Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09.04.2014, 22:36   #61
RAVkopytko
 
RAVkopytko's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,149
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
RAVkopytko jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 3 tygodni 5 dni 20 godz 12 min 59 s
Domyślnie

Niezła heca z tym pożarem,piorun trafił czy co ?
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743
Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin......
RAVkopytko jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.04.2014, 00:25   #62
sowizdrzal
Turysta DualSport
 
sowizdrzal's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chorzów
Posty: 584
Motocykl: KTM 1200 6T
Galeria: Zdjęcia
sowizdrzal is an unknown quantity at this point
Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 17 min 43 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Orzep Zobacz post
...przygoda nie lada z tym pożarem!!!
Zapewne wasz "desant", w oczach Ichnich wygladał na - WINNI

Pozdro Orzep
Widzisz, Maestro Orzeppe, na początku nie traktowano nas jak winnych, nawet zaproponowano zastępcze miejsce do spania,
wielokrotnie pytano, czy wszystko jest z nami w porządku. Coś nam jednak mówiło, żeby temu nie ufać. Dookoła stał
tłum lokalesów, który zamiast gasić pożar wymieniał między sobą ploteczki. W takiej atmosferze łatwo było narazić się na wyrok
,,winni'' tak czy siak. W końcu byliśmy tam jedynymi obcymi. Kto wie - myślelismy później - czy nad ranem nie dowiedzielibyśmy
się, że nasze motorki zostały ,,wzięte w zastaw'' a my mamy jak najszybciej pokryć koszty chałupy i czego tam jeszcze.
Każda straż, policja, służba czy władza wzięłaby stronę lokalesów, ,,świadków'' mieli w bród, a nam przypisano by jeszcze wyginięcie
dinozaurów i gwałt zbiorowy popełniony na stadzie dzików w 1997 roku przez grupę pijanych emerytek z RPA....
... że o ewentualności klasycznego linczu nie wspomnę....

W tej sytuacji manewr ,,szybkiego taktycznego wycofania się na z góry upatrzone pozycje celem wprowadzenia dezorientacji
i obniżenia morale w szeregach wroga'' czyli mówiąc krótko: spie****nia przed nieprzewidywalnym tłumem muzułmanów, wydał
nam się najwłaściwszy, choć nie bez ujmy na honorze. Trudno, woleliśmy być ,,winni'' daleko od nich, niż ,,winni'' wśród nich...
__________________
Sowizdrzał
KTM 750 6T
Nie wierz, nie bój się, nie proś!
sowizdrzal jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.04.2014, 00:41   #63
Orzep
Zwykły przechodzień...
 
Orzep's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Orzep jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
Domyślnie

...ależ ja nie ganię, a fakt stwierdzam czcigodny Sowizdrzale
Choć jam GSiarz z kuframi, to mocno do Mnie przemawia to zdanie, które świadczy o posiadaniu JAJ na miejscu swym!!!
Cytat:
Napisał sowizdrzal Zobacz post
... choć nie bez ujmy na honorze.
Pozdro Orzep
__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
Orzep jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.04.2014, 08:28   #64
miroslaw123
 
miroslaw123's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Kraków
Posty: 527
Motocykl: TA 650
Przebieg: mój?TA?
miroslaw123 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 3 godz 24 min 56 s
Domyślnie

W tej sytuacji lepiej być "żywym tchórzem niż martwym bohaterem", czekamy
miroslaw123 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.04.2014, 08:48   #65
sowizdrzal
Turysta DualSport
 
sowizdrzal's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chorzów
Posty: 584
Motocykl: KTM 1200 6T
Galeria: Zdjęcia
sowizdrzal is an unknown quantity at this point
Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 17 min 43 s
Domyślnie

Ano fakt faktem, nie da się ukryć. Nasz desant najprawdopodobniej zostawił takie właśnie wrażenie.
Czytam właśnie książkę W.Suworowa ,,Specnaz'' i wynika z niej, że desanty zazwyczaj nie kojarzą
się dobrze lokalnym odbiorcom

Noc przespaliśmy dość nerwowo, w jednym namiocie, nasłuchując czy przypadkiem nie będzie miał ktoś
do nas pretensji. Poranne pakowanie też odbywało się w nielekkim nastroju. Podobnie, jazda na zachód
prześliczną SH34 nie dawała tej radości, co powinna. Powiem szczerze, że odetchnąłem z ulgą dopiero
na skrzyżowaniu niedaleko Rreshen, gdzie na chwilkę trafiliśmy na asfalt i tradycyjną już siatkę dróg i dróżek,
chrakterystyczną dla tych bardziej nizinnych obszarów Albanii. Teraz to już, kochani lokalesi, gdyby przyszło
Wam do głowy ferować wyroki pod nieobecność pozwanych, ślijcie je na adres sowizdrzał@berdyczow.drz

