Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23.07.2010, 05:10   #11
Tymon
majsterkowicz amator
 
Tymon's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Galway/Wyrzysk
Posty: 2,262
Motocykl: XR650r & XRV750
Przebieg: ~50kkm+
Galeria: Zdjęcia
Tymon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 4 tygodni 21 godz 6 min 18 s
Domyślnie



Pędzę sobie autobanem, nie jestem demonem prędkości, nie jadę najszybszą linią - ale ja się nigdzie nie spieszę... jest 12 ja prom mam dopiero 14 lipca o 18...

Najczęściej jadę drugą nitką - wyprzedzając "Tiry" i dając się wyprzedzić reszcie pojazdów... no chyba, że Tir wyprzedza Tira - a trwa to najczęściej kilkanaście minut - wtedy jadę szybszą linią

Kilometry znikają pod kołami

Około godziny 9:30 czas zjechać i nalać zupy - zjeżdżam na stacje.
Zalewam 14,5 litra.
Tam spotykam polską parę na V-stormie (chyba) na niemieckich blachach.
- widziałem ich jak smignęli wyprzedzając mnie jakiś czas temu.

Wracają z polski - byli na jakimś zlocie.
Zapraszają mnie do siebie jakbym szukał noclegu na zachodniej granicy Niemiec.
Wymieniamy się numerami oni lecą dalej ja odpoczywam chwilę i zjadam batona i bułkę

Po powrocie na trasę dojeżdżam do pierwszego korka/korku () na autostradzie...
Słońce grzeje, ja się pocę - podejmuję decyzję aby wykorzystać możliwości motocykla... - jadę między samochodami - większość kierowców robi mi miejsce (boją się o lusterka ), niestety trafiają się także kierowcy którzy specjalnie utrudniają przejazd... najczęściej w drogich Mietkach i BMW - ja wiem - to musi być irytujące, że on ma furę full wypas i stoi a tu jakiś łepek jedzie i ma to wszystko w d***e - szkoda, że nie mogą doświadczyć temperatur na które jestem wystawiony jak stoję (sobie myślę)... ale takich też można objechać

Przedostaję się przez korek - były jakieś roboty drogowe... - potem na trasie kilka jeszcze takich korków - w jednym z nich przejeżdżam obok stojącego w korku motocykliście - chłopak chyba się odważył jechać między autami jak mnie zobaczył - i tak sobie mkniemy powoli razem - po jakimś czasie jest nas już 4 motory - czuje się jak jakiś przywódca

Następne tankowanie o godzinie 16 gdzieś chyba pod Hamm - leję 15litrów. Postanawiam także zaparkować gdzieś w cieniu i zrobić sobie dłuższą przerwę.

Parkuje Krówkę na centralce, przebieram się w krótkie spodenki sprzęt motocyklowy wieszam na moto, sam się kładę na kanapę, opieram głowę o Topcase nogi na kierownicę i kima - nawet całkiem wygodnie i stabilnie
Co chwilę słyszę jakieś komentarze a czasami pstryki aparatów - może będe sławny



Tu jeszcze przed kimaniem

Po godzinie snu +-30 minut, trasa mnie wzywa ponownie - dochodzę jednak do wniosku, że mapa się przyda - więc wydaje 10 europ na mapę Europy.

Jedząc bułkę studiuje trasę i zapisuje miejscowości na które się kierować.
Wtedy też podchodzi do mnie starsza para i zagadują czy mogą mi jakoś pomóc - strasznie to było miłe - nie spodziewałem się tego - mówię im, że wszystko ok, że jadę do Irlandii i teraz patrze ile mi jeszcze zostało.
- po chwili rozmowy dowiaduję się o prognozie pogody dla zachodnich Niemiec i o ulewach które ten region nawiedzają
Para częstuje mnie Kawą z termosu i rozmawiamy przez następne kilka minut - gdy oświadczam, że nie mam wyboru i muszę jechać w kierunku ulew dostaje namiary na jakieś dobre lokum przy trasie Miło strasznie ale czas się zwijać

Pakuje manatki - obserwując niebo które robi się coraz bardziej pochmurne a gdzieś w oddali słychać grzmoty... Wyjeżdżając spadają pierwsze krople... Krople wielkości dużych winogron...
Nie dość, że pada na trasie następne roboty drogowe a co za tym idzie korek - teraz nie ma opcji abym stał - cisnę do przodu jak się da, środkiem, prawą, lewą a kilka razy poboczem.

