05.12.2011, 20:12 | #21 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 22 godz 59 min 46 s
|
DZIEŃ 6 – 25 maja, środa
59_01.jpg
Wstałem po 5.00. Było jeszcze ciemno, ale ptaki już zaczęły śpiew. Na śniadanie zjadłem, kupiony poprzedniego dnia serek. Gdy tylko otworzyłem opakowanie, w moje nozdrza uderzył ostry i mało przyjemny zapach, do którego jednak zdążyłem się już wcześniej przyzwyczaić. Otóż często zdarzało się, że podczas jazdy taki sam smrodek dolatywał mnie gdy mijałem miejsca jego produkcji lub gdy mijałem ciężarówkę wyładowaną tym towarem. Nie jest to szczególnie przyjemna woń, kojarzyła mi się ona ze starym capem. No cóż, ale jak człowiek głodny... to zamyka nos 60_01.jpg I zjada coś, co zawiera równie sporo wysokoenergetycznego białka 61_01.jpg Ruszyłem i już po chwili bym leżał, bo zaczepiłem sakwą o tę skleconą z patyków bramkę, dopiero co przeze mnie otwartą, a która po chwili zaczęła się zamykać. Zgrzany jak mysz, wyjeżdżam na drogę. 62_01.jpg 63_01.jpg 64_01.jpg Po 30 minutach dojechałem do miejsca, jednego z dwóch, do których bardzo chciałem dotrzeć. Poza tym plan podróży był taki, żeby objechać w koło półwysep Azji Mniejszej, wstępując tam, gdzie w danej chwili mam ochotę. Tym pierwszym miejscem była Meryemana, dla muzułmanów "Dom Marii Matki", dla chrześcijan Dom Matki Bożej, czyli ostatnie miejsce na ziemi, w której przebywała. Wstęp 12,50 TL, więc raczej nie tanio. Pełno autokarów, choć to dopiero 9.00. Głównie żabojady, gadki, papieroski. Razi mnie ten brak szacunku dla miejsca, ale postanawiam się nie denerwować. Mimo wszystko, na mnie miejsce to robi wrażenie. 65_01.jpg Przejeżdżając koło ruin w Efezie stanąłem na chwilę i strzeliłem fotę, przez siatkę. Szkoda mi było czasu na przepychanie się przez tłum ludzi. Ale też nie miałem ochoty na łażenie po kamieniach. Wolę pojeździć! 66_01.jpg Po drodze mijam samochody wykorzystywane do przewożenia różnego inwentarza. 67_01.jpg 68_01.jpg Stojąc na światłach słyszę radosne krzyki z prawej strony. Oglądam się, to szkoła 69_01.jpg Trwa kampania wyborcza. Wybory prezydenckie odbędą się w Turcji w połowie czerwca. 70_01.jpg Didim, „świetne 16 metrowe kolumny” – jak ktoś to opisał na naszym forum. Znowu zrobiłem je zza siatki. Myślę, że stąd był najlepszy widok, poważnie. Przecież nie chodziło o te 2,50 TL, tylko o czas. Lubię jeździć. 71_01.jpg Następny przystanek: sklep spożywczy. Po zrobieniu zakupów podjechałem na plażę, żeby je skonsumować w ładnych okolicznościach przyrody. Niestety, zanim pomyślałem, już byłem zagrzebany w piachu. Nic to! Najpierw się posilę, potem będę działał. Nawet szybko mi poszło (nie tylko z jedzeniem), odkopałem, nawrzucałem kamieni i w 15 minut byłem gotowy do jazdy. A myślałem, że będę musiał zdjąć cały bagaż. 72_01.jpg Drogi są tu naprawdę ciekawe. Mimo, że to asfalt, to kręty, a i widoki bardzo ładne. 