Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22.12.2010, 17:12   #31
wojtek II
 
wojtek II's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: wa - wa
Posty: 529
Motocykl: DR 650, KTM 990
wojtek II jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 7 godz 8 min 37 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał jagna Zobacz post
i powoli trzeba się pakować. Przed nami ok. 2600 km do domu. Ale jeszcze kawałeczek Prowansji chcemy zobaczyć przy okazji. O ile się dogadamy po francusku
My też chcemy zobaczyć tą Prowansję, a i poczytać chcemy
Kiedy następny rozdział ?
wojtek II jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.12.2010, 22:29   #32
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał wojtek II Zobacz post
My też chcemy zobaczyć tą Prowansję, a i poczytać chcemy
Kiedy następny rozdział ?
Będzie, będzie. Ale popracować na życie też trochę trzeba, niestety
Ale to już pewnie będzie ostatecznie ostateczny rozdział, dzięki bogu

Chyba, że mam się zabrać za opisywanie innych wojaży
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2010, 00:34   #33
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
Domyślnie

Raniutko ruszamy na północy wschód, czyli ku domowi. Etap pierwszy równiutko 1000 km do Avignon. Jakoś tak mi się ładnie ten Avignon kojarzy z mostem (byle nie z piosenką Kombii...) i chcemy to zobaczyć. 1000 km autostradami, czyli tak liczymy 7-8 h. Ale nie wzięliśmy pod uwagę, że jest weekend, a my jedziemy wzdłuż wybrzeża... Chyba pół Francji się tam wybrało.... W okolicy Narbonne zaczynamy żałować, że żałowaliśmy kasy na AutoZug, bo właśnie w Narbonne władowalibyśmy moto w zug i obudzilibyśmy się prawie w domu, czyli w Berlinie... A tu korek przed nami, totalnie stojący , na jakieś 20-30 km. Wszyscy wiemy, że moto się zasadniczo mieści między autami, ale R1150GS mieści się jakby nieco mniej. Ogrania nas lekkie zwątpienie, czy boxer to aby na pewno najlepszy motor na świecie (na co dzień P. dałby się za to zabić). Okazuje się, że korek jest spowodowany bramkami, których jest chyba ze 20, ale i tak nie dają rady. My jak zwykle służbowo, poza kolejką
Po tym wszystkim muszę nieco dojść do siebie:


Ale nieco mi w tym przeszkadzają modły na dywanikach Francuzów o nieco smaglejszej karnacji...
Pod wieczór docieramy do F1 pod Avignon, powoli już ciemnawo, więc zwiedzanie zostawiamy na jutro. Kolacja w McDonalds, który jest 100 m. Kolejka do kasy prawie jak korek na autobanie Gdzież ten słynny kulinarny gust Francuzów?

Rano zaczynamy od okolic Avignon: najpierw słynny rzymski akwedukt: Pont du Gard. Jest wcześnie rano, i jesteśmy przed tłumami turystów. To dość duża atrakcja i sam wjazd na parking kosztuje chore pieniądze. Ale jakiś miły pan wychyla się z budki, sugeruje, że możemy śmiało przecisnąć się obok szlabanu. Po czym dodaje "I've never seen you"
Akwedukt jest ogromny i prześliczny:


A to małe czarne z boku to ja:


Następnie Avigon i pałac papieży:

Jakoś te zdjęcia za ładne nie wyszły... Pałac jest ogromny i nie da się go za cholerę zmieścić...
A w zasadzie, zgodnie z nauką polskiego kościoła, to byli anty-papieże W XIV wieku, kiedy się musieli ewakuować z Watykanu... Robi to duże wrażenie, szczególnie w środku

Całe stare miasto jest ciekawe, w końcu to XIV wiek

No i słynny most w Avinionie. Nie weszliśmy na niego, bo chyba go lepiej widać z daleka, niż jak się na nim stoi:


I jeszcze po drodze Orange (strasznie mi się podoba, jak to się wymawia "orąż") z kolejnym rzymskim amfiteatrem, ale podobno jedynym w całości zachowanym w Europie. I faktycznie robi wrażenie. I znowu to małe coś w dole to ja


W Orąż usiłujemy zjeść coś tamtejszego, niestety w knajpach vis a vis najlepiej zachowanego rzymskiego amfiteatru w Europie nie ma nie-francuskich menu....wrrrr.... Na migi tłumaczę, że chcę coś prowansalskiego i prostego. Dostaję rosół z małżami aż zielony od rozmarynu. Ocena ogólna: fuj.

