Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 23.01.2012, 14:05   #9
Miętus
 
Miętus's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Legnica, Złotoryja, Łódź
Posty: 104
Motocykl: RD07a
Przebieg: Rośnie
Galeria: Zdjęcia
Miętus jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 12 godz 24 min 14 s
Domyślnie

DZIEŃ VI 27.08.2011r 371km
06.30 desant z namiotu. Many jeszcze charczy więc Biorę ręcznik i idę całe 20 kroków do morza. Woda super choć wiatr przyniósł do brzegu jakąś sałatę, za to jest cieplejsza i bardziej słona (czyli wyporna) niż w Morzu Czarnym. Pławiłem się z przyjemnością. Niestety od morza dość porządnie dmucha. Kawa na śniadanie. Cholera wczoraj w nocy zeżarłem konserwę o subtelnej nazwie wojskowa i do tej pory chce mi się rzygać. Zwijamy się i po krótkiej penetracji portu ruszamy do Istambułu. Droga piękna, równa, po prawicy przez cały czas ciągnie się błękitno zielone morze. Widoki bajkowe. W brzuchu burczy więc zatrzymujemy się na śniadanie.
93.jpg
96.JPG
Dopieszczony słońcem arbuz z przydrożnej ciężarówki smakuje rewelacyjnie. Docieramy do Istambułu . Miasto poraża mnie swoim ogromem i podnieca pięknem. Niestety ruch jest przerażający. Wszystkie zmysły naprężone, lewa na sprzęgle prawa na hamulcu, suniemy z prędkością żółwia błotnego. Jak się zrozumie filozofię tureckich kierowców można przeżyć choć łatwo nie jest. Sprawny klakson to podstawa. Jeszcze nie jechałem przez tak wielkie miasto, z obrzeżami ma chyba 90km długości. Docieramy do mostu nad cieśniną Bosfor. Jest potężny i przepiękny a widok z niego oszałamiający. Niestety zdjęcia musiałem robić tylko podczas jazdy i to z ukrycia bo most jest z obydwu stron pilnowany przez policję z długą bronią i wejście na piechotę na niego jest niemożliwe. Nie wiem czy to obawa przed terrorystami czy jest inny powód. W każdym bądź razie nielzja. Po minięciu mostu stajemy przed bramkami. Widocznie za przejazd się płaci. Zapalamy po fajeczce żeby się zorientować jak się płaci na bramkach gdy podjeżdża do nas autokton na skuterku. Obejrzał nas dokładnie i powiedział „motor no kesz” i pokazał żeby jechać za nim. Podjechaliśmy do bocznej wąskiej bramki, której szlaban był otwarty i bez przeszkód przejechaliśmy. Kurde, zdałem sobie sprawę – jestem w Azji. Po około pięciu godzinach przedostaliśmy się przez Istambuł. Choć piękny nie żałuję, że jest już za mną.
1418.JPG
Ruch jak cholera, temperaturka podobnie. Tankujemy benzynkę po trzy dolki, ale niestety od ceny mocy nie przybywa. Jako, że Afryczka ma alergię na autostrady wybieramy drogę nr 100 i idziemy na Gebze. Od autostrady różni ją chyba tylko to, że są na niej skrzyżowania, a i oczywiście nie jest płatna. Suniemy wartko do przodu, ruch troszkę zelżał a po prawicy przez cały czas piękny lazur Morza Marmara i stojące na redzie majestatyczne statki. Są wielkie. Mijamy Izmit i uciekamy na 605 w kierunku Morza Czarnego. Ruch całkowicie się uspakaja a i temperaturka znośna, 27stoni ale powietrze mniej wilgotne i niestety wiaterek duje jak wściekły. Przez cały czas idziemy w złożeniu choć czasem tak dmuchnie, że brakuje nam pasa. Z Kandira uciekamy bokami na Karasu. Droga przepiękna przez góry, masę winkli i frajda z jazdy. Niestety trafiliśmy na porę sprowadzania bydła z pastwisk i musimy się przeciskać przez stada maszerującej wołowiny ale na szczęście krasule nie mają nam tego za złe i nie dążą do konfrontacji. Natrafiamy na piękną nadmorską drogę, całkiem jak u nas przed Euro, w budowie, ale tutaj jakoś nikt się tym nie przejmuje i ruch odbywa się prawie normalnie. Niestety jazda wypakowaną Afriką przez piaskową autostradę, lawirując między maszynami budowlanymi nie jest zbyt lajtowa to udaje się przebyć ją bez strat. Jak survival to survival pies się topi łańcuch pływa.
122.jpg
