Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06.09.2021, 15:16   #1
M5Q
 
M5Q's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2019
Miasto: WZ
Posty: 167
Motocykl: SD09
Przebieg: 39999
M5Q jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 6 godz 47 min 49 s
Domyślnie Transalpina, Transfogaraska, Bicaz i Transrarau w tydzień - dziennik (2018)

Odkopałem notatki. Asflatowa dość lajtowa przejażdżka, spisywana kiedyś dla rodziny i znajomych. Zapewne przyda się komuś przy planowaniu jazdy w kierunku wschodnich Bałkanów.

Dzień pierwszy - 16.06.2018. Przejazd przez Polskę.

Pomysł wyjazdu do Rumunii i przejechania tam jak największej liczby kilometrów po bardziej i mniej znanych krętych, górskich trasach pojawił się już dawno. Po zakupie "trzynastki" wiedziałem już, że zbliża się nieuchronnie ten dzień, ustaliliśmy z Przemkiem datę wyjazdu na 16 czerwca - w zeszłym roku w tym dniu oficjalnie otwarto Transfogaraską po przerwie zimowej. W tym roku okazało się jednak, że z powodu ogromnych ilości śniegu (zaspy do 6 m wysokości) i skał pozostałych po ostatniej zimie otwarcie przesunięte zostało na 1 lipca. No cóż, zobaczymy... Celem jest droga, nie będziemy zwiedzać muzeów i kościołów, będziemy jechać i chłonąć widoki z drogi i jej okolic.
Zbiórka wyznaczona pod płotem na 8:45, daleko obaj nie mieliśmy, bo to nasz wspólny płot.
Krótkie pożegnanie, kilka zdjęć i ruszamy chwilę przed 9:00. Bagaż sprawdzałem chyba z 5 razy, a przygotowywałem 2 miesiące - w końcu to podróż marzeń odkładana od lat, wpierw nie było na czym, potem nie było z kim albo kiedy...
Jadę na CB1300S, Przemek na NC750X. Bagażu mamy mniej niż początkowo zakładaliśmy - na 2 dni przed wyjazdem zrezygnowaliśmy z zabrania namiotów z powodu często pojawiających się informacji o zwiększonej w tym roku aktywności niedźwiedzi. Noclegi opieramy na szerokiej ofercie pokoi ze znanego portalu rezerwacyjnego.
Z Warszawy wyjeżdżamy krajową 7, ale już w okolicach Grójca skręcamy na drogę 728, by przez Nowe Miasto i Końskie dojechać do Jędrzejowa. Więcej tu do oglądania, jedzie się spokojnie po w większości odnowionej nawierzchni, i nie ma takiego tłoku jak na 7. Według niektórych źródeł jest to dawny szlak królewski, prowadzący z poprzedniej do obecnej stolicy naszego kraju.
Na podobnej zasadzie jak 728, do dalszej podróży z Jędrzejowa wybieramy drogę 768, którą docieramy w podgórskie okolice Brzeska, skąd dalej podążamy drogą 75. Po około 30 km skręcamy na pierwsze podczas naszej podróży serpentyny, prowadzące wschodnim brzegiem jeziora Rożnowskiego. Widoki prawie jak w Bieszczadach nad jeziorem Solińskim. Przed Nowym Sączem wracamy na 75, i dalej niemal do celu dzisiejszej podróży udajemy się drogą 969. Nocujemy w pokojach Pod Cisowcem w Sromowcach Wyżnych, położonych przy granicy ze Słowacją. Motocykle znajdują bezpieczne miejsce pod wiatą. I jeszcze na koniec dnia trochę zakrętów - krótkie zwiedzanie okolicy: przełom Dunajca, jeziora Czorsztyńskie i Sromowskie wraz z zaporami oraz zamkiem w Niedzicy. W sumie przejechaliśmy dziś 468 km.


Dzień drugi - 17.06.2018. Przez Słowację i Węgry do Rumunii.

