15.09.2012, 14:38 | #1 |
Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Lubaczów
Posty: 307
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 4 dni 2 godz 57 min 22 s
|
Siedem mórz ? [Kaukaz, Lipiec 2012]
Opis naszego wyjazdu w celu zdobycia 7 mórz. Takie były wstępne założenia sporządzone na szybko i pierwsze zasadnicze pytanie do żony czy da radę. Bez zastanowienia odpowiedziała jedziemy.
Pod koniec lipca 2012 mieliśmy taki plan naszej tegorocznej podróży. Nie jest to Africa ale też jedzie. Ok miesiąc po powrocie dochodzimy do siebie i powoli zaczynamy skrótowy opis tego co już za nami. Tak zapowiadaliśmy nasz wyjazd na jednym forum: "Na daną chwilę właśnie tak nazwaliśmy naszą tegoroczną podróż. Dlaczego "Siedem mórz"? Planujemy umoczyć przynajmniej stopy w Bałtyku, Morzu Białym, Kaspijskim, Azowskim, Czarnym, Marmara oraz Śródziemnym. Nazwa właściwa tegorocznej wyprawy zrodzi się po powrocie po splocie wszystkich wydarzeń. W tym roku zrodził się następujący plan podróży. Planujemy przebyć następujące kraje (11): Litwa, Łotwa, Estonia, Rosja, Gruzja, Armenia, Turcja, Bułgaria, Rumunia, Węgry, Słowacja (lub zamiast Węgier i Słowacji - Ukraina). Plan trasy może ulec sporej zmianie ale poglądowo już ją wyznaczyliśmy. Jakie mogą czyhać na nas niebezpieczeństwa ? Rosja - spotkania z niedźwiedziami i mafiozami Czeczenia - jeśli będzie możliwy przejazd Abchazja - jeśli nas wpuszczą Turcja - Kurdystan - nie wolno nam zabierać żadnych ulotek w języku kurdyjskim - grozi za to długoletnie siedzenie w Tureckim więzieniu a ponadto istnieje groźba wojny z Syrią. Kto się przejmuje takimi rzeczami nigdy nie powinien wyjeżdżać w żadną podróż. Jedziemy poznać sporą rzeszę ludzi. Zawrzeć nowe znajomości. Złamać wszelkie stereotypy. Przywieźć wspaniałe wspomnienia i pełny bagaż pozytywnych wrażeń. Przywieziemy też wspaniałe zdjęcia i filmy. Pokażemy je na zimowej prezentacji 23 II 2013 roku na III edycji "Nasze Wyprawy Motocyklowe". Przed nami do pokonania ok. 13 000 km w niespełna 4 tygodnie. Ciekawsze miejsca na trasie to: Geograficzne Centrum Europy, klasztor Kiży, przyszła arena zimowych igrzysk olimpijskich Soczi, fota pod Elbrusem i Górą Ararat. Spotkanie z Kurdami. Piekielnie gorąca Kapadocja oraz Pamukale. Wracając chcemy przemknąć przez rumuńską "Transalpinę". Czy plan się powiedzie? Tego nie wiemy nawet my. Wiemy, że już zaplanowaliśmy. Właśnie tutaj będziemy opisywać nasze przygody Od dziś zaczynamy przygotowania do naszej podróży. Wiza w drodze - przewodniki i mapy również. Hmm - już jesteśmy nakręceni". Tak miała wyglądać nasza trasa, którą w trakcie jazdy nieco zmodyfikowaliśmy z różnych przyczyn. Część I opisu i zdjęcia. Trasa uległa sporej modyfikacji. Planowana ilość km do przejechania nieco wzrosła a i tak nie wjechaliśmy wszędzie gdzie planowaliśmy. Tu zacznę krótki opis i umieszczę parę zdjęć. Oczywiście nie wszystko na raz.
