29.09.2013, 23:06 | #31 |
Zarejestrowany: Mar 2013
Miasto: Wawa
Posty: 146
Online: 3 tygodni 4 dni 7 godz 53 min 4 s
|
Super relacja
Prawdopodobnie dzień wcześniej przekraczałem to samo przejście MNE/AL - Hani i Hotti, a tych samych Francuzów spotkalem na campingu Lake Shkodra Resort Grile/Omaraj Świat jest mały |
30.09.2013, 15:20 | #32 | |||
Cytat:
|
||||
30.09.2013, 19:11 | #33 |
Zarejestrowany: Feb 2013
Miasto: Gdańsk
Posty: 49
Motocykl: KTM 950 ADV
Online: 2 dni 5 godz 53 min 21 s
|
O nieee wypraszam sobie to żadna zaraza!!!
Po prostu to (KTM) tak ładnie chodzi tak zapier*** oczywiście pod warunkiem że działa :P (uprzedzam uszczypliwy komentarz Mikelosa) A co do BMW to powiem fajne moto (ale nie z kuframi w teren) jednak straszny kloc (mój załadowany przed wyjazdem to AŻ 304 kg) . Nawet przy moim 105 kg wagi na budziku jak na tamte czasy to miałem problem po którymś targaniu GS z gleby do góry. Więc teraz przy obecnych 90 kg nawet się boję pomyśleć co by było. PS. Mikelos tak wytyka ta "pomarańczową zarażę" bo sam się zastanawia nad tym czy nie sprzedać AT i kupić KTM :P (widziałem błysk w oku jak jeździł i podpytywanie jak mi się lata). Dla tego koledzy Afrykanerzy to jego powinniście mieć pod lupą, bo chyba jak siedział na KTM to pośladów nie zabezpieczył i "zaraza" padła też na niego. |
30.09.2013, 20:39 | #34 | |
Cytat:
Powyższy wpis koniec września - 90 kg wagi Jak to zrobiłeś? Pytam serio. Może dzięki targaniu GS? |
||
30.09.2013, 22:31 | #35 |
Fakty są takie, że Afryczka jest wspaniała ale nie ślubowałem jej dozgonnej wierności tak jak żonie Co jakiś czas trzeba zmienić rumaka w stajni. Przejechałem się kawałek na Barwinowym GS - po asfalcie idzie jak burza, momentu obrotowego ma od cholery i fajnie pokonuje zakręty. Na sutrze niestety małe kółko z przodu i ten "telefeler" zupełnie zabijają zabawę i trzęsie solidnie. Do tego masa taka, że ledwo mogłem ten monument postawić do pionu. Bujnąłem się też na Barwinowym KTM 950 (tak, tak - romans z bemą skończył się szybkim rozwodem). Lżejszy, zwinny i dużo mocy. W ciężkim terenie zostaje problem masy, to jednak ponad 200 kg żelastwa. Dlatego niucham znowu w temacie singli, albo 690 albo 640 ADV - na razie gromadzę budżet, wiosną się zobaczy co i jak. Na razie Afryczka codziennie niezawodnie wozi mnie do roboty i niech tak pozostanie.
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles |
|
01.10.2013, 00:01 | #36 | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Dzień 8, sobota
Koman > jezioro Koman/Fierze > Bajram Curri > Dolina Valbone > Krume > Kukes Słońce przebija się przez niskie drzewka którymi obsadzony jest kemp, chciałoby się pospać dłużej ale prom nie będzie na nas czekał. Wyłazimy przed 8 z namiotu, montujemy jakieś śniadanie, szybkie poranne fotki, pakowanie i o 8:45 ruszamy w drogę, żegnając się z Marco.
Mijamy podstawę zapory wodnej - gigantyczna, potem krótki przejazd przez tunel i lądujemy na małym placyku, który jest "portem". Kilka busów, mała knajpka i tłumek ludzi - nie ma nic więcej - jedyna droga to prom albo powrót tunelem.
Około 9.00 przypływa "prom" - specjalnie piszę w cudzysłowie, bo to nie jest coś do czego przywykliśmy. Skrzyżowanie stalowej barki ze starym autobusem Setry - nawet nie pytam o kapoki ratunkowe i inne takie. Załadunek motongów jest trochę stresujący. Trzeba wepchnąć je po wąskiej desce tyłem na pokład, dobrze że ekipa pokładowych fachmanów robi to sprawnie i nasza pomoc jest raczej formalnością.