73_01.jpg Ciekawy pomysł na schłodzenie klientów wchodzących do knajpy 74_01.jpg Tutaj kolejka do pana policjanta, kolesie aż przebierają nogami, żeby zostać jak najszybciej obsłużonymi. Kolejna rutynowa kontrola, wszystko z uśmiechem na twarzy i błyskawicznym w tempie. Ach, czy i u nas nie mogłoby tak być? 75_01.jpg Turcy uwielbiają swoją flagę. Takie flagi, nadmuchane wiatrem podczas jazdy wyglądają odlotowo 76_01.jpg Zatrzymałem się, żeby strzelić fotę. Za chwilę zatrzymuję się obok samochód i wysiada z niego para młoda para, literalnie. Turcy, ona w fioletowej sukience i zawinięta w bardzo ładną żółtą chustę, on „normalnie”. Koleś zaczyna od razu nawijać po angielsku, żali się, że są w podróży poślubnej i nie mają wspólnego zdjęcia. Ona nie jest miss Turcji, figura też zbyt obfita, ale za to bardzo ciekawie ubrana i przyciąga moją uwagę. W zamian, nawet na mnie nie spojrzy, jakbym nie istniał. – Kupcie sobie statyw – pomyślałem. Po chwili on prosi, żebym zrobił im zdjęcie. Ok., nie ma sprawy, zrobione. On w zamian proponuje mi, że teraz on mi zrobi zdjęcie. – Bardzo chętnie, ale pozwól, że z Twoją śliczną żoną – mówię z wdziękiem, na jaki mnie stać w tej chwili. Jego reakcja trochę mnie ścina, w najlepszym razie interpretuję ją jako coś pomiędzy: dać mu w ryja – zepchnąć z tej góry – powtórz, bo się przesłyszałem! Nie próbuję powtarzać, tylko ustawiam się pojedynczo do zdjęcia. Dobrze, że koleś nie obciął mi głowy, nie tylko na zdjęciu 77_01.jpg Dzisiaj pogoda w kratkę, lecz deszcz nie jest uciążliwy. Po nim znowu słońce i upał 78_01.jpg I tak dojechałem do wąwozu Saklikent (o którego istnieniu dowiedziałem się na naszym forum). Wstęp tylko 4,50 TL. Przed wejściem miła pogawędka z ochroniarzem (?), który odbywał służbę we wschodniej Turcji, koło Van. Stwierdził, że są to bezpieczne rejony, owszem jest dużo wojska, no i trzeba unikać zapadłych wiosek. Wąwóz malowniczy. Lecz nie brodziłem w wodzie gdzieś w górę rzeki, jak jest to tutaj dozwolone. Zdjąłem sobie buty i lajtowo siedziałem na brzegu z nogami w zimnej wodzie. 79_01.jpg Oj, nie było łatwo dojechać na miejsce dzisiejszego spoczynku! Przecież nie jeżdżę jak Steven ‘bikerooter’! Ale znam zalety lekkiego dominatora! Z przepięknej drogi krajowej D-400 (prowadzącej południem Turcji przez ponad 2 000 kilometrów, od Marmaris aż po granicę z Irakiem) zjechałem w lewo na wąziutką szutrówkę, bardzo krętą i ciągnącą ostro pod górę. Drożyna ta zaczyna się na 87 m npm, przejechałem nią 400 metrów i zatrzymałem się przy opuszczonym gaju oliwnym na wysokości 139 m npm. Z obliczeń wyszło mi, że droga ta ma nachylenie 13%. Niektóre zakręty musiałem brać na 3 razy. Nie mogę sobie darować i zamieszczam szczegółową mapkę. 80_01.jpg Ten nocleg jest super! Jaki tu spokój! Prawie jak w piosence, „nic się nie dzieje, na-na-na-na”. Zresztą każdy nocleg jest inny i każdy naprawdę mnie cieszy! Zjadłem kolację i zszedłem 50 metrów niżej. Usiadłem na kamieniu i wpatrywałem się w morze, w bardzo rzadko przejeżdżające światła samochodów i rozgwieżdżone niebo. 81_01.jpg 82_01.jpg Pozycja noclegu wg gps: N36˚13΄54,62΄΄ E29˚26΄32,88΄΄ Najbliższe miasto: Ordu, Kaş, TR Dystans dzienny: 481 km Dystans skumulowany: 3153 km |
06.12.2011, 10:30 | #23 |
Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Legionowo
Posty: 6
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 23 godz 25 min 46 s
|
miła lektura do śniadania. dzięki i równiez czekam na kolejne dni!