Udało się - uciekłem - deszcz jakoś przeszedł bokiem - załapałem się tylko na chwile orzeźwiającego deszczu... no i ten zapach po deszczu

Zagłębie Ruhry mijam bezproblemowo - błądząc tylko w okolicach Duisburga (moja Królowa stamtąd przyjechała )

Po jakimś czasie mijam granicę z Holandią - i tu się trochę dziwię bo nie wiedziałem, że będę jechał przez ten kraj.
Warunki na drodze się zmieniają, teraz tylko dwie czasami trzy linie i pełno ciężarówek - teraz to ja jestem tym który wyprzedza.
Wraz ze zmianą kraju zmieniają się także krajobrazy i zapachy - widać i czuć więcej gospodarstw rolniczych - niestety nie widziałem żadnych plantacji konopi



Gdzieś w okolicach Eindhoven na niebie pojawia się CZORNA chmura (znaczy całe niebo jest tego koloru) i czasami widać błyskawice. I to w dodatku w tym kierunku w którym jadę - jak na zapowiedź mp3 zapodaję "Riders on the storm", Doors'ów - myśle sobie "oby to nie była przepowiednia"...
Następny kawałek - ku mojemu zaskoczeniu, że mam coś takiego na karcie:


Tu jakiś cover coby Wam zaoszczędzić traumatycznych przeżyć...

I faktycznie - pierwsze krople stukają mnie w kask - "gdzie ten parasol - się pytam"
W oddali na niebie widzę obfite opady deszczu i czuje powiew ZIMNEGO powietrza - co było, po upalnym dniu -przez jakiś czas miłe - ale tylko przez jakiś czas - gdy okazało się, dlaczego jest zimne - zrobiło mi się niewesoło.

Z nieba spadały grudki lodu, wizjer w kasku zaczął mi parować - wtedy też zdałem sobie sprawę, że u mnie w pokoju (w Polsce) na biurku leży sobie firmowo zapakowany PinLock - następna rzecz którą zapomniałem zapakować.

Postanawiam dostosować prędkość do panujących warunków pogodowych - teraz to ciężarówki mnie wyprzedzają a ja walczę z gradem, wiatrem, parującym wizjerem, z zapięciami w kurtce i staram się założyć osłonę przeciwdeszczową na TankBag.
Po jakis 5-10 minutach jazdy w tych warunkach widzę na horyzoncie most nad autostradą - decyduję się tam przeczekać deszcz - niezwazając na zakazy postoju.
Dojeżdżając widzę stojącego tam motocyklistę - czyli nie będę sam po chwili dojeżdżają dwa następne sprzęta - stoimy i czekamy, ja jem bułkę i zagryzam kabanosem

Gdy się w miarę rozpogodziło ruszam w dalszą trasę (jako pierwszy). Tu muszę pochwalić moją kurtkę która nic nie przepuściła wody i po jakiś 10minutach jazdy w gradzie byłem suchy pod spodem - niestety spodni nie mogę pochwalić - tyłek miałem mokry

Po przejechaniu za Antwerpię jazda zaczyna mnie męczyć - tak jak w Holandii było dużo ciężarówek/tirów to w Belgii chyba innych pojazdów nie widziałem - wyprzedzanie tych kolosów przy silnym bocznym wietrze było walką o życie - i to strasznie męczącą walka.

Koło godziny 20 zjeżdżam z autostrady i kieruje się w kierunku znaku na którym widzę, cynk o hotelu - po drodze chcę nalać jeszcze zupy - ale nigdzie nie mogę znaleźć stacji gdzie mógłbym zapłacić pieniędzmi (na mej karcie - brak funduszów - dziwne bo jak wyjeżdżałem były...)
Dojeżdżam do hotelu - pytam się o pokoje - Są - po 65euro ze śniadaniem "po co mi śniadanie - mam bułki" - pytam się czy są tańsze - i dostaje 5euro upustu....
- mówię, że naleje wachy i się zastanowię...
Jadę dalej - 60 euro za hotel przy autostradzie - obok parkingu tirów - nie dzięki...

