|
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
06.01.2012, 02:44 | #1 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 35 min 36 s
|
PRZEZ KRAJ PARTYZANTÓW, KOKAINY I KAWY: czyli pekaesem po Kolumbii. [Listopad 2011]
Musicie przyznać, że chwytliwy tytuł to podstawa No ale skoro już daliście się nabrać to zapraszam do lektury…acha, kawę naprawdę tam piłem
Część pierwsza czyli: No entiendo senior! - Dlaczego właśnie Kolumbia Panie Czosnku? - Ponieważ od zawsze fascynowałem się cywilizacją prekolumbijską, geografią oraz historią tego rejonu świata. Wyjazd ten to zwieńczenie mych wieloletnich studiów nad Ameryką Południową a w szczególności Kolumbią. Oczywiście w ramach licencia poetica, nieznacznie podkolorowałem rzeczywistość, która przedstawiała się tak: - Widziałaś jaki tani bilet do Kolumbii? - Oooo… - Lecim? - Lecim!! - Jaki mamy plan? – zapytała Sylwia, gdy czas wylotu zbliżał się wielkimi krokami. Ma dziewczyna szczęście, nie mogła trafić z pytaniem o plan do bardziej właściwej osoby ode mnie. W odpowiedzi zacytowałem mego guru strategii, samego naczelnika Tadeusza Kościuszkę, który to przed jedną z ważnych bitew, na identycznie zadane pytanie wymamrotał: „Jakoś to będzie” Dziewczę westchnęło smutno i bez słowa zamówiła przewodnik „Lonely Planet”, rozmówki hiszpańskie oraz przejściówkę na kolumbijskie gniazdka. Koniec żartów, nadszedł czas planowania! – rzekłem stanowczo, otwierając przewodnik. Samolot właśnie mijał Portugalię. Zanim jednak do tego doszło, dnia 27 listopada wylądowaliśmy w Oslo, skąd mieliśmy złapać samolot właściwy. Jako, że samolot właściwy odlatywał następnego dnia, ruszyliśmy zwiedzać. Jakbym miał jednym słowem opisać to miasto, powiedziałbym „poprawne” Za to bardzo ale to bardzo niepoprawne są ceny. Tymczasem, planowanie zostało przełożone, ze względu na „Kowboi i Obcych” w pokładowej TV i tak w przyjemnej atmosferze, po 12 godzinach lotu wylądowaliśmy w Bogocie. Na lotnisku wymiana kasy przy okazji, której Sylwia musiała złożyć odcisk swego kciuka, taksówka i ok. dwudziestominutowa jazda do starej części miasta, czyli dzielnicy La Candelaria, gdzie UWAGA! Zarezerwowałem wcześniej pokój w hostelu. Bardzo lubię, jadąc w nocy taksówką w nowym kraju, otworzyć okno, wystawić nos na zewnątrz i chłonąć zapachy. Obrazy się zapomina ale zapachy pozostają ze mną na zawsze. Nasz hotel „Bogota invisible” rzeczywiście był dosyć invisible, uznając, że szyldy są dla amatorów a numer domu i dzwonek u drzwi rozwiązuje sprawę…. Mieli rację. Zaraz po wejściu poinformowaliśmy portiera, naszą piękna angielszczyzną o posiadaniu przez nas rezerwacji w tymże lokalu. Pan z naszego wywodu zrozumiał „rezerwacja” natomiast my z jego wywodu wypowiedzianego pięknym hiszpańskim "problem” Mówiąc, każdy po swojemu, machając rękami i pokazując różne papierki doszliśmy do wniosku, że nasz pokój jest dziś zajęty ale będzie wolny „maniana” za to dzisiaj dostajemy dla siebie całe dormitorium. Przed położeniem się spać, pijąc piwo w hotelowym atrium doszliśmy do smutnego wniosku, że skoro nawet obsługa hotelu w stolicy, reklamującego się na międzynarodowych stronach ni w ząb nie mówi po angielsku, to proszę państwa, na tym wyjeździe sobie nie porozmawiamy. Ostatnio edytowane przez JARU : 28.12.2012 o 17:57 Powód: dodaję termin wyjazdu |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rajdowo przez Albanię - czyli Rally Albania 2012 od kuchni | Ola | Trochę dalej | 76 | 23.06.2013 16:36 |
Lek na jesienną depresję czyli Neno na Bliskim Wschodzie :) [Listopad 2010] | Neno | Trochę dalej | 50 | 27.04.2012 19:22 |
Agri Dagi 2011, czyli pod Ararat i z powrotem. | Joseph | Trochę dalej | 60 | 04.02.2012 14:59 |
Otwieram Wrota Afryki czyli... lek na jesienną depresję vol.2 [Listopad 2011] | Neno | Trochę dalej | 148 | 22.01.2012 20:08 |