__________________
http://www.radiator-mototurystyka.pl/ Ostatnio edytowane przez JARU : 28.12.2012 o 18:10 Powód: Dodanie zdjęć / dodaję termin wyjazdu |
15.09.2012, 15:37 | #2 |
Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Lubaczów
Posty: 307
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 4 dni 2 godz 57 min 22 s
|
Liczba osób - 2
Liczba motocykli - 1 Motocykl BMW R 1150 GS Nasz przebieg 13889 km w 26/27 dni. Średnia na dzień 534,2/514,4 km. Muszę przyznać, że Tamara ma twardą d... Nie znam innej kobiety, która by to wytrzymała. Dzień 1 - wyjazd w miejscowości Półkoty nad Jeziorem Berżniak. Dzień 2 - LITWA Oczywiście po wczorajszym deszczu w Trokach zaczyna się kolejna dawka życiodajnego płynu z nieba. Pod zamkiem mecz kajakowej piłki wodnej. Ciekawa dyscyplina Wilno - już upał - zwiedzamy starówkę. Geograficzne Centrum Europy - wyznaczone przez francuzów. Trasa jak z opisów Mickiewicza - pagórki leśne, łąki zielone dodać należy z wieloma jeziorami. Nocleg na mini kempingu przy drodze Via Baltica. Tamara jedzie odziana w całą posiadaną ciepłą odzież z obawami co będzie dalej na północy - zamarzniemy w środku lata? Fot. - zamek w Trokach Dzień 3 - Litwa (Żmudź - pn-wsch Litwa) Po drugim dniu pobytu muszę stwierdzić, że Litwinki są bardzo ładne. Dziś serwujemy sobie zamek Radziwiłów Birże. Dalej spacer po drewnianym pomoście ok. 1 km po to by dojść do siedziby rodowej Tyszkiewiczów - Ostrów. Objeżdżamy jezioro Szyrwany. Parkingi bezpłatne, czysta woda, plaże ale zimno. Dalej Pakruojo Dvoro Rumai - znalezione na mapie zaskakuje ogromem i pięknem. Zamek nad jeziorem (typowe na Litwie), wyspa, most ala akwedukt ... Fot. Pakruojo Dvoro Rumai - kompleks zamkowy z hektarami parku. Dojeżdżamy do miejsca, które koniecznie trzeba odwiedzić będąc na Litwie - Góra Krzyży (tysiące albo miliony ustawione na jednej górce). Fot. Góra Krzyży. ŁOTWA Zamieniamy walutę - Lity na Łaty i taka też staje się droga. Tu Łaty dominują w asfalcie. Czasami droga się poprawia. Tu zwiedzamy łotewski wersal - Rundale. Przy wjeździe do miejscowości Bauska kontrola prędkości - 106km/h kwalifikuje się do zabrania prawa jazdy-tak oznajmia mi policjant. Po dłuższych dyskusjach i podchodach kończy się na łapówce 20 E. Zwiedzamy ruiny zamku krzyżackiego (Bauska). Nocleg w miejscowości Sigulda (15 E). Podjeżdżamy nocą pod okoliczne zabytki - niestety nie są oświetlone nocą. Fot. Rundale - "Łotewski Wersal". Dzień 4 Sigulda - zamek Turaida - płacimy bilet i zwiedzamy. Po drodze inne atrakcje. Fot. Zamek Turaida Cesis - ładne miasteczko z ruinami zamku, pięknymi kamienicami. Największą dla nas atrakcją był jednak inny fakt, który może się już nigdzie nie powtórzyć. Tamara korzysta z płatnej miejskiej toalety za co otrzymuje ładny bilet Tu spotykamy ekipę niemieckich motocyklistów. Fot. Maszyny niemieckich motocyklistów ESTONIA Oczywiście jazda w deszczu. Wodospad Jaegala Juga. Trochę się oszukaliśmy tego miejsca ale było warto. Fot. Wodospada Jeagala Juga Postanawiamy jechać do Tallina. Szybko wyjeżdżamy. Salmistu - nocleg między luksusowymi willami nad Morzem