Wracam na autostradę - po jakimś czasie znajduję stację z obsługą - ale tam też każą sobie płacić kartą - dogaduję się jednak i nalewam 15,5litra, płacąc pytam się o tani hotel - a sprzedawca maluje mi na kartce mapę jak dojechać do Formule 1 Hotel.
Na zarośniętej mej mordzie pojawia się uśmiech i resztę trasy pokonuję jakoś raźniej
Wjeżdżam do Gent - tam trochę błądzę - widzę hotel po jednej stronie ale jak tam dojechać. Uruchamiam Kasię - ona zna każde miasto - dojeżdżam.

W Hotelu dwie miłe Polki - podaje im potrzebne dane, płacę i mam nocleg
jeszcze tylko rozpakować Kobyłkę - i mogę wziąć prysznic. Taki gorący prysznic po całym dniu na moto to chyba największa przyjemność...

Po prysznicu zjadam bułkę i powoli psujące się już kabanosy, pisze kilka SS'ów i odpływam.


Moja ulubiona sieć hoteli - tak jak Ryanair - płacisz mało - dostajesz to co niezbędne.



Dzień zakończony - o 21:30 dostaje kartę z kodami do drzwi w hotelu.
nie licząc przerw ok 12h w "siodle" no może mniej...
trasa przejechana - wg wujka google: 945km
[MAP]http://maps.google.com/maps?f=d&source=s_d&saddr=Swojska+26,+Szczecin,+Poland&daddr=51.1418838,4.1763771+to:21+Vliegtuiglaan,+Ge nt,+Vlaams+Gewest,+Belgi%C3%AB&hl=en&geocode=FQhVLgMdDrrfACkBQ4lszqcARzEFyzwcNLkWJA%3BF ftcDAMd-bk_ACnBL_1Hzo3DRzFzLermcSbXsg%3BFYZYCwMdiiU5ACnfjF nY1HbDRzHUvKwpBdlGaw&mra=dpe&mrcr=0&mrsp=1&sz=11&via=1&doflg=ptk&sll=51.180204,4.403458&sspn=0.219954,0.703125&ie=UTF8&ll=52.227799,9.492188&spn=6.852177,14.128418&t=h&z=6[/MAP]

link z trasą
__________________

-=TyMoN=-
_______________________________________
Moje spalanie:
Mój kanał YouTube
Moja "TwarzoKsiążka"

Ostatnio edytowane przez Tymon : 07.01.2011 o 14:49 Powód: P.S.
Tymon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.07.2010, 10:41   #12
tomekc
 
tomekc's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Tuchów / Redditch
Posty: 615
Motocykl: nie mam AT jeszcze
tomekc jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 17 godz 29 min 17 s
Domyślnie

Urlop sie zbliza, za tydzien bedziemy z zonka smigac z uk w kierunku PL, samochodem niestety- trasa e40
tomekc jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24.07.2010, 18:33   #13
Boski-Kolasek
 
Boski-Kolasek's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: Bieszczad PL, co. meath IRL.
Posty: 1,630
Motocykl: nie ma!!!!!!!
Przebieg: +-50k
Boski-Kolasek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 6 dni 6 godz 7 min 47 s
Domyślnie

Ja 14 smigam z grupa chlopakow od nas tzn irlandi prze Uk do polandu conajmniej dwoch z nas kieruje sie na poludniowy wschod polski zapowiada sie ciekawie powrot okolo4 wrzesnia.
Boski-Kolasek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26.07.2010, 02:37   #14
hero
Mizerna Kruszynka
 
hero's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Lusk
Posty: 833
Motocykl: RD07a
Przebieg: 110 tys
hero jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 3 dni 12 godz 24 min 19 s
Domyślnie

A ja napisze tyle na temat trasy Irlandia-Polska,
Wersja ogólna
8.00 Prom z Dublina - następny dzień 11.00 bigosik i rosołek u Mamusi

Wersja opisowa
1. Piątek
-godzina 6 pobudka
-godzina 6.15 stwierdzenie laczka w tylnej oponie a do tego zapakowanym moto jak skuter w krajach azjatyckich. Nie zmiescilem niestety prosiaka i kosza z kurczakami ale kilka ciekawostek innych tak).
-godzina 6.20 napompowana opona daje mozliwość dojechania na prom o 8.00
-godzina 9.30 Hollychead znów laczek , znów pompowanie, walka na parkingu przy autostradzie z odklejeniem opony od felgi. po kilkunastu minutach zatrzymuje sie przy mnie kolo na trajce i oferuje pomoc techniczną. Wraca za 15 min i sie okazuje ze kolo ma warsztat gdzie buduje customowe czoperki i trajki. Ofiarowanie mu dwóch cygar przywiezionych z kuby i dalsza jazda w strone Polski.
-kilka godzin w Angielskim deszczu zmywa z mojej pamieci calkowicie pojecie czasu, a może to wina Redbula i Herbaty
-chyba 19 przejazd pociagiem pod kanalem LaManche
-19.30 żabojady z winem
-frytkojady z majonezem (Tymon to co smierdzialo to Belgia i jej farmy bekonowe)
-zbokole z ziołem (tym razem nie skorzystałem)
-beemiarze z kiełbaskami - tutaj jakieś mała dywersja senna w środku nocy na jednej z ławek przy autostradzie , oczywiście obowiązywał pełen rynsztunek z wyjątkiem kasku ,który to odpoczywał od moich bujnych włosów na kierownicy