W pobliskim Burrel stanęliśmy na kawę i tankowanie. I tu DRZ-ka spłatała nam małego psikusa - nie chce kręcić
rozrusznikiem. Cóż, rozbieramy, szukamy po drutach. Prąd jest, rozrusznik spięty na krótko hula aż miło, gdzieś
przerywa. Jest, przekażnik, nietypowo umiejscowiony pod siodłem. Mamy szczęście, bo przy samej stacji
jest mały warsztacik, z którego pan Albańczyk wychodzi.... z przekaźnikiem w ręku, uśmiecha się i mówi ,,fajf euro''.
Moje zdziwienie na pewno wszystkich dookoła rozśmieszyło. No tak, jesteśmy przecież w najgościnniejszym kraju
Europy, mimo wszystko Pan Albańczyk pokazuje na nasz przekaźnik i mówi ,,noł cyk-cyk'', pokazuje na swój i mówi
,,cyk-cyk''. Z kolei ja pokazuję na poplątane druty przekaźnika i zastanawiam się jak po albańsku jest ,,rozrusznik'',
,,akumulator'' i ,,masa''. Decyduję się na względnie uniwersalne ,,starter'' i ,,bateria'', co zostaje przyjęte ze zrozumieniem.

Szybki montaż przeprowadzamy z Jackiem w cieniu stacji, a tymczasem Cleo staje na wysokości zadania i w na pobliskim
trawniczku suszy nasze rzeczy. Humory powoli wracają, wyszukuję w Garminku ślad prowadzącego nas do
miejscowości Klos, w kierunku niezwykle widokowej drogi SH54, która zaczyna się w Tiranie, a kończy gdzieś w górach...
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg 01-IMG_9532.JPG (308.4 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 02-IMG_9535.JPG (319.7 KB, 7 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 03-IMG_9542.JPG (237.5 KB, 7 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 04-IMG_9556.JPG (346.6 KB, 7 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 05-IMG_9557.JPG (414.4 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 06-IMG_9560.JPG (278.0 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 07-IMG_9562.JPG (226.7 KB, 7 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 08-IMG_9566.JPG (386.2 KB, 7 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 09-IMG_9575.JPG (348.8 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 10-IMG_9580.JPG (204.6 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 11-IMG_9586.JPG (340.2 KB, 7 wyświetleń)
Typ pliku: jpg 12-IMG_9591.JPG (416.6 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: png 20.png (1.74 MB, 16 wyświetleń)
__________________
Sowizdrzał
KTM 750 6T
Nie wierz, nie bój się, nie proś!

Ostatnio edytowane przez sowizdrzal : 10.04.2014 o 10:38
sowizdrzal jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.04.2014, 13:20   #66
hans
 
hans's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Krk-NH
Posty: 381
Motocykl: XT 600E stage 2
hans jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 10 godz 32 min 11 s
Domyślnie

"....Niezła heca z tym pożarem, piorun trafił czy co ? ..." wszystko wskazuje na to, ze piecyk. A dokładniej metalowy nieizolowany/nieszczelny komin, który przez parę godzin najpierw wysuszył drewniano-słomiane poszycie dachu, a potem je zapalił.

A co do odwrotu - taka sytuacja jest zawsze niekomfortowa i pozostawia pewien niesmak, jak już Adam pisał. Ponieważ sumienia mieliśmy i nadal mamy w tej materii absolutnie czyste, w grę wchodziło tylko i wyłącznie nasze bezpieczeństwo. Gdybyśmy olali zgaśniecie światła, tej relacji prawdopodobnie by nie było. W takiej sytuacji, jeśli wiesz ze nic nie zawiniłeś, masz obowiązek najpierw ratować żonę (Cleo), potem kumpla, siebie i dobytek. W tej właśnie kolejności, a trzy pierwsze (a zwłaszcza kobietę która jest z tobą) za wszelką cenę.
__________________
Każdy dobry uczynek zostanie ukarany.
Przykładnie.
------------------------------------------------------------------

chroń mnie Boże przed przyjaciółmi,
z wrogami poradzę sobie sam...
------------------------------------------------------
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!