|
06.12.2011, 20:23 | #24 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 22 godz 59 min 46 s
|
DZIEŃ 7 – 26 maja, czwartek
83_01.jpg
Wstaję raniutko obawiając się upału. Zjazd z miejsca biwakowania do asfaltu wywołał u mnie siódme poty. Nie ujechałem tym asfaltem daleko. Już po kilometrze zobaczyłem taki obrazek. I możecie się domyślić, co zrobiłem. 84_01.jpg Parkuję na poboczu i zbiegam te kilkadziesiąt metrów w dół po schodach. Tak byłem spragniony tej kąpieli, że rozbieram się po drodze. Już na plaży okazuje się, że zapomniałem wyjąć z sakwy kąpielówki, ale co tam, o tej porze plaża jest przecież bezludna! W stroju Adama wskakuję do wody! Woda chłodniutka, rewelacja! Koloru lazuru, serio-serio. Popływałem sobie do woli! Siedziałem, leżałem w niej jak na materacu, poddając się falom, pływałem 40 minut z zegarkiem w ręku. 85_01.jpg No dobra, w końcu dzisiaj też trzeba dokądś dojechać. Wychodzę na plażę i ruszam pod skałę, gdzie leżą ciuchy. I w tym momencie słyszę i widzę na górze ludzi robiących zdjęcia gołemu Polakowi. Stałem się atrakcją turystyczną... W porcie miasteczka Kaş jem śniadanie, przy okazji obserwując życie mieszkańców. Dwóch panów na skuterze przewozi 2 ryby, ich ogony wystają na dwie strony skutera. 86_01.jpg Zagłębie szklarni. 87_01.jpg Jak widać na skuterze da się też przewieźć siano... luzem. 88_01.jpg Ciężarówki niemal zawsze są tu wyładowane ponad miarę, ale kolein w drodze nie widziałem żadnych. 90_01.jpg 89_01.jpg Różnorodność terminali na stacji benzynowej, a mimo to pierwszy raz miałem problem, by zapłacić kartą. Dopiero po 4 czy 5 próbie załapało. Ale za to zostałem poczęstowany herbatą. Gorąca, sam wrzątek! 91_01.jpg 92_01.jpg Zobaczyłem w komórce 2 nieodebrane połączenia, kierownik KZ do mnie wydzwania. Zbyłem go esesmanem wyjaśniającym, żeby na nic nie liczył, aż do mojego powrotu. Zdaje się, że nie wie dokąd mnie poniosło... Upał dziś niesamowity, pierwszy raz jest mi zbyt gorąco podczas jazdy. Około 13.00 robię sobie pół godzinny odpoczynek pod dachem nieczynnego warsztatu (?), obok stacji benzynowej. Ayran, ciastka i banany. Jestem już za Antalya, około 50 kilometrów przed Manavgat. Tyłek boli! 93_01.jpg Manavgat. Chciałem tu chwilę pobyć, w zeszłym roku przyjechaliśmy do okolicznych wodospadów w trójkę z R. i D. Kampania wyborcza trwa, właśnie przejeżdża jeden-wielki-głośnik. 94_01.jpg 95_01.jpg Zafundowałem sobie dondurmę, tureckie super smaczne lody, wbrew pozorom wcale nie przesłodzone, o konsystencji ciągnącej się plasteliny. Pycha! Lodziarz ugniata je, poczym nakłada na wafel metrowym, spłaszczonym na końcu kijem. 96_01.jpg Pakowałem zakupy do sakw motocykla, pod marketem w Alanya. Ktoś mnie zagadnął, patrzę 2 kolesi. Zaczęli wypytywać i żywo interesować się moją podróżą. Początkowo myślałem, że „wczasowicze”, ale okazało się, że to szwedzcy podróżnicy, przemierzający świat na rowerach. Wyruszyli z Gdańska, są 10 tydzień w podróży, a ich celem są Chiny. Rowery mieli za rogiem, dlatego ich nie zauważyłem. Super sprawa! Sam nie wiem, kto kim był bardziej zaciekawiony, oni mną, czy ja nimi Jeden z nich bardziej odczuwa trudy podróży, właściwie idąc ledwo stąpał. Mieli dużo kłopotów ze swoimi rowerami. – Jesteście studentami? – Jeszcze nie! – odpowiadają z szelmowskimi, wspaniałymi uśmiechami na twarzach. Good luck travellers! 97_01.jpg Piękna jest ta droga! Tuż nad morzem, serpentyny, z góry na dół i odwrotnie. 98_01.jpg 99_01.jpg 100_01.jpg 101_01.jpg Jej fragmenty wciąż są w budowie, ale już niedługo. Buduje sie tu na potęgę! Poniżej ok. 3-kilometrowy odcinek tłucznia i pospółki. 102_01.jpg Ułożyć stos drewna na tak pochyłym zboczu to niełatwa sprawa, raczej 103_01.jpg Dziś taki nocleg, że z góry mam widok na okoliczną wioskę, tym samym mnie też widać. Z pobliskiego minaretu dobiega nagrany głos muezina wzywającego do modlitwy, jest 20.00 czasu lokalnego. Mocno wieje wiatr po tej stronie zbocza, ale dzięki temu nie ma komarów. 104_01.jpg 105_01.jpg Pozycja noclegu wg gps: N36˚02΄53,44΄΄ E32˚40΄10,25΄΄ Najbliższe miasto: Demirören, Anamur, TR Dystans dzienny: 454 km Dystans skumulowany: 3607 km Ostatnio edytowane przez Mech&Ścioła : 29.12.2011 o 10:47 Powód: literówka |
06.12.2011, 22:48 | #25 |
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: mazowiecka wieś
Posty: 1,400
Motocykl: 5 szt
Przebieg: znośny
Online: 3 miesiące 2 tygodni 6 dni 42 min 3 s
|
Tak sobie czytam, oglądam i odnoszę wrażenie, że kolega ma trochę wspólnego z drzewami .