Za oknem wita nas piękna panorama zalanej słońcem Słowacji. Na dziś mamy zaplanowaną całodzienną podróż przez Słowację, Węgry i 150 km w Rumunii. Ruszamy równo o 9:00, jadąc drogą 542 i 66 w kierunku Popradu. Za Popradem kolejne serpentyny na drogach 66 i 67 wiodących przez Słowacki Raj. Okolica warta osobnej wycieczki ze względu na wspomniane drogi, mały ruch, piękne widoki i niemal całkowity brak siedzib ludzkich. Co chwila mijamy grupki motocykli, widać trasa znana ze swoich uroków. Stajemy na odpoczynek oglądając tunel i kanion Stratensky. Tunel został zbudowany w celu ominięcia starej drogi biegnącej kanionem, na której na przestrzeni około kilometra trzeba było pokonać 8 mostów http://naucnechodniky.eu/nch-stratensky-kanon/ Przy wejściu do kanionu pamiątkowa tablica z 1867 roku, upamiętniająca węgierską wyprawę krajoznawczą. W Roznavie wjeżdżamy na drogę 16 w kierunku Tornali, gdzie z powrotem trafiamy na 67 wiodącą do granicy.
Mały ruch w niedzielne przedpołudnie sprawia że szybko mijamy granicę słowacko-węgierską. Krótka rozmowa ze spotkanymi na stacji benzynowej Węgrami, wymiana opinii o NC750. Podróż kontynuujemy na Węgrzech drogą o numerze 25. Nawigacja wyprowadza nas na lokalne drogi, dojeżdżamy do miejsca gdzie nagle asfalt (i cała droga) kończy się pomiędzy pasącymi się kozami. Zawracamy, po kilkunastu kilometrach wracamy na drogę 25 gdzie ponownie trafiamy na malownicze lecz szybkie zakręty w leśnej, zacienionej dolinie. Postanowiliśmy unikać podczas całej podróży autostrad i dróg szybkiego ruchu, więc dalej jedziemy drogą 33. Przed Tiszafured przecinamy mostami i groblami malownicze rozlewiska Cisy - drugiej co do wielkości i najdłuższej rzeki Węgier. Dalej drogi 34, 4 i 42, przez węgierskie urokliwe wsie i miasteczka. Nudę pustych i prostych szos przerywają czasami egzotyczne już u nas wynalazki drogowe - Trabanty, Łady 1200 a nawet nasze maluchy. Chowając się przed popołudniowym upałem na przydrożnej stacji benzynowej spotykamy pordzewiały ale wciąż ciężko pracujący zabytek - Jawkę pędzoną pedałami.
Do Rumunii wjeżdżamy drogą numer 1 (E79) w okolicach Oradei, przesuwając wskazówki zegarków o godzinę do przodu. Z Oradei wyjeżdżamy drogą 76. Pod przydrożnym spożywczakiem spotykamy obieżyświata podróżującego rowerem wraz z psem. Pies jedzie w przyczepce pod namiocikiem. Po około 100 km skręcamy w lewo w drogę 75, podążając w kierunku Parku Narodowego Apusani. Pierwsze rumuńskie serpentyny wiodące na ponad 1100 m npm, taras z widokiem na zachodzące słońce oraz miejscowości położone kilkaset metrów poniżej. Przemek znajduje przy drodze ogromnego maślaka, kapelusz ma chyba ponad 20 cm średnicy - dość zaskakujący widok jak na połowę czerwca. Chwilę później powolny zjazd bajkową, leśną doliną pomiędzy chmurami i mgłami - nie mogło być nic piękniejszego na powitanie Rumunii. Mimo niedzielnego wieczora lokalesi biesiadują na całego, cała okolica pachnie grillem. Nocujemy w pensjonacie w Scarisoara (Pensiunea Piatra Mândrutului), znajdując u gospodarzy oprócz noclegu także miejsce dla motocykli w garażu, oraz co najważniejsze mały sklepik z lodówką pełną piw lokalnych - do późnego wieczora dzielimy się wrażeniami z dzisiejszego dnia. Przemek zasypia z kaskiem w dłoni, ja odpadam chwilę później. Dzisiejsza droga z Polski to 560 km.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC_0152.jpg (1,004.2 KB, 31 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0159.jpg (1.07 MB, 32 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0171.jpg (1.04 MB, 31 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0179.JPG (929.2 KB, 31 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0190.jpg (1.01 MB, 38 wyświetleń)
__________________
M5Q

Pony->ETZ150->ETZ251->ETZ250->...->CB750->CB1300SA->CRF1100D2

Ostatnio edytowane przez M5Q : 06.09.2021 o 17:13
M5Q jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.09.2021, 23:45   #2
maly

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Dec 2012
Posty: 162
Motocykl: RD03
maly jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 4 dni 4 godz 47 min 0
Domyślnie

No to nie jest maślak.
maly jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.09.2021, 11:58   #3
M5Q
 
M5Q's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2019
Miasto: WZ
Posty: 167
Motocykl: SD09
Przebieg: 39999
M5Q jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 6 godz 47 min 49 s
Domyślnie

Po przeanalizowaniu zasobów grafiki Google w zakresie grzybowym jestem skłonny przyznać że może to jednak podgrzybek...? Dla potrzeb relacji przyjmijmy że to duży grzyb :-)
Przemek znalazł go opartego o pieniek, po zdjęciach odstawiony na miejsce więc smaku nie poznaliśmy.

Dzień trzeci - 18.06.2018. Transalpina.