2.Sobota
-okolo 800km do celu 2 x Redbull wymieszany z czarną herbatą o zawartości dwóch torebek- Zabójstwo dla moich flaczków, za to potem nie da sie mrugać oczyma,
-raz ja wyprzedzam wany z Polakami w środku , a raz one mnie wyprzedzają . Po kilku takich przetasowaniach kolesie dopadają mnie na stacji benzynowej i mówią że zaczynali sie zakładać kto będzie pierwszy na granicy. Słysze jak kolo komentuje ilość bagażu na moto podsumowując ze oni w 5 osób maja mniej - a ja im na to ze nie ufam firmą kurierskim wiec meble jakie kupiłem na wyprzedaży w Dublinie sam przewożę. Na to koleś że pewno mam tam 2 drajwera w worku bo oni to już się zmieniali 2 lub 3 razy na odcinku z Londynu, gdzie mnie pierwszy raz widzieli. Ja na to że mam tylko gumowa lale bym sie samotnie nie czuł. Ot takie rozmowy polaków na emigracji
-Berlin znowu Muzgojeb ze stężonym Redbulem i Herbatą
-rano mgła ze widać połowę przedniego kola a dalej nic- to chyba była granica Polski ale nic nie widziałem
-środek lata a tu piździ jak w kieleckim na zakręcie 4st tylko
-potem to juz tylko szok, że Polacy wcale nie potrzebują Hitlera , Stalina i wadliwych samolotów rządowych by zniknąć z mapy Europy. Potrzeba nam polskich dróg i polskich kierowców. To zjawisko ratuje moje trzewia i szare komórki przed dalszym spożywaniem Muzgojeba Herbacianego. Oczy i umysł zaczyna ze strachu widzieć przez mgle jaka panowała na płatnym odcinku autostrady z zamkniętą nitka w jedna stronę, za to z ogromna ilością pachołków i ograniczeniem do 40 km/h . A wszystko kosztowało mnie 22zł. To co w tedy myślałem nie przedstawię tutaj, bo z treści mogło by wyniknąć, że mam skłonności do Tyranizowania oraz zakupu broni masowego rażenia.
-11.00 przybycie do Miasta Podziemnej Pomarańczy
-11.30 wspomniany bigosik
-17.39 niewspomniane wcześniej pierdy po bigosiku

Wnioski:
1. Zdrowiej jednak było sie zatrzymać "na legala" u Wiatraków niż terroryzować flaczki Muzgojebem Redherbacianym
2. Mój Tatulo stwierdził tak któregoś dnia :"jak byś nic nie szamał nawet 2 tygodnie to tylko by ci na zdrowie wyszło"...i nie jadłem , no może z wyjątkiem strachu jakiego najadłem sie na polskich drogach .
3. Autostrada dla AT to bezsensowne męczenie materiału i tyle. Są lepsze motory do tego.
4. U Angoli zawsze leje
5. U Irolii też
6. W drodze powrotnej skosztowałem "legala" u wiatraków i zjadłem prawdziwego polskiego schabowego o dziwo w Londynie-tak zdrowiej
__________________
-Dystans do świata jest właściwy, gdy do jednego wora nawalimy ziarno wyrozumiałości, optymizmu łyżkę, tolerancji z umiarem, wiedzy mędrców szklaneczkę i wina antołek by jak będą dokuczać pierdolnąć głośnym NIE.