Bałtyckim. Salmistu - nocleg między luksusowymi willami nad Morzem Bałtyckim. Za nami wyspa Pedassaar (dookoła kuzyni ) Rakvere - kamienny zamek wzniesiony przez Duńczyków i przejęty przez zakon inflancki. Ehalkivi - z wizytą u naszego największego kuzyna - największy głaz narzutowy Europy. Zbudowany jest z granitu pegmatytowego. Objętość 930 m3 o wymiarach 16,6 x 14,3 x 7,6m. Nasz posiłek w trasie. Valaste Juga - najwyższy wodospad Estonii (ok. 20 m wysokości) wpada z klifu prawie bezpośrednio do Bałtyku. Najbardziej okazały przepływ - wiosną. Przed wjazdem do Rosji zbaczamy na południe - ortodoksyjny żeński klasztor w Kuremäe. Do tego miejsca każdego roku ściągają pielgrzymi z państw bałtyckich oraz Rosji. Narva - dojeżdżamy do przejścia granicznego z Rosją. Kolejka - omijamy. Podjeżdżamy pod szlaban a tam pogranicznik mówi nam, że musimy jechać na drugi koniec miasta po jakiś numerek. Jedziemy. Po jakimś czasie udaje nam się znaleźć to miejsce. Stoimy, czekamy - pracownik w budce robi sobie przerwy, rozmawia przez telefon ze znajomymi a monitor komputera ma przysłonięty kartką z napisem w kilku językach "nie ładnie podglądać". Otrzymujemy upragniony numerek co było zwiastunem rosyjskiej biurokracji na granicy. Centralnym punktem Narvy jest XV-wieczny zamek wraz z 51 metrową wieżą Długi Herman. Średniowieczną twierdzę na brzegu Narwy wznieśli Duńczycy, rozbudowali Szwedzi, a od 1864 roku aż do II wojny światowej znajdowały się w niej koszary. Obecnie zamek strzegący rzeki po obu stronach podzielony jest między sąsiadujące państwa. Na moście granicznym - na zdjęciu zamek podzielony między dwa kraje po obydwu stronach rzeki - Estonia. Most ... ... i Rosja. W oczekiwaniu na numerek czekamy 2 godziny, na granicy kolejne dwie. Dalszą część drogi pokonujemy po zmroku. W pewnym momencie deszcz i niewidoczne czarne dziury dają nam do zrozumienia - szukajcie noclegu. Więc znaleźliśmy a w sumie poleciła nam je pewna Pani z drugiej strony ulicy ok. 120 km od Petersbuga. Kiedy spytaliśmy ją o miejsce do rozbicia namiotu. Oto ono Przytulne - prawda ? Od pierwszego dnia podróży codziennie pada deszcz. Jeśli nie wieczorem to rano. Tamara ciągle marznie mając na sobie założoną całą najcieplejszą odzież. Zaczyna nas niepokoić dalsza część podróży na północ w stronę białych nocy. Ta noc była jej pierwszym objawem. Była dosyć jasna - taki półmrok. Jedziemy dalej. Bliżej Petersburga droga robi się zdecydowanie lepsza. Petersburg - na każdym skrzyżowaniu policjant, na większych przy każdej odnodze. Nevski Prospekt i zwiedzanie centrum. Na zdjęciu Pałac Zimowy (odeszliśmy bardzo daleko aby móc zrobić to ujęcie). Zdjęcia tego nie oddadzą. Owe pałace są przeogromne. Petersburg zwany jest Wenecją Północy. Wybudowany na bagnach nad rzeką Neva. Liczne kanały wodne sprawiają, że wycieczka goni wycieczkę. Fot. W ogrodach przed pałacem letnim. Z Petersburga wyruszamy dalej w stronę Morza Białego. Jedziemy wzdłuż zachodniego brzegu największego jeziora w Europie Ładoga. W poszukiwaniu noclegu pytamy pewnego pana. Wypytał nas gdzie jedziemy w jakim celu ... po