Mimo wieczornego posiedzenia wstajemy dość wcześnie, ale długo delektujemy się kawą z naszej kuchenki i niezwyczajnym od dawna śniadaniem z konserw, zjedzonym na tarasie z widokiem na skaliste zbocze. Gospodarzy nie ma, mamy wyjechać i zatrzasnąć za sobą drzwi.
Wreszcie około 11:00 ruszamy przez górzystą okolicę do drogi 74 w kierunku Alba Iulia. Po kilku kilometrach Przemek daje znać że musi się zatrzymać. Dochodzą go niepokojące odgłosy z okolic tylnego zawieszenia. Krótkie poszukiwania, winowajcą okazuje się być łyżeczka obijająca się w kufrze o metalowy kubek... :-)
Zaczyna padać pierwszy podczas tego wyjazdu deszcz, na szczęście niezbyt silny, parokrotnie odczuwamy uślizgi na świeżo zmoczonym, zabłoconym asfalcie. Mijamy grupę Fiatów 126p z polskimi rejestracjami, zapewne powracających z Caravana Go Romania 2018.
W Alba Iulia postój na tankowanie i podkarmienie, jesteśmy mile zaskoczeni wyglądem miasta - czyste i schludne. Dalej krótki skok do Sebes, na którym trafiamy na objazd drogi międzynarodowej szutrówką przez pole, po chwili zaś przez pomyłkę jedziemy całe 2 km autostradą.
W Sebes małe zakupy i wjazd na pierwszy poważny cel naszej wyprawy - drogę 67C, czyli słynną Transalpinę. Podobno powstała jako “Droga Królewska” za rządów rumuńskiego króla Karola II w latach 30-tych XX w., by chwilę później być przebudowaną przez niemieckich “sojuszników” w latach 40-tych. Już od pierwszych kilometrów piękne widoki, górska rzeka, las, trzy sztuczne jeziora z zaporami, prawie brak ludzi, sama przyroda… i motocykle. Dziesiątki motocykli z całej Europy, zauważam grupki z Polski, ale szczególnie dużo Czechów. Króluje bawarska marka, głównie w wersji GS. Dojeżdżamy do jeziora Oasa, skąd droga zaczyna piąć się ostro w górę, aż na 1675 m npm. Mimo siąpiącego deszczyku przepiękne widoki. Początkowo dość dziurawo, kilka przepaści tuż na skraju drogi. Dalej nowa, szeroka droga, pięknie, łagodnie wijąca się przez przełęcz i opadająca do skrzyżowania w Obarsia Lotrului. Tu znów rumuńska specyfika - nowa, szeroka droga na odcinku kilkuset metrów pozbawiona jest asfaltu, omijając stojący obok od dłuższego już chyba czasu, niedokończony wiadukt. Stąd można jechać dalej Transalpiną przez przełęcz Urdele (2145 m npm) do Novaci, lub skręcić na drogę 7A, czy to do Petrosani, czy też do Brezoi, w kierunku Transfogarasan.
Na rozstaju łapie nas ulewa, powoli zbliża się wieczór, choć już teraz ciemno prawie jak po zmroku. Długa dyskusja, sprawdzenie prognozy, niestety jest nieciekawa - ma mocno lać przez najbliższe parę godzin. Wreszcie smutna decyzja - skręcamy w kierunku Brezoi, gdzie mamy już zarezerwowany nocleg.
Najwyższa część Transalpiny musi poczekać na następną okazję, dodatkowe 60 km po serpentynach w lejącym deszczu dałoby w efekcie co najmniej dodatkowe 2 godziny jazdy już w kompletnej ciemności przez las. Wolimy mieć powód do powrotu w te okolice, niż mieć wspomnienia z ciemności. Dodatkowo najwyższa część Transalpiny jest (przynajmniej oficjalnie) zamykana w godzinach 20:00 - 7:00, więc nie będziemy sprawdzać tym razem jak to wygląda w praktyce.
Pensjonat w Brezoi (Conacul Vultureasa) osiągamy około 20:30, przejeżdżając kolejne 75 km brzegami kolejnych trzech jezior i doliną rzeki Lotru, przez leśne ostępy pełne pięknych zakrętów. Tylko asfalt już nie był tak gładki jak dotychczas. Bardzo miły, rozgadany w mowie Szekspira gospodarz zawozi nas samochodem do najbliższego sklepu na zakupy. Wieczór spędzamy przy degustacji lokalnych wyrobów butelkowanych pochodzenia owocowego. Dzisiejszy przebieg - 292 km.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC_0212.jpg (1.08 MB, 23 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0226.jpg (1.11 MB, 32 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC00036.jpg (772.9 KB, 22 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC00037.jpg (602.9 KB, 21 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC00028.jpg (981.5 KB, 21 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0233.jpg (1.09 MB, 27 wyświetleń)
__________________
M5Q

Pony->ETZ150->ETZ251->ETZ250->...->CB750->CB1300SA->CRF1100D2
M5Q jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.09.2021, 12:24   #4
sudden
 
sudden's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Sep 2018
Miasto: okolice Warszawy
Posty: 1,428
Motocykl: CRF250L * T7
sudden jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 11 godz 31 min 30 s
Domyślnie

Fajne. Czyta się.
sudden jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.09.2021, 17:19   #5
M5Q
 
M5Q's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2019
Miasto: WZ
Posty: 167
Motocykl: SD09
Przebieg: 39999
M5Q jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 6 godz 47 min 49 s
Domyślnie

No to pisze się dalej... :-)

Dzień czwarty - 19.06.2018. Transfogarasan.