Podroż i relacja |
07.12.2011, 00:56 | #26 |
Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Rzeszów
Posty: 147
Motocykl: XT 600E, NX250 Dominator
Online: 1 tydzień 1 dzień 55 min 59 s
|
Rewelacja i inspiracja
Dawaj dalej! |
07.12.2011, 20:03 | #27 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Siewierz
Posty: 591
Motocykl: NX650+EC250F+GG700
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 22 godz 7 min 51 s
|
O, Dominator
Zaczytuję |
07.12.2011, 21:05 | #28 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 22 godz 59 min 46 s
|
Strobus,
Wrażenie z drzewami - jak najbardziej słuszne, poza tym to ja strasznie kocham przyrodę |
07.12.2011, 21:42 | #29 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 22 godz 59 min 46 s
|
DZIEŃ 8 – 27 maja, piątek
106_01.jpg
Ta nadmorska droga jest niesamowita! Ach te winkle! Niektóre odcinki wciąż są w budowie, na razie to pospółka, pył i kurz. 107_01.jpg 108_01.jpg Znowu zagłębie szklarni, tym razem są one dużo wyższe, uprawia się w nich bananowce. W Anamur przyjezdnych informuje o tym to wymowne, plastikowe drzewo. 109_01.jpg Kolejne tankowanie. Sympatyczna Turczynka i jak zawsze mnogość terminali. 110_01.jpg 111_01.jpg Po drodze mijam szkołę, dziś mają jakąś uroczystość na jej dziedzińcu. Zatrzymałem się, zsiadłem z motocykla, żeby zrobić zdjęcie. Zaraz pojawił się przy mnie jandarma, z rozkazem wstrzymania się z tym aparatem, musi spytać przełożonego o zgodę. Żenada, zaczyna mnie to denerwować Przecież nie jestem terrorystą (partyzantem) z karabinem! Zgodę uzyskałem, ale wcześniej już zrobiłem chłopakom to zdjęcie. Potem, jak im pokazałem na wyświetlaczu, mieli jeszcze szersze uśmiechy! Przelotne spotkanie, ale bardzo miłe! Nigdy wcześniej nie byłem w stanie wywołać życzliwych uśmiechów na tylu twarzach jednocześnie! 112_01.jpg Chciałem zrobić zakupy w sklepie spożywczym. Zatrzymałem się, ale okazało się, że to nie sklep, tylko herbaciarnia i miejsce spotkań miejscowych starszych panów. Wypiłem herbatę, zjadłem snikersa i popatrzyłem na grę w domino. 113_01.jpg Nawet nie zdawałem sobie sprawy, jakie emocje może wywołać ta gra. Klocków nie kładzie się po prostu na stole, nimi się z całej siły wali z góry! A miny uczestników gry, przezabawne. Ile w tym zaangażowania! Za herbatę nie musiałem płacić. 114_01.JPG Napisy na ciężarówkach, takie jak „Allah koruşun”, czy „Maşaallah Güzelsan’a” są bardzo popularne. 115_01.jpg 116_01.jpg Samemu się w Turcji nie tankuje. Na początku trochę mnie to dziwiło, potem szybko się przyzwyczaiłem, bo to naprawdę jest wygodne. Pracownik stacji przybiega błyskawicznie, tuż po zgaszeniu silnika, nigdy nie musiałem czekać. Podchodzi z tyłu, odczytuje numer rejestracyjny i wklepuje go z boku dystrybutora. Potem, klipsem przyczepionym do ręki (często na gumce) lub jak skipas do ubrania, odblokowuje dystrybutor. Potem wybieram benzynę Pb95, czyli kurşunluz. – Full? – pyta. – Jasne, i tak zmieści się tylko 12-13 litrów – myślę i kiwam głową. Ja w tym czasie zdejmuję kask, rękawiczki, odpinam plecak i go zdejmuję. Po zatankowaniu otrzymuję od pana paragon, który został wydrukowany tutaj, przy dystrybutorze i idę z nim do środka, bo płacę kartą. Najważniejsza rzecz następuje po zapłaceniu. Dostaję potwierdzenie użycia karty, i 2 inne świstki. Jeden z nich (do tej pory nie wiem który) koniecznie muszę oddać temu panu, który nalewał paliwa. Oni w ten sposób chyba są rozliczani za swoją pracę. Kilka razy zapomniałem, czym wywołałem niemałe oburzenie. 