Podróż promem trwa 3 godziny, przebieramy się w lekkie ciuchy robiąc mały striptease na pokładzie. By dostać się do ciuchów muszę trochę poćwiczyć akrobatykę, skaczę z motonga na motong trzymając się rynienki dachowej na dachu autobusu - jak wpadnę do wody będzie niezły ubaw.
W końcu ok 9:20 ruszamy, nasza arka noego lekko dygocząc odpływa od brzegu. Zaczyna się orgia robienia zdjęć: skały, woda, kobiety i tak nontstop przez 3 godziny
A tak wygląda nasza amfibia w środku... ciekawe czy ma ABS
Na pokład może wejść podobno 10 motocykli, po 4 na każdej burcie i dwa na dziobie. W sumie to lepsze niż wożenie ludzi - za motonga biorą 22 euro, za człowieka tylko 2. Prom jest jedynym środkiem transportu do wielu osad, które po wybudowaniu zapory zostały odcięte od świata. Promem wożona jest żywność, potem transport zapewniają osiołki.
Aha, dziewczyny lubią gdy robi się im zdjęcia - mam wrażenie, że im więcej tym są bardziej szczęśliwe. Większość z nich świetnie mówi po Angielsku, pracują w Tiranie w kilku firmach (telco, energetyka, urząd statystyczny). Gadamy przez całą podróż, sporo dowiadujemy się jak się żyje w Albanii. Valmira...
Irena...
Jeśli chcecie pozbawić się wrażliwości na piękno - jedzcie na ten prom, po trzech godzinach patrzenia na widokówki nic mnie już estetycznie nie ruszy, tak przynajmniej myślę, bo potem jednak mnie ruszyło
No dobra, jeszcze kila zdjęć dziewczyn...
Dobra, starczy - to jest forum motocyklowe a nie o pięknych dziewczynach... Potem były znowu skały, woda i chmurki i tak setki razy. Gdyby Szwajcaria była człowiekiem i widziała to co my, wpadła by w depresję i zadumę nad swoją brzydotą.
Dopływamy do "portu" w Fierze, teraz tylko wypakowanie kloców na brzeg i można jechać dalej. Na zdjęciach wyładunek wydaje się łatwy, jednak w realu lekko lekko marszczy poślady.
Jedziemy do Bajram Curii, małego miasteczka w którym odbywa się właśnie wiec wyborczy. Ulice zasłane ulotkami, plakaty na ścianach - ogólnie festyn i zabawa. Jemy jakieś mięsko, ale Barwinowi nie bardzo podchodzi - wali starym capem i... dobra, daruję wam moje skojarzenia.
Jedziemy do doliny Valbone, trochę szutrów, trochę asfaltów - ogólnie sporo kurzu i na początku widoki takie raczej średnie, ale z każdym kilometrem dolina nabiera uroku. Góry robią się bardziej strzeliste i znowu przełączam się w tryb foto. Co jakiś czas mijają nas wysłużone busy Mercedesa - kurzy się za nimi cholernie, więc łapiemy taktykę taką: najpierw dzida, wyprzedzamy blaszankę tańcząc na luźnych kamieniach, potem stop, szybkie fotki i znowu dzida.
Po kilkunastu km kończy się szutr i zaczyna asfalt, niestety kładziony przez chirurga plastycznego - nie ma na nim ani jednej zmarszczki, dziurki lub wyrywy - cholerna nuda.
Asfalt jest tak idealny a ruch tak mały, że z nudów pstrykam fotki w czasie jazdy - to zła i głupia praktyka - serio.
Gdzieś za tą granią jest dolina Teth, można dojść z buta w parę godzin.
Na końcu doliny postawiony jest spory zajazd, Barwin wciąga drugi obiad - tym razem zamawiamy bezpiecznie kuraka. Okolica szybko się modernizuje, kamyczki równo ułożone, trawka przystrzyżona - ehh, cywilizacja.
Ostatni rzut na góry i zawracamy z powrotem w dół doliny Valbone, innej drogi nie ma. Czy warto tu przyjechać ? Myślę że tak i to niekoniecznie z myślą tylko o dwóch kołach. Wokoło jest sporo tras pieszych, widoki piękne a odległości do ogarnięcia z buta.
Być w Albanii i nie zrobić zdjęcia bunkra ? Jakiś udało się nam znaleźć, ale wcale nie było ich tak wiele jak w moich wyobrażeniach
A tu dowód że posadziłem zadek na GS i nic mi się nie stało w pośladki
Wracamy przez Bajram Curri, potem drogą SH22 na północ do drogi SH23, którą będziemy jechać na południe do Kukes. Po drodze mijamy także znany kurort...