I znów ruszamy przed 11:00. Po wczorajszych deszczach musieliśmy wysuszyć się w porannym, na szczęście mocnym już słoneczku. Z Brezoi kierujemy się przez piękny przełom rzeki Olt na południe drogą 7 (E81), by po kilkunastu kilometrach skręcić na wschód w 703G w najkrótszą drogę do Curtea de Arges, gdzie zaczyna się trasa Transfogaraska. Niecałe 10 km później skończył się asfalt i pojawił się dość strony podjazd wysypany luźnymi kamieniami, ale jesteśmy przyzwyczajeni już do rumuńskich standardów drogowych. Jak przygoda to przygoda. Planując drogę wybrałem ten skrót sprawdziwszy uprzednio, zarówno w atlasie Rumunii, jak i w mapach internetowych, że droga oznaczona jest kolorem żółtym czyli jako droga drugiej kategorii. Dodatkowo nawigacja Google pokazała nam tędy najszybszą opcję przejazdu do trasy Transfogaraskiej. Jechaliśmy tak sobie przez górskie rumuńskie wioski, tu naprawiają jakąś Dacię, tam Aro jakieś jedzie mozolnie pod górę, niektóre podjazdy były dość strome, ale teren obniżał się, więc asfalt powinien być tuż tuż. Po wyjeździe z kolejnej wioski pojawił się stromy podjazd, jadę, droga coraz bardziej pocięta korytami strumieni rwących zapewne podczas ostatniego deszczu (a raczej oberwania chmury), nie ma gdzie się zatrzymać, z prawej strony droga jest podmyta i kończy się ucięta urwiskiem, dziury po osie, oślizgłe kamienie i gliniasta koleina. Jeśli stanę to już na pewno nie ruszę, a i wysoce prawdopdobne że zakończy się to upadkiem. Nie wiem jakim cudem udało mi się moją Hondą podjechać na szczyt, świeżo zatankowany motocykl wraz z bagażem to coś około 300 kg. Zatrzymałem się w pierwszym miejscu o możliwie stabilnym podłożu, zostawiłem moto i pobiegłem w dół do Przemka, który został gdzieś kilkaset metró z tyłu. Nie słychać silnika, oj niedobrze. Jeden, drugi zakręt, jest. Szczęśliwie utknął już na początku podjazdu ślizgając się w glinie i mokrych kamieniach, automat nie pozwalał powalczyć z takimi warunkami. Nie ma jak zawrócić, nie ma jak wyjechać z koleiny, na tyle głębokiej że motocykl stoi w niej samodzielnie w pionie bez użycia stopki. Nie ma szansy na ruszenie w górę, więc Przemek siedzi na motocyklu dohamując, ja sprowadzam go kilkadziesiąt metrów tyłem w dół. Idziemy z liną na górę do mojego motocykla, oglądając podjazd. Pomysł jest taki, żebym asekurowany przez Przemka zjechał z powrotem na dół, by wrócić razem do asfaltu. Nie ma szans, nie zjadę z powrotem, w najlepszym przypadku wywalę mojego "kloca" w błoto, w najgorszym zaliczymy urwisko, jakieś 15 - 20 metrów niemal pionowej, podmytej ściany. Niestety ze względu na fakt poruszania się na typowo szosowych oponach mieliśmy bardzo ograniczone możliwości prowadzenia po takim podłożu, dodatkowo pogorszone przez typowo szosowe zawieszenie i dużą masę u mnie oraz automat DCT pierwszej generacji u Przemka. Szybka narada i decyzja - Przemek wraca, objeżdża feralną drogę przez Ramnicu Valcea nadkładając 80 km, ja jadę dalej. Byle by nie było przede mną podobnych atrakcji, bo będę musiał chyba czekać na przyjazd jakiejś pomocy z ciężkim sprzętem. Zanim ruszyłem, słyszę wycie silnika i powtarzające się uderzanie podwozia o wystające kamienie. To nowiutki Mercedes z wynajmu próbuje pokonać tą samą drogę, chyba też ich Google wyprowadził...
Jeden z najbardziej wyczekiwanych w moim życiu asfaltów pojawił się po mniej więcej 10 km, do tego momentu jeszcze parokrotnie balansowałem w kamiennych, rozmytych koleinach. Przeskok na drogę 703H, znów kilka kilometrów bez asfaltu, ale już równo i płasko. W Curtea de Arges wjeżdżam na Transfogaraską (7C) i szukam miejsca, gdzie mogę poczekać na Przemka. Czekając, obserwuję znów dziesiątki motocykli jadących w obu kierunkach. Wygląda na to że trasa jest otwarta, choć nadal pozostaje niepewność z powodu formalnego zakazu jazdy do końca czerwca.