Ostatnio edytowane przez hans : 10.04.2014 o 13:31
hans jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.04.2014, 11:09   #67
sowizdrzal
Turysta DualSport
 
sowizdrzal's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chorzów
Posty: 584
Motocykl: KTM 1200 6T
Galeria: Zdjęcia
sowizdrzal is an unknown quantity at this point
Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 17 min 43 s
Domyślnie

Cóż, pewnie jeszcze długo będziemy wracać we wspomnieniach do tego najbardziej zapalczywego i ognistego punktu
,,Laweciarstwa na Bałkanach''. Pytań też będziemy sobie stawiać wiele, o przyczyny, o skutki, o zachowanie ludzi tamtejszych
i o naszą postawę...

Tymczasem powróćmy do głównego wątku - jesteśmy w miejscowości Klos, na południe od Burrel, względnie wyciszeni
po pożarze i z naprawionym przekaźnikiem w DRZ-ce. Zatankowani, z zapasem wody, wbijamy się w ścieżkę, która prowadzić
ma nas do wypatrzonej na FAT - gdzieżby indziej: http://africatwin.com.pl/showpost.ph...9&postcount=34 -
przecudownie położonej drogi SH54, wiodącej z Tirany do Bize.

Cleo znowu się śmieje - powiedzmy szczerze, że robi to tak uroczo i cudownie, że przywodzi na myśl znany śmiech malarki,
reżyserki, pisarki i badaczki kultury Gruzji (a przy okazji aktorki kabaretowej) Kasi Pakosińskiej. Trzeba tylko ją - Paulinę znaczy -
delikatnie rozśmieszyć, a potem już idzie samo, śmiech, potem śmiech z samego śmiechu, itd. Jacek - może masz jakiś fajny
fragment, który by to obrazował?
Ten śmiech pojawia się także wtedy, gdy Cleo na swoim osiołku pokona jakiś szczególnie
wymagający kawałek drogi (np. sypki kamienisty podjazd), co później Hans kwituje treściwym i rzeczowym: ,,Paulina - jeździsz
jak facet'', ona znowuż promienieje jeszcze bardziej, i w ten sposób wracamy do niezłej formy psychicznej

Droga z Klos wiedzie najpierw asfaltem, potem asfalcikiem, potem szutrem, aby za ostatnimi wioskami przemienić się w pas kamieni
i kałuż. Nie poddajemy się, do biwaku zostało raptem półtorej godziny, a my pniemy się wciąż w górę i w górę. W tym czasie
pokonujemy różnicę wysokości ponad 1200m, miejscami znów pierwsze biegi w motocyklach wyją, bo po prostu inaczej się
nie da. Gdzieś po drodze jeszcze zakupy i kawa w miejscu, gdzie psy ogonami szczekają, znów zdziwienie lokalesów z powodu
kobiety przy stole (odtąd zwanej Kobietą Enduro o Śmiechu Pakosy), wreszcie wioski Zall-Dajt, Besh, Zall Bastar, Bastar Muriz,
z widokiem na przełęcz, za którą widać przedmieścia Tirany. Tak blisko, a jednocześnie tak niedostępnie. Jesteśmy zadowoleni z pokonanej
drogi, chełpimy się nawet tym cokolwiek, ale ten stan nie trwa długo - ,,hiper-off-road'' ścieżką wjeżdża za nami..... busik Mercedes,
spokojnie na jedyneczce toczący się przez te wszystkie ,,kamienie'' i ,,przeszkody''. Na pace, jak gdyby nigdy nic, z filozoficznym
spokojem siedzą sobie pasażerowie w liczbie kilkunastu i przyglądają się turystom na motórach, którzy w jednej chwili poczuli się
odarci z całej swojej adventurowo-offroadowej godności... :/

Taaaaa..... chyba jednak jesteśmy już zbyt zmęczeni na dziś. Z pewnym trudem znjadujemy miejsce na rozbicie namiotu, bo w takim
terenie każdy w miarę poziomy i płaski metr powierzchni jest wykorzystany jako pólko uprawne lub ogródek. Wreszcie przy akceptacji
napotkanego pasterza pozwalamy sobie na przekroczenie któregoś płotka i postawienia jednego namiotu na trawie tuż za nim. Piwo,
chińskie zupki, zdjęcia, zmrok. Gnieciemy się w trójkę w jednym namiocie, na więcej nie ma miejsca. Jeszcze po jakimś czasie przychodzi
właściciel terenu i nadziwić się nie może, że nie przyszliśmy do niego do domu przenocować. Nalega abyśmy spakowali cały biwak
i przenieśli się do niego. Nie może zrozumieć, że pakowanie tego szpeju zdecydowanie nie jest nam na rękę, kiedy już leżymy
w śpiworach. Doświadczenie poprzednich wypraw podpowiada nam, że bylibyśmy zobowiązani jeszcze do ok. 3-godzinnej konwersacji
przy stole, w języku zwanym ,,szprechu w dechu, a reszta ręcami''. Jacek podejmuje się wyjaśnienia temu gościnnemu dobremu
człowiekowi powodów naszej decyzji. Ja już nie mam na to siły, puch śpiwora grzeje, Cleo ziewa, usypiam....
__________________
Sowizdrzał
KTM 750 6T
Nie wierz, nie bój się, nie proś!