czym na koniec mówi, że był pogranicznikiem a to jego zboczenie zawodowe. Pokazał nam jednak fajne małe jeziorko nad którym nocujemy. Po zachodniej i północnej stronie Jeziora Ładoga jedziemy drogą szutrowo błotną (po opadach) do tego tzw. tarka stworzona przez koła pojazdów. Trochę telepie. Gonimy. Północna część Jeziora Ładoga dalej Jezioro Onega (drugie w Europie) i ku naszemu zdziwieniu całkiem dobrymi drogami asfaltowymi dojeżdżamy do Biełomorska nad Morzem Białym ok. północy. Byliśmy przekonani, że im bardziej na północ drogi będą coraz gorsze a tu zupełnie na odwrót. Zdjęcie nad Morzem Białym zrobione o 1.00 w nocy (biała noc). Wszyscy chodzą, jasno całą noc ... My w kominiarkach otoczeni rojem komarów, które napadają już po 10 sekundach. Nie działają na nie żadne środki przeciw komarom. Nazajutrz niepocieszeni widokiem Morza Białego (w tym miejscu do morza uchodzi rzeka więc dojście do niego stanowi bagno), jedziemy ok. 10 km na północ po szutrze i błocie. Znajdujemy fajne miejsce bez komarów. Temp. wody zbliżona do tej w Bałtyku. Dlatego byliśmy bardzo zdziwieni. Obawialiśmy się temperatur w tym regionie. Okazało się, że jest znacznie cieplej niż na Litwie, Łotwie czy Estonii. To może być efekt białych nocy? Znad Morza Białego kierujemy się na południe w kierunku Jeziora Onega. Piękne widoki. Same lasy, gdzieniegdzie polany lub oczka wodne. Stąd ta olbrzymia ilość komarów. Z Miedwieżogorska jedziemy wschodnią stroną do miejscowości Pjalma w celu znalezienia transportu na wyspę Kiży. Cena nas zabiła. Wracamy. Z Miedwieżogorska jedziemy na Vielikaja Guba. Nocleg i z samego rana poszukiwania transportu. W oczekiwaniu na łódkę zażywamy porannej kąpieli i toalety w ciekawym towarzystwie. Na wyspę płyniemy motorówką. Za samo wejście na wyspę trzeba zapłacić. W całej Rosji jest taki zwyczaj - bilety dla cudzoziemców są często dwókrotnie droższe od tych dla Rosjan. W tym przypadku nieco więcej. 250 rubli Rosjanie (ok. 25 zł), 620 obcokrajowcy (ok. 62 zł). Dzięki naszemu motorniczemu wchodzimy za 25 zł osoba. Temp. wody w jeziorze 20/21 stopni celcjusza. Oprócz wejścia na wyspę dodatkowa opłata aby wejść do klasztoru. Klasztor cały w drewnie z przepięknymi kopułami. Po powrocie jedziemy w stronę Moskwy. Wieczorem szukamy noclegu. Plan na dziś-dojechać nocą do Moskwy poza godzinami szczytu. Okazuje się, że poszła nam żarówka od świateł mijania. To pierwszy taki przypadek w tym motocyklu. Olbrzymie dziury w asfalcie dały się we znaki. Chcemy przenocować w przydrożnym pensjonacie. Wydaje się dość atrakcyjny. Pani jednak prowadzi Tamarę na zewnątrz ładnego budynku. Ja w tym czasie stawiam moto w garażu. Cena ok. 60 zł osoba. Okazuje się, że mamy nocować w drewnianym i zatęchłym domku, w którym nie ma prysznica, jest kran z beczką ale nie ma wody. Jak się o tym dowiedziałem - powiedziałem nie - jedziemy dalej i nocujemy w namiocie za miejscowością Lipin Bor. Rano okazuje się, że od dziurawych dróg oprócz spalonej żarówki puścił nam spaw w tylnym kufrze. W pierwszej kolejności szukamy żarówki. Jest niedziela - wszystkie sklepy i zakłady