09.04.2014, 22:36 | #61 |
Niezła heca z tym pożarem,piorun trafił czy co ?
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... |
|
10.04.2014, 00:25 | #62 | |
Turysta DualSport
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chorzów
Posty: 584
Motocykl: KTM 1200 6T
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 17 min 43 s
|
Cytat:
wielokrotnie pytano, czy wszystko jest z nami w porządku. Coś nam jednak mówiło, żeby temu nie ufać. Dookoła stał tłum lokalesów, który zamiast gasić pożar wymieniał między sobą ploteczki. W takiej atmosferze łatwo było narazić się na wyrok ,,winni'' tak czy siak. W końcu byliśmy tam jedynymi obcymi. Kto wie - myślelismy później - czy nad ranem nie dowiedzielibyśmy się, że nasze motorki zostały ,,wzięte w zastaw'' a my mamy jak najszybciej pokryć koszty chałupy i czego tam jeszcze. Każda straż, policja, służba czy władza wzięłaby stronę lokalesów, ,,świadków'' mieli w bród, a nam przypisano by jeszcze wyginięcie dinozaurów i gwałt zbiorowy popełniony na stadzie dzików w 1997 roku przez grupę pijanych emerytek z RPA.... ... że o ewentualności klasycznego linczu nie wspomnę.... W tej sytuacji manewr ,,szybkiego taktycznego wycofania się na z góry upatrzone pozycje celem wprowadzenia dezorientacji i obniżenia morale w szeregach wroga'' czyli mówiąc krótko: spie****nia przed nieprzewidywalnym tłumem muzułmanów, wydał nam się najwłaściwszy, choć nie bez ujmy na honorze. Trudno, woleliśmy być ,,winni'' daleko od nich, niż ,,winni'' wśród nich...
__________________
Sowizdrzał KTM 750 6T Nie wierz, nie bój się, nie proś! |
|
10.04.2014, 00:41 | #63 |
Zwykły przechodzień...
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
|
...ależ ja nie ganię, a fakt stwierdzam czcigodny Sowizdrzale
Choć jam GSiarz z kuframi, to mocno do Mnie przemawia to zdanie, które świadczy o posiadaniu JAJ na miejscu swym!!! Pozdro Orzep
__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
|
10.04.2014, 08:28 | #64 |
Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Kraków
Posty: 527
Motocykl: TA 650
Przebieg: mój?TA?
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 3 godz 24 min 56 s
|
W tej sytuacji lepiej być "żywym tchórzem niż martwym bohaterem", czekamy
|
10.04.2014, 08:48 | #65 |
Turysta DualSport
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chorzów
Posty: 584
Motocykl: KTM 1200 6T
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 17 min 43 s
|
Ano fakt faktem, nie da się ukryć. Nasz desant najprawdopodobniej zostawił takie właśnie wrażenie.
Czytam właśnie książkę W.Suworowa ,,Specnaz'' i wynika z niej, że desanty zazwyczaj nie kojarzą się dobrze lokalnym odbiorcom Noc przespaliśmy dość nerwowo, w jednym namiocie, nasłuchując czy przypadkiem nie będzie miał ktoś do nas pretensji. Poranne pakowanie też odbywało się w nielekkim nastroju. Podobnie, jazda na zachód prześliczną SH34 nie dawała tej radości, co powinna. Powiem szczerze, że odetchnąłem z ulgą dopiero na skrzyżowaniu niedaleko Rreshen, gdzie na chwilkę trafiliśmy na asfalt i tradycyjną już siatkę dróg i dróżek, chrakterystyczną dla tych bardziej nizinnych obszarów Albanii. Teraz to już, kochani lokalesi, gdyby przyszło Wam do głowy ferować wyroki pod nieobecność pozwanych, ślijcie je na adres sowizdrzał@berdyczow.drz W pobliskim Burrel stanęliśmy na kawę i