Ostatnio edytowane przez hero : 26.07.2010 o 02:47
hero jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26.07.2010, 03:31   #15
Boski-Kolasek
 
Boski-Kolasek's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: Bieszczad PL, co. meath IRL.
Posty: 1,630
Motocykl: nie ma!!!!!!!
Przebieg: +-50k
Boski-Kolasek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 6 dni 6 godz 7 min 47 s
Domyślnie

No ciekwaw ta podroz byla ciekawa i do tego ten bigosik, echch
Boski-Kolasek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26.07.2010, 04:14   #16
Tymon
majsterkowicz amator
 
Tymon's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Galway/Wyrzysk
Posty: 2,262
Motocykl: XR650r & XRV750
Przebieg: ~50kkm+
Galeria: Zdjęcia
Tymon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 4 tygodni 21 godz 6 min 18 s
Domyślnie

wnioski swietne
Ja na trasie z Polski wyprzedzalen kilka razy te same polskie ciezarowki... po jakims czasie kierownicy jak mnie widzieli przy wyprzedzaniu mrugali mi swiatlami a ja im kierunkami dawalem znaka...

Z moimi wnioskami poczekam as skoncze ta "relacje". Niestety narazie mam tydzien orania na maxa wiec czasu bede mial malo
__________________

-=TyMoN=-
_______________________________________
Moje spalanie:
Mój kanał YouTube
Moja "TwarzoKsiążka"
Tymon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.07.2010, 01:48   #17
banditos
....OLEJ....
 
banditos's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Pniewy-Londyn
Posty: 1,337
Motocykl: RD07a
Przebieg: 6006 km
banditos jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 1 dzień 17 godz 24 min 54 s
Domyślnie

Ja lece za ok tydz do Poznania.
Zobaczymy czy babcinka da rade
I czy dupa mnie sie kwadratowa nie zrobi...
banditos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.08.2010, 03:42   #18
Tymon
majsterkowicz amator
 
Tymon's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Galway/Wyrzysk
Posty: 2,262
Motocykl: XR650r & XRV750
Przebieg: ~50kkm+
Galeria: Zdjęcia
Tymon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 4 tygodni 21 godz 6 min 18 s
Domyślnie ciąg dalszy mych wypocin ;) :D

Ok - trochę czasu minęło od mojego poprzedniego Postu w tej "relacji".
Na usprawiedliwienie mam kilka ważnych spraw:
- frajda z jeżdżenia na Królowej:

Nigdy bym nie pomyślał jak uzależniająca jest jazda na motocyklu...
tak jak w puszce się jechało aby gdzieś dojechać (przynajmniej u mnie), to na Afri chodzi o sam fakt jeżdżenia...
Mam Toyote Corolle 1.4 litra, fura dość zrywna (pomimo małej pojemności) ale najczęściej jak gdzieś nią jechałem w wolny dzień czy przed pracą to w celu dojechania do celu podróży...
Na moto to każda podróż wygląda tak: "im dalej tym lepiej" (kiedyś poproszony przez współlokatorów o dostarczenie piwa zajęło mi to jakąś godzinę... - bo postanowiłem pojechać dłuższą trasą...) + fakt, że jadąc na moto cel podróży jest mniej ważny...

- drugą przeszkodą w mej relacji jest pewna malutka Kobitka którą wyrwałem na sprzęta - to taki żart - ale dość miły bo ona akurat bardzo lubi ze mną jeździć

- trzecią przeszkodą - jest fakt, że miałem poprawkę do napisania... - tak - niestety oblałem jeden egzamin w maju i teraz pod koniec "wakacji" a raczej lata musiałem pisać ponownie...
przedmiot jakże ciekawy "Services Marketing" - wypożyczyłem 3 książki, jedną przeczytałem w połowie, w drugiej chciałem czytać podsumowania ale się okazało, że w tej książce niema... a trzecia była poprzednią edycją drugiej...
Wiec pomiędzy pierwszymi dwoma przeszkodami + pracą starałem się uczyć, zasypiając non stop przy tych nudach...

Ale teraz jestem już po egzaminach, moja wybranka w PL, Afri stoi przykryta pod (za) domem, a ja sączę piwko,,, więc czemu nie napisać troszkę o mej trasie

może ktoś w jesienny/zimowy wieczór trafi na ten tekst i z powodu innych nie dokończonych relacji postanowi poczytać...

Czas zacząć...