Przemek pojawia się po jakiś 2 godzinach, krótkie bardzo radosne powitanie i ruszamy dalej. Wreszcie tu jestem, na wymarzonej Transfogaraskiej. Trasa została wybudowana w latach 1970-74 na polecenie "geniusza Karpat", Nicolae Ceausescu, jako droga wojskowa, mająca ułatwić przemieszczenie armii rumuńskiej w stronę granicy radzieckiej. Obecnie jest jedną z największych atrakcji turystycznych Rumunii, przez dawną ekipę Top Gear uznana została za "Best Road of The World". Już po 15 km zaczynają się pierwsze widoki - wspaniały podjazd do zapory na jeziorze Vidraru. Z dołu można obserwować jak droga pnie się w górę, wykuta w pionowej skale, przez kilkudziesięciometrową przepaść przechodzi rachitycznym wiaduktem, by po chwili zniknąć w tunelach i wyjść nagle na koronę zapory. Aż strach pomyśleć o jakości materiałów i poziomie zaawansowania budownictwa rumuńskiego z czasów socjalizmu, choć z drugiej strony - miały przecież jeździć tędy czołgi, to i dwa motocykle z Polski przejadą...
Przy zaporze spotykamy grupę motocyklistów z okolic Elbląga, wymieniamy wrażenia i dowiadujemy się że cała trasa jest przejezdna, tylko u góry mokro i dość kiepskie widoki z powodu padającego deszczu. Ruszamy dalej serpentynami dookoła jeziora, później doliną rzeki Arges. Mijamy znak zakazu wjazdu z tablicą informującą o zamknięciu trasy i rozpoczynamy mozolną wspinaczkę do tunelu znajdującego się na wysokości ponad 2040 m. Wcześniejsze przygody zostały nam wynagrodzone przepięknym słońcem chylącym się ku zachodowi na niemal bezchmurnym niebie. Podjazd wijący się szeroko zboczami kilku gór pomiędzy zielonymi halami, pionowymi skałami, pozostałościami śnieżnych zasp spływającymi wodospadami, prowadzący przez liczne mostki i zadaszenia to najpiękniejsza droga jaką do tej pory miałem możliwość jechać. Zatrzymujemy się parokrotnie w celu uwiecznienia widoków i naszej między nimi obecności. Tuż przed tunelem napotykamy najsłynniejszy chyba w Rumunii wychodek, widniejący na większości relacji z przejazdu Transfogaraską. Tunelem przedostajemy się na północną stronę pasma gór Fogaraskich, gdzie podziwiamy polodowcowe jezioro i trasę opadającą zupełnie inaczej niż po stronie południowej - ciasną doliną szybko w dół. Mijamy znane mi z tegorocznych zdjęć miejsce, gdzie jeszcze 3 tygodnie temu leżało 6 metrów śniegu na drodze i zjeżdżamy w dół, gdzieniegdzie omijając różnej wielkości kamienie leżące na jezdni oraz większe odłamy skalne zepchnięte na pobocza. Trasa robi się szersza a asfalt równiejszy, jest okazja do szybszego przejechania kilkunastu zakrętów. Cieszę się jakby ubyło mi ćwierć wieku - wreszcie tu jestem. Po około 10 km docieramy do miejsca formalnego zamknięcia trasy od strony północnej. Stojący tu patrol policji pilnuje by wszyscy chętni (łącznie z autokarami wypełnionymi turystami) bez przeszkód wjechali na górę mimo widocznego zakazu :-)
Dojeżdżamy do drogi numer 1 (E68) i skręcamy w kierunku Braszowa, do którego docieramy po mniej więcej godzinie. Wbrew naszym obawom jest to kolejne tętniące życiem, zadbane europejskie miasto z ciekawą starówką, gdzie spędzamy wieczór na kolacji i spacerze. Nocujemy w hoteliku na wzgórzu nieopodal centrum, tym razem z braku miejsc śpimy w pokoju z jednym wielkim łóżkiem, ale zmęczenie drogą, wrażeniami i upałem nie pozwla nam się tym przejmować. Przejechałem 273 km, Przemek 353 km.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC_0246.jpg (1.10 MB, 13 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC00051.jpg (1.00 MB, 13 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC00153.jpg (938.3 KB, 14 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0332.jpg (1.08 MB, 12 wyświetleń)
Typ pliku: jpg IMG_0534.jpg (553.7 KB, 13 wyświetleń)
Typ pliku: jpg IMG_0531.jpg (559.6 KB, 13 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0373.jpg (1.12 MB, 18 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0393.jpg (1.09 MB, 13 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC00053.jpg (997.0 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC00055.jpg (777.8 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC00127.jpg (863.8 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC00136.jpg (981.0 KB, 11 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC00152.jpg (979.2 KB, 10 wyświetleń)
__________________
M5Q