Po drodze jeszcze jedna przygoda z paliwem po francusku. Nie chce nam się za często zatrzymywać i w zasadzie jedziemy "od baku do baku". GS posiada całkiem porządny wskaźnik poziomu paliwa, a znaki na autobanie informują co kilka km, za ile stacja. Tak już widzę, że na następną powinniśmy zjechać, za jakieś 2 km. Nagle moto robi pff, pff, zwalnia i staje. Że co proszę? ? Od czego jest kierowca? ? ? Ja mam pilnować paliwa? ? I co teraz? Po jakiemu będziemy prosić o pomoc? Ciekawe ilu kierowców wozi ze sobą kanister! Zsiadam z chęcią mordu w oczach (na szczęście przez ciemne okulary nie widać), a mój szlachetny małżonek się cieszy. Moja chęć mordu narasta zdecydowanie. A on się cieszy, bo w końcu może sprawdzić, czy faktycznie jak się bardzo GSa przechyli, to jeszcze trochę paliwa zleci z zakamarków &%$#! Przechylamy ile się da i faktycznie działa. Dojeżdżamy te 2 km. Po następnych 200 znowu zaczynam się do P. oddzywać
No nic, trzeba grzać dalej, kolejny nocleg w znanym nam już hotelu w Miluzie z przemiłym recepcjonistą Na szczęście już wiem , od której dają śniadania Tym razem jednak śniadanie będzie późne, bo poprzednim razem P. wypatrzył na moje nieszczęście Musee National - Cite de l'Automobile, które mieści 450 starych aut... Diabli nadali... Z doświadczenia wiem, że zwiedzanie tego typu przybytków może zająć 3/4 dnia, a my mamy przecież dojechać przez całe Niemcy do domu. Ale cóż. Zaciskam zęby i jestem najlepszą żoną pod słońcem. Umawiamy się na 12tą przed hotelem, mam być zwarta i gotowa do wyjazdu. A P. leci zwiedzać:


Coś koło 13 ruszamy w ostatni etap: 950 km do domu. Wszystkie ciuszki na grzbiet , bo jest tylko 20 stopni.
Gdzieś za Norymbergą zaczyna być chmurzaście i zimno, a od Lipska regularnie leje. Kondomy na się i jedziemy na Olszynę. Mój "ulubiony" odcinek zjazd z A18 do domu to 50 km przez las pełny zwierzaków i bardzo nie lubię jeździć tamtędy nocą. Zawsze mam wizję bliskiego spotkania z sarną... Ale co zrobić... Tuż przy zjeździe tankujemy polskie paliwo, patrzę na termometr: 8 stopni.... To już wiem, czemu nie mogę portfela rozpiąć i tak się trzęsę... A gość na Shellu uprzejmie pyta, skąd tak po nocy jedziemy. No to ja mu na to, że z Gibraltaru Pewnie pół roku to kolegom opowiadał...
Na podwórko zajeżdżamy po północy, zdezorientowany pies sąsiada nawet zapomniał, że zawsze poluje na nasze nogawki od spodni, moto do garażu, kufry byle gdzie, my do wyra. Po 5 min. P. wstaje: "bez malinówki się nie obędzie". Dwa mocne łyki i zasypiamy.

Dedykacje są zwykle na początku, ale...

Poświęcam ten tekst Przemkowi, który odszedł pół roku po tej wyprawie. Tam u góry też muszą być żółte GSy...
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2010, 02:03   #34
Zazigi
lamer miesiąca
 
Zazigi's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wa-wa
Posty: 683
Motocykl: RD07
Zazigi jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 6 dni 21 min 23 s
Domyślnie

dzięki!
__________________
Życie jest podróżą.
Zazigi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2010, 08:58   #35
Pastor
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

Pięknie Aga
Trzymaj się ciepło

  Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2010, 09:16   #36
7Greg
 
7Greg's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DW
Posty: 4,480
Motocykl: Pyr pyr
Przebieg: dowolny
Galeria: Zdjęcia
7Greg will become famous soon enough
Online: 5 miesiące 17 godz 3 min 15 s
Domyślnie

Naprawdę ślicznie
Gratulacje.
7Greg jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2010, 09:19   #37
bukowski
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

O rany... jestes mistrzynią. Chylę czoła, przed glebokoscia refleksji, jaka wywolalo we mnie zakonczenie.
  Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2010, 09:58   #38
oskar_z
 
oskar_z's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Zielona Góra
Posty: 216
Motocykl: 950 SE
oskar_z jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 4 dni 9 godz 36 min 30 s
Domyślnie

Szkoda że to już koniec. Od 4 dni ranek zaczynałem od kawy i Twojej relacji. Pozdrawiam.
PS. Falubaz pany mnie rozłożył.
oskar_z jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2010, 10:09   #39
miroslaw123
 
miroslaw123's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Kraków
Posty: 527
Motocykl: TA 650
Przebieg: mój?TA?
miroslaw123 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 3 godz 24 min 56 s
Domyślnie

Super się czytało, fajnie oglądało...
miroslaw123 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2010, 10:14   #40
Marcin.111
 
Marcin.111's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Podkarpacie
Posty: 401
Motocykl: raczej juz nie bede mial
Marcin.111 jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 7 godz 9 min 12 s
Domyślnie

Dzięki za opis. Nigdy nie myślałem o wyjeździe w tamte rejony świata a naprawdę warto. Piękne zdjęcia i super opis. Pozdrowki
Marcin.111 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Na kolejne mroźne wieczory - tym razem Bałkany i Grecja [Lipiec 2008] jagna Trochę dalej 33 25.01.2011 23:33


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:49.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.