117_01.jpg Na tej stacji benzynowej też zostaję podjęty herbatką. Miłe! 118_01.jpg Chińska marka Chery, model Alia. 119_01.jpg Strzelone po drodze. Antyczne miasto Korykos. 120_01.jpg Powinienem już wymienić olej w silniku, jakis czas temu. W dominatorze trzeba to robić niezwykle często, co 3200 kilometrów. Od pewnego czasu rozglądam się za półsyntetykiem, odwiedzam każdą stacje shella i sklepy, warsztaty, bez rezultatów. W końcu pewnie wleję mineralnego, dużo częściej spotykanego, ale jeszcze z tym zwlekam. Z takiego dystrybutora oleju nie zdecydowałem się wlać, nie byłem pewien co to za olej, a jakoś nie przyszło mi do głowy spytać. 121_01.jpg Kolejna chińska produkcja, Kubuś. 122_01.jpg Mersin. Te kwitnące na piękny fiolet drzewa to chyba mimozy, z akcentem na „chyba”. 123_01.jpg Jest to drugie (i ostatnie) miejsce, które planowałem odwiedzić, znajduje się tu kościół katolicki prowadzony przez oo. Kapucynów. 124_01.jpg A co więcej, pracuje tutaj Polak, brat Maciek. Nie mam nic wspólnego z zakonnikami, ani z wymienionym b. Maćkiem, po prostu pomyślałem sobie, że gdy będę już tak daleko od domu, to miło będzie spotkać rodaka. Przygotowując się do tego wyjazdu znalazłem w sieci informację o nim. Wchodzę na dziedziniec i naciskam guzik domofonu. Kazano mi czekać na ławce, co pokornie czynię. 125_01.jpg Po kilkunastu minutach wychodzi oczekiwany i usłyszawszy polską mowę okazuje zdziwienie. Wyjaśniam kto zacz mu przeszkadza, umawiamy się, że porozmawiamy za parę minut. Wykorzystuję ten czas na zjedzenie dwóch całkiem niezłych kebabów, które popijam sokiem z marchwi. Notabene, ten sok był kwaśny jak z kiszonej kapusty i koloru buraków. Ale etykieta (w jęz. angielskim) nie pozostawiała złudzeń. Rozcieńczony wodą dał się wypić! 126_01.jpg W kościele, nad drzwiami wejściowymi znajduje się obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Oto m.in. co na ten temat znalazłem przed wyjazdem w sieci. Obecność Polonii przy kapucyńskim kościele św. Antoniego zbiega się z historią Mersinu z okresu drugiej wojny światowej. Mersin na przełomie 1940 i 1941 roku leżał na szlaku uchodźców z Polski, Czech i Malty, którzy zatrzymywali się tu w drodze do Libanu czy Palestyny. W oczekiwaniu na statki, które miały dowieźć ich do nowego domu, znajdowali azyl u miejscowych chrześcijan. Do dnia dzisiejszego wspominają oni o Polakach goszczących w ich domach. Uchodźcy z wdzięczności za życzliwą gościnę mimo trudnych warunków, odwdzięczyli się ufundowaniem kopii wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej w promienistej obwolucie. 127_01.jpg Godzinna rozmowa przebiegła w mgnieniu oka w bardzo przyjacielskim tonie. W tym miejscu pracuje tylko 3 braci, w całej Turcji jest 17 Kapucynów. Ponieważ Turcja jest krajem laickim, noszenie habitów jest zakazane. Dowiedziałem się jak trudno jest utrzymać taki chrześcijański przyczółek. Z jednej strony kłopoty finansowe (bracia próbują wynajmować pomieszczenia), z drugiej systematyczne ataki nacjonalistów. Ostatnio ktoś podpalił jedno z pomieszczeń. Brat Maciej zapewnia, że nie są to ataki związane z wiarą, z muzułmanami całkiem nieźle się dogadują. Obecny rząd turecki, muzułmański, próbuje rozwiązywać konflikty z Kurdami, czym nie zjednuje sobie sympatii tureckich nacjonalistów. 