Pony->ETZ150->ETZ251->ETZ250->...->CB750->CB1300SA->CRF1100D2

Ostatnio edytowane przez M5Q : 17.09.2021 o 16:01
M5Q jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2021, 13:32   #6
muszel72
 
muszel72's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2018
Miasto: GDA
Posty: 2,737
Motocykl: ATAS 1000, 300 Rally, BMW r1100s, Kymco xciting 400
Przebieg: 50000
muszel72 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 1 dzień 21 godz 11 min 45 s
Domyślnie

I pchałeś się na szutry ta piękną Hondzianką?
muszel72 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17.09.2021, 18:52   #7
M5Q
 
M5Q's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2019
Miasto: WZ
Posty: 167
Motocykl: SD09
Przebieg: 39999
M5Q jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 6 godz 47 min 49 s
Domyślnie

Jak już wcześniej pisałem, coraz bardziej ciągnie mnie do włóczenia się niekoniecznie tylko po czarnym więc następny będzie ATAS. CB1300 nie za bardzo nadaje się do jeżdżenia na stojąco :-)

Dzień piąty - 20.06.2018. Wąwóz Bicaz.

Przy śniadaniu dzielimy się wrażeniami z sympatyczną parą z Trójmiasta, podróżującą samochodem przez Rumunię podobną trasą, tyle że w przeciwnym kierunku. Ruszamy i po krótkim błądzeniu po mieście wyjeżdżamy w stronę wąwozu Bicaz drogami 11 i 12. Pojawiają się dwujęzyczne nazwy miejscowości - widać że wjechaliśmy na terytorium zamieszkałe przez Węgrów. Po 150 km dojeżdżamy do starego, sennego miasteczka Gheorgheni - tu najwyraźniej czas zatrzymał się w latach 50 - 60-tych XX wieku i od tego czasu opadło jedynie sporo kurzu. Skręcamy w drogę 12C prowadzącą przez Bicaz (wąwóz) do Bicaz (miasto). Podjazd kolejnymi serpentynami przez kolejną przełęcz do jeziora Rosu (Czerwonego) gdzie postanowiliśmy zatrzymać się na obiad.
Chwilę później rozpętała się ulewa, momentalnie rozmywając nawierzchnię w miejscu parkowania motocykli. Ruszyłem na ratunek naszym rumakom, niestety ślizgiem położyłem się wraz z Przemka NC-kiem, na szczęście bez strat. Przestawiliśmy motocykle na beton tuż obok restauracji i zjedliśmy obiad. Następnie wytopiliśmy trochę czasu szwędając się po miejscowym bazarku i pogapiliśmy się na spływające błotem zbocze. Wreszcie po 3 godzinach utraciwszy nadzieję na ustanie ulewy zdecydowaliśmy się jechać dalej.
Zjechaliśmy powoli pomiędzy pionowe ściany wąwozu Bicaz. Ze względu na pogodę był niemal bezłudny, tylko nieliczni sprzedawcy kryli się w kilku otwartych budkach, samochodów ani motocykli nie było wcale. Ulewa jeszcze bardziej potęgowała już i tak ogromne wrażenie, jakie sprawiało otoczenie. Dodatkowo scenerię zmieniała coraz bardziej wzbierająca wodą i błotem dzika, rwąca rzeka płynąca z łoskotem wzdłuż drogi. W wielu miejscach na jezdni leżały odłamki skał zrzucone przez ulewę. Kulminacyjnym punktem tego zjazdu był błotnisto-kamienisty wodospad, który opadając z pionowej skały przelewał się falami przez jezdnię, blokując ją - pokonywały ją tylko większe samochody dostawcze, reszta czekała lub zawracała. Powrót w głąb wąwozu i narada - co robić? Wracać nadkładając znów kilkadziesiąt kilometrów, czekać co służba drogowa zrobi?
Robotnicy uwijali się raźno zrzucając błoto i kamienie do rzeki, jednak nowe wciąż przybywały. Wreszcie udrożnili przejazd na tyle, że przejechały pierwsze samochody osobowe, a jeden z drogowców brodzących w błocie po kolana, pokazał nam gdzie jest najmniej kamieni i zachęcił do próby sforsowania przeszkody. Jako cięższy (i sprzętem i ciałem) ruszyłem pierwszy. Wprawdzie odłamki skalne leżące w błocie szarpnęły parę razy dość solidnie za kierownicę, ale przejechałem i zawróciłem by poczekać na przeprawę Przemka. W tym momencie samochód drogowców ruszył ostro do tyłu. Mimo że stałem na skraju jezdni dobre 20 - 30 metrów od niego, to zrobiło mi się gorąco - jechał wprost na mnie, a ja siedziałem na motocyklu z wyłączoną stacyjką - ani trąbić, ani uciekać. Zanim spowolniony przez przemoczone ciuchy przebiłem się do stacyjki przez taśmę mocującą tankbag do kierownicy, był już tylko kilka metrów ode mnie - na szczęście usłyszał mój klakson przebijający się przez szum rwącej rzeki i zatrzymał się. Odetchnąłem, przed oczyma mając już widmo końca naszej podróży. Nauczka - siedząc mokry na moto z przyczepionym tankbagiem nigdy nie wyłączaj stacyjki, używaj wyłącznie killswitcha :-)
Tu krótka wzmianka o ulewie, w tle feralny dostawczak służby drgowej: http://www.stiri-neamt.ro/probleme-p...rentiala-foto/
Przemek przejechał całkiem gładko, mogliśmy jechać dalej wzdłuż oszalałej rzeki, którą z niepokojem obserwowali okoliczni mieszkańcy. Po kilku kilometrach deszcz nagle ustał - wyglądało na to, że ulewa utkwiła w dolinie, przez kilka godzin padając w jednym miejscu.
Po dojechaniu do miasta Bicaz, skręciliśmy w drogę numer 15 prowadzącą do kolejnego spiętrzonego zaporą jeziora, również o nazwie Bicaz, nad którym znaleźliśmy nocleg w pięknie położonym na zboczu góry nad jeziorem pensjonacie Lostrita. Jeszcze tylko kilkaset metrów kamienisto-betonowego zjazdu o dużym, chyba ze 30% nachyleniu i mogliśmy odpocząć przy lokalnym piwie.
Gospodarz rozgadany, od razu podchwycił temat motocykli i piłki nożnej (właśnie dzień wcześniej nasza reprezentacja przegrała z Senegalem). Nie chcąc nic zejść z ceny za pokój podnosił za to delikatnie cenę każdego kolejnego piwa, jednocześnie wychwalając wszystkich motocyklistów, jacy to fajni ludzie mający takie fajne i drogie motocykle... Dostał od nas ksywkę Chachmęt.
Urzekł nas tam rumuński sposób mocowania piorunochronów - płaskowniki z przymocowanymi na końcach betonowymi bloczkami leżały po prostu na spadzistym dachu. Szybko zalegliśmy w pokoju, zajmując całą jego powierzchnię suszącym się ekwipunkiem. Dziś na liczniku przybyło 248 km.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC_0461.jpg (1.04 MB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0463.JPG (721.9 KB, 10 wyświetleń)
Typ pliku: jpg Powodz.JPG (146.3 KB, 14 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0468.JPG (965.0 KB, 14 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0480.jpg (1.06 MB, 11 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0505.jpg (1.08 MB, 17 wyświetleń)
Typ pliku: jpg aluviuni-drum-neamt.jpg (192.5 KB, 13 wyświetleń)
Typ pliku: jpg aluviuni-drum-neamt-2.jpg (185.7 KB, 14 wyświetleń)
Typ pliku: jpg aluviuni-drum-neamt-3.jpg (227.0 KB, 14 wyświetleń)
Typ pliku: jpg aluviuni-drum-neamt-4.jpg (111.2 KB, 14 wyświetleń)
__________________
M5Q

