Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 05.09.2011, 20:08   #1
hans
 
hans's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Krk-NH
Posty: 381
Motocykl: XT 600E stage 2
hans jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 10 godz 32 min 11 s
Domyślnie Jak rozśmieszyć Boga, czyli wakacyjnej wyprawy plan. Zakarpacie '11

Niezamierzone motto wyprawy - „…jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, to opowiedz mu o swoich planach…”
My, rozbawiliśmy Go setnie.
Wiele razy.


Ale do rzeczy. Rok temu, po zakończonym wypadzie do Rumunii http://www.africatwin.pl/showthread.php?t=7435 , a wczesniej do Rosjii http://www.africatwin.pl/showthread.php?t=3919 Szanowna Współ tj. Paulina, (czyli Cleo) doszła do wniosku, że koniec plecakowania, czas jeździć samej http://www.africatwin.pl/showthread....highlight=cleo. Zatem szybko dokończyła prawko kat. A i późną jesienią, drogą kupna za złotówki polskie, weszliśmy w posiadanie motocykla dla Cleo. Padło na Yamahę XT 600 ‘2001.
Przez zimę moto zostało przygotowane do adventure….(stalowe oploty, bak Acerbisa, skarpety, gmole, stalaże, centralka, obniżone siedzenie, motoiler, handbary itd. - standardzik)


I tak, wiosną Cleo przejeżdżała samodzielnie pierwsze w kilometry w życiu (nigdy wcześniej niczym – poza rowerem -nie jeździła), a zauważyć trzeba, iż XT nie jest najprostszym moto do nauki jazdy, szczególnie dla drobnej kobiety (przede wszystkim jest dość wysokim motocyklem. Szczególnie jak się na 162 cm wrostu). Nie ukrywam, że przez tą wiosnę postarzałem się nieco ; ). A kroki byly w pionie i poziomie. Wiosną też padł pomysł wyjazdu typu raczej off, na Ukrainę Zakarpacką. Początkowo wyjazd planowany był na 1 motocyklu (moim), ale ostateczną decyzję, czy jedzie sama, czy jako pasażer miała podjąć Paulina. I podjęła – jadę sama. Znowu się postarzałem…

Plan był ambitny – połoniny, Czeremosz, Czarnohora, a warunki tylko dwa. Pierwszy, że Cleo da technicznie radę, a drugi, że nie będzie padać, albowiem Karpaty są błotniste i bez deszczu, a na mokro robi się z lekka dramat. W końcówce czerwca, zapakowaliśmy zatem dwa motocykle (Cleo swojego XT, a ja swoją Africa Twin) i…. pojechaliśmy ze znajomymi w Bieszczady. Po paru mocno deszczowych bieszczadzkich dniach, koledzy wrócili do Krakowa, a my odbiliśmy na UA. Nie wspomnę, że przez te parę dni spaliśmy mało, ale za to..... robili dużo czego innego.

I tak niewyspani i skacowani, przy chmurnym niebie, bez specjalnych zdarzeń ze strony służb, przekroczyliśmy granice UA w Krościenku. Kierowaliśmy się w kierunku Sambor – Przełęcz Użocka – Użok, gdzie zamierzaliśmy spać na zaznaczonej na mapie turbazie. Po przewaleniu się przez dzionek po dramatycznych asfaltach (a raczej dziurach w asfalcie), okazało się ze turbazy: niet, ale Maria (to ją pytaliśmy o turbazę) zaproponowała nocleg u siebie. Ot, tak. Nie trzeba było namawiać nas 2 razy. Na dzińdybry dostaliśmy jeść, a potem heja w wiochę. Maria robiła za przewodnika – min. wyciągnęła kościelnego z domu i kazała otworzyć nam super zabytkową cerkiewkę. A za cerkiewką, pod sam szczyt góry, ciągnie się zarośnięty cmentarz, z grobami z XIX w. A potem się zaczęło – bimber – ogóreczki – bimber – znajomi Marii - rosołek – bimber…..



Dygresja – za 5 wódek 50 ml zapłaciłem….. 7 pln.. Żal wracać….







Żal było też rano, bo kac był okrutny, ale cóż robić... śniadanko i w drogę, trasa Użok – Żjedniewo.


Piękny dziurawy szuter, idylliczne widoki, słonko, bez ludzi, i – co miło zauważyć mi było, Cleo ogarniała. Niestety trudy nocy ubiegłej dawały znać o sobie, co wymusiło zjazd nad potok i godzinna drzemkę w cieniu motorków.






A potem – decyzja szybka – lecimy na Turytsię, a z stamtąd na Połoninę Runa. Z Turytsi pniemy się najpierw asfaltem, potem szutrem i kamieniami, potem lasem, potem czymś, co było kiedyś betonowymi płytami, a teraz jest zasadzką i tak po malunku coraz wyżej, aż wreszcie - jest.




Noż normalnie szok – wielka, trawiasta, wietrzna połonina (szczyt na 1479 mnpm) widoki boskie, wiatr okrutny, a pod szczytem stado półdzikich koni, z których jeden upodobał mój kufer sobie i strasznie chciał go otworzyć – co nie wpływało korzystnie na równowagę motocykla. I moją też. Zmian w równowadze konia nie odnotowano.







A pod szczytem opuszczona baza wojsk rakietowych b. ZSRR. Słonce, wiatr, konie. Bajka. O glebie mojej i Cleo nie pisze, bo, po co. Ale Cleo wjechała – kurcze dumny z niej jestem, jak nie wiem co.








Czmychamy i na dole stawiamy namiocik, palimy ognisko, myjemy się w rzece i jest bosko.






Jesteśmy cali w skowronkach - zaczyna się bosssssko, a będzie jeszcze lepiej. Na dochodzący z niebios stłumiony chichot nie zwracamy uwagi...


__________________
Każdy dobry uczynek zostanie ukarany.
Przykładnie.
------------------------------------------------------------------

chroń mnie Boże przed przyjaciółmi,
z wrogami poradzę sobie sam...
------------------------------------------------------
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!

Ostatnio edytowane przez hans : 18.01.2012 o 10:40
hans jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Lwów/Zakarpacie 26/6 do 1/7. Jaca GDA Umawianie i propozycje wyjazdów 2 20.05.2013 12:34
Plan B, czyli przed siebie na luzie kiub Trochę dalej 42 12.11.2008 01:02
łikiend lamerów - zakarpacie felkowski Trochę dalej 11 01.09.2008 22:20


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:00.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.