tankowanie. I tu DRZ-ka spłatała nam małego psikusa - nie chce kręcić rozrusznikiem. Cóż, rozbieramy, szukamy po drutach. Prąd jest, rozrusznik spięty na krótko hula aż miło, gdzieś przerywa. Jest, przekażnik, nietypowo umiejscowiony pod siodłem. Mamy szczęście, bo przy samej stacji jest mały warsztacik, z którego pan Albańczyk wychodzi.... z przekaźnikiem w ręku, uśmiecha się i mówi ,,fajf euro''. Moje zdziwienie na pewno wszystkich dookoła rozśmieszyło. No tak, jesteśmy przecież w najgościnniejszym kraju Europy, mimo wszystko Pan Albańczyk pokazuje na nasz przekaźnik i mówi ,,noł cyk-cyk'', pokazuje na swój i mówi ,,cyk-cyk''. Z kolei ja pokazuję na poplątane druty przekaźnika i zastanawiam się jak po albańsku jest ,,rozrusznik'', ,,akumulator'' i ,,masa''. Decyduję się na względnie uniwersalne ,,starter'' i ,,bateria'', co zostaje przyjęte ze zrozumieniem. Szybki montaż przeprowadzamy z Jackiem w cieniu stacji, a tymczasem Cleo staje na wysokości zadania i w na pobliskim trawniczku suszy nasze rzeczy. Humory powoli wracają, wyszukuję w Garminku ślad prowadzącego nas do miejscowości Klos, w kierunku niezwykle widokowej drogi SH54, która zaczyna się w Tiranie, a kończy gdzieś w górach...
__________________
Sowizdrzał KTM 750 6T Nie wierz, nie bój się, nie proś! Ostatnio edytowane przez sowizdrzal : 10.04.2014 o 10:38 |
10.04.2014, 13:20 | #66 |
Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Krk-NH
Posty: 381
Motocykl: XT 600E stage 2
Online: 2 tygodni 1 dzień 10 godz 32 min 11 s
|
"....Niezła heca z tym pożarem, piorun trafił czy co ? ..." wszystko wskazuje na to, ze piecyk. A dokładniej metalowy nieizolowany/nieszczelny komin, który przez parę godzin najpierw wysuszył drewniano-słomiane poszycie dachu, a potem je zapalił.
A co do odwrotu - taka sytuacja jest zawsze niekomfortowa i pozostawia pewien niesmak, jak już Adam pisał. Ponieważ sumienia mieliśmy i nadal mamy w tej materii absolutnie czyste, w grę wchodziło tylko i wyłącznie nasze bezpieczeństwo. Gdybyśmy olali zgaśniecie światła, tej relacji prawdopodobnie by nie było. W takiej sytuacji, jeśli wiesz ze nic nie zawiniłeś, masz obowiązek najpierw ratować żonę (Cleo), potem kumpla, siebie i dobytek. W tej właśnie kolejności, a trzy pierwsze (a zwłaszcza kobietę która jest z tobą) za wszelką cenę.
__________________
Każdy dobry uczynek zostanie ukarany. z wrogami poradzę sobie sam...Przykładnie. ------------------------------------------------------------------ chroń mnie Boże przed przyjaciółmi, ------------------------------------------------------ Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca, Moja wreszcie groza ducha, Gdy Kostucha rwie do tańca! Ostatnio edytowane przez hans : 10.04.2014 o 13:31 |
12.04.2014, 11:09 | #67 |
Turysta DualSport
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chorzów
Posty: 584
Motocykl: KTM 1200 6T
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 17 min 43 s
|
Cóż, pewnie jeszcze długo będziemy wracać we wspomnieniach do tego najbardziej zapalczywego i ognistego punktu