Droga SH23 to setki zakrętów, dobry asfalt potrafi niespodziewanie zamienić się w asfaltowe morskie fale, przełomy i uskoki - dzidowanie na ślepych zakrętach odradzam. Widoki za to piękne, bo roślinność nic nie zasłania.
Złapałem na drodze żółwia, ale Barwin nie chciał na kolację zupy żółwiowej - coś tam marudził o wegetarianizmie, zasadach i chrześcijańskiej etyce - tia, akurat
Łagodne wzgórza, jeziorka, jedziemy nieśpiesznie i delektujemy się. Szosa czasem asfaltowa, czasem szutrówka w budowie, nigdy nie wiesz co jest za zakrętem. W miasteczku Krume szutr i kurz na ulicach, stare Merce pojękując pokonują kolejne dziury, 300 metrów dalej leży za to już nowy aslaft. Kochajmy szutry - tak szybko znikają....
Dobijamy powoli do miasteczka Kukes, objeżdżamy odnogi jeziora, słońce powoli idzie spać. Chwilę krążymy po miasteczku, jest nawet jakiś hotel ale już z zewnątrz nie zapowiada się dobrze, odpalamy za miasto. Przy początku autostrady znajdujemy zjazd na jezioro, paręnaście zakrętów, trochę offu lądujemy na skraju pola. Barwin bierze się za namiot, ja wracam do sklepiku przy drodze - w tym wieczornym pośpiechu szukania noclegu zapomnieliśmy o zimnym piwie. Wieczorem fundujemy sobie jeszcze pływanie w jeziorku połączone z praniem ciuchów. To był długi ale piękny dzień, mimo że zrobiliśmy niewiele km, to liczba wrażeń i widoków była olbrzymia. Przelot dnia: 200 km
__________________
"Jeżeli chcesz uniknąć krytyki: Nic nie mów. Nic nie rób. Bądź nikim" - Arystoteles |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
01.10.2013, 00:15 | #37 |
Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 532
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 dni 9 godz 34 min 32 s
|
Jak zwykle świetna relacja. Zazdroszczę wycieczki "autobusem"
__________________
"one for joy and one for sorrow" |
01.10.2013, 00:24 | #38 | |
Zarejestrowany: Feb 2013
Miasto: Gdańsk
Posty: 49
Motocykl: KTM 950 ADV
Online: 2 dni 5 godz 53 min 21 s
|
Cytat:
Co do precyzji Twoich wyliczeń to do końca lipca się wakacjowałem więc wagę zacząłem dopiero zbijać od początku sierpnia i to też bez większych emocji |
|
01.10.2013, 00:30 | #39 |
Zarejestrowany: Feb 2013
Miasto: Gdańsk
Posty: 49
Motocykl: KTM 950 ADV
Online: 2 dni 5 godz 53 min 21 s
|
Załadować na "autobus" było prosto bo sporo ludzi. Ale jak dopłynęliśmy ludzie się rozeszli i zostało tylko dwóch gości wątłej postury plus ja i Mikelos to nie robi się za fajnie.W dodatku jeszcze jak "ktoś" zamiast asekurować i pomagać w wypakowywaniu swojej Afryki siedzi na brzegu i napiernicza zdjęcia informując mnie w późniejszym czasie, że jak na to patrzył to zastawiał się co by to było jak by ten motor wpieprzył się do wody. Dopiero moja usilna perswazja natchnęła "kogoś" by pomógł.
Choć faktycznie przeżycia nie zapomniane. Ostatnio edytowane przez barwin.GD : 02.10.2013 o 16:45 |
01.10.2013, 04:13 | #40 |
Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Nysa/Reykjavik
Posty: 405
Motocykl: CRF1000
Online: 3 miesiące 1 tydzień 10 godz 38 min 31 s
|
Pozwoliłem sobie wstawić jedno zdjęcie dla planujących podróż"autobusem wodnym". I dla inormacji jeszcze podam cenę pokoju w pensjonacie w dolinie Valbone(tym na zdjęciu w poście Mikelosa) 22euro za 2 osoby/noc
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Daj mi ten kamień i daj mi ten kamień, czyli jak w maju 2013 byłem w Albanii. | Pils | Trochę dalej | 29 | 25.04.2017 13:52 |
12-15.09.2013 Rumun przez UA/HU/SK asfaltem | giennios | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 02.09.2013 16:18 |
Dominator mały i duży | Pavlo | Inne - dyskusja ogólna | 4 | 29.02.2012 19:30 |
36h w Albanii [2011] | Neno | Trochę dalej | 18 | 30.11.2011 15:21 |