie mogłem doczekać się, kiedy odpalę maszynę i ruszymy w kierunku promu. Gdy w końcu nadszedł ten moment miałem na prawdę zadowoloną minę. Droga była szeroka i komfortowa. No i oczywiście asfalt . Jazda dwupasmówką w zwykłych warunkach zapewne nieco nudnawa dawała dużo radości. Raz, z powodu niesamowitej w Polsce temperatury o tej porze roku, dwa, z powodu rozpoczynania sezony, a trzy, z powodu rozpoczynania dwutygodniowej Marokańskiej przygody. W szpalerze motocykli zająłem miejsce tuż za Kristosem. Bez złośliwości uważałem, że połączenie tego człowieka z tym motocyklem musi rodzić ciekawe sytuacje. Nie długo to trwało, a odległość między mną a jawą zaczęła szybko się zmniejszać mimo, że utrzymywałem stałą prędkość. Zjechaliśmy na bok. Chwila konsternacji i próba ponownej jazdy wkrótce również zakończona postojem. Tu chyba miejsce, aby wkroczył Kristos z opisem pierwszych perturbacji. Ja tylko dodam, że rozpościerała się zagadkowa woń.
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..." |
23.07.2011, 10:13 | #15 |
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,596
Motocykl: 690 Enduro
Online: 4 miesiące 2 tygodni 14 godz 38 min 12 s
|
No tak, chwilowy brak mocy był wyraźnym efektem puchnięcia tłoka. Niestety przyczyna została ustalona dopiero za trzecim razem. Niemniej Kristos dojechał i na prom i za prom i w ogóle to zrobił chyba najwięcej kilometrów z całej ekipy.
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..." |
30.07.2011, 13:25 | #16 |
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,596
Motocykl: 690 Enduro
Online: 4 miesiące 2 tygodni 14 godz 38 min 12 s
|
No pierwszy dzien jazdy taki spokojny, na rozjezdzenie. Droga dość urokliwa, po prawej skału, po lewej woda. W wiekszosci szutry przygotowywane pod nowa drogę. Wiec fajnie, mozna bylo polatac. No to nie myslac wiele polecialem do przodu. Ruch prawie żaden, z rzadka cos wyskoczylo zza zakretu. Pierwsze testy mitasa, którego wczesniej nie znałem. Jade jade lecz pewien niepokój ze wciaz w moim lusterku jakis motocykl sie pojawia. Ja mało linki nie urwe a moto ciagle za mna. Mysle, pewnie którys z duzych katów tak pyci bo chłopaki podobno niekiepscy. Nieprawda. Toz to afryczka w najczystszej postaci
Kontrolka rezerwy dawno juz swieci czy miga az w koncu silnik zaczyna przerywać. Dave miał węzyk dla tej przypadlosci ale nie moglem sie doczekac. Wiec zwalniam i jadę na "oparach". Dogania mnie Bartek -co tak zwolniles, tak fajnie szlo -nie gadaj tylko wyskakuj z paliwa -ale jak? -hmmm Toczymy sie dalej, Bartek ubezpiecza gdybym stanal calkiem. Po chwili znika mi z oczu. Wracam. -Co jest? -Blotnik mi wskoczyl za oslone, malo sie nie w****lilem. -Jedziemy? -Tak Wkrotce stacja paliwowa i tankowanie do pelna. Bartkowi ponownie blokuje sie błotnik. Nie robi to na nim wrazenia, cisniemy do wioski. Nad peletonem zrobilismu jakąs godzine przewagi dlatego nastepni przyjezdzaja na gotowego tazina. Byl to moim zdaniem najlepszy tazin jaki jadlem. Zamawiaja nastepnego ale w miedzyczasie konczy sie chyba sol w barze bo drugi nie smakuje juz tak przednie. A moze po prostu ja juz najedzony Dojezdza Sambor i inni kladacy nacisk na fotografowanie i zamawiaja gore krewetek. Pierwszy wieczor bez piwa...
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..." |
30.07.2011, 19:29 | #17 |
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Tarnów
Posty: 208
Motocykl: Czelendz
Online: 1 tydzień 3 dni 14 godz 18 min 45 s
|
Lepi i Bartek ostro napierali i na zdjęcia czasu nie było, ale reszta coś tam pstrykała. Poniżej fotki z pierwszego afrykanskiego dnia autorstwa uczestników wycieczki
__________________
Pozdrawiam, Waldek Ostatnio edytowane przez Waldek : 30.07.2011 o 19:31 |
30.07.2011, 19:45 | #18 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,924
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 17 godz 40 min 35 s
|
Fajnie,dawajcie wiecej zdjec
|
03.08.2011, 15:07 | #20 |
Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Poznań
Posty: 3
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 6 godz 42 min 43 s
|
Świetna relacja, czekam na ciąg dalszy.
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Maroko Enduro 2011 1-15.04.2011 | stoner | Trochę dalej | 53 | 07.12.2018 23:26 |
Maroko 10.2011 | kowal73 | Trochę dalej | 22 | 10.01.2012 21:45 |
Maroko kameralnie [Wrzesień 2011] | kajman | Trochę dalej | 3 | 21.09.2011 23:14 |