,,Laweciarstwa na Bałkanach''. Pytań też będziemy sobie stawiać wiele, o przyczyny, o skutki, o zachowanie ludzi tamtejszych i o naszą postawę... Tymczasem powróćmy do głównego wątku - jesteśmy w miejscowości Klos, na południe od Burrel, względnie wyciszeni po pożarze i z naprawionym przekaźnikiem w DRZ-ce. Zatankowani, z zapasem wody, wbijamy się w ścieżkę, która prowadzić ma nas do wypatrzonej na FAT - gdzieżby indziej: http://africatwin.com.pl/showpost.ph...9&postcount=34 - przecudownie położonej drogi SH54, wiodącej z Tirany do Bize. Cleo znowu się śmieje - powiedzmy szczerze, że robi to tak uroczo i cudownie, że przywodzi na myśl znany śmiech malarki, reżyserki, pisarki i badaczki kultury Gruzji (a przy okazji aktorki kabaretowej) Kasi Pakosińskiej. Trzeba tylko ją - Paulinę znaczy - delikatnie rozśmieszyć, a potem już idzie samo, śmiech, potem śmiech z samego śmiechu, itd. Jacek - może masz jakiś fajny fragment, który by to obrazował? Ten śmiech pojawia się także wtedy, gdy Cleo na swoim osiołku pokona jakiś szczególnie wymagający kawałek drogi (np. sypki kamienisty podjazd), co później Hans kwituje treściwym i rzeczowym: ,,Paulina - jeździsz jak facet'', ona znowuż promienieje jeszcze bardziej, i w ten sposób wracamy do niezłej formy psychicznej Droga z Klos wiedzie najpierw asfaltem, potem asfalcikiem, potem szutrem, aby za ostatnimi wioskami przemienić się w pas kamieni i kałuż. Nie poddajemy się, do biwaku zostało raptem półtorej godziny, a my pniemy się wciąż w górę i w górę. W tym czasie pokonujemy różnicę wysokości ponad 1200m, miejscami znów pierwsze biegi w motocyklach wyją, bo po prostu inaczej się nie da. Gdzieś po drodze jeszcze zakupy i kawa w miejscu, gdzie psy ogonami szczekają, znów zdziwienie lokalesów z powodu kobiety przy stole (odtąd zwanej Kobietą Enduro o Śmiechu Pakosy), wreszcie wioski Zall-Dajt, Besh, Zall Bastar, Bastar Muriz, z widokiem na przełęcz, za którą widać przedmieścia Tirany. Tak blisko, a jednocześnie tak niedostępnie. Jesteśmy zadowoleni z pokonanej drogi, chełpimy się nawet tym cokolwiek, ale ten stan nie trwa długo - ,,hiper-off-road'' ścieżką wjeżdża za nami..... busik Mercedes, spokojnie na jedyneczce toczący się przez te wszystkie ,,kamienie'' i ,,przeszkody''. Na pace, jak gdyby nigdy nic, z filozoficznym spokojem siedzą sobie pasażerowie w liczbie kilkunastu i przyglądają się turystom na motórach, którzy w jednej chwili poczuli się odarci z całej swojej adventurowo-offroadowej godności... :/ Taaaaa..... chyba jednak jesteśmy już zbyt zmęczeni na dziś. Z pewnym trudem znjadujemy miejsce na rozbicie namiotu, bo w takim terenie każdy w miarę poziomy i płaski metr powierzchni jest wykorzystany jako pólko uprawne lub ogródek. Wreszcie przy akceptacji napotkanego pasterza pozwalamy sobie na przekroczenie któregoś płotka i postawienia jednego namiotu na trawie tuż za nim. Piwo, chińskie zupki, zdjęcia, zmrok. Gnieciemy się w trójkę w jednym namiocie, na więcej nie ma miejsca. Jeszcze po jakimś czasie przychodzi właściciel terenu i nadziwić się nie może, że nie przyszliśmy do niego do domu przenocować. Nalega abyśmy spakowali cały biwak i przenieśli się do niego. Nie może zrozumieć, że pakowanie tego szpeju zdecydowanie nie jest nam na rękę, kiedy już leżymy w śpiworach. Doświadczenie poprzednich wypraw podpowiada nam, że bylibyśmy zobowiązani jeszcze do ok. 3-godzinnej konwersacji przy stole, w języku zwanym ,,szprechu w dechu, a reszta ręcami''. Jacek podejmuje się wyjaśnienia temu gościnnemu dobremu człowiekowi powodów naszej decyzji. Ja już nie mam na to siły, puch śpiwora grzeje, Cleo ziewa, usypiam....