128_01.jpg Porozmawialiśmy też o sposobie prowadzenia pojazdów przez Turków. Niedaleko stąd jest rondo, do którego dojeżdżając trzeba się zatrzymać; po obu stronach drogi są wielkie znaki DUR (czyli stop). Nikt ich nie respektuje, a zatrzymanie pojazdu grozi zniszczeniem… tylnego zderzaka. W czasie naszej rozmowy naładowałem baterię aparatu i telefon oraz otrzymałem esesmana od Janka K. Miło, że koledzy z pracy o mnie myślą. Bratu Maćkowi zostawiłem polskie krówki, trochę polskiej muzyki (mp3) i symboliczną ofiarę. To moja pierwsza ofiara na misje, przekazana tak bezpośrednio. – Pierwszy raz się z czymś takim spotykam! – usłyszałem. Ja też i było to dla mnie bardzo ciekawe spotkanie! Dziękuję! Gdy odjeżdżałem, brat Maciej zainteresował się motocyklem. Zdradził wyraźną ochotę nabycia własnego pojazdu. Ze szczerą przyjemnością poleciłem mu nasze forum, jako kopalnię wiedzy o motocyklu honda Africa Twin (większej siostrze mego dominatora). Przejeżdżając przez Tars (słabe oznakowanie było powodem nieznalezienia groty św. Pawła) dotarłem do Adany. Hałaśliwe miasto, wielkie korki. Zatrzymuję się koło stacji benzynowej, żeby dolać oleju. W zasadzie pomiędzy stacją, a warsztatem wulkanizacyjnym. Tych 4 dżentelmenów nie zna ani jednego słowa po angielsku, a mimo to nawiązujemy nić sympatii. Dolałem oleju, a podczas wspólnej herbaty „opowiadam” co tu robię, pokazuję na mapie skąd i dokąd zmierzam. Bardzo serdeczni ludzie! Pan z prawej trzyma w ręku muzułmański różaniec, obraca w ręku paciorki i modli się do Jedynego Boga. 129_01.jpg Nocleg, coraz trudniej jest mi go znaleźć, ale zawsze jestem z niego zadowolony! To są chyba jedyne zarośla, które widziałem w okolicy. Przypominają polskie wierzby, ale czym są naprawdę, to (jak mówi kolega Marian) jeden Allach raczy wiedzieć. W tle prześwituje droga asfaltowa, wzdłuż której ciągnie się betonowy kanał, dostarczający wodę na pola uprawne. 130_01.jpg I właśnie w nim dziś wieczorem biorę kąpiel. Na sam koniec kładę się w tej zimnej, rwącej rynnie. Ale przyjemnie! 131_01.jpg W najbliższym miasteczku chyba jakiś wiec wyborczy. Do późna w nocy walenie w bębny skutecznie rozprasza mój sen. Pozycja noclegu wg gps: N37˚03΄27,93΄΄ E36˚00΄53,16΄΄ Najbliższe miasto: Azizli, Ceyhan, TR Dystans dzienny: 395 km Dystans skumulowany: 4002 km Ostatnio edytowane przez Mech&Ścioła : 29.12.2011 o 10:50 |
07.12.2011, 22:01 | #30 |
Allah Akhbar !
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Norwegia solo na koło podbiegunowe [Czerwiec 2011] | Nalewa | Trochę dalej | 10 | 14.05.2014 20:53 |
Kaukaz PN czerwiec 2011 | pawelsitek | Trochę dalej | 18 | 29.05.2012 12:18 |
Wyprawa na Kołymę [Czerwiec-Wrzesień 2011] | deny1237 | Trochę dalej | 117 | 02.04.2012 11:21 |
Mongolia samotnie czerwiec/lipiec 2011 | doktorek | Trochę dalej | 44 | 14.02.2012 20:08 |
Gruzja Armenia Turcja - zajawka [Czerwiec 2011] | rambo | Kwestie różne, ale podróżne. | 17 | 30.07.2011 14:55 |