Pony->ETZ150->ETZ251->ETZ250->...->CB750->CB1300SA->CRF1100D2
M5Q jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.11.2021, 17:14   #8
M5Q
 
M5Q's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2019
Miasto: WZ
Posty: 167
Motocykl: SD09
Przebieg: 39999
M5Q jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 6 godz 47 min 49 s
Domyślnie

Dzień szósty - 21.06.2018. Transrarau i Sapanta.

Szybkie pakowanie, śniadanie o 8:00 i grzanie silników przed stromym podjazdem do głównej drogi - już wieczorem zastanawiałem się czy damy radę podjechać na szosowych oponach jeśli będzie padał deszcz. Pogoda jednak zmieniła się i było już sucho. Jedziemy na zachód drogami 15 i 17B, lekko modyfikując trasę, by przejechać polecaną ostatniego wieczora przez gospodarza, świeżo przebudowaną trasą Transrarau. Najpierw 10 km wspinaczki wąziutką drogą przez las na wysokość 1440 m npm (175A), tarasy widokowe na szczycie, po czym kolejne 10 km zjazdu szeroką arterią w dół (175B), Tam jedyny raz podczas całej wyprawy drogę zajeżdża mi samochód - jak się okazało Renault miało rejestrację z Poznania...
Dalej podążamy drogami 17 (E58) i 18 na zachód, w kierunku Węgier. Tu istotna uwaga - droga nr 18 jest obecnie w przebudowie, dużo dziur świeżo zasypanych kruszywem, a co najistotniejsze, na przestrzeni 70 km do miejscowości Borsa, znaleźliśmy jedyną, lokalną, niestety zamkniętą stację paliw. Mając wprawdzie kanisterek zapasu, dla oszczędności z kolejnej przełęczy - Prislop (1416 m npm), zjeżdżam prawie 10 km z wyłączonym silnikiem. W efekcie tankowanie następuje w Borsa, po przejechaniu rekordowych 407 km. Dalej już prosto i nudno - 100 km do Sapanty i Wesołego Cmentarza (wejście 5 lei, warto obejrzeć to specyficzne miejsce, na nagrobkach dużo motywów powiązanych z motoryzacją; traktory, ciężarówki, wypadki), i kolejne 100 km drogami 19 i 19A do granicy w pobliżu Satu Mare. Mając sporo czasu na przemyślenia układam nową definicję motocykla na swoje potrzeby - “najdoskonalsze urządzenie do przerabiania marzeń na wspomnienia za pomocą benzyny”. Ze względu na płaski teren i brak możliwości rozpędzenia się moja w pełni obładowana Honda bije kolejny rekord - wypala poniżej 4,8 l/100 km. Przed wyjazdem z Rumunii zatrzymujemy się jeszcze w celu nakarmienia tutejszych burków naszym zapasem kiełbasy. Nocujemy 40 km za granicą na Węgrzech, w miejscowości Szatmarsceke, w pokojach Kölcsey Kúria Vendégház u przemiłej pani w sterylnie czystym pokoju, że aż żal było rozbierać się z naszych brudnych, motocyklowych ciuchów. Przed dojazdem zapełniamy jeszcze jakże użyteczny zbiornik na p(al)iwo w Przemka moto i wieczór spędzamy na wspomnieniach trasy przez Rumunię. Dziś przejechaliśmy 450 km.