otwarte. Dzień jak co dzień. Tamara swoim sokolim wzrokiem wypatruje sklep. Jest żarówka. Szczęście w nieszczęściu. Kupiliśmy żarówkę ale przez nieuwagę upada nam ręczna kamera (po raz trzeci). Niestety przestała działać. Jedziemy-nie ma co lamentować - mamy jeszcze kamerę przy kasku. Ok. 5 km dalej znaleźliśmy zakład. Szybkie wypakowanie kufra (torba) spawanie i w drogę. Pojawiają się pierwsze kontrole. Widzę policję - jadę przepisowo a tu zatrzymują mnie. Okazuje się, że ok. 1 km wcześniej miałem nieco więcej (123 - piękne zdjęcie od tyłu). Pokazali mi to na laptopie (jakaś łączność bezprzewodowa?). Po rozmowach i zachwalaniu piękna Rosji jedziemy dalej bez konsekwencji. Musieliśmy trochę poopowiadać zainteresowanym policjantom i poczekać aż pan, któremu wypisali mandat zdecydowanie się oddali. To ta milsza część spotkań z policją w Rosji. Tamara od samego rana nie czuje się najlepiej (potworny ból głowy ...). Dojeżdżamy do Jarosławia. Potrzebujemy paliwa i przerwy dla Tamary. Pierwsza stacja nie chce nas zatankować, druga stacja ma przerwę techniczną, trzecia stacja przegapiliśmy i zajechaliśmy jakieś 100 m za daleko. Zawracamy i jedziemy poboczem ale jakby pod prąd. Wjeżdżamy na stację a tu przy nas jak spod ziemi wyrasta pojazd z napisem Policja. Pan nie pozwala nam zatankować. Każe odjechać dalej. Od samego początku jest bojowo nastawiony. Nasze słowo - jego krzyk. Zabiera nam dokumenty i każe szukać hotelu w celu oczekiwania na sąd. Drugi z policjantów nie odzywa się i wykonuje polecenia krzykacza. Rozrysował cały plan sytuacyjny. W tym miejscu nasza podróż kończy się. Zabrany dowód rejestracyjny, prawo jazdy Tamara bez uprawnień do prowadzenia tego ciężkiego potwora. Krzykliwy policjant naszym zdaniem był po sporych przejściach. Punktowe blizny oparzeniowe po obu stronach szyi, na nadgarstkach, na jednej stronie twarzy. Może przez zbytnią biurokrację był przypalany przez mafię. Prosimy o to by wypisał nam mandat zamiast sądu - oburzył się i zaczął już wrzeszczeć a nie krzyczeć. Przez dłuższy czas rozmawiał przez telefon. Zdenerwowani i rozdygotani nie wiemy co z nami dalej będzie ... Czekamy ... ?
__________________
http://www.radiator-mototurystyka.pl/ Ostatnio edytowane przez Głazio : 15.09.2012 o 15:54 |
15.09.2012, 22:49 | #3 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 1,117
Motocykl: RD07a
Online: 4 tygodni 15 godz 23 min 43 s
|
dzieki i prosze o jeszcze
mam nadzieje ze ciag dalszy bedzie pozytywny |
16.09.2012, 10:33 | #4 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Tuchów / Redditch
Posty: 615
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 tydzień 17 godz 29 min 17 s
|
Super, tez czekam na kontynuację
__________________
|
16.09.2012, 10:35 | #5 |
Mam przerąbane :)
Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: WTA
Posty: 1,656
Motocykl: RD07a
Przebieg: stoi
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 14 godz 55 min 9 s
|
No ja też mam taką nadzieję. Najgorzej to na takiego debila jakiegoś trafić. Też tak kiedyś miałem.
No ale w sumie wrócili no nie? To żywi są i cali znaczy.