__________________

-=TyMoN=-
_______________________________________
Moje spalanie:
Mój kanał YouTube
Moja "TwarzoKsiążka"
Tymon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.08.2010, 05:41   #19
Tymon
majsterkowicz amator
 
Tymon's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Galway/Wyrzysk
Posty: 2,262
Motocykl: XR650r & XRV750
Przebieg: ~50kkm+
Galeria: Zdjęcia
Tymon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 4 tygodni 21 godz 6 min 18 s
Domyślnie dzień drugi (trzeci) mej przeprawy przez Europę :D

13 lipca 2010 rok

Poranek:

Budzik ustawiony na czwartą nad ranem obudził raczej sąsiadów w przyległych pokojach zamiast mnie... - Ja używając opcji drzemka kimałem do 5...

Jak już udało mi się zwlec z wyra (pomimo niskiej ceny bardzo wygodnego) - a może to tylko ja byłem tak zmęczony... zapakowałem cały mój dobytek na Kobyłkę, i postanowiłem jednak skorzystać ze śniadania (+30minut)

W okolicach godziny 6 rano wziąłem między nogi Afri i wyruszyłem w nieznane...

Cel na ten dzień był prosty:
- dojechać do Cherbourg'a...

Trasa dość prosta... kawałek po Belgii reszta po Francji...
GPS już od Holandii był sprawny (miałem zainstalowane mapy) więc jazda była nudna - Kasia mówiła jak jechać, ja jechałem (pantoflarz :0)

W okolicach godziny 8 przejechałem granice belgijsko-francuską...
jakiś czas potem pierwsze tankowanie u smakoszy żab i innych ślimaków...

I tu mi się przypomina śmieszna anegdota z Francji (Paryż rok 2009)
w pośpiechu aby zdążyć na autobus na lotnisko pytamy się przechodniów o drogę:
- " excuse me. do you speak english"
- " a little bit..."
- "how can we get into this place:" (pokazujemy miejsce skąd odjeżdżają autobusy)
- odpowiedź w płynnym francuskim z podaniem każdego szczegółu... - szkoda że z naszej grupy nikt nie mówi w tym pięknym języku...

Efekt: zakup nowych biletów do Irlandii (120euro za lot w następnym dniu)
- nie, że to wina Francuzów, że się spóźniliśmy... winnych już wyznaczyłem z ekipy... ale fakt, że ktoś mówi po angielsku używając francuskiego to mnie zawsze chyba będzie rozbrajał

I tak samo na stacjii benzynowej "Can I pay by card"
wielkie O_o na twarzy ekspedientki ... "Ok Ill pay by cash"

8,3 litra wlane do Afri 12 euro zapłacone.

Jadąc przez Francję doszedłem do wniosku, że skoro prom mam dopiero o godzinie 18 dnia następnego to mogę się trochę wyluzować i odpuścić jazdę w celu przejazdu...

Przystanki robiłem częściej, jechałem wolniej... miałem dość autostrad...


pozowane zdjęcie z samowyzwalacza...

Mój pierwszy (drugi) posiłek tego dnia.


__________________

-=TyMoN=-
_______________________________________
Moje spalanie:
Mój kanał YouTube
Moja "TwarzoKsiążka"
Tymon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.10.2010, 11:56   #20
Tymon
majsterkowicz amator
 
Tymon's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Galway/Wyrzysk
Posty: 2,262
Motocykl: XR650r & XRV750
Przebieg: ~50kkm+
Galeria: Zdjęcia
Tymon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 4 tygodni 21 godz 6 min 18 s
Domyślnie



13 lipca 2010 rok

Jazda po francuskiej autostradzie jest nudna jak flaki z olejem...
Pogoda też nie sprzyjała memu nastawieniu do świata...
Wiatr, deszcz, i te nudne autostrady doprowadziły do tego, że naprawde miałem już wszystkiego dość...

Niby autostrada nudna a tu ni z tąd ni z owąd pojawia się jeden "mostek":

DSC_0700.jpg

A potem następny:
DSC_0701.jpg
DSC_0702.jpg
Mosty nad portem w Le Havre (najwiekszym we francjii piątym co do wielkości w Europie)
Jak przez pierwszy przejechałem w miare luzie to na drugim troszke się bałem - wiatr tego dnia był dość silny - nie, że sie bałem, że zwieje mnie z mostu a że może być ciężko z utrzymaniem sie na kursie...

Przejazd przez oba mosty darmowy dla motocyklistów.

Po przejechaniu Sekwany pozostało mi się kierować na miejscowość Caen, a potem juz bezpośrednio na Charebourg.