__________________
Sowizdrzał KTM 750 6T Nie wierz, nie bój się, nie proś! Ostatnio edytowane przez sowizdrzal : 13.04.2014 o 14:41 Powód: Literówki, interpunkcja.... |
12.04.2014, 12:44 | #68 |
Zwykły przechodzień...
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
|
__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
|
14.04.2014, 00:32 | #69 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: kraków
Posty: 75
Motocykl: XT 600E, DR 350SE
Online: 3 dni 9 godz 22 min 59 s
|
Bardzo Was przepraszam za znikniecie. Lecę to nadrabiać...
Dzień w którym dojechalismy do Fushe Lure był cudnie słoneczny, czasami trudny w pokonywaniu przeszkód a jednocześnie zaskakujacy nas oboje ( Osiołka i mnie ) że to się dało zrobić! I to jak łatwo! Najbardziej byłam zaskoczona z jak zaskakującą lekkością wyprowadzaliśmy się z jakżeż (po zastanowieniu) trudnych odcinków. O Matko! Szczęście i radość Chłopaki łapali spod mojego kasku Czułam jak Chochliki tanczą dopingując mnie do dalszej drogi :-)) A moi towarzysze, już bez mojego zdziwienia, zwracają się do mnie jak do faceta ( jak równy z równym, żeby nie było). TAK, TAK, TAK... DR-ka zostanie ze mną na dłużej!!! Ale do rzeczy... Szeregowy jedzie z bananem na twarzy i zgadza sie na wszystko. Padła propozycja podjechania do jeziorek po polodowcowych. Chłopaki z Wami zawsze i wszędzie! Kurde, zaczyna padać. To nic, jedziemy dalej. Pniemy się pod prąd spływającego strumienia drogą, pokonujemy kamyczki, kamienie, kamerdolce... Zmęczenie daje po sobie znać. Podjeżdzamy do pierwszych jeziorek, chwila odpoczynku. Ok. Wracamy na dół. W Fushe Lure zostajemy na noc. Ok., Jacek, Adam pisali, że gesthouse że obiadek, ciepły prysznic, rakija, leniuchowanie... Tak właśnie było. Zgasło światlo... Panowie poszli zobaczyć co sie stało, ja wyglądnęłam przez zamknięte okno... Mgła, znowu mgła, nic nie moge zobaczyć ! Podchodze do drzwi i nie zdążyłam przełożyć nogi za próg, kiedy po prostu zostałam wypchnieta przez Jacka... Palimy się! Wpadłam w panikę, nie mogłam nic zrobić, myślenie się wyłączyło... Ciągle powtarzałam co my zrobimy, dokumenty, kluczyki, ubrania. Rany Boskie Chłopaki w środku! JACEK! ADAM! Biadoliłam jak stara baba! Tak, popłakałam się! Chłopaki co po chwila wyrzucali wszystko co nasze na zewnątrz, a ja, o dziwo! starałam sie to zbierac na jedna kupę. Chłopaki, kluczyki, dokumenty są, a ja, o dziwo! zaczęłam sie śmiać jak szalona! Potem wyruszyliśmy w ciemna deszczową noc. Jak najdalej... Dla naszego bezpieczeństwa. Nawet teraz jak o tym piszę... muszę się na chwilę zatrzymać i powiedzieć. Tak, jesteśmy już w domu :-) Obiecuje, że jutro coś napiszę.
__________________
Pozdrawiam Cleo ------------------------------------------------------------ "... Wolna wypowiem to co myslę, Tam gdzie złożę swoja głowę Gdziekolwiek pójdę... Gdziekolwiek powędruję... Gdziekolwiek pójdę I zmienię swój los... Będzie mój DOM... " Ostatnio edytowane przez Cleo : 14.04.2014 o 00:36 |
14.04.2014, 01:12 | #70 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 40 min 31 s
|
No w końcu znalazłem chwilę co by Was poczytać w całości.Niezła jazda, nie mogłem sie oderwać.Pisać pisać proszę!
__________________
Agent 0,7 |