Z jakiegoś szczytu widać po lewej majestatyczne, błękitne morze. Mordy się cieszą bo słoneczko zaczyna powoli kończyć dzienną wędrówkę a spać gdzieś trzeba. Zajeżdżamy do Yenimahatle. Przejeżdżamy przez most, tutaj do morza wpada jakaś rzeka. Skręcamy wzdłuż rzeki i kierujemy się do morza. Wioseczka sprawia wrażenie wyludnionej choć kiedyś musiała być jakimś ośrodkiem wypoczynkowym. Dojeżdżamy do miejsca gdzie ląd mówi dowidzenia. Po lewej jakaś parterowa knajpka, po prawej dom, którego życie chyli się do końca ale ma fajny ogród i trochę trawy. Z knajpki wychodzi do nas około trzydziestoletni jegomość. Tradycyjnie podnoszę prawą dłoń w geście powitania, odpowiada – jest dobrze. Zaczynam (w esperanto oczywiście)
- słuchaj gdzie możemy rozłożyć namioty?
- gdzie chcecie, i gestem zatacza szeroki krąg
- słuchaj ale tu na plaży jest piach i szpilki nie będą trzymać
Gestem pokazuje na ogród, zsiadam z Afri i idę za nim. Jeju Ameryka, trawka, krzesła ogrodowe i stolik a nad nimi winogronowe pnącza ze zwisającymi kiściami owoców i niski murek chroniący od silnego wiatru i bryzy z fal rozbitych o skalistą plażę a wszystko to 15m od morza. Kurde boska kraina. Pokazuję mu, że super.
- ale ile to będzie kosztować?
- jak to kosztować? Przecież jesteście moimi gośćmi – odpowiada.
Pokonujemy parę schodków i wjeżdżamy do bajkowego ogrodu. W promieniach pięknego zachodu słońca rozkładamy obóz, wiatr duje jak cholera. Nasz dobrodziej z ciekawością przygląda się naszej krzątaninie i pokazuje, że podoba się mu nasz sprzęt. Gdy się rozłożyliśmy a przepocone ciuchy wietrzyły się tradycyjnie na sznurach pokazał nam gdzie jest toaleta, woda i zaprosił pod winogronowy dach na caj.
130.JPG
Popijając caj jeszcze chwilę porozmawialiśmy często używając rąk aż nasz dobrodziej powiedział, że musi iść do restauracji. Zapytałem go czy ma „Bira, Efez” skinął głową i po chwili przyniósł cztery flaszki. Powiedział, żebyśmy wypili tu bo (wskazał na knajpkę) tam nie można, jest RAMAZAN wyjaśnił. Ramadan powiedziałem ale on znów powtórzył Ramazan i pozdrawiając nas odszedł z uśmiechem. Nie muszę Wam chyba opowiadać o smaku zimnego Browarka wlewanego do gardła po przejechaniu piaskowej autostrady, w cieniu winogrona, w promieniach zachodzącego słońca i łoskotu fal rozbijających się o skałki brzegowe.
Wyciągnąłem mapę, rozłożyłem i rzekłam jak królewna mieszkająca za siedmioma górami i siedmioma dolinami „kurwa jak my jeszcze mamy daleko” ale już byłem zakochany w Turcji i niekoniecznie chciałem końca podróży. Zrobiło się ciemno i przyszedł do nas kucharz z knajpki naszego dobrodzieja, który jak się okazało przez dwa lata pracował w Moskwie przez co znał troszkę rosyjski i był przeszczęśliwy, że mógł z nami pogadać. Zaprosił nas do knajpki jak to powiedział na Efez i kolację. Mówię mu, że przecież jest Ramazan ale stwierdził, że już jest ciemno i Allach nie widzi. Ponieważ korzystamy z gościnności stwierdziłem, że wypadało by w rewanżu zostawić trochę kasy w knajpce więc ulegliśmy zaproszeniu. Knajpka była typowo rybna. Many zapodał sobie ogromną rybkę, mięsistą, świeżutką, prosto z kutra – widocznie była przednia bo zajadał się z uśmiechniętą gębą a ja, że rybki niekoniecznie to zdałem się na szefa kuchni i dostałem wyśmienite baranie kotleciki. Były przednie. Niebo w gębie, do tego ostre zielone papryczki i micha warzyw. Oczywiście w tureckim zwyczaju pieczywa do oporu. Zresztą pieczywo też mają przednie. Im bardziej po zmroku to w knajpce zaczynał się ruch a i miejscowi w napitkach też nie oszczędzali. Widocznie faktycznie po zmroku Allach nie patrzy. Posileni konkretnie i napełnieni Efesem do oporu, zadowoleni z życia wleźliśmy do namiotów. Obok nas fale rozbijały się o skalisty brzeg więc Morfeusz szybko otulił mnie swoimi skrzydłami.
CDN....

Ostatnio edytowane przez Miętus : 24.01.2012 o 10:36
Miętus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Maramuresz - 100 kilometrów offu solo [Sierpień 2011] bukowski Trochę dalej 21 08.01.2014 13:15
Bałkan trip, prawie solo. [Sierpień 2011] majki Trochę dalej 129 18.01.2012 16:52
Albania/Czarnogóra 6-21 Sierpień 2011 Jaca GDA Umawianie i propozycje wyjazdów 24 02.08.2011 21:59
ISLANDIA-sierpien 2011 myku Umawianie i propozycje wyjazdów 18 30.03.2011 18:14
Maroko sierpień/wrzesień 2011 - wybiera się ktoś...? Joseph Umawianie i propozycje wyjazdów 12 18.02.2011 20:01


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:12.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.