__________________
Motto nr 1: Uważać na mokre pieńki i siekiery |
16.09.2012, 10:38 | #6 |
trampkarz emeryt
|
Czekamy na kontynuację
|
16.09.2012, 22:52 | #7 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Podkarpacie
Posty: 401
Motocykl: raczej juz nie bede mial
Online: 4 tygodni 7 godz 1 min 39 s
|
Trasa robi wrażenie Czekam na wiecej.
|
16.09.2012, 23:35 | #8 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,675
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 16 godz 23 min 8 s
|
Fajna trasa, czekam na więcej
|
17.09.2012, 00:17 | #9 |
Germański cycarz
Zarejestrowany: Apr 2012
Miasto: Portlaoise, Ireland
Posty: 249
Motocykl: BMW R1150 GS
Przebieg: 92 tys
Online: 4 dni 18 godz 59 min 26 s
|
Sąd... zabrane dokumenty... awaryjny hotel... kurcze to potrafi pokopać morale wyprawy. Czekam na ciąg dalszy
__________________
"Prowadz nas Panie łagodnie po zakretach życia, prowadz nas bezpiecznie... prowadz do domu..." |
17.09.2012, 23:28 | #10 |
Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Lubaczów
Posty: 307
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 4 dni 2 godz 57 min 22 s
|
Argumenty, że kończy nam się wiza wywołała kolejny wybuch emocjonalnego policjanta. Zrozumieliśmy fragment jego telefonicznej rozmowy. Najbliższy termin oczekiwania na sąd (najwcześniej za 7 dni). Chwila krzyków do telefonu spadek emocjonalnej tonacji. Niecierpliwe oczekiwanie - co dalej ... ? Niespodziewanie policjant niechętnie odrzuca nasze papiery i puścił nas wolno.
Puściły nerwy i emocje, które towarzyszyły nam przez ostatnią godzinę. Odjeżdżając zatrzymał się i wykrzyknął z samochodu coś czego już nie zrozumieliśmy jedynie to żebyśmy uważali i przestrzegali przepisów. Nasz znajomy, który wiózł nas łódką na wyspę Kiży ostrzegał nas, że im bardziej na południe tym więcej będą nasz kosztowały spotkania z policją. Najgorsze okolice to Rostów nad Donem, do którego mamy ponad 1300 km a to jedyna droga nad morze Azowskie. Co robić dalej ... ? Późną nocą dojeżdżamy do Moskwy. Jest 00.30 czasu miejscowego. Korek w odległości 20 km od centrum, w którym stoimy 2-2,5 h. Za pomocą młodego Rosjanina podjeżdżamy pod sam plac czerwony. Centrum Moskwy zwiedzamy ok. godziny 3.00. Pięknie oświetlone i bez tłumów turystów, choć i tych nie brakowało. Dosyć sprawnie wyjeżdżamy z Moskwy. Wjazd na autostradę. Dwa rodzaje cen nocne i dzienne. Dla motocykla to groszowe sprawy. Pani przy bramce pokazuje żebyśmy jechali bez opłaty. Za bramkami zatrzymujemy się żeby dać sobie chwilę odpoczynku. W mgnieniu oka podbiega do nas jakiś gość. Coś krzyczy w emocjach. Nagle wyciąga jakąś legitymację i wymachuje krzycząc. Chce aby Tamara zsiadła z motocykla. Mi każe podwieźć się do bramek na autostradzie - pod prąd. Tamara tłumaczyła, że chciał zarekwirować motocykl Mając przykre doświadczenie sprzed kilku godzin nie chcę się zgodzić. Jego krzyk i emocje wzięły jednak górę nad świeżymi jeszcze przeżyciami. Awaryjne i pod prąd. Wysadzam gościa i zawracam. Po bezpiecznym powrocie zabrałem Tamarę na moto. Jedziemy dalej - faktycznie między tirami na poboczu stał samochód z rozbitą szybą i schylony do wnętrza pojazdu facet (pilnujący