Czasu miałem dużo...
Na jednym z postojów postanowiłem aby zrobić mały objazd i zaliczyć "Le -Mont - Saint - Michele"
Nowy kierunek Avranche - potem zjazd z autostrady na lokalne drogi...
- taki był plan...
Niestety zagapiłem się i pojechałem dalej autostradą... +100km

Zmęczony i podirytowany zajechałem pod cel podróży.
Le Mont Saint Michele jest średniowiecznym klasztorem znajdującym się nad kanałem LaManche na górze św. Michała...
Góra jest wyspą - zalewaną podczas przypływów (najwyższe pływy w europie 15metrów).
Miejsce warte zobaczenia.

DSC_0725.jpg

DSC_0726.jpg

DSC_0728.jpg

DSC_0735.jpg

DSC_0744.jpg

DSC_0758.jpg

Niestety z mojej głupoty/lenistwa nie byłem wewnątrz...
Tłumacząc się brakiem czasu, zmęczeniem i oporami przed zostawieniem motocykla z bagażem, postanowiłem jechać już do Charebourg'a.

Nie wracałem już na Autostrade i jakoś lepiej mi się jechało po lokalnych drogach. Postanowiłem nawet korzystać z drogi nad wybrzeżem coby troche "pozwiedzać" na moto...

około godziny 21 zawitałem w Charebourgu, wpisałem w Ovi-maps zapytanie o hotele F1 w okolicy i natychmiast zostałem doprowadzony do jednego.

35 juro i mam nocleg i sniadanie - taniej niż w Belgii...

14072010216.jpg
Afri i jej młodszy brat Trampek

Jak widać w Hotelu napotkawszy Niemca na Trampku. Chłopak miał problem ze sprzętem - nie chciał mu odpalać a pod motorem plama oleju (potem okazało się ze to nie jego plama...) Facet zestresowany dzwoni do Niemieckiego ubezpieczyciela - w 20 minut później zajeżdża mechanik ładuje aku i Trampek gada...

Okazuje się ze Ralf też jedzie/płynie do Irlandii a potem jedzie do Cork.

Po prysznicu i kolacji biorę aparat i lecę na Afri pofocić trochę...

DSC_0770.jpg
Port w Charebourgu skąd na drugi dzień wypływał prom na zieloną wyspę.

EDIT:
Oczywiście Trampek starszy od Afri

podsumowanie dnia:
15h w trasie (z przerwami, tankowaniami, błądzeniem)
ok. 740km

[MAP]http://maps.google.com/maps?f=d&source=s_d&saddr=Vliegtuiglaan&daddr=48.61391,-1.50621+to:48.76322,-1.4718+to:49.05596,-1.56579+to:49.26543,-1.6469+to:49.40065,-1.7794+to:Rue+de+la+Tourelle&geocode=FYZYCwMdiiU5ACnfjFnY1HbDRzHUvKwpBdlGaw%3BF RbK5QIdXgTp_ylVj5RU2a4OSDEwpj87SBQMEw%3BFVQR6AIdyI rp_ynfAvuSYgEMSDFwxGc3SBQMEw%3BFdiI7AIdohvo_ynFecL omXIMSDHQTOA6SBQMEw%3BFRa77wIdzN7m_yn1hQ6pcWQMSDHw Bhg4SBQMEw%3BFUrL8QIdONnk_yldmT-x0_QMSDHhyco6SBQMEw%3BFdFq9QId4vbn_w&hl=en&mra=mrv&mrcr=0&via=1,2,3,4,5&sll=48.936935,-1.543579&sspn=1.836635,3.532104&ie=UTF8&ll=48.864715,2.856445&spn=7.357821,14.128418&t=h&z=6[/MAP]
__________________

-=TyMoN=-
_______________________________________
Moje spalanie:
Mój kanał YouTube
Moja "TwarzoKsiążka"

Ostatnio edytowane przez Tymon : 07.01.2011 o 15:05
Tymon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Relacja - Bałkany - A.D. 2010 JanuszCh. Trochę dalej 8 20.03.2011 00:54
No i znowu Scotland [Lipiec 2010] Rychu72 Trochę dalej 4 17.01.2011 14:14
Holandia w weekend [Lipiec 2010] nicek27 Trochę dalej 7 04.10.2010 10:54
Toskania/Umbria Lipiec 2010 bukowski Trochę dalej 15 19.07.2010 20:25
Mongolia,lipiec 2010 barman Umawianie i propozycje wyjazdów 4 03.03.2010 14:11


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:53.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.