Ostatnio edytowane przez sowizdrzal : 13.04.2014 o 14:41 Powód: Literówki, interpunkcja....
sowizdrzal jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.04.2014, 12:44   #68
Orzep
Zwykły przechodzień...
 
Orzep's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Orzep jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
Domyślnie



__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
Orzep jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14.04.2014, 00:32   #69
Cleo
 
Cleo's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: kraków
Posty: 75
Motocykl: XT 600E, DR 350SE
Cleo jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 9 godz 22 min 59 s
Domyślnie

Bardzo Was przepraszam za znikniecie. Lecę to nadrabiać...



Dzień w którym dojechalismy do Fushe Lure był cudnie słoneczny, czasami trudny w pokonywaniu przeszkód a jednocześnie zaskakujacy nas oboje

( Osiołka i mnie ) że to się dało zrobić! I to jak łatwo!
Najbardziej byłam zaskoczona z jak zaskakującą lekkością wyprowadzaliśmy się z jakżeż (po zastanowieniu) trudnych odcinków. O Matko!
Szczęście i radość Chłopaki łapali spod mojego kasku Czułam jak Chochliki tanczą dopingując mnie do dalszej drogi :-)) A moi towarzysze, już bez mojego zdziwienia, zwracają się do mnie jak do faceta ( jak równy z równym, żeby nie było).
TAK, TAK, TAK... DR-ka zostanie ze mną na dłużej!!!
Ale do rzeczy...
Szeregowy jedzie z bananem na twarzy i zgadza sie na wszystko. Padła propozycja podjechania do jeziorek po polodowcowych. Chłopaki z Wami zawsze i wszędzie!
Kurde, zaczyna padać. To nic, jedziemy dalej. Pniemy się pod prąd spływającego strumienia drogą, pokonujemy kamyczki, kamienie, kamerdolce... Zmęczenie daje po sobie znać. Podjeżdzamy do pierwszych jeziorek, chwila odpoczynku. Ok. Wracamy na dół.
W Fushe Lure zostajemy na noc.
Ok., Jacek, Adam pisali, że gesthouse że obiadek, ciepły prysznic, rakija, leniuchowanie... Tak właśnie było.
Zgasło światlo... Panowie poszli zobaczyć co sie stało, ja wyglądnęłam przez zamknięte okno...
Mgła, znowu mgła, nic nie moge zobaczyć !

Podchodze do drzwi i nie zdążyłam przełożyć nogi za próg, kiedy po prostu zostałam wypchnieta przez Jacka... Palimy się!
Wpadłam w panikę, nie mogłam nic zrobić, myślenie się wyłączyło... Ciągle powtarzałam co my zrobimy, dokumenty, kluczyki, ubrania.
Rany Boskie Chłopaki w środku! JACEK! ADAM!
Biadoliłam jak stara baba!
Tak, popłakałam się!
Chłopaki co po chwila wyrzucali wszystko co nasze na zewnątrz,
a ja, o dziwo! starałam sie to zbierac na jedna kupę. Chłopaki, kluczyki, dokumenty są,
a ja, o dziwo! zaczęłam sie śmiać jak szalona!
Potem wyruszyliśmy w ciemna deszczową noc. Jak najdalej... Dla naszego bezpieczeństwa.


Nawet teraz jak o tym piszę... muszę się na chwilę zatrzymać i powiedzieć.
Tak, jesteśmy już w domu :-)


Obiecuje, że jutro coś napiszę.
__________________
Pozdrawiam
Cleo

------------------------------------------------------------
"... Wolna wypowiem to co myslę,
Tam gdzie złożę swoja głowę
Gdziekolwiek pójdę...
Gdziekolwiek powędruję...

Gdziekolwiek pójdę I zmienię swój los...
Będzie mój DOM... "

Ostatnio edytowane przez Cleo : 14.04.2014 o 00:36
Cleo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14.04.2014, 01:12   #70
calgon
 
calgon's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
calgon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 dni 40 min 31 s
Domyślnie

No w końcu znalazłem chwilę co by Was poczytać w całości.Niezła jazda, nie mogłem sie oderwać.Pisać pisać proszę!
__________________
Agent 0,7
calgon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:21.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.