lub kradnący)- do tego grabież i jakiś wypadek. W całym tym zamieszaniu nie zrozumieliśmy do końca o co chodziło. Po zjeździe z autostrady (prawie świt) nocujemy w zbożu mając ok. 150 km do Wołgogradu. Po niedługiej przerwie na spanie ruszamy dalej. Dzień 11. Kładziemy się spać ok. 5.00 nad ranem. Śpimy ok. 4 h i dzień mija nam pod tytułem "jazda". Po przejechaniu ponad 700 km nocujemy przed Wołgogradem. Jazda w nocy była zbyt niebezpieczna. Co chwile uciekaliśmy na pobocze przed wyprzedzającymi tirami. Widocznie dla nich jedna lampka z przodu nic nie znaczy. Szukamy noclegu. Może zajazd ? Jeden z napotkanych wyglądał ekskluzywnie. 750 rubli/osoba. Ja stawiam motocykl w garażu. W tym czasie Pani z recepcji wyprowadziła Tamarę poza budynek. Okazuje się, że mamy spać w czymś ala większy bungalow. Dwa łóżka + umywalka (bez prysznica i bez wody. Jak to usłyszałem od razu zapadła decyzja, że nie nocujemy w tych warunkach za tą cenę. W tym czasie obsługa zaczęła przynosić wodę w podlewaczkach i wlewać ją do bańki nad umywalką. Nic to nie zmieniło. Jedziemy dalej i nocujemy niedaleko drogi w skoszonym zbożu. Dzień 12 (31 VIII) Dzięki temu, że zmęczeni z niewyspania do tego po długim przebiegu kładziemy się wcześniej spać. Wstajemy rano-chcemy dojechać do Gruzji. Zostawiamy z boku Morze Azowskie i Kaspijskie. Dzięki pomocy młodego Rosjanina sprawnie przejeżdżamy moloch Wołgograd. Na każdym skrzyżowaniu policjant. Czuć już potworny upał. Wczoraj były silne i zmienne wiatry. Dziś wiatr pomiata nami jak chce. Nagłe zmiany i 180 stopni silnych podmuchów sprawia, że tańczymy po całym pasie. Jest niebezpiecznie. Dodatkowe utrudnienie w tych podmuchach to szybko przejeżdżające tiry. Kałmucja - stepy. Gdzie okiem sięgnąć spalone od słońca łąki i pola. Gdzieniegdzie pagórki i wyschnięte rzeki. Dużo mniej kontroli policji. Mkniemy. Mamy dobry czas. czujemy, że spokojnie dojedziemy do Władykaukazu. Troickoje - ok. 15 km od stolicy Kałmucji Elista. Tragedia - padło nam łożysko koła talerzowego w tylnym kole. Znając opowieści znajomych - po wymianie 1000/2000 km i dalej pada nie czuję się komfortowo. Pozostaje nam tylko jedna myśl - laweta lub pomoc tubylców. Wyciek oleju powiedział nam wszytko - już to raz przeżyliśmy ale do domu było znacznie bliżej. Autopomoc wykupiona ale najbliżej obowiązuje na Ukrainie (ok 600 km). Tamara bardzo dobrze po rosyjsku więc idzie po pomoc do widocznego patrolu policji. Ja zrezygnowany zaczynam robić zdjęcia. Ku mojemu zdziwieniu sami skośnoocy. Co jest grane ?
__________________
http://www.radiator-mototurystyka.pl/ Ostatnio edytowane przez Głazio : 19.09.2012 o 09:09 |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Siedem mórz ? Prezentacja zdjęć i filmu w Barze Moto Kosmos | Głazio | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 0 | 04.01.2014 17:15 |
Siedem mórz … ? Prezentacja zdjęć i filmu w Klub Podróżnik Warszawa | Głazio | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 13 | 09.12.2013 21:05 |
Moto Gruzja (KAUKAZ) [2012] | herni | Trochę dalej | 4 | 20.08.2012 12:38 |
Ekspresem w Kaukaz Południowy, Lipiec 2010 | JARU | Trochę dalej | 70 | 20.02.2011 21:11 |