DSC_0515.jpg

DSC_0535.JPG

DSC_0536.jpg

DSC_0580.4.1.2.jpg

DSC_0584.5.1.2.jpg

DSC_0590.JPG

DSC_0602.jpg
__________________
M5Q

Pony->ETZ150->ETZ251->ETZ250->...->CB750->CB1300SA->CRF1100D2

Ostatnio edytowane przez Novy : 02.11.2021 o 18:23 Powód: Obróciłem zdjęcia
M5Q jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.11.2021, 17:29   #9
M5Q
 
M5Q's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2019
Miasto: WZ
Posty: 167
Motocykl: SD09
Przebieg: 39999
M5Q jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 6 godz 47 min 49 s
Domyślnie

Dzień siódmy - 22.06.2018. Do Polski.

Plan na dziś - dojechać na pstrąga w Bieszczady a potem szukamy noclegu. Ruszamy po przejściu frontu atmosferycznego który obniżył temperaturę z 30 do 15 stopni C. Jedziemy lokalnymi drogami, przez najbardziej na wschód położone przejazdy z Węgier na Słowację i dalej do Polski. Na Słowacji zmarzłem jedyny raz podczas całej wyprawy - było niewiele ponad 10 stopni. Około 15-tej wjechaliśmy do Polski, jeszcze tylko bieszczadzkie serpentynki wzdłuż Solinki i siedzimy w naszej ulubionej smażalni w Terce. Jest dość wcześnie, więc jedziemy dalej. Podczas tankowania w Lesku zastanawiamy się nad miejscem dzisiejszego noclegu. Jedziemy pod Rzeszów do hotelu, i tu kolejna narada związana z prognozą pogody - jutro ma lać przez większość dnia na całej naszej trasie. Po kilkunastu minutach decyzja - jedziemy dziś do domu. Obwodnica Rzeszowa, Ostrowiec Świętokrzyski, Radom i krótko po północy jesteśmy znów pod naszym płotem. Dziś padł kolejny rekord - jednego dnia przejechaliśmy 734 km.
Spełniłem największe jak dotąd podróżnicze marzenie, ostatecznie naocznie przekonując się że Rumunia jest przepięknym, europejskim krajem, dalekim jakże bardzo od stereotypów wywodzących się z czasów socjalizmu. Może trochę gorsze samochody, może jeszcze nie tak czysto jak u nas, ale już bardzo podobnie. Przepiękne drogi wijące się w urokliwych górach i lasach wzdłuż rzek i jezior. Mnóstwo nowego równiutkiego asfaltu, mało ograniczeń i zakazów, mały w porównaniu z Polską ruch, policja obecna, ale żadnego patrolu mierzącego prędkość nie widzieliśmy. Ceny bardzo zbliżone do polskich, waluta też - około 0,95 PLN za 1 RON. Oferta noclegowa jest bardzo bogata, korzystając ze znanego portalu rezerwacyjnego mieszkaliśmy w czystych, zadbanych pokojach z łazienkami w cenach od 75 do 125 lei. Wyżywienie zbliżone cenowo do polskiego, a miłośnicy lokalnych piw będą zadowoleni - piwa smaczne a ceny zauważalnie niższe niż u nas. Paliwo jakieś 10% droższe - za litr 95 płaciliśmy od 5,6 do 5,8 RON.
Tydzień to stanowczo za mało na objechanie Rumunii, więc na pewno tam wrócimy. Pozostało jeszcze mnóstwo dróg do przejechania, mnóstwo miejsc do obejrzenia. Podczas wyjazdu powstały już kolejne plany, w których Rumunia będzie jednym z elementów.
W ciągu tygodnia na transformację marzeń we wspomnienia zużyłem 155 litrów paliwa przejeżdżając 3025 km, co dało zaskakująco mały wynik w postaci niewielu ponad 5,1 litra na 100 km. Przemek przejechał NCX-em 80 km więcej, zużywając średnio około 3,3 l/100 km na całej trasie.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC_0611.jpg (1.02 MB, 12 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0616.jpg (1.08 MB, 14 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0626.jpg (1.06 MB, 14 wyświetleń)
__________________
M5Q

Pony->ETZ150->ETZ251->ETZ250->...->CB750->CB1300SA->CRF1100D2
M5Q jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Rumunia Transfogaraska i Transalpina czerwiec Śwagier Umawianie i propozycje wyjazdów 72 17.09.2019 00:32
Majówka 2018 w Rumuni: Transalpina, Transfagarasan, Bicaz, TransRarau, Maramuresz CzarnyCzarownik Trochę dalej 4 20.07.2018 13:42
transalpina rumunia nocleg Evvil Przygotowania do wyjazdów 12 11.07.2015 22:42
Transalpina i Transfogarska w Maju SARACEN Przygotowania do wyjazdów 24 14.06.2012 23:55


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:42.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.